Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


713 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

699 gości, 0 anonimowych

Google, tomassi, Bing, tomaszek11, Tiur, Glory1, skampi, DzikiBill, Sylwek1981, krecik, shogun, mario83, as1111, Facebook, haja1978, daniel., mateuszxt


- - - - -

Parsęta – Srebro z wielkiej wody


 

Troć w Parsęcie można spotkać na prawie całej jej długości. Jednak na zimową wyprawę w poszukiwaniu keltów najlepiej wybrać się na odcinek rzeki między Karlinem a Kołobrzegiem. Pierwsze dobre miejsca zaczynają się już w samym Karlinie przy cmentarzu. Znajduje się tam próg na rzece, w okolicach, którego warto spróbować swoich sił. Udając się w dół rzeki mijamy stary most wąskotorówki, a później tzw. ‘Beczkę’. Miejscowi nazywają ten odcinek „Płyty”, ze względu na zlokalizowaną niedaleko rzeki fabrykę płyt.

Idąc dalej jesteśmy już na Łąkach Daszewskich. Rzeka płynie tu w dość wąskiej dolinie w większości zakrzaczonymi brzegami, przez niewielkie łączki od czasu do czasu podchodząc pod ścianę lasu, to z jednej, to z drugiej strony. Odcinek Łąk jest rozsławiony przez wędkarzy z Białogardu, którzy co roku łapią tutaj dużo, zarówno keltów jak i srebrniaków.

 


Mapa Parsęty i okolic. (kilknij na mapę aby powiększyć)

 

Wspomnę pewne noworoczne wędkowanie. Po przebojach sylwestrowej nocy wraz z dwoma znajomymi trafiliśmy dość późno na Łąki Daszewskie, w momencie, gdy wszyscy kończyli już łowienie przy wspólnym ognisku. Trochę drwiących słów i spojrzeń w naszą stronę nie powstrzymało nas jednak od spróbowania szczęścia. Szczerze mówiąc, coś czułem przez skórę, że pojawiliśmy się w dobrym momencie. Łowienie rozpoczęte pół godziny przed zmierzchem zaowocowało 3 kilowa trotką jednego z moich kompanów. Następnego dnia, również na Łąkach, ten sam znajomy, wciskając się z trudnością miedzy innych wędkarzy zapiął w drugim rzucie kolejna trotkę. Okazało się, ze wielu okupujących to miejsce, orało tam już dobrą godzinę.

 


Trotka z drugiego rzutu.

 

Poniżej tego odcinka rzeka wpływa w las raz rozlewając się szeroko w korycie, innymi momentami zwężając się miedzy łozami tworząc głębokie przewężenia. W korycie w wielu miejscach zatopione są olbrzymie dęby i buki. Kolejno mija zlokalizowane opodal wioski Poczernino i Wrzosowo.

To tu, poniżej mostu drogowego we Wrzosowie, w pewien noworoczny dzień, kończąc pomału wędkowanie, zaciąłem prawdziwą łódź podwodną. W pierwszych sekundach byłem święcie przekonany, że trafiłem przynętą w stare, drewniane filary mostu. Ocknąłem się w momencie, gdy to, co zaczepiłem, chciało wciągnąć mnie do wody. Walczyła w nurcie rzeki, gdzieś przy dnie, tak mocno, że kij cyklicznie wyginął się, aż przy uchwycie kołowrotka. Niestety trudno było cokolwiek zdziałać. Można było tylko patrzeć jak spływa w dół. Żyłka szorowała już po przybrzeżnych krzakach, gdy po porostu straciłem z nią kontakt. Ryba, trudno szacować jej wielkość, musiała być potężnych rozmiarów.

Trudno to opisać, ale leśny odcinek Parsęty we Wrzosowie posiada w sobie jakąś pierwotną magię. To właśnie tutaj stawiałem swoje pierwsze trociowe kroki. To tutaj wielu moich znajomych, tak jak ja, przeżyło spotkanie z wielką rybą. Łosoś 104 cm z pod wiekowego buka, po którym można było wejść na środek Parsęty, stanowi niezbity dowód jak duże ryby upodobały sobie ten fragment rzeki.

Parsęta zupełnie zmienia swój charakter po przejściu kolejnego progu w miejscowości Pyszka. Od tego momentu, aż do Kołobrzegu płynie już najczęściej przez rozległe łąki z rzadka podchodząc pod las.

Dobrymi i często odwiedzanymi przeze mnie odcinkami jest Miechęcino i zlokalizowane poniżej Bardy, gdzie znajduje się kolejny most drogowy. Odcinek Bard stanowi bardzo popularne miejsce, ze względu na łatwy dojazd nad sama rzekę, jak i na bardzo dobre wyniki wędkarskie.W tej okolicy rzeka nabiera bardziej charakteru nizinnego, chociaż dalej jest przeplatana szybkimi prądami. Tutaj łapanych jest wiele zimowych keltów. Długie proste odcinki są wręcz podręcznikowymi przykładami łowisk keltowych. Na tym właśnie odcinku złapałem swoje pierwsze trocie, które spowodowały, iż wciągnąłem się chyba bezpowrotnie w polowanie na te szlachetne ryby.

Kolejna miejscowością jest Ząbrowo. Miejsce znane z wielu spotkań i zawodów trociowych. Pamiętam pewne wrześniowe zawody organizowane przez Salmo – Kołobrzeg. Po zakończeniu pierwszej z dwóch tur tego międzynarodowego meetingu, wszyscy byli juz zmęczeni albo łowieniem albo biesiadą. W pewnym momencie nastąpiło spore zamieszanie, koło samochodu, który dopiero, co pojawił się na miejscu spotkania. Nagle, ktoś nie wytrzymał i krzyknął, ‘ ale ryba’. W jednej chwili wkoło samochodu zrobiło się gęsto od ludzi. To, co trzymał z trudem szczęśliwy łowca, faktycznie zasługiwało na okrzyk, ‘ale ryba’. Spinningista z Białogardu, co prawda niestartujący w meetingu, pokazał wszystkim, po co goni się setki kilometrów nad ‘królową Parsętę’. Ta ryba była srebrną samicą łososia. Osobiście miałem okazję ją mierzyć. 110 cm długości i 13 kg wagi wprawiło w osłupienie wszystkich uczestników, Polaków, Niemców i Czechów. Na dodatek nikt nie zwracał uwagi na druga rybę leżąca w bagażniku samochodu tego szczęściarza. Trotka ważąca około 5 kg na nikim nie zrobiła najmniejszego wrażenia. Wyglądała przy tym łososiu po prostu jak karzełek.

 


Zawody w Ząbrowie (08.01.2006)

 

Parsęta w Ząbrowie to już gruba woda, tak można powiedzieć o tej rzece. Od Ząbrowa płynie juz szerokim korytem. Tutaj każda prosta i każdy zakręt jest już pokaźnych rozmiarów. W takim charakterze dochodzi do Kopydłowka lub inaczej po prostu ujęcia wody. Właśnie przy samym ujęciu, przeżyłem kiedyś dziwne branie dużej troci podczas testowania streamerów. Łowiłem na nie spinningiem, dociążając streamer sporą oliwką. Branie, którego nawet nie zauważyłem skończyło się odjazdem ryby w nurt, tak niespodziewanie, ze dopiero po fakcie zdałem sobie sprawę, iż to była ryba.

 


Adam Paczkowski ze swoją trotką z zawodów (08.01.2006)

 

Kolejna miejscowość to Rościęcino. Dojazd jest możliwy do samej Parsęty, która w tej wiosce przepływa tuż obok gospodarstw. Nie przeszkadza to jednak w osiąganiu dobrych wyników w połowach na tym odcinku. Poniżej Rościecina rzeka opływa szerokim łukiem ostatni fragment kępy lasu na tzw.’Koplu’ i niebawem dochodzi do Zieleniewa i tuż zaraz do Kołobrzegu. Na tym odcinku rzeki łowią prawie codziennie trockiści z miasta. Jest to otwarta powierzchnia łąk, nad którymi w wietrzne dni może urwać głowę, a przynajmniej bardzo utrudnić łowienie.

Jest w Parsęcie coś, czego według mnie nie mają inne trociowe rzeki Pomorza. Jest w niej jakaś magia. Wielkość, która nakazuje nazwać ją królową rzek Pomorza. Rzeka, która wabi wędkarzy z odległych zakątków kraju, sprawiając, że pokonują oni wszelkie przeszkody, aby stanąć nad jej brzegiem. Stanąć oko w oko z walecznym srebrem mieszkającym w jej wodach. Przeżyć Przygodę z ryba i spotkać innych tak samo pozytywnie zakręconych. Dla tego wszystkiego, warto jest się trochę zagubić.

 

Tekst : Rafal N. / orion99

Fotki : Adam Paczkowski

 

 

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.


0 Komentarze