Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Bliskie spotkania trzeciego stopnia - nasze przegrane i inne historie


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
325 odpowiedzi w tym temacie

#161 OFFLINE   Joah12345

Joah12345

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 817 postów
  • LokalizacjaGorzów Wielkopolski
  • Imię:Dawid
  • Nazwisko:Spin & Mucha

Napisano 03 wrzesień 2013 - 07:02

Ja tez raz na rybach ze znajomym  znalazłem  moździerzówke, na Obrze kolo mostu to zadzwoniliśmy na policje i przyjechało 3 fachowców i stwierdzili ze to pocisk i trzeba go zabezpieczyć po czym nas spisali i sobie pojechali :D a powiedzieli żeby go nie tykać  a rano zajmą się nim saperzy, ot cala historia. 



#162 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9643 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 03 wrzesień 2013 - 08:27

Dobre story, zdecydowanie brakuje nam na forum opowieści z trochę mniej spiętymi pośladami :D



#163 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5858 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 03 wrzesień 2013 - 08:35

Dobra historia i co ważne opisana z humorem, nieźle się uśmiałem  :D



#164 ONLINE   Hesher

Hesher

    Ekspert

  • Lurebuilding Team
  • PipPipPipPip
  • 6346 postów
  • LokalizacjaPułtusk
  • Imię:Piotr
  • Nazwisko:Prażmowski

Napisano 05 wrzesień 2013 - 17:17

A co do wędkarskich porażek, to mam też krótką radę ze zdobytego doświadczenia:

 

NIGDY NIE KOP KOŁOWROTKA- MOŻESZ UŁAMAĆ KORBKĘ. 


  • Marcel i VeJeK lubią to

#165 OFFLINE   Fishhunter

Fishhunter

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 90 postów
  • LokalizacjaMarki
  • Imię:Sławek

Napisano 08 wrzesień 2013 - 09:35

Witam

 

Dobra historia z tym możdzierzem ,

 

Wczoraj  wieczór(po zmierzchu),kolo 21 postanowiłem kierowany instynktem :) wybrać się na dwugodzinny wypad nad naszą królową.Zawsze przejeżdżajć autem obok rzeki widziałem fajne miejsce i coś mówiło mi,że może tam mieszkać drapieżnik,nastawiłem się na sandacza-kamieniste dno , rynna, stare betonowe filary itp.

Zacząłem czesać dno gumą na głowiźnie 21 gr., kilka rzutów i nic , ale instynkt mi mówi,że coś tam mieszka i nie nalezy rezygnować, więc czesze i czesze, zmieniam gumę, zmieniam głowizny i nic.Zaczynam rozglądac się po pzostałych przynętach i wybór pada na łowną gumę(pocięta przez zębate ale jeszcze trzyma sie kupy ;) )i sru do wody i szuram po dnie, podbicie i szuram , podbicie i ...... boom !!! jakbym zaczepił pociąg w pełnym biegu, kilka gwałtownych krótkich odjazdów i szarpnięć i już wiem,że mam wąsa jakiego w życiu nie widziałem.Chwila zastanowienia , adrenalina zaczyna mna telepać , euforia, strach i co dalej robić, a hamulec , zapomniałem ustawic przed , ja pierdziu jest na beton zaraz będzie odjazd , musze poluzować, wieć zaczynam odkręcać i nagle pociąg odjeżdza gwałtownie i co, i wuj ,nie zdążyłem z hamulcem, więc usłyszałem jęk(hamulca)świst i strzał plecionki .......szcena do pasa , telepawka paralityczna nie kontrolowana i żal.......

 

Pzdr.FH



#166 OFFLINE   c1eśla

c1eśla

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 473 postów
  • Lokalizacjanad rzeką
  • Imię:Łukasz

Napisano 11 wrzesień 2013 - 07:40

Witam

forumowiczów

Czekam na opinie fachowców jaką to rybę mogłęm mieć wczoraj na kiju sądzimy ze znajomymi że albo potężny Boleń albo Sumek ok 150 cm

 

Wybraliśmy się na Królową , zaczeliśmy wędkować od godz 20 oczywiście na płytko chodzące wobki.

Ok godziny 22:30 w okolicach zwalonych do wody drzew w odległości ok 20-30 metrów od brzegu (są tam zwary) na rapalkę orininal 9 mam twarde pstryk !!! tnę a tu odjazd na środek z prędkością pstrąga ,( hamulec mocno zakręcony , ustawiony byłem na Sandacze) nagle odwrót i kilka metrów w dół potem do dna i w górę , potem ryba się zawinęła i poszła w dół z bulgotem wody i weszła w zaczep.... koniec ... Sprzęt jakim łowię to kij Robinson Xenon -20-50 g wklejka, kołowrotek cormoran bull fighter 2500, plećka Power Pro 0,19 a mało mogłem zrobić , złożyło mi kija w pałąk :)

 

Proszę o podpowiedzi co to mogła być za rybka :P

 

czy sumek czy bolec a może jeszcze coś innego , bo Sandacz to nie był na pewno

 

pozdro



#167 OFFLINE   loopez

loopez

    Forumowicz

  • Zbanowani
  • PipPip
  • 89 postów

Napisano 11 wrzesień 2013 - 08:06

Moze Brzanka :P ?



#168 OFFLINE   c1eśla

c1eśla

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 473 postów
  • Lokalizacjanad rzeką
  • Imię:Łukasz

Napisano 11 wrzesień 2013 - 12:42

nie wykluczone bo na tym odcinku są potężne Brzany :)



#169 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5858 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 11 wrzesień 2013 - 17:33

Bolek na takim zestawie nie sądzę żeby wyczyniał takie fanaberie. Jeśli branie nastąpiło w pół wody i w nocy brzana też raczej nie. Pewnie sumek, albo duży sandacz.. Czemu twierdzisz że na pewno nie sandacz? Takie pstryk może być jak najbardziej sandaczowe.



#170 OFFLINE   Negra

Negra

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3377 postów
  • LokalizacjaNiebo

Napisano 11 wrzesień 2013 - 17:44

Takie puk i jebitny odjazd pozniej gora i dol to typowo brzanowe , w nocy i w pol wody kilka wlasnie tak zlapalem.Poszurala po dnie i zaczepila kotwiczka o kamien uwalniajac sie.



#171 OFFLINE   harp

harp

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 566 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 11 wrzesień 2013 - 18:10

Bober?
  • Wojtek B. lubi to

#172 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5858 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 11 wrzesień 2013 - 18:15

Wszystko co duże może być. Grunwald jak się ryby uwolniły to skąd wiesz że to były brzany? Brzany w nocy biorą bo sam je łowiłem, ale raczej jak wobler był prowadzony przy dnie i gdzieś gdzie są kamienie typu przelew, rafa. Miejscówka w nurcie za drzewem wg mnie powinna dać sumka lub sandacza, ale jak to z rybami, często bywają wyjątki od reguł, szczególnie jeśli chodzi o duże ryby, więc brzana też mogła się zaplątać, czemu nie.



#173 OFFLINE   MichałM

MichałM

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 865 postów
  • Imię:Michał

Napisano 11 wrzesień 2013 - 18:35

A i nie jednemu w takim miejscu karp uderzył :lol:



#174 OFFLINE   Negra

Negra

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3377 postów
  • LokalizacjaNiebo

Napisano 11 wrzesień 2013 - 21:41

Wszystko co duże może być. Grunwald jak się ryby uwolniły to skąd wiesz że to były brzany? Brzany w nocy biorą bo sam je łowiłem, ale raczej jak wobler był prowadzony przy dnie i gdzieś gdzie są kamienie typu przelew, rafa. Miejscówka w nurcie za drzewem wg mnie powinna dać sumka lub sandacza, ale jak to z rybami, często bywają wyjątki od reguł, szczególnie jeśli chodzi o duże ryby, więc brzana też mogła się zaplątać, czemu nie.

Oczywiscie to mogla byc kazda wieksza ryba, powiedzialem tylko moje skojarzenia.Po prostu przypomnialo mi to brzane :) pzdr



#175 OFFLINE   harp

harp

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 566 postów
  • LokalizacjaWarszawa

Napisano 11 wrzesień 2013 - 21:55

Dawno ,dawno temu jak jeszcze....... Przy opasce zauważyłem w nocy że stado ryb jedna za drugą walą w drobnicę, Widać było ich płetwy grzbietowe jak wpływają w płyciutką mikrozatoczkę i ganiają ukleje. Miałem wtedy żywcówkę na sandacza w rękach i myśląc że to wreszcie mętnookie wstawiłem tam zestaw. Wyczułem branie w palcach ,spławik odpłynął i udało mi się wyholować brzanę!!! było płytko grunt od spławika do ciężarka miałem ustawiony na 10cm. 


  • Wojtek B. lubi to

#176 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5858 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 12 wrzesień 2013 - 07:47

No więc c1esla@ masz odpowiedź. Wszystkie znaki na niebie wskazują że to była potężna brzana  :P



#177 OFFLINE   c1eśla

c1eśla

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 473 postów
  • Lokalizacjanad rzeką
  • Imię:Łukasz

Napisano 12 wrzesień 2013 - 08:09

dziękuję za piękną debatę , Sandacz odpada na bank ja nie łowiłem ich dużo przy opasce ale koledzy łowili ryby do 90 cm i większe spadały ale zupełnie inny hol, ale w dalszym ciągu stawiał bym na bolka bo branie było metr od brzegu na głębokości 2,5m a rapalkę original wolno prowadzę to głębiej niż metr nie zejdzie. A właśnie w taki sposób często siadają Bolki , kolega rok temu miał kilka 70+ i przegrał walkę z dużymi. ale od wszystkiego są wyjątki :)

jeszcze raz dzięki za pomoc :D



#178 OFFLINE   ginel

ginel

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 718 postów
  • Imię:Jacek

Napisano 15 wrzesień 2013 - 08:57

Łukasz sprecyzuj trochę to miejsce brania "ryby" Za pierwszym razem piszesz, że to było w zwarkach 20-30 m od brzegu, za drugim, że jakiś  metr przy opasce? :wacko:  Od razu mówię, że to na pewno nie był bolek!



#179 OFFLINE   c1eśla

c1eśla

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 473 postów
  • Lokalizacjanad rzeką
  • Imię:Łukasz

Napisano 19 wrzesień 2013 - 08:27

Łukasz sprecyzuj trochę to miejsce brania "ryby" Za pierwszym razem piszesz, że to było w zwarkach 20-30 m od brzegu, za drugim, że jakiś  metr przy opasce? :wacko:  Od razu mówię, że to na pewno nie był bolek!

Jacek branie było przy brzegu w miejscu gdzie w odległości od brzegu ok 20 m są zwary marszczy się tam woda



#180 OFFLINE   Pszemo

Pszemo

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 523 postów
  • Lokalizacjazahaczeni.net/wpwsblog

Napisano 19 wrzesień 2013 - 12:31

Długo zastanawiałem się czy napiać o tym co spotkało mnie wczoraj nad wodą. Robię to raczej z dobrej woli traktując to jako przestrogę dla kolegów.

 

Nad wodę jeździmy odpocząć od codziennego stresu i wyciszyć się ale niestety coraż rzadziej ostatnimi czasy kończę łowić zrelaksowany.

Wędkarstwo to nie tylko odprężenie i pozytywna adrenalina. Wędkarstwo to życie które potrafi zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie.

 

Nad wodą w okolicy mostu Łazienkowskiego w Warszawie zameldowałem się ok godziny 19 30. Pokręciłem się chwilę po opasce w poszukiwaniu rzadko spotykanych ostatnio na miejskim odcinku sandaczy. Ale jak to mówią wolę posiedzieć nad bezrybną rzeką niż gapić się w świecace pudło w czterech ścianach. Woda była zupełnie martwa, nawet wszędobylska drobnica nie zdradzała na powierzchni swojej obecności. Ponieważ umówiłem się z kumplem który miał dojechać około 21 skierowałem się w stronę mostu i tam postanowiłem na niego poczekać.

 

Po kilku minutach biczowania wody Penn Battle zafundował mi jak to miewa w zwyczaju brodę na plecionce. Wysunąłem się na skraj mostu w światło latarni ulicznych i zacząłem nierówną walkę z pogmatwaną plecionką. Trwało to dłuższa chwilę więc przysiadłem na sporym kamieniu. nagle do moich uszu dotarł przeraźliwy krzyk i chwilę po nim bardzo głośny łomot. Pierwsza myśl oczywista - jakieś napite gnojki robią sobie głupie żarty i zrzucili coś z mostu. Cofnąłem się kilka kroków spojrzałem na górę pusto, rozejrzałem się w koło jakiś facet 30 metrów odemnie wchodzi po schodach na most. Nic niezwykłego cisza jak makiem zasiał. Usiadłem na kamieniu walczę dalej z plecionką. Po 30 sekundach przez głowę jak błyskawica przemknęła myśl. Nie to niemożliwe, nie ma takiej opcji typek wchodzący po schodach na pewno coś by zauważył. Myśl ta nie dawala mi jednak spokoju raz po raz wracając. Coraz bardziej zaniepokojony wszedłem po schodkach na bulwar i postanowiłem się rozejrzeć.

 

Niestety intuicja nie zawiodła mnie tym razem i najgorsze podejrzenia okazały się prawdą. Pod mostem w półmroku w kałuży krwi 10 metrów od miejsca w którym siedziałem lezał młody chłopak, 20-25 lat który akurat tego wieczoru postanowił odebrać sobie życie.

Nie kontaktował zupełnie co się dzieje, ale jeszcze żył. Kiedy kończyłem rozmowę z dyspozytorką z pogotowia ratunkowego przestał się ruszać i oddychać.

 

Po 15 minutach rozpaczliwych próby masażu serca podczas którego nie wyczówałem pulsu źrenice przestały reagować na ostre światło latarki.

Ratownicy po przybyciu na miejsce potwierdzili moje obawy chłopak umarł.

Długo siedziałem na schodach z zakrwawionymi dłońmi  powoli dochodząc do siebie.

 

W domu byłem po północy ale do 6 rano ciężko mi było zasnąć.

 

Jak okazało się później był to pierwszy w tym roku skoczek. Ale zapewne nie ostatni. Przypadki takie zaczynają się zawsze z nadejściem jesiennego ochłodzenia i załamania pogody.

Mimo że prawdopodobieństwo jest mniejsze niż wygrana 6 w totka jedno jest pewne - na jesieni już nigdy moja noga nie postanie w nocy pod mostem. Nie chciał bym przechodzić przez to po raz kolejny i nikomu tego nie życzę.

6 tygodni bez papierosa poszło się jeb.....

 

Szkoda dzieciaka, ale niektórych natłok problemów przerasta i nie widzą już chyba innego wyjścia






Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych