Miały być okonie , Miał karczycho już...
Przyłowy 2019
#181 OFFLINE
Napisano 03 czerwiec 2019 - 21:25
- michal6564, Pisarz.......ewski Piotr, woblery z Bielska i 3 innych osób lubią to
#182 OFFLINE
Napisano 11 czerwiec 2019 - 21:09
Popularny
Opowiem Wam moją historię z pierwszego w tym roku wypadu na Sandacze.
Wybrałem się z bratem nad Bug z zamiarem "upolowania" nocnego Sandacza.
Pierwszy raz spiningowałem w nocy. Jak to nad Bugiem, w miejscu gdzie do najbliższej większej miejscowości jest kilka/kilkanaście kilometrów o godzinie 00:00 było już totalnie ciemno i rzuty szły na pamięć. W końcu o 00:20 bach, potężne uderzenie i jęk kołowrotka - po jęku hamulca i długości odjazdu, który zadawał się nie mieć końca od razu wiedziałem, że to wąsaty. Nogi jak z waty bo ryba ciśnie bez przystanku jakieś 200m w końcu się zatrzymuje. W takim razie ja wkraczam do akcji i próbuję pompować. Jak znalazł się na naszej wysokości zrobił nawrót i potężny odjazd w górę rzeki. Bawiliśmy się tak już z 1,5h.W końcu przeciwnik postanowił na pełnej k$#@ie ruszyć w dół rzeki. Świecę latarką czołową na szpulę a tam, już końcówka plecionki a wąsaty ani śni się zatrzymać. Hamulec zakręcony na maksa a on sobie z tego nic nie robi tylko idzie jak pociąg. Kołowrotek gorący jakbym go w ognisku trzymał. Ja już mocno zmęczony ale nie podaruję chociażbym miał do południa z nim wojować - ryba życia, więc nie odpuszczę.
Szybka decyzja idę za nim "brzegiem". Brzegiem to za dużo powiedziane bo do brzegu o twardym podłożu było z 20 m. To był pas zalanych trzcin i gałęzi.
Mój brat niewiele myśląc rozebrał się do gaci i mówi ja wbijam do wody bo inaczej go nie podbierzemy. Ciemna noc, zdradliwy Bug a on mówi że włazi do wody. Mówię mu, żeby nie właził bo się utopi ale on twardo, że zna wodę i tu nie jest głęboko. Nim się obejrzałem już brodził w Bugu. Na początku trzymałem się zalanych trzcin do czasu jak władowałem się cały do wody. Na sobie bluza z kapturem, spodnie, wodery, kamizelka. Nie myślałem o tym co mam w kieszeniach - nie ważne przecież ryba życia. Niewiele myśląc włażę do wody bo po zalanych trzcinach nie da rady już iść (wodery pełne wody). Brat przodem ja za nim jakieś 30m. Nie widzę go ale cały czas rozmawiamy. Szliśmy za nim wodą po pas jakieś 30 minut (w ciemną noc Bugiem!!!!). W końcu brat krzyczy, że dalej nie idziemy bo zaczyna się głęboko. Myślę sobie nie ma rady trzeba walczyć stacjonarnie ale na szczęście przeciwnik się zmęczył i więc znowu pompuję. Pomysł był taki że podholuję go do brata, który stał 30 metrów dalej a on go podbierze. Podejście pierwsze, drę się do niego łap go za dolną szczenę. Słyszę z ciemności "ale wielki łeb" a chwilę później chlupot wody i kolejny odjazd. "Wyślizgnął mi się" słyszę z ciemność.Kolejne pompowanie i naprowadzanie na brata.
Podejście drugie - brat krzyczy podbiorę go od spodu - znowu chlupot i odjazd ale już krótszy. Brat podszedł do mnie i wziął latarkę bo mówi że nic nie widzi (zwykłą ręczną), na szczęście nie zamokła. Poszedł na swoją miejscówkę i czeka na kolejne podprowadzenie. Podejście trzecie, widzę światło latarki majaczące z oddali, którą trzymał w zębach żeby mieć wolne ręce, naprowadzam mu rybę, czekam na okrzyk "Mam go!!" ale zamiast tego słyszę:"K$#@a to bóbr". W tym momencie poczułem luz.
Godzina przed 3 rano ja stoję po pas w Bugu, cały mokry, zmęczony i ryczę ze śmiechu. Prawie 3 godziny walki z bobrem. Dopiero w tej chwili uświadomiłem sobie jaki ja byłem głupi. Przez "rybę" mało nie straciłem życia. W dzień za żadne skarby nie wlazłbym tam do wody a co dopiero w nocy z latarką czołową (20 metrów zalanych trzcin i gałęzi i dopiero odsłonięta woda) . Kolejna refleksja jak tu teraz wrócić. Na wschodzie widać już rozjaśniające się niebo i dopiero zobaczyłem, że przeszliśmy tak z 800 m. Wodą nie wracam nie ma bata. Jedyna droga to zalane trzciny i to trzeba iść tak 800 metrów, bo po trzcinach od razu była nadbużańska mandżuria nie do przedarcia. Ja to pół biedy, wylałem z woderów wodę i przed siebie. Gorzej miał brat w gaciach na bosaka - nie zazdroszczę mu tego spaceru (nie pozwoliłem mu wracać wodą).
Nie da się oddać tych wszystkich emocji i całej sytuacji słowami.
W piątek jadę na kolejną nockę ale teraz w miejsce, gdzie bobrów nie ma aż tyle
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik woblery z Bielska edytował ten post 12 czerwiec 2019 - 06:53
- doktorek, wujek, maxtip i 56 innych osób lubią to
#183 OFFLINE
Napisano 11 czerwiec 2019 - 22:52
#184 OFFLINE
Napisano 11 czerwiec 2019 - 23:33
Mnie zawsze Bóg się albo pozytywnie kojarzy ale największa akcja była wtedy , gdy też byłem nad bugiem i osoba która się and nim wychowała stwierdziła żeby nie wchodzić do wody bo od samego brzegu jest 2-3 m wody a potem się tylko pogłębia -jakiś metr od brzegu urwałem gum sporo ale jak głęboko to spoko .Najśmieszniejsze było gdy przyszli miejscowi i śmiejąc weszli do wody -tam była na całej długości woda po kolana a na środku woda po pas. Ale woda jak to na Bugu miała taka przejrzystość ,ze tego wiedzieć nie mogliśmy.
Użytkownik Misiek1 edytował ten post 11 czerwiec 2019 - 23:34
#185 OFFLINE
Napisano 12 czerwiec 2019 - 16:33
#186 OFFLINE
Napisano 12 czerwiec 2019 - 20:37
Miałem kawalerski nad Bugiem. Kolo 2.00 W nocy kolega wszedł do wody i zaczął płynąć. Wskoczylismy we 2. Kolega ma ok 190 i grubo ponad 100kg. Ledwo go doholowalismy z 300m niżej. Droga przez pokrzywy i osty w samych gaciach. Z bykiem przewalajacym się na ziemi. Wróciliśmy po ubranie. Kolega zniknął. Znalazl się następnego dnia o 13.00. Żyje. Woda wyrzuciła to na drugi brzeg i bladzil wiele godzin. To był zakręt sumowy, bardzo głęboko, długa głęboka rynna....piliśmy od popołudnia
Użytkownik korol edytował ten post 12 czerwiec 2019 - 20:38
- tomi101, malinabar, Piotr Gołąb i 2 innych osób lubią to
#187 OFFLINE
Napisano 12 czerwiec 2019 - 20:44
To scenariusz kolejnego Kac Vegas?Ja rozumiem. Kilka razy scigalem woda wielkie brzany. Plynalem z wędka, odhaczalem z zaczepu na głębokości 2m....
Miałem kawalerski nad Bugiem. Kolo 2.00 W nocy kolega wszedł do wody i zaczął płynąć. Wskoczylismy we 2. Kolega ma ok 190 i grubo ponad 100kg. Ledwo go doholowalismy z 300m niżej. Droga przez pokrzywy i osty w samych gaciach. Z bykiem przewalajacym się na ziemi. Wróciliśmy po ubranie. Kolega zniknął. Znalazl się następnego dnia o 13.00. Żyje. Woda wyrzuciła to na drugi brzeg i bladzil wiele godzin. To był zakręt sumowy, bardzo głęboko, długa głęboka rynna....piliśmy od popołudnia
#188 OFFLINE
Napisano 12 czerwiec 2019 - 20:48
#189 OFFLINE
Napisano 12 czerwiec 2019 - 20:59
Czy pogoń za bobrem wodą w nocy, to niemadre, poprzednie też...
Użytkownik korol edytował ten post 12 czerwiec 2019 - 21:00
#190 OFFLINE
Napisano 12 czerwiec 2019 - 21:04
- drag i Darek Koralewski lubią to
#191 OFFLINE
Napisano 15 czerwiec 2019 - 11:43
A tymczasem podczas szczupakowania..
Zaskroniec zwyczajny jes objęty ochroną całkowitą w Polsce, zdjęcie co najmniej nie na miejscu
Zaskroniec na oko 60 cm
mepps aglia nr5 oczywiście podchaczony i nie każdy miałby odwagę uwolnić bestię. Oczywiście odpłynął po operacji w dobrej kondycji. Nie wiem kto był bardziej zdziwiony..ja czy on.
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 16 czerwiec 2019 - 20:31
- gulf, malinabar, shavt i 8 innych osób lubią to
#192 OFFLINE
Napisano 15 czerwiec 2019 - 17:28
Zaskrońce nie stanowią dla człowieka żadnego zagrożenia. Ile to razy się łapało nad rzeką takie pod metr tylko po to żeby dokładnie obejrzeć i po minucie wypuścić.
Jako ciekawostkę podam, że dawniej zaskroniec uważany był za zwierze święte, które przynosi pomyślność. Żółte plamy z tyłu głowy kojarzono z koroną przez co uważano go za mitycznego króla węży
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 16 czerwiec 2019 - 20:32
- popper, sochun, bartsiedlce i 4 innych osób lubią to
#193 OFFLINE
Napisano 15 czerwiec 2019 - 17:29
- sochun i bartsiedlce lubią to
#194 OFFLINE
Napisano 18 czerwiec 2019 - 10:57
Dzisiaj dwa przyłowy. Ukleja na micro wirówkę przy łowieniu kleni i jazgarz przy łowieniu okoni
Załączone pliki
- maykel, malinabar, kornik1978 i 6 innych osób lubią to
#195 OFFLINE
Napisano 18 czerwiec 2019 - 15:14
Piękny jazgarz, ta rybka zawsze sprawia, że mi się gęba cieszy Jazgarz to taka podwodna chihuahua
- G_rzegorz, Voiteh i erqgth lubią to
#196 OFFLINE
Napisano 18 czerwiec 2019 - 17:03
Dzisiaj dwa przyłowy. Ukleja na micro wirówkę przy łowieniu kleni i jazgarz przy łowieniu okoni
ahh.. czemu jazgarze nie dorastają chociaż do +-40cm ;(
- pawelHERP i G_rzegorz lubią to
#197 OFFLINE
Napisano 18 czerwiec 2019 - 17:12
ahh.. czemu jazgarze nie dorastają chociaż do +-40cm ;(
Te które dorastały skończyły na patelni.
#198 OFFLINE
Napisano 18 czerwiec 2019 - 18:05
ahh.. czemu jazgarze nie dorastają chociaż do +-40cm ;(
Lub kończą jako żywe przynęty...
- cinek5577 i Bułka lubią to
#199 OFFLINE
Napisano 19 czerwiec 2019 - 06:19
Lub kończą jako żywe przynęty...
Jak się cofnę myślami jakieś 25-30 lat na moim terenie niestety był traktowany jak chwast i dziesiątkowany na pomostach i pozostawiany do zdechnięcia przez starszych pseudo wędkarzy. Teraz jak spotkam jazgarza mam radochę i oglądam ubarwienie, jakbym był w muzeum i po krótkiej sesji wypuszczam skąd go wyjąłem.
- G_rzegorz i chlodnica lubią to
#200 OFFLINE
Napisano 21 czerwiec 2019 - 13:04
Nad Gopłem po założeniu robala jazgarz niemal pewny, wespół z krąpikiem stanowią podstawę ichtiofauny chyba. Miejscowi niemal bez wyjątku złowione jazgierki wyrzucają w krzaki albo rozdeptują ale do czasu. Babka jest już w "Noteci" najwyżej kilkanaście kilometrów poniżej Gopła, za kilka lat pokona te kilka kolejnych śluz i jazgarz będzie walczył o przetrwanie
- strary i marienty lubią to
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych