Ja dzisiaj mialem jechac wieczorkiem planowo po wczorajszych rybkach pelny motywacji ale bylem pomoc kumplowi drzewo do kominka porabac. Myslalem ze tego nie ma zbyt duzo a tam prawie 3 kubiki Uwinalem sie w 4,5h ale dosc padniety bylem i juz zrezygnowalem praktycznie z wyjazdu, ale kumpel ktory czasem ze mna wyskoczy popatrzec narzekal ze lowie ladny ryby jak go nie ma. Nie lowi ale widac ze to go w jakims stopniu fascynuje wiec mu pisze to dawaj lecimy, ale sie zaczelo ze zimno i wogole ale i tak musial odebrac gierke wiec go wyciagnalem. Na miejscowce decyduje sie wystartowac squirrelkiem 61sp zeby chociaz jakis sredniak uwiesil bo kumpel jak narazie do tej pory widzial tylko jakies male jaziki i okonki. Po 15min melduje sie pierwsza rybka, na kijku do 10gr ze sporym zapasem mocy mimo to troche powozil grubasek. Fajnie ze kumpel byl to cyknal kilka fajnych fotek i wyszla taka mala fotorelacja. Pytam sie go lowimy dalej czy lecimy na hate? Odpowiedz mnie troche zaskoczyla, lowimy dalej, mam czas To siegam standardowo po Casta z DUO Realis jerk 120sp i lecimy. Ze 20 min pozniej potezny kopniak, mimo ze troche sie zagadalem zaciecie bylo w pore i rybka dobrze sie zapiela. To juz wiedzialem ze to jakis konkret bo nie dalo sie go oderwac od dna. Dosc ostro mnie powozil ale holowalem dosc silowo zeby nie potrzebnie przeciagac hol. Zestawu jestem pewny wiec rybka dosc szybko skapitulowala. Do podbieraka wejsc nie wejdzie, za kark nie moglem objac, pod skrzela niebiezbiecznie bo kotwiczki dyndaja wiec decyduje sie na lososiowy chwyt za ogon i tym razem poszlo wszystko tak jak powinno. Wszytko do kupy trwalo godzine i mimo ze pewnie mialbym szanse na nastepna ryby decydujemy sie na powrot do domu bo nie ma co kusic losu
Zdr