Ok a możesz mi podpowiedzieć jak prowadzić te wahadła. Schodzisz nimi głębiej czy górne partie, szybko czy wolno. Kiedy można spodziewać się brania. Akurat wahadeł mam kilka sztuk więc bezzakupowo mógłbym spróbować złowić pierwszego w życiu. Możesz coś podpowiedzieć.
Pytanie z tych bez jednoznacznej odpowiedzi. O to chodzi w tej zabawie, żeby wykombinować samemu. Ale zacząłbym od porównania wody. Ja łowię w Wiśle, raczej na płyciznach i piasku. Prowadzę przynętę szybko i nie boje się jej kontaktu z piaskiem. Kiedyś wykombinowałem, że wahadłówka prowadzona tuż nad dnem (tutaj mówię o wodzie o głębokości 40-100 cm) od czasu do czasu zaczepia o dno, wtedy kładzie się na piasku i od niego odbija. Skojarzyło mi się to z uciekającym po piasku kielbiem (dzisiaj już raczej babką) i zacząłem robić to celowo, z efektami. To sobie wypracowałem sam, chyba nigdy o tym nie czytałem, a reszta technik to klasyka szeroko opisana w literaturze.
Nie chciałbym spłycać tematu, ale generalnie bolenie mi brały na absolutnie wszystkie możliwe przynęty, wszystkie wspomniane w ostatnich kilku postach, obrotówki, chyba każdy możliwy rodzaj woblera od sterowych przez jerki po wertykalne. To tylko wypadkowa ilości rzutów w miejscach, gdzie są ryby.
Już pamiętam jak do tego doszedłem. Łowiłem w warkoczu na wobler sdr (chyba invadera 7 cm, czy jakoś podobnie) i chciałem złowić bolka z głębokiej wody. Koniec trasy woblera wyglądał tak, że nurt wypychał go do wstecznego prądu na zapływie, gdzie ostatnie kilkanaście metrów wobler szedł bokiem po piasku w płytkiej wodzie. I wtedy właśnie w niego waliły. W pozornie już "popsutym" prowadzeniu.
Użytkownik Dziad Wodny edytował ten post 27 czerwiec 2024 - 21:33