Podsumowanie sezonu wędkarskiego 2019
#refleksje
Wyjątkowy był to sezon.
Aczkolwiek, tak z perspektywy czasu niewiele na to wskazywało.
A wyszło, jak wyszło. Chyba lepiej niż kiedykolwiek dotąd ?
Przede wszystkim dwa koncerty Marka Knopflera. Tego jeszcze NIGDY nie było. Samo to nadało sznytu wyjątkowości temu 2019emu.
Ale w założeniach miał to być sezon poświęcony spacerom za pstrągiem potokowym, z wiosennym wyjazdem w poszukiwaniu sumów i letnim trollingiem za szczupakiem i brzaną. Z zastrzeżeniem, że ten wyjazd letni, dopiero wiosną się definitywnie wpisał w grafik.
Co też takiego mogłoby się wydarzyć, w tak oszczędnie zaplanowanym sezonie, na wodach już wielokrotnie odwiedzonych i praktycznie w komplecie nawet na tym blogu opisanych ?
Jakąś tam pierwszą przesłanką był weekend otwarcia sezonu pstrągowego. Kiedy to wybrałem się na samotne 3 dni w poszukiwaniu pstrągów.
Skutek był taki, że podebrałem skutecznie 8 (słownie : osiem) pstrągów potokowych powyżej 60 cm długości. W tym niebagatalne 68, 68, 67 i 66...
Ryby na forum pokazałem, wiec z przyzwoitości powtarzać zdjęć nie będę.
Ale jedna fotka z tego pamiętnego weekendu o mroźnych przedpołudniach :
Po takim otwarciu, co można zrobić ?
Pojechać na urlop !
Pierwsza wizyta w Azji (Tajlandia & Laos) w naszym wykonaniu. Dwudniowy spływ Mekongiem na długo pozostanie w pamięci.
Luty przyniósł... rekord życiowy w pstrągu tęczowym. Niesprawiedliwie nie cieszą mnie te ryby. Ten rewelacyjnie ruszył na płytkim napływie do płynącej z prądem muchy. Fala, jaką zrobił i branie ucieszyło bardziej niż te 63 cm w takiej postaci.
W marcu pojechaliśmy na zaplanowane sumy.
Do mnie szczęście uśmiechnęło się po zaledwie 3 godzinach pływania.
Wrzutka "patyczka", jak koledzy nazwali mój 20 cm wobler jointed... Pierwszy przejazd.
211 cm.
Potem już niczego sensownego na sumach nie złowiłem. Znów chyba zrobię sobie pare lat przerwy (poprzednia trwała od września 2014 do marca 2018). To chyba kwestia jakiś subiektywnych odczuć, kiedy mi się chce za tymi sumami pływać. A kiedy wogóle nie...
Wiosna to były próby pstrągowe, z różnym skutkiem. Natomiast wyjątkowo lato 2019 przyniosło podniosłe wydarzenia wędkarskie. Jeszcze w sierpniu 2018 zastanawiałem się na blogu, czy letnie wędkarstwo to forma masochizmu, czy jeszcze inna gonitwa. A lipiec 2019 przyniósł od lat wyczekiwanego bolenia 80 cm z Odry... a sierpień życiowego Potokowca, który straszne spustoszenie w głowie mej poczynił.
Potem wyjazd brzanowo / szczupakowy, który z brzan miał tylko akcent w postaci rekordu osobistego mojego Przyjaciela. Ale w szczupakach było fajnie. A gdyby nie moje błędy mogło by być dużo fajniej. Gdzie drwa rąbią...
Zamknięcie sezonu pstrągowego to czas największych ryb. Tak to w ostatnich latach wyglądało u mnie. Ten rok pstrągowy, jakże udany, miałem nadzieję zwieńczyć jakimś KONKRETEM.
Konkretna była wizyta Łukasza z egzotycznej i odległej Finlandii. Miło spędziliśmy sobie kilka dni. Dużego pstrąga nie widziałem. Łukasz też nie. A szukaliśmy pilnie...
I gdy już wszystko wyglądało na to, że koniec sezonu 2019 nadchodzi, nadszedł 24 października 2019.
Spotkałem się z Patrykiem i poszukaliśmy boleni.
Skutki były wiekopomne.
W iście jesiennej, mglistej scenerii najpierw spotkałem, a raczej on trafił w mój wobler kilka metrów od łodzi, takiego bardziej srebrnego :
Który to srebrny grubas okazał się moim nowym rekordem życiowym.
Po to, by dwie godziny później ustąpić miejsca absolutnie wyjątkowemu najnowszemu rekordowemu Boleniowi .
Podobno tak się nie da, albo wręcz nie wypada.
A ja trafiłem taki dublet. Na dniu zamknięcia sezonu. Podczas zaplanowanej na JEDEN DZIEŃ "wyprawy" na jesienne bolenie.
W dużym skrócie tak to przebiegło. Wyjątkowo dużo rekordów osobistych, w tym ten NAJ - Pstrąga Potokowego.
TRZY RAZY poprawiany rekord bolenia ? To już tak pozostanie, raczej nie do poprawienia w tym stylu i w tym życiu.
Do tego wyjątkowo dużo dużych pstrągów (rekord Ryb w jednym sezonie).
Bardzo udany sezon mi przypadł w udziale.
Pewnie dla wielu do znudzenia zaplanowany i konsekwentny i taki bez poezji.
Ale może ja poezji z wędką w ręku nie czytam ?
Mimo odwiedzania łowisk znanych i łowienia po prostu jeszcze bardziej konsekwentnie i najlepiej na ile mi moja wiedza i technika pozwalają, było dużo niespodzianek.
A może właśnie dlatego one miały miejsce, bo moje wędkarstwo wyewoluowało w taką formę bezpoetycką, bezegzotyczną i taką "przyziemną" ?
Na rok 2020 jest kilka pomysłów. Napiszę o nich na blogu, może będziecie chcieli poczytać .
I, nie mogło być inaczej, Pan Marek na podsumowanie tego 2019 ego :
Pozdrawiam
Daniel
p.s. podczas wykonywania tego właśnie utworu miałem przyjemność stać sobie w pierwszym rzędzie na przeciwko środka sceny, całe 3 metry od Pana Marka
- tpe, mario, Efex i 15 innych osób lubią to