Piotrze a na ilu zebraniach byłeś żeby bronić no kill, żeby bronić limitów, żeby podsunąć lepsze rozwiązania?
Grunciarze bee, bo to mięsiarze
Troling bee bo to mięsiarze
Żywiec bee bo to mięsiarze
Spławik jest dla gumofilców
Jedynie my, spinningiści jesteśmy bez skazy i należy nam się wszystko!
My wam płacimy horrendalne stawki i rządamy eldorado na każdym odcinku, a spróbujcie tylko wpuścić lina, albo karpia dla tych mięsiarzy to pójdę do innego okręgu!
Boleni też nie łowię, więc tylko sandacze proszę!
Echhhh...
Napisałeś zupełnie nie na temat.
Nie powinieneś stygmatyzować wędkarzy posługujących się wymienionymi metodami insynuując, że to oni chcieli znów beretować sandacze pomiędzy mostami i zabierać 2 sumy dziennie. Uważam, że wszyscy beretują po równo łącznie ze spinngistami.
Co tu więcej pisać, ogół przemówił, wybrał swoich przedstawicieli, a przedstawiciele zdecydowali.
Podsumowanie: beretowanie sandaczy na odcinku gdzie wymierają i dwa sumy dziennie.
Sorry, ale kto normalny chce zabrać dwa sumy dziennie. Po co dwa? Sprzedawać po sąsiadach, karmić świnie, może jakaś znajoma knajpa?
A może to nowa ideologia, że niby sum winien...
Nie ma co próbować, tych decyzji nie obronisz, co najwyżej możesz podsumować, że lud tak chciał.
Co do mnie, w końcu zapytałeś.
Do PZW należę od 1996. W moim macierzystym kole spotkania mieliśmy co tydzień w poniedziałki 13.00 i czwartki 9.00. Teraz pozostały tylko poniedziałki bo mniejsze zainteresowanie. Akurat trafiłeś na aktywnego członka. Wierzę w pozytywistyczną prace u podstaw na rzecz społeczności lokalnej. Mam to po matce. Takich dyskusji w kole (i nie tylko) przeprowadziłem na prawdę wiele (już dawno, jak nie było modne), śmieci sprzątałem, na zarybieniu byłem, po spuszczaniu zalewu szukałem pozostałych w zagłębieniach ryb, pomagałem w pilnowaniu tarlisk i zimowisk, nie mogłem tylko pojechać na ratowanie ryb w czasie wielkiej przyduchy na Bugu, zdawałem wtedy maklera.
Gdy poczułem wieź z warszawskim odcinkiem Wisły to się przeniosłem z myślą, aby się mocniej zaangażować. Zaczęło mi już doskwierać, że jestem trochę tu, trochę tam. Opłacanie składki za wody mazowieckie to za mało. Dzieci coraz większe, może będzie więcej czasu. Mniej więcej od półtora roku spotykam się z mądrzejszymi od siebie ludźmi, w temacie - jak ściągnąć duży hajs na ochronę wód.
Ale widzę, że nie ma sensu angażować własnych sił i środków. Tutaj nie ma z kim rozmawiać, dostrzegam jasno po decyzjach. Szkoda się ośmieszać.
Lepiej w tym czasie zarobić parę złotych więcej i zabrać rodzinę na ekstra wakacje.
Mam nadzieje, że taka odpowiedź Ci wystarczy.
Aaa zapomniałem, tymi wymienionymi wyżej metodami sprawnie się posługuje. Mniej więcej tak jak spinningiem. Nie mam uprzedzeń, że grunt to be, a spławik cacy, albo na odwrót. Jedyne co, zupełnie nie bawi mnie łowienie zestawem skróconym i z przyczyn wewnętrznych wiele już lat nie łowie na polskich wodach na żywca.