Polski z zakładów Cegielskiego?!
widziałem coś podobnego na KRN w latach osiemdziesiątych(mógł być produkowany wcześniej)...tylko nie pamiétam imienia gościa,który bujał się po 'różyku' -Wiesio?!Grzesiek co też go znał odszedł był zeszłego maja...niestety.
Łowisz podobnym przepływanką ?
Kojarzy mi się, że na te kołowrotki mówiono Szyndle lub Szendle od nazwiska wytwórcy. W Poznaniu powstawały lub były to bardzo zbliżone kręciołki.
Poznań '70 zakłady Cegieskiego.....
Pan Szendel(może przekręciłem niechcący) w Poznaniu robił coś podobnego.Św. pamięci nestorowie łososiowania w Drawie, Podeszwa senior i Patrzykont znany koszykarz takimi kosili! Ponieważ poznałem obu w latach 70-tych to kołowrotki ktorych używali musiały być wyraźnie starsze.
Tak więc nawet jeśli nietrafione, sprzęt odlotowy.
pozdro-Paweł
Właśnie zauważyłem, że Rafał -thymalus wcześniej wpadł na trop.
Szyndla/Szendla oglądałem u śp. Andrzeja Pukackiego, który również opowiadał o wykorzystywaniu kołowrotków na Drawie przy połowie łososi. Miał piękne zdjęcie Janusza Patrzykonta z kapitalnym łososiem. Używano ich do spinningowania...
Koledzy... Myślę, że czas powiedzieć jak powstał ten kołowrotek. Wielu z Was bardzo dobrze skojarzyło ten model. Jego historia sięga drugiej połowy lat pięćdziesiątych, kiedy to poznańskie zakłady Hipolita Cegielskiego dysponowały chyba jednymi z najlepszych maszyn w Europie.. Trzech poznańskich pasjonatów wędkarstwa, pracujących w tamtejszych zakładach w roku 1957-58 postanowiło wykorzystać ten potencjał i zbudować kołowrotek. Jeden zajął się wykrawaniem, drugi toczeniem a trzeci mechaniką i złożeniem w całość. Kolega @darek1 był najbliższy rozwiązania zagadki (Grzesiek; nie z "Różala", ale z ulicy Różanej ). Jednej osoby nie pamiętam i nie wiem kto toczył a kto wykrawał, ale trzecią osobą był św. pamięci Jaruś Magdziarz (znany wytwórca świetnych błystek, zwanych Magdziarzówkami). "Wyprodukowali" 4-5 takich kołowrotków (przedstawiłem Wam jednego z nich). Poszli do Urzędu Patentowego i chcieli wykupić patent. Okazało się, że koszt patentu był porównywalny do kosztów zakupu 1/2 nowego samochodu (w realiach lat pięćdziesiątych było to coś nieosiągalnego). Nie było ich na to stać. Te kilka kołowrotków, to jedyne modele, jakie powstały. Ich jakość jest naprawdę imponująca.
W ten sposób "o mały włos" polski kołowrotek mógłby być jednym z najlepszych na świecie produktów wędkarskich, ale w historii naszego kraju podobnych scenariuszy mieliśmy już wiele...
Użytkownik Dokuś edytował ten post 12 luty 2018 - 23:25