Zwinęliśmy mandżur i przeskoczyliśmy w nowe "stare" miejsce. Fotka z drogi Spanie w namiocie i polowe warunki są fajne, ale powrót do cywilizacji też się miło wspomina. Tymek uparł się na zajęcie góry w piętrowym łóżku. W nocy chyba znowu stoczył morderczą walkę z dużą rybą. Szpagaty pod dachem Kiedy chłopcy jeszcze sobie smacznie spali, ja wykorzystałem wczesny poranek na maksa. Pierwsze śliwki robaczywki i łosiek mi spadł. Słońce się podniosło i ryby przykleiły się do d
Kiedy normalni ludzi rozkoszują się lipcowymi upałami, my pakujemy wędkarskie graty i uciekamy nad Morze Barentsa zaznać trochę ciszy, spokoju i normalnych temperatur. Z tym ostatnim to tak różnie bywa, ale nie uprzedzajmy faktów za wcześnie. Wypływam z Gdańska W Szwecji robimy jeden przymusowy postój na nocleg. Ciąg łososia w 2024 na szwedzkich rzekach był katastrofalnie słaby. Nie było powodów, żeby zabawić tam dłużej niż to konieczne. Widoki z trasy przez Finnmark Nad rzek
Pod tym tytułem ukazał się mój artykuł w ostatniej Sztuce Łowienia. Niniejszy wpis nie będzie jednak klasycznym fotododatkiem, jak niektóre moje poprzednie wpisy na blogu. Postanowiłem tu również zawrzeć zdarzenia, które do artykułu się nie załapały. Zacznę jednak od tła historycznego. Wyjazd odbył się w drugiej połowie sierpnia 2022. W Skandynawii to końcówka sezonu. Termin średnio optymalny, ale tak wyszło z mojego grafika w pracy i nie miałem wyboru. Od ostatniej wyprawy na łososie minęły 2 l
2023 był różowym rokiem (pink year). Może się to różnie kojarzyć, ale już tłumaczę, że chodzi o łososie. Gorbusza (humback, pink salmon) ma naprzemienne ciągi tarłowe z kiżuczą (coho, silver salmon). Tak to natura sobie sprytnie zaplanowała, żeby nie robić tłoku w rzekach. Z tym, że gorbusza to łosoś pacyficzny i nie jest mile widziany w naszej części świata. Ruscy jednak uważali inaczej kiedy ściągnęli go na półwysep Kola. Teraz gorbusza kulturowo ubogaca rzeki Norwegii, UK i Danii. Zanim się o
Witam po wakacjach. Przy okazji niedawnej wizyty w północnej Norwegii spotkałem się z Mirkiem Pieślakiem i zostastałem przepytany o moje podejście do zacinania łososi. Luźna pogadanka została nagrana i Mirek wrzucił to na internety. Pomyślałem, że udostępnię to też u siebie.
Wracam po małej przerwie spowodowanej nadmiarem obowiązków. Powoli świat wraca do normalności, z naciskiem na powoli. Tradycyjnie paździenik był związany z wyjazdem do Kolumbii Brytyjskiej, ale w tym roku ponownie nam się nie udało. Pomyślałem zatem, że w ramach przypomnienia odgrzebie zakurzone już nieco fotki z 2019. Co miałem do napisania, to zostało przedstawione w SzŁ pod tym samym tytułem. No blog wrzucam fotki i może parę słów w ramach komentarza. Poranek nad Bulkley. Peres
Tak nie wiele się dzieje w moim wędkarskim świecie, że muszę odgrzebywać historie z zeszłego roku, aby coś ciekawego zaprezentować na blogu. Dziś na tapetę idą fotki z wrześniowego wyjazdu do Szkocji, który szerzej opisałem w Sztuce Łowienia. Tak swoją drogą, to osoby śledzące moje wpisy mogą zauważyć, że zrodziła się nowa świecka tradycja alternatywnego rozpoczęcia szkoły dla moich dzieciaków Ponad to, Maks znowu złamał sobie rękę, co trochę utrudniło mu wędkowanie, ale dostał ode mnie moją fa
I kolejny wpis z serii fotododatków. Szczegóły jak zwykle w Sztuce Łowienia, a zdjęcia z krótkim opisem na blogu. Zeszłoroczny wyjazd do Norwegii był pierwszą wycieczką najmłodszego Żbika do Norwegii. Najpierw ze starszakami przeprawiłem się na północ i tydzień połowiliśmy sami, a następnie doleciała do nas Żona z Tymkiem. Ja miałem pod górkę od samego początku, bo pojechałem z tytułową kontuzją. Higieniczny tryb życia nie wystarczył. Kichnąłem podczas skłonu do przodu i dupa blada. Ponad 2100km
Na blogu u Sławka nie bierze, a u mnie wręcz przeciwni. Bierze mnie, ale cholera. Przewidywałem, że ten sezon nie będzie należał do szczególnie ekscytujących i obfitujących w wędkarskie wydarzenia. Ale takiej nędzy nie spodziewałem się. Czerwcowo/lipcowy wyjazd na łososie do Norwegii też nie wypalił. W związku z szaleństwem jakie ogarnęło cały świat, a zarazem kryzysem w mojej branży zacząłem knuć jakieś plany wakacyjne z dzieciakami. Nawet ponton zakupiliśmy na spółę i przetestowaliśmy jednodni
To będzie wpis z serii o tym jak to sobie nie połowiłem łososi tej wiosny. Ale zanim przejdę do sedna, to mała dygresja. Chiński wirus powoli ogarnia cały świat. Grozi nam poważny kryzys gospodarczy. A tym czasem w pewnej "poważnej instytucji państwowej"... https://ec22.waw2.cache.orange.pl/interia/v.iplsc.com/rejs-plebiscyt-kultowa-scena-w-polskim-filmie/0002H3YCEM195YIM-V2.mp4 Wiosenne łososie w srebrnej szacie są dla mnie zdecydowanie najatrakcyjniejsze i z dużą niecierpliwością wyczeki
Kilka miesięcy temu ukazał się w Sztuce Łowienia mój artykół opisujący wyprawę na tarpony. Część z Was możliwe już czytała. Tutaj tradycyjnie fotki z małym komentarzem. Jak kogoś temat zainteresuje, to wiecie gdzie szukać. Nie trudno się zorientować, że Floryda Keys żyje rybami. Przypadkowo znaleźliśmy nawet klinikę fizjoterapeutyczną specjalizującą się w leczeniu urazów nabytych podczas wędkowania. No czego to ludzie nie wymyślą. W przystaniach zawsze kręci się sporo ryb. P
Ministerswo Edukacji Narodowej zaleca nie czytać tego bloga. Wakacje, wakacje, i po wakacjach. Czas do szkoły! A rok szkolny można zacząć tak: http://m.wm.pl/2017/09/orig/czolo-413350.jpg Lub tak: Tak naprawdę, to był 30 sierpień i rozgrzewka przed właściwym rozpoczęciem roku szkolnego. Wyskoczyliśmy na pożegnanie wakacji do Szkocji i akurat loty tak się nieszczęśliwie ułożyły, że chłopcy z małym poślizgiem zawitali w szkole (i nie muszę chyba dodawać, że sprawiło im to wielką r
Znowu odwołam Was do SzŁ po szczegóły, a blog zarezerwuję sobie dla fotek i bardzo krótkiego komentarza. Zeszłoroczna wyprawa do Kolumbii Brytyjskiej zaczęła się całkiem obiecująco. Papa Broda sieknął zdrową stalkę na dzień dobry i stwierdził, że wyjazd zaliczony, możemy wracać do domu. Hola, hola, a ja? A Peresada? Trochę czasu nam zajęło, zanim trafiliśmy na ryby. Mówi się, że steelhead to ryba 1000 rzutów. Myślę, że przez kolejne dni mocno zawyżyliśmy tą średnią.
Z okazji Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzę wszystkim muszkarzom wszelkiej pomyślności. PS: OK, korbiarzom też PS1: Tak, wiem, muchi trochę wymemłane, ale wyciągnąłem je z pudełka w ogromnym pośpiechu. PS2: To nie wzroce z Sevres, tylko muchi robocze
W 50 "Sztuce Łowienia" ukazał się mój artykuł pod tytułem "Skandynawia na luzie". Opisałem w nim wakacyjny wyjazd na północ Europy. Nie mam tu oczywiście zamiaru powielać materiału zwartego w SzŁ, ale trochę fotek się uzbierało, a tylko kilka wskoczyło do magazynu. Pomyślałem, że warto się nimi podzielić na blogu o tej mało muszkarskiej porze roku. W skrócie tylko dodam, że warunki mieliśmy wybitnie nie łososiowe. Brak opadów i słoneczna pogoda zrobiły swoje. Ale, ale, pomimo przeciwności losu c
Bardzo dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma rzekami... ...takie ryby nam się przytrafiły. Papa Broda holuje... ...a ja podbieram. Peresada śmiga z dziecinną łatwością pod drugi brzeg. Ryba dnia. Dobry kilometr stalogłowej mety. Steelhead. Pusty dołek? Niemożliwe. A w takich okolicznościach przyrody... ...mieszkaja takie ryby. Ostatni hol Peresady. I
Kolejna wizyta w Szkocji za nami. Zapakowałem tonę sprzętu, a wyjazd okazał się bardziej rodzinno-turystyczny niż wędkarski z bardzo prozaicznej przyczyny. Pogoda znawu nas pokonała. Miesiąc po suchym wyjeździe do Norwegii, zaliczyliśmy suchy wyjazd na stare śmieci. Nie ma wody = nie ma ryby W ciągu pierwszego tygodnia w Aberdeen poświęciliśmy czas na spotkania ze znajomymi. Nad wodę wymknąłem się tylko raz, w pojedynkę, bardzo wczesną porą. Przy takiej niżówce tylko poranki i wieczo
Całkiem nie tak dawno, kiedy byłem w pracy i odliczałem dni do wędkarskiego urlopu w Norwegii dostałem maila z kategorii wnerwiacz. Mój koleżka Josh, przewodnik z Kenai River, tak mniej więcej napisał: "Co tam słychać? U nas sezon na kingi w pełni. A tu fotka jednogo z wielu w tym tygodniu..." Mój wzrok następnie skierował się na załączone zdjęcia. Teraz dla równowagi coś z polskiego podwórka. Przy okazji wizyty u rodziców, zajżałem do muchowego warsztatu Papy Brody. Muchy wykonane d
Parafraza "Inwokacji" Mickiewicza byłaby chyba nie na miejscu, bo Szkocja ojczyzną moją nie jest, ale k... jak mi tęskno do niej! Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych, szeroko nad błękitną Dee rozciągnionych... Całe szczęście, że mają kolejny gówniany sezon, bo inaczej depresja gwarantowana. Moi koledzy obronili pierwszy tydzień czerwca jednym grilsem. Sześć dni biczowania woda dla jednego gluta na czterech. Nie wiem kto bardziej cierpiał, ja w poszukiwaniu jętki na Warmii czy oni na
Dalej ciężko mi w to uwierzyć, ale spacerując wybetonowanym brzegiem Rzeki Elbląg powoli dochodzi do mnie, że wędkarska przygoda w Szkocji dobiegła końca. 2017 był moim ostatnim sezonem, a w zasadzie połową, bo na początku lata przeprowadziliśmy się do Polski na "prośbę" żony. Połowa sezonu została mocno okrojona przez dodatkowe obowiązki związane z powiększeniem się mojej gromadki Żbików. Najmłodszy wydaje się być głośniejszy, głodniejszy i wymagający więcej uwagi niż jego starsi bracia w tym w
Minelo pol roku, a wspomnienia sa tak swieze, jakby to bylo tydzien temu. Wyjazd, ktorego mialo nie byc. Wyjazd, ktorego losy wazyly sie do samego wyloty. Uparlem sie i postawilem na swoim. Choc nie w moim terminie i bez juniorow, ale z Papa Broda i kumplem, ktory dolaczyl na przyczepke w ostatniej chwili. W przeddzien wylotu chlopcy pomagali pakowac sprzet i malo serce mi nie peklo, jak prosili, zeby zerwac ich ze szkoly i zabrac do Kanady... No coz, nikt nie mowil, ze bedzie lekko... Rozpisale
Tym razem wpis w postaci filmu krotkometrazowego. Produkcja zostala wykonana na zamowienie wielkiej wytworni z Hollywood i wkrotce trafi na ekrany kin w Ameryce. Uzytkownicy portalu jerkbait.pl stoja dzis przed niepowtarzalna okazja zalapania sie na pokaz przedpremierowy. Orkiestra, tusz!
Vision jest ostatnio u mnie na cenzurowanym. Choc cenie sobie ich wedki (jak do tej pory dwureczne GT4 Catapult oraz Cult sprawuja sie dobrze, a w tym drugim dolnik zostal sprawnie wymieniony na gwarancji), to odziez tej firmy mocno rozczarowala. Najpierw spodniobuty Havu pociekly na szwach neoprenowych skarpet po dwoch miesiacach uzytkowania. W ramach gwarancji lokalna firma dokonala niezbednej naprawy. Po pol roku rozlecial sie zamek od kieszeni na klatce piersiowej, a wkrotce spodnie pociekly
Latwo jest pisac o polowach, ktore spelnily oczekiwania. Jeszcze latwiej, jak je przewyzszyly. Ale jak bylo slabo nad woda? No coz, pisanie idzie jak krew z nosa i wyrazy nie chca sie ukladac w zgrabne zdania. Mamy grudzien, wedkarsko za wiele sie u mnie nie dzieje i dlatego tez postanowilem zmierzyc sie z tematem rozczarowujacej koncowki sezonu lososiowego. Po dobrej wiosnie, jak na Szkocje, i miejscami niezlym lecie (podobno, bo ja akurat prawie nie lowilem), przyszla pora na teoretycznie najl