Bezpieczeństwo podczas nocnego wędkowania
#41 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 22:58
W centrum Torunia już nie łowię, byłem już zaczepiany przez łysych chłopców...
przeniosłem się parę km za ostatnie zabudowania. A jak widzę krzywe akcje(narkotyki, bujne grille) - idę w kierunku dziczy. ;-)
W tym roku nad Wisłą spotkałem płynącego łosia. Jeśli 8 km od 200 tysięcznego miasta spaceruje łoś, to wolę nie myśleć ile do okoła mnie jest dzików.
A na dziki co? Petarda? Szybkie nogi?
Swoją drogą, chyba dobre jest rozwiązanie Tomka @Wyjca, miałem okazję widzieć jego psa na rybach. Prezentuje się baardzo, respekt gwarantowany.
#42 OFFLINE
#43 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 23:09
1356714895155.jpg 20,1 KB 8 Ilość pobrań
Wolę kiedy pieski się uśmiechają jak np. mój
A ja wolę jak ziewają
Użytkownik kotwitz edytował ten post 05 styczeń 2014 - 23:11
- Meme i guciolucky lubią to
#44 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 23:11
W tym roku nad Wisłą spotkałem płynącego łosia. Jeśli 8 km od 200 tysięcznego miasta spaceruje łoś, to wolę nie myśleć ile do okoła mnie jest dzików.
A na dziki co? Petarda? Szybkie nogi?
W Warszawie dzików ci dostatek. Ktoś kiedyś polecił znajomym właśnie petardy jako odstraszacz dzików. Wracali po ciemku z ryb patrzą wataha dzików . Odpalili petardy i wrzuta w środek stada. Dziki owszem mocno się wystraszyły i ruszyły do ucieczki prosto w winowajców. Widok podobno był pocieszny jak w jednym kierunku uciekały dziki i wędkarze.
#45 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 23:21
... statystycznie rzecz biorąc, środek lasu wydaje się być bezpieczniejszy niż środek średnio-dużego miasta... szczególnie w nocy... oczywiście może się zdarzyć, że statystyki sobie, a życie sobie i znajdziemy się w niewłaściwym czasie, w niewłaściwym miejscu - szczególnie jak jest to miejsce atrakcyjne nie tylko wędkarsko... dzikie zwierzęta raczej unikają kontaktu z ludźmi i tu bym się aż tak mocno nie obawiał (oczywiście dzik jest dziki, wilk jest zły, a stary niedźwiedź nie zawsze śpi...) - jeśli nie są zaskoczone (ciche zachowanie , więc nie zawsze wskazane) to z reguły nie dążą do konfrontacji... gorzej ma się sprawa z bezpańskimi psami - te często nie boją się ludzi i głośniejsze zachowanie może je przywabić, a odstraszające gesty mogą wręcz wzbudzić agresję... z polecanych środków obronnych często wspomina się o gazie pieprzowym w spray'u... na przysłowiowego "wiejskiego burka" powinno wystarczyć... na krwiożerczą bestię może być za mało... jeśli są jakieś skuteczniejsze metody to prosiłbym o sugestie... generalnie to czy się boimy, czy też nie... dylematy, czy mamy siedzieć w domu, czy wałęsać się w terenie nie mają większego znaczenia, w momencie kiedy staniemy "oko w oko" z realnym zagrożeniem... warto, więc jednak się chociaż teoretycznie przygotować... wracając do tematu: największym zagrożeniem wydaje się być drugi człowiek (szczególnie w liczbie mnogiej) i tu nie mam złotej recepty... wtedy z ogólnodostępnych środków ochronno/obronnych z reguły najlepiej sprawdza się zaufany kolega.
- Pisarz.......ewski Piotr lubi to
#46 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 23:31
@maxtip walisz gościa kleniem w kask i dyla do wody
- Gofer2005 lubi to
#47 OFFLINE
Napisano 05 styczeń 2014 - 23:57
... Oooo, baa... żebym to jeszcze potrafił te nocne klenie tak na zawołanie łowić... dla mnie noc to raczej takie urozmaicenie średnio-udanego wieczoru... lub nawet częściej akt desperacji... taki "rzut na taśmę"... a tu jeszcze wilcy, dzicy, pitrottweilery... tudzież pijane łysole... a gdzie relaks, gdzie ten spokój... gdzie ta duchowa harmonia, jak licho w lesie nie śpi... no, gdzie?
#48 OFFLINE
Napisano 06 styczeń 2014 - 00:03
Inaczej, wszystkie te zagrożenia to betka w porównaniu z małymi, cichymi, niezauważalnymi, wolnym, bezbronnymi k...wskimi czarnymi kleszczami...
- czocho lubi to
#49 OFFLINE
Napisano 06 styczeń 2014 - 00:07
Przejrzałem cały wątek,ale nie zauważyłem ,aby ktoś wspomniał o takim zagrożeniu;
http://www.youtube.c...h?v=3WKsJ_s2ADY
"Niepozorny bóbr zabił człowieka w okolicy białoruskiego jeziora Szestakow. Zwierzę zaatakowało wędkarza, który chciał zrobić zdjęcie napotkanego osobnika.
Zdenerwowany bóbr rzucił się na mężczyznę i przegryzł mu tętnicę udową. Dwóm towarzyszom pechowca nie udało się zatamować krwawienia. Zmarły wędkarz pochodził z Brześcia."
Przy dzisiejszej ekspansji bobrów,zagrożenie jak najbardziej realne
#50 OFFLINE
Napisano 06 styczeń 2014 - 00:18
Mnie bardziej wkurza ich bicie ogonem o wodę jak się spłoszą, huk w nocy jest taki, że faktycznie można dostać zawału. Swoją drogą mam nadzieję, że w końcu myśliwi zaczną z nich robić czapki bo niedługo wykończą wszystkie drzewa nad rzekami.
#51 OFFLINE
Napisano 06 styczeń 2014 - 11:21
Co do dzikich zwierząt to spotkałem na Wisłą dziki i sarny. Bardziej niebiezpiczne są dzikie psy, tak samo jak podczas grzybobrania.
Mnie bardziej wkurza ich bicie ogonem o wodę jak się spłoszą, huk w nocy jest taki, że faktycznie można dostać zawału. Swoją drogą mam nadzieję, że w końcu myśliwi zaczną z nich robić czapki bo niedługo wykończą wszystkie drzewa nad rzekami.
Jakoś bobry żyją od setek lat w rzekach i niespotkałem rzeki całkowicie ogołoconej z drzew ( większe spustoszenie robi człowiek). Zjedzą to co lubią i robią przeprowdzke. Wierzba w kilka lat odbije tak ze różnicy nie będzie. Takie jest moje zdanie.Tak samo z kormoranami. W naszych wodach jest najwięcej ryb małch (jak wszędzie), które są ich pożywieniem. Z czasem ich populacja ustabilizuje się. Małych ryb będzie mniej połowa umrze zgłodu, drugą połowe wykończą choroby i drapieżniki. Natura sama sobie poradzi bez odstrzałów.
- gregorxix lubi to
#52 OFFLINE
Napisano 06 styczeń 2014 - 15:34
Nie jest to takie proste, przypadek kormoranów już kilka razy opisywałem na forum i nie ma sensu robić tego kolejny raz. Bobrów jest za dużo, robią sporo szkód, widziałem przypadki ścinania przez nie drzew iglastych. Swoją drogą widać, że ochrona bobrów przyniosła skutek i tak samo skutecznie można by chronić ryby z tym, że teraz przyszła pora nieco podregulować ich liczebność i tyle.
#53 OFFLINE
Napisano 06 styczeń 2014 - 18:33
Warto zawsze mieć cokolwiek do obrony na nocny wypad, im większy wybór (argumentów ) tym lepiej. Trzeba tylko z głową podchodzić do ewentualnego zajścia nad wodą.
#54 OFFLINE
Napisano 06 styczeń 2014 - 18:58
Mnie bardziej wkurza ich bicie ogonem o wodę jak się spłoszą, huk w nocy jest taki, że faktycznie można dostać zawału. Swoją drogą mam nadzieję, że w końcu myśliwi zaczną z nich robić czapki bo niedługo wykończą wszystkie drzewa nad rzekami.
Niestety myśliwi nie chcą żeby bóbr był zwierzęciem łownym. Ustrzelić go nie takie proste .Pieniądze z ustrzelonego bobra małe. Za szkody wyrządzone przez zwierzęta łowne odszkodowanie płaci związek łowiecki , a to duże wydatki.
#55 OFFLINE
Napisano 06 styczeń 2014 - 19:45
...
Jakoś bobry żyją od setek lat w rzekach i niespotkałem rzeki całkowicie ogołoconej z drzew ( większe spustoszenie robi człowiek). Zjedzą to co lubią i robią przeprowdzke. Wierzba w kilka lat odbije tak ze różnicy nie będzie. Takie jest moje zdanie.Tak samo z kormoranami. W naszych wodach jest najwięcej ryb małch (jak wszędzie), które są ich pożywieniem. Z czasem ich populacja ustabilizuje się. Małych ryb będzie mniej połowa umrze zgłodu, drugą połowe wykończą choroby i drapieżniki. Natura sama sobie poradzi bez odstrzałów.
Widać,że jeszcze nie widziałeś prawdziwych szkód uczynionych przez bobry, a pewnie także tego co potrafią kormorany. Dużo by o tym pisać, ale to nie ten temat.
A wracając do tematu...Ja będąc sam w nocy nad wodą nie czuję się bezpiecznie.
Zwykle wybierałem miejsca gdzie rzadko zaglądają łysonie,piwkujący gówniarze i miejscowe męty. Niestety pewnego razu natknąłem się na kłusowników, doszło do wymiany myśli po czym zostałem zaatakowany. Kiedy lekko ogłuszony (po ciosie, na szczęście nie straciłem przytomności) leżałem na ziemi, bardzo się wystraszyłem, że mnie utopią (było to nad samą wodą) lub dobiją. Byli młodsi ode mnie, lekko wypici i pełni animuszu. Na szczęście leżąc na ziemi, a było już dosyć ciemno, namacałem ręką jakiś niezbyt cienki kij. Pierwszy, który się nade mną pochylił dostał kijem lekko ale trafiłem go w nos, co go w ogóle wyeliminowało. Kiedy się podrywałem to walnąłem drugiego, tym razem w tak zwany "łeb" i widziałem jak ugięły mu się kolana. Na trzeciego już nie czekałem tylko dałem drapaka, ale on mnie też nie gonił. Jak już mi zabrakło tchu, a nie było to zbyt daleko od miejsca zdarzenia, zadzwoniłem na 997 (komórki na szczęście nie zgubiłem). Po pewnym oczekiwaniu na połączenie gdy zziajany wreszcie wyłuszczyłem kto, co i mniej więcej gdzie to się dowiedziałem, że to nie ich rejon i podano mi drugi telefon. Po drugiej podobnej rozmowie panowie obiecali przyjechać. Przyjechali mniej więcej po godzinie, w sumie znalazłem ich ja bo przyjechali na "kogucie". Nie miałem przy sobie żadnych dokumentów ale zrobiono jakąś notatkę. Panowie byli w pantoflach i nie chcieli iść w miejsce zdarzenia. Radzono mi abym na przyszłość nie wybierał się sam, brał psa lub np. jakiś paralizator, a najlepiej to żebym się tu o tej porze nie szwendał (koniec lipca godz.23). A, i gdybym czegoś się dowiedział, to żebym dał im znać...
Nigdy później nie wzywano mnie na policję, nie dostałem też żadnego powiadomienia co dalej ze sprawą. W sumie to dobrze, gdyż analizując zdarzenie długo denerwowałem się, że któremuś z kłusoli zrobiłem jakąś większą krzywdę (kij to jeszcze trzymałem w rękach nawet jak przyjechała policja, był zakrwawiony i ...mocno już pęknięty, więc trzeciego delikwenta pewnie by nie wytrzymał), daje jednak obraz jak się podchodzi do takich spraw.
Niestety w wyniku zdarzenia straciłem część sprzętu wędkarskiego oraz niezłe (wtedy) łowisko, po prostu byłem tu "spalony ".
Od tego czasu dość rzadko wędkuję nocą i już nie sam, a zwykle w 3-4. Pamiętajcie, że w chwili jakiegoś zdarzenia jesteście zdani tylko na siebie, a ewentualna pomoc to łut szczęścia. Myślę też, że łatwo w nerwach można komuś zrobić krzywdę, po zdarzeniu to już wszyscy są mądrzy...no, prawie wszyscy.
- Maciek Rożniata i Pisarz.......ewski Piotr lubią to
#56 OFFLINE
Napisano 07 styczeń 2014 - 23:11
Raz w życiu miałem podobną akcję nad rzeką. Na szczęście byliśmy we trzech, wszyscy zdeterminowani, by bronić swego jestestwa. Skończyło się na okazaniu narzędzi, jak u starych byków prezentacja poroża. Bałem się jak cholera, że będę musiał użyć swojej wielkiej Muelli. Nóż zrobił wrażenie, 23 cm klingi o szerokości 7 cm musiało wywrzeć presję psychologiczną. Po wszystkim nie mogliśmy zasnąć, baliśmy się, że wrócą z posiłkami.
Nie wyobrażam sobie, że użyłbym tej klingi, już chyba nigdy bym nie zasnął.
#57 OFFLINE
Napisano 08 styczeń 2014 - 20:42
Jak po takiego smoka nie ruszyć nocą
1239903_562926207077662_1676247797_n.jpg 39,3 KB 7 Ilość pobrań
A do rzeczy czy w dzień czy w nocy jest równie nie bezpiecznie tym bardziej w tych czasach! Szczerze powiedziawszy, więcej razy w dzień wpadłem do wody, spotkałem zwierzynę i dziadów. I jak na razie noc wydaje się bezpieczniejsza z daleka słychać jak coś nadchodzi bo zmysły się wyostrzają .
#58 OFFLINE
Napisano 08 styczeń 2014 - 21:33
Ja bym psa nie polecał , chyba ,że na wypad miejski bo jak w środku lasu dzik wyskoczy to i takiego 50 kilowego pieska potrafi rozpruć.
Dużo też piszecie o nożach , maczetach...
A macie jakieś doświadczenia we wbijaniu noża w ludzkie ciało???
Wcale tak łatwo nie wchodzi...
Odgłos maczety czy siekierki uderzającej w czaszkę też na długo pozostaje w pamięci.
W ludzkie nie, ale w dzika tak...
Myślę, że nie dałbym rady, ale tak do końca nigdy nie jesteś pewny jak zareagujesz w naprawdę kryzysowej sytuacji. Ja takiej nie miałem, więc nie będę się wymądrzał...
#59 OFFLINE
Napisano 10 styczeń 2014 - 14:14
Nie no nie przesadzajcie, o wiele bardziej jest niebezpiecznie na drodze niż nocą w lesie. Rozumiem, że się zdażały różne sytuacje, ale od razu mówić, że niebezpiecznie, że strach? Nie jestem jakimś super twardzielem, ale samotne przechadzki leśną ścieżką, w nowiu to bardzo przyjemne doznanie - ale dreszczyk zawsze jest:) Pozdrawiam nocnych traperów.
#60 OFFLINE
Napisano 11 styczeń 2014 - 21:37
Miałem kiedyś dobermana . To był pies który nie bal się nikogo i niczego...
Taki mnie kiedyś zaatakował. Szybki był, lecz na szczęście ja byłem szybszy. Dostał w łeb wiosłem, aż echo poszło, niestety nie padł, a ze skowytem uciekł.
Przez kilkadziesiąt lat nigdy nie napadł mnie w nocy nad wodą żaden dziki zwierz lub człowiek. Napadały mnie jedynie psy. Myślę, że pomysł zabierania ich nad wodę jest co najmniej niewłaściwy. Przeszkadzają właścicielowi, ale jeszcze bardziej innym wędkarzom.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych