Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Sandacze 2023


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
51 odpowiedzi w tym temacie

#41 OFFLINE   Kolorowy

Kolorowy

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 119 postów
  • LokalizacjaPołudnie
  • Imię:Damian

Napisano 03 listopad 2023 - 13:01

Na spinning łowię już kilka ładnych lat, od samego początku moim marzeniem było złowienie sandacza. Pierwszego w życiu zandera złowiłem w czerwcu tego roku, miał całe 10... no może 15 centymetrów i był przyłowem przy XUL. Wydarzyło się to zaraz po słowach wypowiedzianych w stronę kolegi, że chciałbym wreszcie złowić sandacza. Udało mi się jeszcze złowić kilka takich maluchów, które żerowały między karasiami na które polowałem. 

 

Pod koniec sierpnia postanowiłem, że muszę skompletować zestaw sumowy i spróbować złowić wąsacza jeszcze w tym sezonie. 

Zaliczyłem więc pierwszy wypad nad rzekę w poszukiwaniu króla wód. Poziom wody był podniesiony o pół metra. Przez kilka ładnych godzin biczowania wody, nie miałem ani jednego kontaktu z rybą. Kiedy zaczęło się ściemniać, do wody poleciał Salmo Squarebill 6 cm w fikuśnym kolorze. Przy piątym czy szóstym przeprowadzeniu przynęty przez niewielką rynnę znajdującą się pod moimi nogami, poczułem bardzo mocne kopnięcie. Pomyślałem wtedy, że łowienie sumów to bułka z masłem, skoro na pierwszym wypadzie już zaliczyłem niewielkiego suma. Po dwóch minutach przeciągania liny, pod brzegiem pokazał się potężny sandacz. Szybki rzut oka i widzę, jak bardzo delikatnie jest zapięty za jeden grot kotwicy. Nogi się ugięły pode mną, stałem około 70 cm powyżej lustra wody i nie mogłem zejść niżej, podbieraka oczywiście nie miałem ze sobą, przecież przyszedłem tu łowić sumy. Podjąłem wtedy trzy próby podebrania tej wielkiej ryby, jednak nie byłem w stanie go objąć jedną ręką i cały czas mi się wyślizgiwał. Za czwartym razem odłożyłem wędkę, złapałem plecionkę do ręki i właśnie w tej chwili sandacz mocno się szarpnął. Widziałem jak przynęta wyskakuje z jego pyska, a On majestatycznie i powoli odpływa zostawiając mnie z karpiem na twarzy i rozciętą dłonią od plecionki. Bardzo żałowałem, że nie zdołałem zrobić mu zdjęcia. Oceniałem go wtedy na okolice 90-95 centymetrów... To byłoby piękne zdjęcie z pierwszym wymiarowym sandaczem... 

 

Po jakichś dwóch tygodniach znów znalazłem czas aby wyskoczyć na wieczorne sumy. Tym razem miałem ze sobą już spory podbierak. Scenariusz był taki sam, przez całe popołudnie nie działo się zupełnie nic. Nie pomagały zmiany miejscówek oraz przynęt. Pod wieczór, w miejscu gdzie zauważyłem już wcześniej przepotężne spławy które brałem za sumowe. Pokazał mi się sporych rozmiarów boleń, niestety nie był w żaden sposób chętny do współpracy. Po zmroku, na miejscówce zauważyłem bardzo dziwne wyjście do powierzchni. Ryba pokazała się i cicho uderzyła robiąc sporych rozmiarów wir. Byłem bardzo zdziwiony, nie widziałem nigdy wcześniej czegoś takiego. Po 3 minutach od tego zdarzenia, mam potężne kopnięcie w Horneta 9 którego wprowadzałem właśnie z płycizny w kilkumetrową rynnę pod brzegiem. Kolejny raz przez moją myśl przeszło, że zaraz będę się babrał w sumowym śluzie. Ta ryba walczyła zdecydowanie agresywniej na sumowym zestawie. Po kilku minutach, drapieżnik wylądował w podbieraku. Okazało się, że tym razem będzie mi dane zrobić sobie zdjęcie z przepięknym mętnookim. Hornet 9 został zassany tak, że miałem problem go wyjąć z przepastnego przełyku ryby. Po niezbyt udanej sesji rybka wróciła do swojego królestwa. To było piękne rozpoczęcie przygody z sandaczami. Poprzeczka została ustawiona na 88 centymetrów. 

 

A sumów jak nie było tak nie ma... 

 

Załączony plik  Zdjęcie WhatsApp 2023-10-24 o 19.35.54_b6a0d143.jpg   70,95 KB   48 Ilość pobrań

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                                   :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 03 listopad 2023 - 15:14


#42 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2261 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 05 listopad 2023 - 14:35

*
Popularny

To już listopad , a ja dopiero teraz popełniam pierwszy wpis w moim ukochanym wątku . To pokazuje , że moje czarnowidztwo dotyczące sytuacji na lokalnych zbiornikach się spełnia niestety i nie są w stanie nasze wody poradzić sobie z nadmierną , rabunkową i pozbawioną jakichkolwiek śladów zdrowego rozsądku presją wędkarską . Do tego dochodzą coraz dłuższe okresy dramatycznych niżówek i mamy komplet czynników , które degradują każdą , nawet najlepszą wodę . 

Czerwiec był jak zwykle piękny i pełen nadziei . Inauguracja w tygodniu , łódek niewiele , pogoda piękna a stan wody idealny . Wypływam uskrzydlony i z nieznośnym drżeniem serca . Tego nie pozbędę się chyba nigdy ... Mam nadzieję  :) . Pierwsze miejscówki , pierwsze zapisy , mijający czas i ... cisza na końcu zestawu . Żadnych stuków , żadnym puków , zero kontaktów . Próbuję w miarę szybko i sprawnie zorientować się , gdzie mogą być ryby . Wreszcie kontakt w dosyć nietypowym miejscu , które grało kilka sezonów wstecz . Niewielka struktura porytego i twardego dna , wyniesiona odrobinkę ponad obszar mulistego zagłębienia . Leciutka przynęta spada delikatnie stukając o podłoże , choć może nieco zbyt wyraźnie ... Takie niby zacięcie , które generuje na końcu kija dwa lub trzy mocne bujnięcia i luz . To jednak było branie ...

Szukam podobnego w charakterze hot spota i w przeciwległej części zbiorniczka znajduję . Tam powtórka z rozrywki . Branie okazuje się tak delikatne , że mimo reakcji mam pudło . Po prostu efekt , jaki daje spadająca na twarde dno lekka główka okazuje się atakiem grubej , jak można przypuszczać  po kilku sekundowym kontakcie , ryby . One na tej wodzie na początku sezonu tak mają i już . 

Po jakimś czasie i opłynięciu sporej części akwenu wracam na pierwszy namiar i tym razem wyczulony do granic możliwości reaguję w tempo na powtórkę ataku , już znacznie bardziej wyraźną , choć nadal subtelną . Pierwsza ryba sezonu jest piękna , walczy jak zła i zapięta jest za koniuszek pyska w twardym . Cudowny widok walczącego sandacza w krystalicznej wodzie po miesiącach przerwy jest czymś tak ekscytującym i pięknym , że mógłbym przeżywać to ciągle i wciąż  :D . Ryba jest smukła , wymęczona amorami ale już w świetnej kondycji , ma ok. 73 centy i odpływa z fajerwerkami wody . Cudo  :wub: . To był jedyny sandacz tego dnia .

 

Załączony plik  IMG_20230601_103702.jpg   71,49 KB   45 Ilość pobrań

 

Drugi czerwca przynosi dwie niewielkie rybki i ze dwa może kontakty . Te maluchy cieszą , bo pokazują wielorocznikowość w rybostanie , a to zawsze dobrze wróży . Rybki około 40 i 50-ciu paru centymetrów , więc możliwe dwa różne roczniki . Brania i kontakty w zdecydowanie płytszej części akwenu i tam też kręcę się przez następne dni , ale już bez sukcesów .

Wracam zatem w poszukiwaniach na "głębokie" i pewnego pięknego wieczoru , na pograniczu dnia z nocą , na miejscu typowo jesiennym , znajduję skupisko białorybu . Między nim ewidentnie przemyka czas od czasu coś dużego . Wreszcie mam konkretny strzał , zacięty w tempo i ryba z przynętą łykniętą po główkę melduje się na pokładzie o 21.30 . Jest dobrze .

 

Załączony plik  IMG_20230605_213019.jpg   47,04 KB   45 Ilość pobrań

 

Na kolejnego gagatka czekam do końca miesiąca . Absurdalna presja wędkarzy brzegowych, wywożących zestawy głównie sumowe , ogranicza w coraz większym stopniu możliwość pływania i łowienia na tej niewielkiej wodzie . Łowię praktycznie tam , gdzie mogę płynąć a nie tam,  gdzie chciałbym . Ten problem jest palący i wciąż nabrzmiewający . W chłodniejszych porach roku te ekipy dokonują eksterminacji pozostałych sandaczy na masową skalę , ale o tym jeszcze pewnie napiszę ... 

Wypływam wczesnym popołudniem . W pobliżu kręci się z wywózką zestawów kolega , z którym zamieniam kilka zdawkowych uprzejmości . Ustawiam się na miejscówce , która powinna dać rybę w założeniu przecież i tak też się staje  :D . Pierwsze kotwiczenie , obraca łódkę , zapinam przynętę na agrafkę , pierwszy rzut , ze dwa podskoki niewielkiej gumki dochodzącej do pierwszego dołka , piękny strzał i na oczach świadków holuję walecznego , choć chudego skurczybyka . Podbieranie nieco chaotyczne na wpół rozłożonym podbierakiem , szybka fotka i wodowanie . W komentarzach wymienionych z brzegowcami staram się utwierdzić ich w przekonaniu , że to szczupaczek  :P .

Załączony plik  IMG_20230629_190202.jpg   58,25 KB   50 Ilość pobrań

 

Trzy zdjęciowe ryby w czerwcu to nie jest dobra statystyka , jakby nie patrzeć .

Sprzętowo MXS72L , STL 2500FJ , Duel x8 Pro 1,0 , wolfram 35 cm 10 kg i gumki japońskie 4-4,5 ".

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                                    :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 06 listopad 2023 - 13:09


#43 OFFLINE   damianb

damianb

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 97 postów
  • LokalizacjaGryfice
  • Imię:Damian
  • Nazwisko:Bogdan

Napisano 09 listopad 2023 - 08:17

Ryby były bardzo chimeryczne, ale udało się złapać kilka fajnych, największą podrzucam poniżej :)

 

 

 

Załączony plik  400202717_821867926397036_1016099828207119047_n.jpg   72,97 KB   49 Ilość pobrań



#44 OFFLINE   skius

skius

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 309 postów
  • LokalizacjaCiechanów

Napisano 16 listopad 2023 - 15:11

Dupa marznie(0,5 na minusie) ,ale coś się dzieje.

Woda PZW ,okręg Ciechanów. Ciężko samemu na belly zmierzyć i sfotografować rybę, zwykle podczas tych czynności spadają z pływadełka.

Orientacyjnie(belka poprzeczna w belly ma 100cm ,i przymierzyłem sandacza) 80cm.

Sprzętowo jakby kogoś interesowało:

 Chronarch 151 mgl

St Croix SCV76MF2 

berkley saltwater PE1,2

Keitech es 3 na głowce 5g

 Mgła straszna więc i zdjęcie niewyrażne.

Załączone pliki


Użytkownik skius edytował ten post 16 listopad 2023 - 15:19


#45 OFFLINE   hlehle

hlehle

    rybołap

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3477 postów

Napisano 18 listopad 2023 - 13:08

*
Popularny

Tylko 3 strony sandaczy w 2023. Dorzucę kilka polskich wampirków z jesieni :) 
 

Załączone pliki



#46 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2261 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 19 listopad 2023 - 18:57

Bartek znając Ciebie to na koniec sezonu przywalisz jakiegoś potwora

Wiało , padało , zima ... Janek , miałeś rację - to właśnie dzisiaj  :D .



#47 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5671 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 22 listopad 2023 - 11:41

Hehe, wiedziałem 😎
  • malinabar lubi to

#48 OFFLINE   malinabar

malinabar

    Zaawansowany

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 2261 postów
  • Lokalizacjapłd.-zach.
  • Imię:Bartek

Napisano 27 listopad 2023 - 21:00

Kontynuując krótką historię tego sezonu  - lipiec minął bez większych sensacji i sandaczowych ochów i achów . Był pod znakiem sukcesywnie opadającej wody , stopniowo pojawiającego się zakwitu , absurdalnie rozpanoszonych brzegowych miłośników sumowych wywózek i coraz bardziej ograniczonej przez to swobody wyboru miejsca , w którym chciałem łowić . W skrajnych przypadkach blisko 70 % akwenu była pokryta bojami zrywek i "linami" ciągnącymi się do nich nad wodą . Obłęd , który przekroczył w tym sezonie granicę absurdu . Mimo to miałem kilka spektakularnych brań , które mogłyby w Sevres posłużyć za wzorzec sandaczowego strzału . Oczywiście raz odwróciłem uwagę na ten ułamek sekundy , w którym walnęło jak piorunem chcąc rzucić na kolana , ze dwa razy wszystko poszło dobrze , ale offset nie pozwolił przez okręconą gumę na skuteczne zacięcie , a finalnie po potężnym walnięciu na zwykłą główkę ślady kłów na ołowiu oznajmiły , że atak nastąpił tym razem od frontu . Sandacza żadnego finalnie nie wyjąłem , a pojawiające się przygody sumowo-boleniowo-okoniowe traktowałem jako przemiły przerywnik na bezrybiu . 

W sierpniu jedyną rozsądną taktyką , wraz z nadal opadającą wodą i potężną presją na moje małe sadzawki , wydawało się łowienie w tych nielicznych miejscach , które mogłem eksplorować , w porach zdecydowanie zahaczających o noc . Miało to oczywiście swój absolutnie niepowtarzalny klimat o tej porze roku ...

 

Załączony plik  IMG_20230804_203528.jpg   40,16 KB   25 Ilość pobrań

 

Mniej więcej w połowie miesiąca , w miejscu absolutnie dobrym , ale nie darzącym kompletnie w tym sezonie , wreszcie łapię kontakt . Pojawiają się dobre zapisy , są dziwne stuki i puki , aż wreszcie w przynętę miękko i płynnie wjeżdża ryba . Nie żadnego strzału , tylko zaczyna się hol . Początkowo wydaje mi się , że to coś zahaczonego , po chwili obstawiam nocnego szczupaka , który wyszedł do powierzchni , a finalnie w świetle latarki w zielonej wodzie pojawia się piękny i gruby sandacz , któremu niewiele brakuje do ósemki z przodu . Ryba jest obłędnie waleczna a ja holuję ją dosyć ostrożnie i zachowawczo . Robi kipisz przy łódce a ja po długim poście nie mogę opanować drżenia kolan i finalnie jest nerwowo . Przy wypinaniu okazuje się,  że puszcza smoczkowi szczękościsk i guma wypada z pyska . Był nie zacięty w ogóle ... Staram się zrobić fotkę bez lampy , bo bliskość brzegowej "braci", która mogłaby natychmiast wysłać swoje łódeczki zdalnie sterowane w mój rejon , była zbyt oczywista . Za drugim razem fotka wychodzi dobrze  :D .

 

Załączony plik  IMG_20230810_213336.jpg   21,43 KB   23 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20230810_213248.jpg   44,06 KB   23 Ilość pobrań

 

Po kilku dniach wracam w ten rejon znowu skutecznie . Pierwsza ryba pojawiła się około 21.30 . Tym razem pół godziny później mam ewidentny , choć niezbyt agresywny strzał w opadzie . Zacięcie jest siarczyste , walka już ostra i brutalna , podebranie skuteczne za pierwszym razem choć bez plusków się nie obyło . Dla bezpieczeństwa miejscówki odpływam jakieś sto metrów i tam dopiero odpinam rybę . Chcę spróbować użyć lampy błyskowej z przedniego aparatu , co wychodzi ... jak wychodzi  ;) . Ryba jest piękna . Nieco dłuższa i dużo grubsza od pierwszej , czego może na zdjęciu nie widać , ale daje mnóstwo satysfakcji . Zapięta solidnie w sam koniuszek twardego .

 

Załączony plik  IMG_20230814_220042.jpg   29,95 KB   23 Ilość pobrań

 

Kolejne kilka wypraw nie przynosi już efektów . Ryby ewidentnie się wyniosły , a i pogoda zmieniła się znacznie . Później mam przerwę urlopową i nad wodą zjawiam się w końcówce miesiąca . Ostatni dzień sierpnia to przełom frontu pogodowego , który pięknie maluje niebo wieszcząc zmiany ...

 

Załączony plik  IMG_20230831_183908.jpg   32,51 KB   26 Ilość pobrańZałączony plik  IMG_20230831_191350.jpg   45,56 KB   26 Ilość pobrań

 

Tuż przed nadciągnięciem chmur na twardym blaciku , przy zupełnej pustce na echu , dźwięcznym i mocnym strzałem melduje się smukły , ale waleczny i w super kondycji smoczek . Szczęśliwie bez świadków .

 

Załączony plik  IMG_20230831_183324.jpg   67,6 KB   26 Ilość pobrań

 

Sprzętowo bez zmian , choć obciążanie przynęt z racji coraz mniejszej głębokości łowisk zaczęło być nieomal symboliczne  :) .

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                                     :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 28 listopad 2023 - 10:03


#49 OFFLINE   Areq

Areq

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 76 postów
  • LokalizacjaMazowieckie

Napisano 27 listopad 2023 - 21:04

Jak zwykle cudo no comment

Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
  • malinabar lubi to

#50 OFFLINE   mayou

mayou

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 359 postów
  • LokalizacjaWola Batorska
  • Imię:Tomasz
  • Nazwisko:Maj

Napisano 27 listopad 2023 - 21:08

Ale to nie koniec opowiadania, prawda? Pz
  • malinabar lubi to

#51 OFFLINE   BOB

BOB

    SUM

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPipPip
  • 10059 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Robert

Napisano 27 listopad 2023 - 21:09

Bartek, proponuję taki konkurs. Następnym razem wrzucasz tylko swoją roześmianą facjatę a my ... obstawiamy jaką złowiłeś rybę ;)  :D  :good:


  • malinabar, chlodnica i AdrianMa lubią to

#52 OFFLINE   pablo__20

pablo__20

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 179 postów
  • LokalizacjaPolska
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Pietras

Napisano 01 grudzień 2023 - 14:51

*
Popularny

Listopadowe sandacze 

 

 

Zeszłoroczny sezon sandaczowy na Odrze nie był zbyt udany. Zatruta rzeka, masa śniętych ryb, później zakazy łowienia w rzece. Wszystko to nie napawało optymizmem w dalszej perspektywie wędkarskiej.

 W prawdzie jakieś ryby jeszcze zostały i kilka średnich sandaczy udało mi się złowić to porównując swoje wyniki do lat wstecz był to tylko malutki procent tego, czego można było doświadczyć kiedyś.

 Z racji tego, że sandacze to moje ulubione jesienno-zimowe ryby spinningowe, w tym sezonie postanowiłem skupić się na nich bardziej i poświęcić im znacznie więcej czasu.

 

 Łowienie brzan zakończyłem z końcem sierpnia i od września zacząłem pływać za sandaczami.

 Jak się później okazało z bardzo marnym skutkiem. W miejscach, gdzie powinny stać ryby było przeważnie pusto, ewentualnie trafiały się tylko szczupaki i to z reguły małe.

 Minął cały wrzesień i połowa października, a ja nie złowiłem nic. Nawet krótkiego, ba napiszę więcej. Nie zaliczyłem nawet żadnego sandaczowego brania.

 Tak właśnie przedstawiała się prawdziwa rzeczywistość na lubuskim odcinku Odry. Jedynie widoki zachodzącego słońca powodowały, że z chęcią wracałem nad rzekę.

 

Załączony plik  18.jpg   48,76 KB   21 Ilość pobrań         Załączony plik  20.jpg   51,04 KB   21 Ilość pobrań         Załączony plik  19.jpg   54,81 KB   21 Ilość pobrań

 

Zwinąłem na stałe ponton i postanowiłem zmienić trochę podejście. Być nad wodą krócej, ale tylko po zmroku. Za dnia i tak nie było żadnych efektów.

 

 Listopad zacząłem od odwiedzenia swojej ulubionej opaski i jak się później okazało był to strzał w dziesiątkę. Pomimo tego, że nadal było bardzo ciepło jak na ta porę roku, to po zmroku woda zaczynała żyć.

 Znalazłem sobie bardzo płytką kamienisto-żwirową rafę, na której było ok 50-70 cm wody. Wieczorem gromadziło się tam bardzo dużo drobnicy, która wędrowała w blasku księżyca wzdłuż opaski.

Pewnego wieczoru doświadczyłem jak „wpadło” tam stado drapieżników i przez około pół godziny urządzały sobie prawdziwą ucztę. Na przemian atakowały biedne ukleje, które co rusz uciekały pod brzeg „wbijając się kamienie opaski.

Tej nocy nie miałem odpowiedniej przynęty, która mogłaby skusić jak się później okazało niejednego odrzańskiego sandacza. Wszystkie woblery, które miałem w pudełku  schodziły zbyt głęboko i co chwilę zaczepiałem nimi o dno.

Takie łowienie nie miało najmniejszego sensu. Spłoszyłem wtedy żerujące bardzo intensywnie ryby i zniesmaczony całą sytuacją  pojechałem do domu.

 

 Bogatszy jednak o kolejne doświadczenie jeszcze tej samej nocy spakowałem do pudełka moją ponad 20 letnią Rapalę Oryginal , którą kupiłem kiedyś w jednym ze szwedzkich marketów w Bromolli.

 Uzbrajając ją w dobrej jakości kotwice dałem jej kolejną szansę na „wykazanie się”.

 

 

Załączony plik  2+.jpg   62,99 KB   21 Ilość pobrań

 

 Kolejnego wieczoru byłem w tym samym miejscu o tej samej porze. Wszystko wyglądało tak jak sytuacja z dnia poprzedniego z tą jedną różnicą, że byłem już przygotowany na to, co może się w krótce wydarzyć.

 Wyciągnąłem wędkę założyłem woblera i dosłownie  w drugim rzucie miałem już na kiju rybę.

 

Załączony plik  13.jpg   35,13 KB   21 Ilość pobrań  Załączony plik  7.jpg   132,42 KB   21 Ilość pobrań

 

.

Siedzi- W końcu….- powiedziałem sam do siebie.  Ależ miałem uśmiech na twarz.

 Udało mi się złowić pierwszego jesiennego sandacza. Nie była to w prawdzie duża ryba, ale dała mi  ogromną motywację na kolejne podejścia.

 

 Odwiedzałem te miejsca, tak często jak tylko mogłem. Średnio było to 2 czasami  3 razy w tygodniu.

 Nad wodą pojawiałem się o dość późnej porze. Często po godzinie 22.00. Po pierwsze dlatego, że był całkowity spokój i cisza co cenię sobie najbardziej w samotnych nocnych wypadach,

  a po drugie ryby pojawiały się  zawsze  „ jak w zegarku ” o tej samej porze.

 

Załączony plik  9.jpg   74,99 KB   21 Ilość pobrań       Załączony plik  4.jpg   96,83 KB   21 Ilość pobrań     Załączony plik  12.jpg   42,74 KB   21 Ilość pobrań    Załączony plik  5.jpg   78,55 KB   21 Ilość pobrań   

 

 Za każdym razem kiedy zaczynałem łowienie wystarczyło wykonać kilka- kilkanaście rzutów, aby doświadczyć brania.  Raz tylko wróciłem do domu na pusto bez żadnego kontaktu, a tak przeważnie udawało się złowić 1-2 sandacze.

Coraz częściej na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a w moim woblerze było coraz więcej dziur po sandaczowych zębach. Czułem się trochę tak jak za dawnych czasów, kiedy tych ryb w Odrze było naprawdę DUŻO.

 

 

Załączony plik  66.jpg   47,62 KB   21 Ilość pobrań   Załączony plik  11.jpg   115,33 KB   21 Ilość pobrań

 

   

 

 Ostatni listopadowy wyjazd zapamiętam na długo.

 

Tego dnia miała nastąpić duża zmiana pogody. Zapowiadana była zmiana frontu atmosferycznego. Temperatura na zewnątrz mocno spadła. Zrobiło się zimno, zaczęło wiać, a na dodatek  pojawił się drobny śnieg. Idealna pogoda, żeby nie wychodzić z domu, ale nie dla mnie.

 Właśnie tego dnia miałem jakieś przeczucie, że muszę pojechać, chociaż  na chwilę  wykonać kilka rzutów, po prostu spróbować (pewnie nie jeden  z Was tak ma. Trudno to wytłumaczyć – ja mówię na to po prostu wędkarski instynkt).

 

Nad wodą byłem wyjątkowo wcześnie, bo już po 19.00. Na pierwszy rzut oka nie wyglądało to ciekawie. Woda skoczyła kilkadziesiąt cm w górę, a przez płytką dotychczas rafę przelewała się już szybka, zimna woda.

 Wiedziałem już, że tego wieczoru ryb raczej tam nie będzie. Drobnica uciekła niżej na tzw. „wolniaczek”, za którym utworzył się delikatny wsteczny prąd. Nie było już tam tak płytko, ale miejsce wyglądało obiecująco. Co jakiś czas można było zaobserwować oczkującą drobnicę.

 

 Wyciągnąłem wędkę i wykonałem łącznie może ze 20 rzutów.

Po kolejnym poczułem niezbyt mocne branie. Zaciąłem oczywiście tak jak zawsze czyli solidnie na dobrze zakręconym hamulcu. Wędka się wygięła, ale opór jaki stawiała ryba porównałbym co najwyżej do średniej wielkości walczącego sandacza.

 

Ryba spokojnie płynęła pod prąd wzdłuż brzegu dając się bez problemu holować, aż do momentu kiedy była na mojej wysokości tuż pod nogami. Wtedy pokazała swoją siłę.

 Kilkukrotny odjazd w stronę środka rzeki i potężny opór w nurcie zwiastował coś dużego. Przez chwilę przeszło mi po głowie, że może to być sum, ale szybko zmieniłem zdanie, gdy  na powierzchni pokazał się piękny sandacz. W ciemności widziałem tylko jego ogromny biały brzuch kiedy co rusz przewalał się na powierzchni wody.

Zapakować go w  podbierak nie było szans. Nie byłem przygotowany na taki gabaryt. Przy pierwszej próbie  wobler mało co nie zaczepił o siatkę  podbieraka, dlatego szybkim i pewnych chwytem pod skrzela wyciągnąłem rybę na brzeg.

Zobaczyłem pięknego złotego, jesiennego odrzańskiego sandacza w pełnej okazałości.

 

Ale byk!!- powiedziałem  na głos sam do siebie.

 

Z tyłu głowy myśl – będzie metr, coś pięknego- Zabrakło jednak kilku cm, a dokładnie 4.

 

 

Załączony plik  1.jpg   59,38 KB   21 Ilość pobrań   Załączony plik  1++.jpg   33,14 KB   20 Ilość pobrań   Załączony plik  1+.jpg   41,5 KB   20 Ilość pobrań

 

 

 Tak czy inaczej radość i euforia. Długo czekałem na tą rybę. Kilka pamiątkowych zdjęć i zwracam mu wolność.  Z uśmiechem na twarzy i skostniałymi palcami u rąk wracam do domu. Myślę sobie będzie co wspominać.

 

 Dzień później woda była już tak wysoka, że do dnia dzisiejszego łowienie na opaskach jest niemożliwe. Dodatkowo ujemne temperatury skutecznie utrudniają wędkowanie, dlatego z niecierpliwością czekam na „okno pogodowe” 

  i liczę na choćby jeszcze jedną grudniową rybę.

 

 Pozdrawiam i „połamania”

 

 Paweł

 

 

NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"                                                                    :good:


Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 01 grudzień 2023 - 19:55





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych