Na polach gnije poszarzała kukurydza. I optymistycznie walą zielenią oziminy. Pod dzikimi polnymi gruszkami stado buchtujących dzików. W kieleckim bijący po oczach dysonans; na uboczach dzika przyroda, ciche wsie i miasteczka które wyglądają tak jak na swoje wypada wyglądać. Starzeją się pięknie. A ludzie są pomocni i przyjaźni a nawet kłaniają sobie. I rozmawiają ze sobą. Za to przy krajowych przelotkach betonowe płoty, za płotami akryl, fury i tuje. A z owych tuj straszliwie jebie kebabem. I
Tak więc znów mamy jesień. Moją ulubioną porę roku, kiedy wszystko z wolna cichnie, wieczory są długie a więc życie towarzyskie kwitnie, nadrabiając po letniej gorączce. Tu, chcący - niechcący, wrócę do kwestii tzw "posiadania kolegów" w sieci Tak się jakoś składa, że nie narzekam na niedostatek znajomych, kolegów albo przyjaciół w prawdziwym, realnie istniejącym świecie. Powiem więcej - nawet nie stać mnie aż na tylu. I nie chodzi o żadne prozaiczne pieniądze, tylko o nieubłaganie kurczący się
Wreszcie po ludzku popadało, to i zieleń przestała szarzeć. Ale zboża padły. Na rżyskach doroczna rzeż nornic i mysz - czyli dorzynki w pełni. Wszystkie nasze stare myszołowy się odliczyły W lesie nieśmiałe grzyby, na łąkach pieczarki, a na zalewie zdumiewające pustki. I nie wiem czy to z braku ryb, czy to raczej absencja po skrajnie opiekuńczych komunikatach RCB. Taki sieciowy generator lęków dla półgłówków. Jaki kram, taki pan.. i odwrotnie.. W polityce też kanikuła. Co wcale nie znaczy, że t
Pola modelowo wysuszone, i żniwa ruszyły na całego. Las też suchy, to i ponadpartyjne wycinki w najlepsze trwają. Młodych bocianów również jest urodzaj, młode tłoczą się w gniazdach niczym wyż demograficzny w gomułkowskich blokach na Dąbrowie. Wygląda to dosłownie tak, jakby te ciemnogrodziańskie boćki uparcie nie stawiały na homoaktyw albo ostentacyjnie lekceważyły rodziny jednopłciowe. Czyli odwrotnie jak w naszym, bezgłowym i nieszczęśliwym kraju.. Przy okazji wyborów, można było zobaczyć,
Pierwsze bocianie łebki w gniazdach, lipy pokwitaja, rzepak kończy, chrabąszcze wyłażą z ziemi, tony ochotek buczą w powietrzu. Wiosna jak blitzkrieg! Umarł papież, niech żyje papież - oby ten bliżej magisterium, zrezygnował też Klaus Schwab - frontman globalizmu. Co nie oznacza gwałtownych zmian, ani radykalnej wymiany władzy, czy też porzucenia totalitarnych ideolo. Zwykłą siłą inercji.. Kurde, ileż to już było w historii takich psychicznych epidemii! i zbiorowego oszołomstwa? Czy aby ten "nas
Na reskich rozlewiskach i pustkowiach, cicho i martwo. Tym razem nie trafiłem na przeloty i tłum ptasi, na płoche sarny albo samotnego łosia, no ale przecież lornetka nie była przesadnie ciężka, a tylko okazała się zbyteczna - czyli przeżyję. Straszliwie jałowy ten przymorski obszar, brzydko zdziczały i posępny. Jawa ze snów ekologianta Tylko pod laskiem za stadniną, vis a vis "stodoły" buchtowiska po dzikach. Tamże - herbata na dębowych patyczkach, rodzynki, wino z widokiem na Włodarkę. Tu imp
Na zamarłych łąkach, dokazują żurawie. Ostentacyjnym amorom, sekundują nieśmiałe podbiały. Bociany jeszcze się zbierają, ale już tęsknią za tym porzuconym na łaskę losu krajem. Na przydrożnych drzewach drzemią myszołowy. I czuwa od dekad, wielki jastrząb w Zamościu. Las dalej czarny i niemy, a brzozy sterczą sztywne i sine. Nad zalewem wrzeszczą mewy, identyczne i identycznie jak w Ustce. Polodowa woda to coś na kształt bezbarwnego, martwego szkliwa, pochłaniającego słońce, ciepło, zapachy i wsz
Zalew bezludny, ale pełen życia. Dzików, saren, lisów - bez liku. Łażą spokojnie po uliczkach pustych daczowisk, pod nieobcność lokatorów. Wielbiących na zewnątrz klinkier, ładny beton. szlabany. siatkę i cmentarne żywopłoty. W środeczku - telewizor na nieskazitelnej ścianie, jaźni podstawa i podstawowe okno na świat.. Na wsi głucha cisza, a mleko jest z biedronki. Młodzi wyjechali, starsi pozostali. Oglądają chłopaków do wzięcia i bezwstyd naszych rządzicieli. No i finał scentralizowanych - ale
Las gubi resztki kolorów i zapachów, ptaki milczą. Prócz wron i pary znajomych kruków. Wydaje się momentami, że całe niebo opanowały. W oziminach miotają się ekologiczne wiatraki. Pod każdym potworkiem ekologiczny kloc z tysięcy ton niemniej ekologicznego betonu. Pod dzikimi gruszkami na miedzach, koczują całe roje dzików.. Jedna minuta dnia nam przybyła, ale to nie jest największa dzisiejsza radość. Ta może być skrajnie różna. Najpopularniejsza, i zarazem najprzystępniejsza wersja to ekstatyczn
Buki jeszcze ociupinę płoną, ale las już widzi zimę. W oziminach pierwsze sarny na szaro biało odziane. To był niezły rok dla naszych ptaków - sikorki wyprowadziły dwa lęgi, a kowaliki miały trójkę młodych. Młode całkiem łatwo poznać: wydają dziwny, trochę blaszany dźwięk w locie, lecą prosto, niespecjalnie zważając na przeszkody, zdaje się - centymetry od kapelusza. Ogień grzeje jak zwykle, ale zimne wino już nie przynosi smaku, podobnie jak brandy i bourbon. Na szczęście dobrzy ludzie wynaleźl
Dwa ciemne i mokre dni. Nocą mrok godny czarnej otchłani, za płotem zimny zapach zalewu, nad nami ledwo słyszalny szelest mżawki, dalekie psie zawodzenie. My z żoną samotni na skraju lasu - przy palenisku, a na stole beza z malinami i flaszki wina do wyboru. Mały foksik drzemie na krzesełku, cały zakopany w naszych kapotach. Jesienna sielanka. Szkoda iść spać.. Powódź naprawdę niespotykanym cichcem, spłynęła sobie do morza. Wolne rzeki wystąpiły naprawdę zajebiście. I chyba tylko w pamięci wie
Tylko kukurydza została na polach. Na zalewie wyleciały ostatnie ochotki, czyli za tydzień, dwa, brzegówki odlecą. W Świątnikach na gnieździe drepce samotny bocian. Świetną robotę robią komunikaty RCB, bo jakoś tak skrajnie alarmistycznie zapowiedziały opady deszczu i wiatr, przez co metroseksualni na ścigaczach i ślizgaczach, co do jednego, nie przybyli nad wodę. A takie to to wypasione, takie profesjonalne.. Dawno nie byłem na otwarciu roku szkolnego, teraz też nie byłem, ale przechodziłem pi
Pola już płowe, lipy brunatnieją, czyli zaraz znów święta. W bukowym lesie za płotem, nowa lisia rodzina. Przy jamie malutkie sarnie kopytka, prawdziwe okropieństwo. Olimpiada w toku. Uroczystość otwarcia, przeprowadzona ściśle według rytu globalistycznego, już za nami, a co niezwykle ciekawe, uczestnicy ceremonii radośnie paradowali na statkach żeglugi rzecznej - rzecz u nas absolutnie nie do pomyślenia, albowiem propaganda-abteilung zarządził nadwiślańskim negrom w tej kwestii, kategoryczne ve
Żniwa radośnie wystartowały, papierówki są żółte i słodkie, młode bociany już stoją, a niebo je woła do siebie. Nocą łagodnie patrzą na nas mijane sarny, gdzie tylko nie spojrzeć; w przydrożnych rowach, na poboczach. W mieście Łodzi, nad słynną rzeką Jasień, bezczelnie paradują całe roje jeży i lisów. A w starym parku Sielanka paraduje nowy ekshibicjonista! Reprezentanci "brzydkiej panny na wydaniu" w piłce kopanej wypadli tradycyjnie, czyli chujowo . Byłbym mocno zdziwiony gdyby odstawali na
Sarny pod lasem już ciemne i brzuchate. Bociany w komplecie, ale jeszcze nie wysiadują. Na lipie piskają młodziutkie sikory. Długa wiosna przed nami.. Czytam o Wandzie Wasilewskiej, protoplaście i matce chrzestnej przytłaczającej części naszych, pożal się Boże, polityków. Nie znajduję jakiejś specjalnej różnicy między sowieciarzami a unijczykami. Globalizm niejedno może mieć imię. Na nasze nieszczęście, nie tylko Leszek Miler i jego stronnictwo jest żywym tego dowodem. Są i młodsi czynownicy..
No i po wyjeździe. Wszystko było jak należy, tak jak to ostatnie lata mnie przyzwyczaiły; pojechaliśmy nie wtedy kiedy ryby w rzece były, tylko wtedy kiedy wszystkim pasowało. A jak wiemy - trocie biorą jak są.. Co jeszcze w Trzebiatowie? Proboszcz jest stary i chory, a pełniący administracyjna posługę kleryk, zdrowy, władczy i nieugięty, jak nie przymierzając strażnik miejski - więc na wieżę znów nie weszliśmy. Markety się roją, sklepy popadały, bezrobocie jak chooy, ale na mikrą pociechę wraca
Oooooo.. Jakże to słodko brzmi i nobilitująco. Szczególnie dla aspirujących na światowców. Jeszcze bardziej sexy niż survival A moja stara osoba tylko prowincjonalnie wędrowała, łaziorowała, koczowała, obozowała, ewentualnie w porywach internacjonalistycznego rozpasania - biwakowała.. Ciepło czuć nawet w lodowatym wschodnim wietrze, ziemia pachnie od miesiąca, podbiały i przylaszczki terminowo ruszyły, ale bzy w imię zrównoważonego rozwoju popełniły falstart. Sikorki na jajkach, pierwsze skorup
No jasne, że nie biega mi o stary kawałek Misfits.. Trochę niżej jest zajawka do sejmowego wystąpienia Juliusza Brauna - a propos meandrów tego popkulturowego kierunku. Jak widzimy w czasach rewolucyjnych kociokwików, zawsze - powtarzam zawsze, przytomność umysłu, rozum oraz wrodzona inteligencja jawić się mogą - co tam mogą - muszą się jawić jako skrajnie groźna dla aktualnie obowiązującej doktryny i jedności przekazu, wywrotowa postawa. A więc kontrrewolucyjna! Do turmy z nim.. zgodnie z duche
W lesie martwo. Lód na zalewie niezdecydowany i niemrawy. Żadnych dźwięków ani zapachów. Pod brzozami jak na deptaku - sobotnia ulewa spłaszczyła, dosłownie sprasowała na blaszkę, jesienne liście, kretowiska i wynędzniały podszyt. Teraz, w tej chwili, tam gdzie zwykle kipi życie, zimnica spotyka się z pustą ciemnością. Tak ma być! To obowiązkowe preludium do wiosny Poza tym jest wporzo - gra muzyka, dzieci zbierają na guru, a "porządek panuje w Warszawie" - to dziewiętnastowieczny cytat z prasy
Listopadówki wysypały jak głupie, ptaki za nami tęskniły, a śnieg był dzielny, i dotrzymał aż do Wigilii. Zima jak to zima, dzień jest krótki i ciemny, noc czarna i długa, światło jest liche, nawet zapachów w powietrzu niewiele. Oczywiście prócz woni monety zewsząd jebiącej Zaraz - już dziś, nastąpi koniec starego roku, a za nim początek nowego i wspaniałego, co czynem niemniej wspaniałym zaakcentują miłośnicy ryb szlachetnych - taka luzacka forma ekspresji szmaciarskiego kultu. Z dewizą - woln
Zima zaatakowała całkiem łagodnie, krety nadal kopią, a grzyby nieco sztywniej stoją sobie w lesie. W oziminach całe mnóstwo saren i dzików. Łódki do góry dnem, tak więc sny na jawie przez pól roku będą niedostępne. Odszedł Shane MacGowan. Był brzydki, niepospolity i do bólu prawdziwy.. Mój brat też umarł.. Pan Bednarek, bardzo modny, yuotubowy eko trendsetter, przed niedawnymi wyborami otwarcie sugerował głosowanie na lewicę - no i git, tak właśnie działa demokracja. Ale jak dla mnie, ten je
Białe czaple na czubkach żółtych brzoz, młode bieliki nad lasem. Przybyła nam druga para kowalików, ale rudziki zniknęły. Po anomaliach tegorocznego sezonu niespodziewanie pokazały się okonie - raczej na swoje nieszczęście, albowiem wspaniały wędkarski świat je zaraz zechla, w akompaniamencie radosnego mlaskania. Dobre i to, to już nieco więcej niż samo pływanie w rytualnym ślizgu z gałami wlepionymi w echo Przy urnie, premię od wyborców otrzymały partie europosłów regularnie głosujących prze
Ciepło było. Brzegówki do tej pory nie odleciały, być może zrezygnowane ocz\ekują na zapowiedziany przez schizmatyczną Gretę koniec świata. Bo tak w ogóle, to zalew Sulejowski jest inny tego roku, niespodziewanie przestał być sztucznym jeziorem o stabilnym poziomie i przewidywalnym przebiegu sezonu. Jeden developer to sprawił Czemu? Woda była opuszczona, litoral umarł, ryby wytarły się jak zwykle, ale skoro wylęg nie znalazł pod brzegami pożywienia ani schronienia, to poszedł sobie w ploso, tam
I po wakacjach. Ale bociany lecą w kierunku najmodniejszych kurortów. Brzegówki przed doroczną podróżą jedzą na potęgę, a mają co, bo wyloty ochotek na zalewie są przepotężne. Świetną robotę dla tej wody robią komunikaty RCB, bo wystarczy swobodna zajawka o wietrze albo potencjalnym deszczu, i mamy sytuację jota w jotę jak za czasów debilnej mantry - zostań w domu, zostań w domu.. Teraz - znajdź bezpieczne schronienie, umocuj przedmioty które może porwać wiatr - i pusto jest! Tym niemniej dwie m
Młode bociany już latają, jeżyny czernieją podstępnie, a zalew prawie nie kwitnie. Na molo designerskie lampy, obok najbielszy w świecie piasek z Białej Góry i muszla koncertowa. Tego zalewowi najwyraźniej było potrzeba - bo nawet woda inwestycji dorównała.. Sezon ogórkowy w pełni. Nieprawdopodobnie zajebiste komunikaty RCB, teoretycznie afrykańskie upały, dramat systemowego błazna Daukszewicza przy zdumiewającym milczeniu pana Manna - od niedawna uznanego trans autorytetu, pani Joanna/małej M