Przerobiłem lub mam kilkanaście wędek trociowych na przestrzeni ostatnich lat. Aktualnie niezmiernie ciężko kupić blank predestynowany pod łowienie troci w rzece. Niszowy produkt. Jedna z opcji jest adaptacja blanków przeznaczonych do innych metod. Nawet te opisane Salomon & steelhead to jakieś amerykańskie dziwadła do połowów na spławik itp. Warto rozważyć pod co ma być ten kij. Plecionka lub żyłka mocno determinuje wybór. Jeśli i jedno i drugie wchodzi w grę, to od biedy postawiłbym na Avida 2,9 do 56g. Stara dobra szkoła. Ciężkawy. Ale znośny wagowo. Co istotne, to daje się kupić bez większych problemów w zakładanym budżecie.
Wspomniane wyżej Blue Rapidow miałem dwa - 3m do 35 i 50g. Jeszcze z produkcji New Zeland. Lekkie i mega szybkie. Ale do plecionki mi nie pasowały. Oba też pękły. Pewnie to kwestia łowienia po krzakach. Zawsze się gdzieś puknie stuknie itd. Zdecydowanie lepszy wybór z CD, to Taiaha, ta do 35g. Pod plecionkę całkiem interesujący patyk. Jedynie pod żyłkę był za miękki dla mnie.
Miałem ww. Daiwy Whiskery. Koszmarnie ciężkie kije. Łatwiej nabawić się kontuzji zwanej łokciem tenisisty niż sprawnie operować tak fatalnie wyważonymi wędkami. Szybko się pozbyłem.
Ze starych i nieśmiertelnych pozostały mi Hardy, ale te sprzed chińskiej ery. Obskakują żyłkę i plecionkę. Oskrobane i przezbrojone dają radę. Warto sięgnąć po węglowe serie Fibatube, Sovereign czy Favourite. Tylko ciężko już znaleźć. Także ceny są od Sasa do lasa.
Z ostatnich wypustów Hardy nie ma co kupić. Koszt nieadekwatny do walorów. Koszmarne ugięcie, papierowe ścianki. Kupiłem i się srodze rozczarowałem. Strata pieniędzy.
Przy niskim budżecie warto rozejrzeć się za Shimano Beastmaster z pierwszych serii. Te do 50g spokojnie ogarniają trocie. W tysiącu złotych da się kupić i pewnie przezbroić na bardziej nowoczesne przelotki łapiąc przy okazji dobry balans.
Na koniec coś z polskiej dystrybucji - Blaas Slim Nano. Mam 20lbs, a 25lbs jest w trakcie zbrojenia. 20 ciut miękka. Prędzej na morze. 25 w sam raz, ze wskazaniem pod plecionkę. Gumowaty blank o wzorowym ugięciu. Przy tym dający się w miarę dobrze wyważyć. Cienki jak długopis. Co ciekawe można zamówić typowy łososiowy kolor, czyli burgund Problemem jest cena na pewno przekraczająca 1 tys. zł.
Pewnie jeszcze kilka wędek bym tu opisał, tylko musiałbym sobie je przypomnieć . Lata przerzucania sprzętu powoduje, że o części wędek zapomniałem. Widać nie trafiły w mój gust Warto pamiętać, że każdy łowi inaczej i też inny typ pracy wędek preferuje. Coś jest na rzeczy w powiedzeniu jeden woli ogórki dugi ogrodnika córki
Taka mala refleksja, bo w tematach takich i podobnych wypowiadalem sie wileokrotnie i w roznych mediach, czego jak sadze nie nalezy powtarzac.
Swoj ideal znalazlem i opisywalem go pokazujac zdjecia, nie rozni sie bardzo od Krzyskowego
Ale do rzeczy.
Co jakis czas, chce sie komus z forum, kto ma doswiadczenie i wynikajaca z niej wiedze rozniaca sie mocno o tej z: yt,fotela czy wieczorow "morskich opowiesci" przy piwku i napisze pare sensownych slow...
Ja jednak coraz czesciej mam wrazenie dejavu czytajac watki o doborze sprzetu. Moze to juz starosc, albo jakies pierwsze niedomagania umyslowe ale...
Tak zwane "kanony" od ktorych kazdy musi znalezc swoje indywidualne odstepstwo sa od lat znane, wielokrotnie opisywane, odswiezane i odmieniane przez wszystkie mozliwe przypadki.
Jakos obalaczy wszelkich wedkarskich zabobonow i mitow jest na peczki i wciaz ich przybywa, jednak chec do empirycznego odnalezienia tej "swojej drogi", ktora od lat wiedzie przez godziny i dni nad woda,- ubywa...
Smutne jest to, ze to co napisalem, mozna w gruncie rzeczy wkleic do dowolnego watku sprzetowego po podobnych wypowiedziach jak ta Krzyskowa, ktora cytuje.
Użytkownik Rheinangler edytował ten post 29 czerwiec 2020 - 07:16