Przynęty spiningowe z piór i włosia. 2015-2017
#pstragi
Długo miałem wątpliwości, czy tego typu wpis umieścić w sieci. Nie jestem flytierem. A miałbym napisać o wykonywaniu przynęt - much ?
Niemniej jednak zdecydowałem się podzielić moimi refleksjami po 3 sezonach łowienia w ten sposób.
Jedynym usprawiedliwieniem jakie mam, to ryby, które w ten sposób łowię. Musi wystarczyć.
Temat łowienia wędką spiningową ryb na relatywnie lekkie, a spore rozmiarowo przynęty wykonywane z piór i włosia nie cieszy się popularnością.
Dla muszkarzy łowiących na zestaw ze sznurem muchowym jest to spining, dla spiningistów jest to utrudnianie sobie łowienia na przynęty nielotne, bez akcji i pracy wyczuwalnej na kiju. Jeśli już sięgają po takie przynęty to są one wykonywane na głowkach jigowych czy innych systemikach z obciązeniem. Obciążeniem znacznym.
Zatem o co chodzi ?
Po co takie wymysły i utrudnianie sobie życia ?
W moim przypadku chodzi o pstrągi. Przyjemność z ich łowienia. Wypuszczania i łowienia ponownie tych samych ryb w znakomitej kondycji.
Pojedynczy hak a nie dwie kotwice, naturalna prezentacja, zawsze zgodnie z nurtem, niemożność przeciwstawienia się nurtowi i ta finezyjność wynikająca z faktu, że ta przynęta po prostu płynie (leci) w wodzie. Tak jak ryba, która imituje ...
Mokra doskonałość w tonacji grizzly, lato 2015:
Złowiłem już kilka innych gatunków ryb na te konstrukcje. Bolenie czy sandacza na Odrze. Klenie czy brzany podczas wizyt nad pstrągowymi ciekami. Da się.
Czy warto ? Nie robię reklamy, nie namawiam. Nie sprzedaję przynęt. Kolegom lubię podarować próbny zestaw, by spróbowali czegoś nowego.
Ale może z troski o Wasze pstrągi, warto łowić na 1 haczyk a nie na dwie kotwice ?
Przygoda z tego typu przynętami zaczęła się wiosną 2015, gdy @Piotr75 - Mistrz Piotr, wykonał pierwszy zestaw przynęt dla mnie. Potem wykonał drugi, trzeci, czwarty...
Każdy kolejny coraz bardziej dopasowany do moich potrzeb / wyobrażeń dotyczących mojego wędkowania .
Jedna z pierwszych przynet od Piotra, lato 2015 ;
Równocześnie sukcesy nad wodą sprowokowały mnie do zakupu imadła . Imadła i materiałów do wykonywania much.
Pierwsza 70tka na muchę. Ryba zamknięcia sezonu 2015 :
Jedna z pierwszych wykonanych przeze mnie prób, listopad 2015 :
Nieudolne były to próby. Zdecydowanie lepiej zaczęło mi iść po wizycie u Piotra w Trójmieście. Przynęty zaczęły łowić. Uwierzyłem, że mogę samodzielnie wykonać skuteczną przynetę.
Ale w trakcie 2016 roku i tak najlepszą bronią pozostawały wabiki z Trójmiasta.
Jedna z ostatnich, najskuteczniejszych much wykonanych jeszcze na dużym haku 5/0. Następna generacja to już muchy na trzonkach z przegubem.
W 2017 doskonaliłem swój warsztat. Odkryłem wspaniałość przegubu między stelażem przynęty a hakiem, na którym szaleje ryba.
Ale na koniec 2017 poprawiłem swój rekord pstrągowy na Muszysko od Piotra. Ostatni model, który w moim selektywnym portfelu z 6 przynętami mam ze sobą.
Pozostałe przegródki zajmują już moje przegubowe konstrukcje.
Ewolucja wykonywanych przeze mnie przynęt wspierana była poradami od @Venom666 a kwestie warsztatowe /drutowe w stelażach pomógł rozgryźć mi @Szpiegu.
Wykorzystam ten wpis i jeszcze raz podziękuję serdecznie za okazaną pomoc i wsparcie.
Aktualne przynęty wykonuje na drucie 0.8 - 0.9 mm. Kształtuję ów drut na prostej giętarce, której używają osoby wykonujące samodzielnie woblery.
Potem cone head, nawój ołowiu kółko łącznikowe w dupkę i można motać co się chce.
Najczęściej wykonuję przynęty, których nauczył mnie Piotr - muchy oparte o 4 pióra i wyposażone w okazałą część przednią. To podstawowy model, budowany przeze mnie w różnych wariacjach.
Na niskich wodach i przepływach sprawdziły mi się modele, które nazywane są "deciver". Czyli 2 piórka i pękaty korpusik .
W 2017 dopracowałem mniejsze, 4 piórowe konstrukcje, które też się sprawdziły latem.
A może to ja latem nauczyłem się skutecznie łowić ?
Echa tych historii są do odnalezienia w moich wpisach na blogu...
Pod 60tak złapany w środku skwarnego dnia na bardzo niskiej, gładkiej wodzie :
Nie wykonywałem nigdy żadnych much "pod sznur", moje są za bogate, przeładowane, ciężkie i na zestawie ze sznurem zachowują się jak cegły ( relacja Kolegi, który próbował).
Ale warto pamiętać, o uniwersalnych zasadach. Usłyszałem je od Mistrza Piotra.
Już na początku wykonywania przynęty warto wiedzieć co to będzie na koniec. Mieć wizję całości.
Potem proporcje. Jak ma być grubo i masywniej to lepiej niech to będzie z przodu przynęty... tak jak jest zbudowana ryba.
Przynęta w założeniu ma imitować rybę, więc budową lepiej niech do nie nawiązuje.
Od siebie dodam, że lepiej jak jest ciut za mało materiałów, niż za wiele.
A teraz kilka moich komentarzy odnośnie wędkowania za pstrągiem przy pomocy takich przynęt :
- największe ryby najbardziej agresywnie reagują na naturalną prezentacje. Żadne przytrzymania, pseudo fajne podbicia sandaczowe czy inne techniki z wód stojących.
- moimi przynętami pracuje nurt rzeki. Każda struga, cień nurtowy czy załamanie nurtu wywołuje zmianę zachowania przynęty i takie zachowanie przynęty dla ryb jest czymś naturalnym
- bardzo dużo brań jest od dołu. Prezentacja muchy jest wolniejsza niż woblera. Ryba ma czas namierzyć COŚ płynącego z szybkością nurtu. Nawet tego najszybszego nurtu. Tylko nie radzę uczyć się łowienia muchami na szypotach.
- prezentacja na szypotach, kaskadach czy kamiennych przeszkodach wymaga naprawdę bardzo dobrej techniki i kontroli zestawu. Ułamek sekundy i linka zabrana przez nurt sprawia, że ciągniemy flaczek, a nie prowadzimy przynętę z nurtem. Poza tym kontakt z dużą rybą w takim miejscu to branie atomowe, wyskok i jeśli się nie zatnie w nożyczki to momentalna spinka.
- jeśli ryby będą aktywne, to nawet z czarnych dziur wyskoczą do przynęty płynącej niewiele pod wierzchem. A jak nie wyskoczą ? to nie żerują i albo możemy poszukać innej, albo sprobówać innego dnia
- natomiast większość brań będzie "na oczach". Niemal cały czas mamy kontakt wzrokowy z prowadzoną przynęta. Warto nie zrobić w portki Nieważne czy oddychacze czy gumowe.
Nieprzypadkowo umieściłem daty w tytule wpisu tego. Wiem już z doświadczenia, że ewolucja tej mojej muchołapki będzie wciąż trwała. To nie jest koniec drogi, to tylko chwilowo złapana stopklatka w przededniu otwarcia sezonu 2018.
A dokąd ta droga prowadzi ? Zapewne do nikąd. Warto się cieszyć samą drogą i momentami nad wodą a nie szukać nieistniejącej doskonałości i nieustającej skuteczności.
Muzyczna dedykacja ze sporą nutka inspiracji i fantazji, dla chętnych spróbowania tej drogi .
Powodzenia życzę \m/
- remek, Friko, jerry hzs i 52 innych osób lubią to
Fajne, ciekawe, kuszące..może poprzez próby kręcenia takich dużych "prawie much" w końcu zacząłbym kręcić suchary..Tylko te kropy Daniela jak zwykle mnie mocno wkurzają /;-) P.S. Marek OK, lubię czasem posłuchać jak brzdąka, niestety jako fan mocniejszych riffów zaczynam zawsze od "Money for.." /:-)