Akurat echosonda na górnej Narwi, podobnie jak mityczni rybacy, nie ma nic wspólnego z totalną bezrybnością. Rzeka nie jest na tyle duża, żeby można było skutecznie z typowej echosondy korzystać (tym bardziej przy tak niskim stanie wody jak w sezonie poprzednim czy obecnie), może jakaś profi z bocznym podglądem coś by pokazała. A rybaków zawodowych po prostu nie ma...
Nie ma także - kontroli, jednego zarządcy i jednej koncepcji, czystej wody i w efekcie oczywiście zdrowego pogłowia dużych ryb, w tym drapieżnych. Mamy za to - rozćwiartowanie jaźni pomiędzy PZW, Parkiem, ornitologami, rolnikami, zarządcami jazów oraz elektrowni wodnej, wędkarzami, kłusolami i Bóg wie jeszcze kim. W skrócie od początku:
1. Siemianówka. Zabija Narew na kilka sposobów. Wykopana nie tu gdzie trzeba, zbyt płytka, z torfowym podłożem, ze źle obliczonym współczynnikiem parowania (nie uwzględniono falowania!!!). Zabiera wodę. A ta co schodzi, pełna sinicy i bakterii. Do natychmiastowej likwidacji albo natychmiastowej przebudowy!
2. Elektrownia na zaporze. Tu też są jakieś interesy właścicielskie, ale sprawy bliżej nie znam.
3. PZW jako rybacki zarządca zalewową wodą. Przez lata skupione chyba jedynie na rybactwie. Przetrzebiony szczupak i okoń.
4. Narwiański Park Narodowy. To chyba ewenement na skalę światową, robią dużo i drogo, ale chyba tylko po to, żeby robić i żeby było drogo. Akcje koszenia trzciny od sierpnia, gdy ptactwo jeszcze tam gniazduje w najlepsze, łapanie norki amerykańskiej przy pomocy śmiesznych pułapek, rozstawianych w okresie, gdy norka ma już do dyspozycji jaja ptasie, przegrodzenie Narwi progiem, który miał rzekomo spowolnić nurt i utrzymywać wysoki poziom wody w Parku, czego efektem jest już widoczny spadek pogłowia jazia na parkowym odcinku, bo progu nawet łososie by nie pokonały przy niskim stanie. Mamy więc piękny Park, z brudną wodą (Siemianówka plus rolnictwo), bez spodziewanej ilości różnorodnych ptaków, które się uparły i nie chcą tu gniazdować (nie było Parku, były ptaki, ryby i drzewa...tak mawiają autochtoni), bez turystów na dużą skalę, bo do ścieku strach rękę wkładać, cóż to więc za atrakcja.
5. Jazy. Tylko wysadzić! Jedne, w Rzędzianach i Ruszczanach podniesione (woda potrzebna Parkowi?), więc ryba nie może przedostać się na tarło i staje się prostym celem "wędkarzy" i kłusowników. Na odcinkach poniżej tych jazów coroczna rzeź jazia i leszcza. Kolejne jazy raz podniesione, raz położone, bo tu rolnicy się denerwują, gdy woda im łąki zalewa. Rybom i rzece to nie pomaga.
6. Rolnicy. Cóż, mają pola do samej wody, to użytkują. Nawozy sztuczne, wypasane bydło (ten nawóz też spływa po deszczach), no i oczywiście wtłaczanie bezpośrednio do rzeki czy kanałów melioracyjnych ścieków. Z beczkowozów przykładowo. Nagminna praktyka.
7. No i wisienka, wędkarze. Sam regionalny Związek oczywiście niewydolny, tu można zasłonę milczenia spuścić. Ale każdy z osobna ma sporo za uszami. Wszędobylskie śmieci! Puszki, butelki, opakowania po zanętach i przyponach, reklamówki, przebite pontony, wiadra po emulsji, stołki i krzesła...wszystko można porzucić. Do rzeki wrzucane dzień w dzień tony zanęt różnej maści, od sklepowych, po makarony i ziemniaki. A ryby? Zasada jest jedna, bierze, to się bierze! Jak w Zółtkach i Ruszczanach leszcze tej wiosny. Po 30 sztuk od 1,5 do 2 kg na głowę. Były takie wyniki. Chwalą się do dziś. Niektóre zostały przerzucone na staw, chyba w Choroszczy. Wszystkie były z ikrą. Za kilka lat ci sami będą biadolić, że leszcza nie ma, bo PZW nie zarybia! Okonia czy szczupaka wymiarowego nie ma. Boleniem skarmiono świnie i sąsiadów. O kłusownikach to nawet nie warto wspominać, wielu z nich jest równocześnie wędkarzami, trudno wskazać, kim bardziej. Wszędobylskie sieci w starorzeczach i zatokach, szarpakowe łowy z jazów, elektryka, sznury. Większość pod osłoną nocy, ale w sumie, przy obecnej ilości kontroli, można i w biały dzień. Nie słyszałem, żeby przykładowo 3 maja, gdy odbywała się wędkarska rzeź na leszczu poniżej jazu w Ruszczanach, objawiła się tam Straż. Jeśli się mylę, jeżeli jednak kontrole tam się regularnie odbywają, chętnie przeproszę!
Taka to nasza piękna Narew jest. Taka podlaska świadomość. Lepiej już było, bo przyroda mogła się lepiej bronić przed głupotą. Rzeka umiera i kilka suchych lat załatwi sprawę do końca
Użytkownik cristovo edytował ten post 28 maj 2016 - 15:35