ciąg dalszy z życia wzięte:
Czasy studenckie
Ja z Kumplem idziemy po wpis z wykładów.. Oczywiście na wykłady nie chodziliśmy ale wpis potrzebny. Zapomnieliśmy wcześniej dać indeksy dziewczynom nie byłoby sprawy.. Pytam Kumpla: - wiesz jak babka wygląda ? Nie, ja także nie wiem Zachodzimy do katedry. Kumpel zapytuje się: jest prof XXX ? gościu odp - nie ma, ale za chwile będzie jej córka dacie jej i ona załatwi sprawę. Jest ok
Przychodzi jakaś babka. Pytamy o prof, kiedy będzie? bo my po wpis. Pani uroczym głosem odpowiada, chodziliście na wykłady? ja TAK, kumpel - TAK. Panowie tak się składa, ze ta pani prof to JA . Uratował nas asystent który padał ze śmiechu.. Wpis dostaliśmy
XXX
Szef katedry LA - (ostry gość) po pierwszych zajęciach mówi do kumpla: pan to lekkiej na pewno nie zaliczy... Kumpel odpowiada: ja na pewno zaliczę. Wszyscy zamarli. Koleś popatrzył i szepcze pod nosem. o kur.. chyba jakieś chody ma...
XXX
Praca na zaliczenie.. ja zaliczam kumpel nie. Panie Kamilu no niestety na jutro musi pan napisać inna prace, ta jest do niczego - taką odp. usłyszał. My świętować , kumpel do kafejki coś tam znalazł nie przeczytał i dołączył do nas po pary dniach babka wzywa, ja już się śmieje tzn. wtedy, Idę z kumplem, ja niby po wpis i podtrzymać kumpla na duchu wchodzimy we dwóch - babka mnie nie wygania. Zadaje dla kumpla pytanie z pracy. Panie Kamilu co to jest to.. a tam po chińsku coś napisane.. ja na kompana on na mnie.. Patrzę, a on, zaczyna machać nogą i rękoma, po czym mówi że to połączenie sztuk walk, karate, kung fu i nie pamiętam czego jeszcze ale na wymyślał tam co znał.. ja wtedy wyszedłem...
Kumpel zadał
ps dodam tylko że kumpel karate to tylko zna z TV
Użytkownik tibhar edytował ten post 07 listopad 2013 - 16:28