U nas na Mazowszu kulminacja dzisiaj przeszła. Oczywiście odbiłem się od wału . Szukałem sobie jakiegos łowiska, ale niestety. Nawet Wisła wtłoczyła wode w cofkę Narwi do Dębe, potwornie zalana że kija nie było gdzie wsadzić. Za to zaobserwowałem wiekszy ruch w Silurusie . Spece na pychówkach wyruszyli za wasatymi, czy co ?
Mój ostatni wypad nad Wisłe, gdzie w ciagu 12 godzin wskaznik na wodowskazie skoczył z 80 do 200cm. Bolenie grasowały wsród zalanych traw, ponad opaskowa 4m rynna. Po szybkim złowiemiu dubletu uparłem sie na trzeciego do kompletu. Bagatelka, zajeło mi to 3 godziny.
Plan zrealizowany
Nazajutrz mogłem sobie juz tylko z wału popatrzeć, przybór uwarzam za wykorzystany