No i coś tam już sobie zdołaliśmy wyjaśnić, uzgodnić wspólne stanowisko. Szkoda, że o sprawie bez wątpienia ważnej tak niewielu z nas chce dyskutować. A przecież wśród nas są też, prawnicy, pewnie też posiadacze jakiejś wody lub jej dzierżawcy. Widocznie uważają, że ważniejsze to, czy wujek Zenek łowi pogrubioną/oszukaną żyłką/plecionką, niż to, czy łowiąc na wędkę w swoim stawie powinien posiadać kartę wędkarską, czy też nie. O tym pierwszym potrafią dyskutować przez kilkadziesiąt stron.
Cóż Tomku, wypada zrobić telefon do PSR. Muszą to wiedzieć i rozstrzygnąć. Bartek sugeruje jeszcze włączenie do dyskusji kolejnej ustawy. To tylko spowoduje jeszcze dalszą. Będzie na miarę tej między zwolennikami Daiwy i Shimano. No i tak sami niczego ostatecznie nie ustalimy. Ja akurat jestem z legalistą z natury, ale jak widzę przepisy, które mnie dotyczą lub mogą dotyczyć i dla mnie człowieka z jakąś tam tam znajomością prawa z różnych dziedzin, z IQ może nie na poziomie Dody, ale chyba niezłym i te przepisy mają dla mnie wątpliwą jakość, to mnie krew zalewa i mam swoje przemyślenia do czego zostały stworzone. Dlatego wolę dyskutować w takich przypadkach nie o tym co jest, ale o tym co winno być.
Bartku, przyznaję, że "nie siedzę" w aktualnej ustawie (Prawo wodne), ale w stosunku do tej, której ja się uczyłem kiedyś ten podział wód na otwarte i zamknięte chyba już nie jest aktualny. Przykładowo kiedyś właściciel zbiornika, który choćby okresowo łączył się z tzw. wodą płynącą nie mógł czerpać z tego powodu korzyści. Obwody rybackie-znam taką rzeczkę, która wpada do dużej i stanowi jej część. Okręg płaci czynsz za całość. Pewna instytucja (państwowa) zbudowała sobie na rzeczce zbiorniczki, które wydzierżawia innym podmiotom, a te kasują pieniądze od wędkarzy za zezwolenia. Inny przypadek. Zbiornik kiedyś w całości dzierżawiony przez PZW. Dzisiaj okazuje się, że jego większa część należy do podmiotu (zakupił wraz z przyległymi gruntami), a tylko znikoma pozostaje w we władaniu PZW. Ten pierwszy nie jest na razie zainteresowany gospodarką rybacką, udostępnia wędkarzom. To ja mam pytanie. Jak w takim przypadku ma wyglądać racjonalna, a choćby zgodna z operatem, gospodarka w wykonaniu PZW? Na czym tu polega rola państwa, które będzie wymagać od wędkarzy tam łowiących posiadania karty, a nie interesuje się tym, czy obecny gospodarz prowadzi jakąkolwiek choćby, jeśli już nie racjonalną gospodarkę rybacką taką wodą?