W Czechach rozwiązali to w bardzo prosty sposób,wszędzie tam gdzie nie wolno wędkować stoją tablice z napisem zakaz wędkowania i strzałką w którą strone jest zakaz,proste i skuteczne,nawet największy debil wie gdzie wolno a gdzie nie
Dokładnie o to mi chodzi. Ale Straż chce mandatów !!! W nosie mają ryby i ich ochronę. Tylko mandat wystawiony/wciśnięty się liczy.
Tak samo jest w Policji - poranna odprawa, każdy dostaje rozpiskę ile ma na koniec dnia przynieść mandatów. Premie są przewidziane dla najbardziej "aktywnych" w wypisywaniu mandatów.
Teraz ciekawostka nie związana z rybami, ale z mandatami:
kilka ładnych lat temu, wrocławska policja miała takie ciśnienie na mandaty, że mundurowi wymyślili na to sposób, aby "podreperować" statystyki zarówno mandatów, jak i prowadzonych spraw zakończonych złapaniem/ujęciem sprawcy. Wiecie co zrobili? Na wrocławskim rynku stawiali rowery, niezabezpieczone, a tajniacy bez mundurów stali lub siedzieli na ławkach i obserwowali. Gdy złodziej brał się za ten rower, natychmiast był łapany. Były sprawy, były mandaty, była 100% skuteczność. Tabelki były OK, słupki i statystyki były rewelacyjne.
Uwierzycie w to?
Ja nie żartuję, to na prawdę się działo.
Ciut podobnie mamy z łowieniem, mamy jakieś przepisy, które wg strażników (niektórych, nie wszystkich, przyznaję szczerze) ponoć nie są zgodne z ich "światopoglądem" i starają się walić ludziom mandaty, bo przecież kasa musi grać (pod pozorem ochrony ryb).
Potem robią statystyki, chwalą się kontrolami, ale jak mówię im gdzie ukraińcy kłusują i gdzie są siatki, to słyszę "my tam nie jeździmy". Pytam dlaczego? Panowie unikają odpowiedzi..... Wg mnie boją się, bo trzeba by zasiadkę zrobić, siedzieć nocą w lesie i czekać na nich. Pokażcie mi choć jednego pana strażnika, któremu by się chciało? Z mojej wiedzy wynika, że tylko Grupa Realizacyjna SSR mogłaby się podjąć tak trudnych akcji, oni nie boją się kłusoli. Miałem przyjemność być przez nich kontrolowanym i to są prawdziwi profesjonaliści. Takie kontrole mogę mieć codziennie.
To jedyni ludzie, o których mogę powiedzieć, że nie traktują każdego spotkanego wędkarza, jak bandytę i rozumieją fakt, że im więcej wędkarzy łowiących w okolicach jazów (oczywiście z zachowaniem odległości), tym mniejsze prawdopodobieństwo, że przyjdzie tam kłusol i będzie łowił na szarpaka. Oni w wędkarzach widzą kolegę, wręcz pomoc w ochronie ryb. I tak to powinno wyglądać !!!
A tak poza tym, ryby nie biorą . Chyba im za ciepło i ignorują silikonowe smaczki podrzucane im na dno
Mimo codziennych prób, wyniki mizerne.
Może trzeba faktycznie pod jaz? HAHAHAHA
Slavo
Użytkownik Slavobeer edytował ten post 12 sierpień 2020 - 10:49