Bezpieczne brodzenie
#1 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 10:58
Na jeden z list dyskusyjnych znalazlem posta mowiacego o wypadku jaki niedawno mial miejsce na Wisle (bez okreslonego miejsca). Doswiadczony wedkarz stanal na piasku, ktory go... wchłonął. Rzecz dziala się po zjesciu wysokiej wody. Nie brodził, sprawdzał gruntówkę.
Pamiętając swoje niedawne pierwsze doswiadczenia z brodzeniem (m.in. wciągający do więcej niż kolan piasek) czuję się trochę nieswojo. Wtedy było nawet śmiesznie, ale jak bezpiecznie brodzić?
#2 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 11:12
#3 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 12:09
brodzenie w dużych rzekach nie należy do prostych, ze względu na to, iż co jakiś czas jak idzie duża woda to część miejscówek zmienia się nie do poznania. Np. tam gdzie kiedyś chodziło się po fajnej płaniach lub przykosach, dzisiaj może okazać się że wymyło wielki dół i nieostrożne wejście może skończyć się nawet tragicznie.
Zawsze należy pamiętać o ostrożnym wchodzeniu do wody i posuwaniu się powoli, cały czas badając nogą grunt przed nami.
W miejscach mało znanych lub niebezpiecznych gdzie trzeba wejść np. po piersi do wody lub przedostać się przez silny nurt lub przejść przez jakiś wlew zawsze zabieram ze sobą kijek, którym dokładnie opukuję całe dno przede mną. Pomaga mi on także podczas przedzierania się przez silny nurt ponieważ wykorzystuję go do podpierania się!
Kijek można znaleźć w krzakach lub tak jak robię to ja, wozić ze sobą kij narciarski. POdczas łowienia przypinam go do spodniobutów i w niczym mi nie przeszkadza. Moża także wbić go obok siebie w dno.
Poza tym chciałbym zwrócić uwagę, że brodzenie to moim zdaniem zabawa dla doświadczonych wędkarzy, którzy mają spore obeznanie z rzeką i znają jej tajemnice! Mówię poważnie bo każdy sobie myśli, co jest trudnego w takim brodzeniu? To na prawdę czasami bywa bardzo niebezpieczne. Przykładów mogę podać wiele.
Mój brat miał kilka sytuacji, w których wywracał się lub spływał rzeką przez swoją nieuwagę. Na szczęście było to w miejscach, które nie były niebezpieczne. Ja miałem podobne sytuacje, mimo tego iż mam w brodzeniu duże doświadczenie.
Jakieś dwa lata temu miałem bardzo poważną sytuację, w której jeden głupi krok mógł skończyć się bardzo tragicznie. Stojąc na przelanej starej główce, zrobiłem jeden krok w bok i cała podstawa główki nagle osunęła się i zaczęło mnie wciągać do dołu poniżej przelewu, miałem dwa pudła wypchane ciężkimi główkami oraz spodniobuty, które dodatkowo nabierając wody zaczęły mnie jeszcze mocniej wciągać w wir. Uratowała mnie całkowita determinacja i dzięki zakleszczeniu ręki między kamieniami nie popłynąłem dalej. Skończyło się na strachu, skręceniu dwóch palców oraz przemoczeniu do suchej nitki.
To tak dla przestrogi.
Kolejnym przykładem może być mój zeszłoroczny wypad z @Friko. Niech powie sam gdzie ja wszedłem na miejscówkę, przez jaki wlew, a on nawet nie próbował bo wiedział, że nie ma w tym doświadcznenia i jest to niebezpieczne. Ja poradziłem sobie bardzo dobrze ale przechodząc na drugą stronę, sam odradziłem @Friko przejście na moją stronę.
Poza tym to o co pytasz @Mgor z wciągającym piachem to jedno z najniebezpieczniejszych zjawisk na rzekach. To tzw. kurzawka, która może nawet wciągnąć całą osobę. Te miejsca niestety nie są do przewidzenia. Trzeba bardzo uważać, a jak się wejdzie w coś takiego to należy jak najszybciej wycofywać się. Jest to szczególnie niebezpieczne na Wiśle.
Brodząc należy wiedzieć co się robi, dużo myśleć, analizować i nie dać się ponieść złym emocjom.
#5 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 13:09
Z własnego doświadczenia będę pamiętał przypadek jaki przeżyłem w latach 80 na jednym z dopływów Gwdy w województwie pilskim. Wyszedłem z lasu i szedłem wzdłuż brzegu ze spiningiem na pstrąga. Przedemną był piękny odkryty odcinek wijący się poprzez podmokłą łąkę i rzadkie trzcinowisko. W pewnym momencie powoli zachął zapadać się grunt. Trwało to chwilkę, a potem nastąpiło gwałtowne przyśpieszenie zapadania się pod ziemię, a raczej pod tą łąkę. Zauważyłem w zasięgu ręki wywróconą, chyba zeszłoroczną brzozę o średnicy około 5cm. Raptowne , paniczne złapanie się oburącz tej brzózki pozwoliło mi zatrzymać się w tej pozycji. Powolutku z dużym wysiłkiem udało mi się wyczołkać się na powierzchnię. I w tej pozycji czołgając się kilkanaście metrów do lekkiego wzniesienia wylazłem z opresji. Jest niesamowite jak wtedy szybko leci film i życiorys do tyłu. Jakby ktoś przewijał taśmę filmową z wielką szybkością. Siedziałem chyba z godzinę na tej mikro górce i powoli powracałem do rzezcywistości. Skończyło się na utracie woderów (zostały pod łąką). A krajobraz wyglądał tak niewinnie i niby bezpiecznie.
Rok później pojechałem tam z kolegą. Uzbrojony w długi drąg powoli zbliżaliśmy się do tego miejsca, ale jeszcze wcześniej poczuliśmy leciutkie kołysanie pod nogami. Zatrzymaliśmy się. Kolega próbował wbić ten dróg w łąkę. szło opornie. Nawet pamiętam jak popatrzył na mnie z niedowierzaniem. Jeszcze kilka ruchów i udało się przebić przez górną warstwę. Czterometromy drąg wszedł w pozycji pionowej jak w masło pod łąkę. Popatrzyliśmy po sobie, nikt już nic nie poiwedział i od tamtej pory już nigdy nie pojechałem na to miejsce. I już nie pojadę.
#6 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 16:42
Od bardziej doświadczonych kolegów przydałyby się jeszcze rady dotyczące poruszania się w konkretnych rzecznych miejscówkach - w pewnym sensie uzupełnienie artykułów 'torque' z PW.
Chodzi mi m.in. jak ustawiać się chodząc po zalanych główkach, jak wchodzić na miejscówkę, jak z niej schodzić itp.
Czy jest w ogóle jakiś najlepszy sposób postępowania, gdy już obsuniemy się i naleje nam się woda do spodniobutów - czy próbować je pod wodą zdjąć / przecinać / wysuwać się z nich? Oczywiście łatwo się teoretyzuje, bo element paniki przeważnie powoduje, że w ferworze ratowania swojego życia wykonujemy dużo niepotrzebnych ruchów i na to tracimy czas i energię, ale może ktoś ma jakąś (przećwiczoną?) receptę?
#7 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 17:21
#8 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 19:44
I do dziś tej decyzji NIE żałuję
Tak jak napisał @Rognis, brodzenie po rzecze jest dla doświadczonych i zżytych z wodą wędkarzy, potrafiących dobrze czytać rzekę. Początkujący zanim zdecydują się na wejście w wodę powinni najpierw dobrze nauczyć się czytać wodę z kimś doświadczonym, a potem dobiero również z doświadczoną osobą zacząć brodzenie od najprostszych miejscówek.
Inaczej może skończyć sie tragicznie, a tego nie jest warta żadna ryba moim zdnaiem.
Pozdrawiam
#9 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 20:13
#10 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 20:18
ale może ktoś ma jakąś (przećwiczoną?) receptę?
Jasne Wydaje mi sie co najmniej rozsądnym stosowanie ciasnego pasa umniemozliwiającego wlewanie się duzej ilosci wody do woderow... proste i skuteczne i zycie uratowac moze
#11 OFFLINE
Napisano 13 lipiec 2006 - 20:42
pozdrawiam
#12 OFFLINE
Napisano 14 lipiec 2006 - 10:33
ekspertem od brodzenia, ale mam wrażenie, że twarde, kamieniste dno (o ile oczywiście występuje) jest w pewnym sensie gwarantem bezpieczeństwa...!!! Co do piaszczystych pułapek - rzecz dotyczy nie tylko dużych rzek. Co roku kilkanaście osób - i to nie tylko dzieci lub pijanych dorosłcyh - tonie (lub znika) np. w Liwcu, gdzie woda jest głównie do kolan a dno piaszczyste - teoretycznie idealne miejsce do zabawy dzieci i NIBY bezpiecznego kąpania się...
O ile przy samym ujściu Liwca do Bugu - podwójne dno nie było dla mnie specjalnym zaskoczeniem, o tyle - gdy dowiedziałem się, że podobne niebezpieczne niespodzianki zdarzają się w zasadzie na całym odcinku Liwca - to już byłem w lekkim szoku! Rzeka wydaje się super bezpieczna także dla brodzących wędkarzy... Właśnie - wydaje się...!!!
Generlanie - przed nagłymi uskokami dna, mozemy sie ustrzec przez bardzo ostrozne poruszanie się, niestety przy podwójnym dnie - nie mamy w zasdadzie żadnych szans...
Dlatego - polecam brodzenie z głową, i najlepiej w towarzystwie kogoś bardziej doświadczonego...
Pozdrawiam,
#13 OFFLINE
Napisano 14 lipiec 2006 - 10:45
#14 OFFLINE
Napisano 14 lipiec 2006 - 10:50
Gratulacje za pierwszego klenia! Teraz już możesz spokojnie poprawiać życiówkę! (czego Ci życzę!)
#15 OFFLINE
Napisano 15 lipiec 2006 - 01:32
#16 OFFLINE
Napisano 15 maj 2024 - 13:31
Szanowni, odświeżę trochę temat.
Chodzi mi po głowie brodzenie w Wiśle w czasie letnich niżówek (okolice Dęblina). Mam spore doświadczenie w brodzeniu w rzekach małych i średnich, a ostatnich kilka lat sporo brodzę w nizinnej Pilicy, gdzie delikatnie osuwające się przykosy nie stanowią większego zagrożenia (przynajmniej dotychczas nie wpadłem w większe tarapaty). Wisła jednak budzi większy respekt. Kurzawki, podwójne dno, to zagrożenia realne, które trzeba brać pod uwagę. Niestety poza ostrożnością nie znalazłem innej recepty na bezpieczeństwo i tutaj pojawia się moje pytanie - czy pneumatyczne kamizelki dla żeglarzy/kajakarzy byłyby w sytuacji takiego wypadku ratunkiem? Jeśli tak, to rodzi się kolejna wątpliwość - czy wyposażyć się we w pełni automatyczną, czy uruchamianą ręcznie? Czas wypełnienia kamizelki gazem wynosi około 3 sekund, więc dość sporo jeśli się wpadnie w dziurę podwójnego dnia, ale przy osunięciu się części przykosy jest to czas wystarczający, żeby utrzymać się na lub w pobliżu powierzchni.
Pozdrawiam
Michał
#17 OFFLINE
Napisano 15 maj 2024 - 13:41
Na pewno warto wyposażyć się w kij do brodzenia, bardzo pomaga..
Kamizelkę zakładałbym automatyczną, tylko zwróć uwagę gdzie umieszczona jest tabletka do uruchamiania. Nie powinna być na samym dole, bo pewnie zamoczysz i odpalisz bez potrzeby
- RooG lubi to
#18 OFFLINE
Napisano 15 maj 2024 - 14:07
Na pewno warto wyposażyć się w kij do brodzenia, bardzo pomaga..
Kamizelkę zakładałbym automatyczną, tylko zwróć uwagę gdzie umieszczona jest tabletka do uruchamiania. Nie powinna być na samym dole, bo pewnie zamoczysz i odpalisz bez potrzeby
Dziękuję za odpowiedź. O umiejscowieniu tabletki myślałem bo rzeczywiście przy głębokim brodzeniu doszłoby do jej zanurzenia - dlatego myślałem o kamizelce, w której wyzwalanie gazu odbywa się przez pociągnięcie jakiegoś "dynksa", a nie automatycznej. Coś bardziej jak kamizelka wypadkowa dla motocyklistów/dżokejów, którzy zrywkę przywiązują do motocykla lub siodła.
PS rozważałem też sytuację, w której na takie brodzenie wybieram się z kimś. Wtedy można byłoby wyposażyć się w tzw "pamelkę", żeby sobie pływała z jednym z nas, a w razie potrzeby zawsze można rzucić na ratunek.
Użytkownik RooG edytował ten post 15 maj 2024 - 14:11
#19 OFFLINE
Napisano 15 maj 2024 - 14:16
To też pomysł
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych