hej,
kilka moich spostrzeżeń z maja 2015 r.:
1. Domek i łodzie:
Domek świetny, dość dobry standard, super położenie - jesteście na wyspie, w miarę pusto, fajne uczucie odosobnienia.
Łodzie zdecydowanie na plus. Duże jednostki, w dwie osoby absolutny komfort poruszania się i łowienia. Silniki oszczędne, 15 km, szybkie, chyba odpalane "na kciuk", echo można było wypożyczyć (chyba za 300 koron).
2. Otoczenie: zdecydowanie najpiękniejsze z moich trzech szkierowych pobytów. Najmniej zurbanizowane (choć jak wszędzie domki letniskowe bywają widoczne). Zdarzyło nam się pływać cały dzień i spotkać tylko jedną łódź i jednego łosia :-) W skrócie: im bliżej centrum archipelagu tym siedzib ludzkich zobaczycie więcej, im bardziej na zewnątrz tym mniej. Ilość wody do opłynięcia praktycznie nieograniczona.
3. Miejscówki: Mało klasycznych trzcinowych zatoczek. Dużo łowienia na kamienistych rafach i w okolicach wysp. Ilość kamieni (ale też potencjalnych miejscówek) to kosmos. Pole minowe. Warto mieć Navionicsa, bo płynąc po głównym plosie na głębokości 10 m można trafić na pionową skałę wystającą 10 cm pod powierzchnię. W zasięgu są też miejscówki, na które dopływa się ze "starszych" lokalizacji Eventuru na Św. Annie (tj. przy jeziorze i na Slatbaken).
Ciekawe jest też to, że jedną z najlepiej darzących miejscówek była zatoka, przy której jest domek (zwłaszcza jak w nią wiało) - woda w niej była całkowicie mętna, co teoretycznie przeczy kanonowi szkierowego łowienia.
Jako ciekawostkę namierzyliśmy tam też miejscówkę, która bardzo utkwiła nam w pamięci - malutka zatoka, na około praktycznie zamknięta wyspą (taka mini laguna). Nie wiem, co w niej takiego było, ale zapamiętaliśmy ją. Idealna na jedną łódź - stajesz na środku i całość masz w zasięgu rzutu. Woda była tak przejrzysta, że wyłowiliśmy kilka ryb namierzonych wzrokiem :-) Pewnie obiektywnie nie jest nadzwyczajna i po prostu mamy do niej sentyment, ale gdyby ktoś z Was przepływał w okolicy, to tutaj są namiary: https://www.google.p...526!4d16.902754
4. Ryby - piszę o szczupakach, okonie dla nas były przyłowem.
Podczas naszego wyjazdu były mocno rozproszone, ale udawało się znaleźć zgrupowania. Ilościowo bardzo dobrze, ale raczej krótkie. Podobno to cecha okolic Kallso - można się obłowić, ale okazów dużo nie ma. Ktoś mi kiedyś mówił, że im bliżej otwartego morza, tym więcej mniejszych ryb, natomiast bliżej wewnętrznej części archipelagu tym brań mniej, ale łowi się większe okazy. Nie wiem, czy statystyka to potwierdza Nie ma co też dramatyzować, bo np. w zatokach przy wyspie Riso (na północ od Kallso) widziałem odpoczywającą wielką mamuśkę, więc przynajmniej jedna tam jest W razie czego na szczęście w zasięgu łodzi macie też miejscówki ze "starszych" lokalizacji Eventuru, które już słyną z okazów.
Ja z kolegą łowiłem głównie na jerki - i tutaj raczej klasyki (slider, sweeper, buster jerk, zalt, etc.). Tam też zakochałem się w salmo jack. W mętnej zatoce blisko domku też obrotówki. Koledzy z drugiej łodzi łowili na szerszy zakres przynęt (też wahadła i gumy = klasyki) i połowili więcej. Różnicy w wyniku upatruję raczej w większym doświadczeniu, a nie tylko w doborze przynęt :-)
***
Podsumowując - Kallso to bardzo fajne miejsce, z dużym potencjałem ilościowym, choć za okazami trzeba się napływać (nam się nie udało ich znaleźć). Tam też bardziej niż gdziekolwiek indziej sprawdziła mi się zasada: dużo pływać.
Użytkownik croock edytował ten post 01 luty 2017 - 09:31