Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


1041 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

908 gości, 7 anonimowych

smużak, Sławek77, Skalniak, AustinSELF, Przemfish, GregorS, Bing, Abu1978, wiesławek, Siup, Google, Jacek01, sikor-23, kogut, awid, binio1111, ubot, Marek88_2005, saitt, Bearded, helikon, yffea, tymof, Kolorowy, Manniek66, Robert91, Elast93, krogoth2k, grzegorz197503, Damian Knieja, Lukas 24, immortal, Bartek85, ŁYSY0312, lukanio, Mirek*, Guzu, robert090770, jakubt, Adam K., radeks, Łukasz90, hotpoint, drChlubicz, Nekroskop, TOMWIL, michi666, Artek, mario, ender, pano112, TOMIS1975, spayol, kowalek87, korol, Wydra7, vince83, Antek0158, noface1974, rower26, Tomasz1990, SzczupakRzeczny, pawelWPR, tadekb, Wedkarz 1987, Tomek TJ, losbebenos, akhenaton, GrzesM, Kniaziu, Doman, TeDDyBoY, Arek99, walkul, grzegorzpo91, schindler, kedar, mormyszka, Qh_, mariusz79, Krzysztof Jeżyna, Esioslaw, Gad1979, daniel., Arkad7iusz, seba666, darek3523, KRZYCHU SZ-EK, michal_s, przemas 78, Krankfrank, godski, zorro69, asp, trinited, WWW, WHITE14, carlus75, JeepH, mirekk, kajman, Maniek600, IPeIPe, MajKar, Dokuś, Umbra, dragonexp, tom3k_lubin, bob74, Ahaw, JDM fan, GroPerch, RUDI75, kosny.miloslaw, irigi, Trociowy, lutek4444, Halucynogeniusz, seam, gesek, darulica, Adi123, dante, zas210981, krystian91, siarq, Mdah, Okonhel


- - - - -

Pstrągi bez "ciśnienia"


Pstrągi łowię już kilka lat. Wciąż mnie zaskakują ale i też potwierdzają pewne reguły. Czasami są tam gdzie się ich spodziewam a czasami... sam nie wiem gdzie są. No i oczywiście zaskakują miejscami gdzie bywają. Tłumaczyć to można różnie. Jednak wszystkie teorie są tylko naszym sposobem opisu i nigdy nie będą przystawać idealnie do rzeczywistości. Zdając sobie z tego sprawę łatwiej nam będzie żyć w zgodzie z pstrągami. Przy skutecznym łowieniu pstrągów trzeba umiejętnie stosować reguły a równie często te reguły łamać – czasami nawet bardzo.


Dołączona grafika



Gdzie pojechać?
Na pewno warto próbować łowić tam, gdzie w ogóle pstrągi występują. Wybieramy te łowiska na których jest choćby szansa złowienia ryby. Jak to zrobić? Nie ma już raczej wód nieznanych, są najwyżej zapomniane lub wyrybione. Strategie wyboru mogą być różne. Możemy jechać nad renomowaną wodą. Minusem takiego posunięcia jest możliwy tłok nad wodą. Mogą być także ryby wytresowane przez wędkarzy. Parafrazując powiedzenie muszkarzy, liczące ilość łusek na woblerze (czy innej rybce). Druga możliwość to pojechanie nad mniej znaną wodę. Tu możemy albo odkryć eldorado (tego wszystkim życzę) – chociaż na bezrybiu możemy tego nie zauważyć. Możliwe jest też totalnie puste łowisko. Która z tych strategii jest najlepsza? Chyba to zależy od naszych charakterów. Bo w końcu obcowanie z przyrodą w najczystszej postaci jest często ważniejsze niż napięta linka.



Dołączona grafika


Dołączona grafika


Dołączona grafika


Dołączona grafika





Czym łowić?
Kiedyś istniał pewien wzorcowy model sprzętu na pstrąga. Pewnie dlatego, że pozostałe rozwiązania dostępne na rynku nie spełniały wymagań. Gdy rynek się rozszerzył, coraz więcej dyskusji dotyczy właśnie sprzętu na kropki. Pół biedy gdy dyskutują wędkarze łowiący na tej samej wodzie i podobnymi przynętami. Niestety większość dyskutantów w ogóle nie bierze pod uwagę ani charakteru łowiska, ani pobieranego przez ryby pokarmu (ani: stosowanych przynęt, preferencji łowiącego, czynników irracjonalnych itd.). Staramy się idealnie dopasować do zastanych warunków więc i rozwiązania powstają różne. Sprzętowo najlepiej przygotować się w następujący sposób. Przynęty w każdym rodzaju w podstawowych zdobieniach. To jest jednak skrajny minimalizm (choć znam pstrągarzy, którzy mieli na wyposażeniu dwie obrotówki i radzili sobie doskonale). Ta sama rzeka zimą i latem potrafi być innym łowiskiem. Powiem więcej. Ta sama rzeka zimą potrafi się zmieniać. Raz będzie to bardzo niska i kryształowa woda a drugim razem zastaniemy wielką i zmąconą wodę. Jak się na takie ewentualności przygotować? Trzeba to po prostu przewidzieć wszystkie możliwości. Musimy być przygotowani na prezentowanie przynęty zarówno na małych jak i większych głębokościach. Mamy woblery tylko płytkoschodzące, to musimy zaopatrzyć się w tonące lub sdr-y. Jeżeli jednak nie chcemy łowić głęboko na woblery, to możemy założyć gumę z cięższą główką (na niektórych miejscówkach 5 gram to za ciężko a na niektórych 10 będzie tylko odpowiednie). Jednak pamiętajmy, że ryby mogą reagować tylko na jeden rodzaj przynęty. Wiele razy skuteczny był wobler a na pozostałe przynęty nie miałem brań. Jednak tak samo często to inne wabiki pokazywały swoją wyższość a woblera ryby jakby nie zauważały (albo od niego uciekały). Dlatego rozwiązaniem najlepszym wydaje się aby z każdego rodzaju przynęty posiadać takie, które da się poprowadzić w różnych partiach wody.
Wielkość przynęt stosowanych przez pstrągarzy jest różna. Od maluszków o długości 2 cm do wielkich gum czy coblerów (np. 9-10cm). Jeżeli nie znamy wody to przedział 4-7 cm może okazać się optymalnym wyborem. Jednak gdy coś o niej wiemy, to posłuchajmy się rad praktyków. Pewnie wiele czasu poświęcili na to, aby dojść do swoich poglądów.



Dołączona grafika


Co do kolorystyki to nie demonizowałbym jej. Coś w kolorach naturalnych i koniecznie oczojebki, które zwykle stosuję na wodzie mętnej, ale i w czystej potrafią być bardzo skuteczne. Gdy już mamy skompletowane pudełko z przynętami to do niego musimy się dostosować z pozostałym sprzętem. Osobiście łowię sprzętem dosyć mocarnym i stosuję do niego plecionkę. Część z kolegów się oburzy bo przecież to niesportowe itp. Jednak mój wybór nie był przypadkowy. Osiemdziesiąt procent czasu łowię na woblery i to dosyć spore jak na klasykę pstrągową. Na dodatek pstrągi w moim łowisku często zjadają duże ofiary – między innymi żaby. Próbowaliście kiedyś utrzymać żabę w ręku. Trzymając lekko, najprawdopodobniej nam wyskoczy. Pstrągi pewnie to wiedzą (a przynajmniej najadają się te które mają na to sposó B) w związku z tym gdy chcą zjeść dość dużą ofiarę, to muszą ją porządnie złapać w pysku. Stosując lekkie zestawy wielokrotnie widziałem, jak po braniu i zacięciu pstrąg otwierał pysk i wypadał z niego wobler. Gdy przesiadłem się na sprzęt mocarny, takie sytuacje niemalże się nie wydarzają. Niestety takim sprzętem nie da się holować ryb, bo często spadają, więc odkręcam hamulec prawie do zera i tak holuję ryby. Na dodatek ryby nie szaleją tak bardzo i hol jest odrobinę spokojniejszy (wcale nie dłuższy). Jeżeli jednak najczęściej stosowałbym jako przynętę gumę czy obrotówki to na pewno moje wędzisko byłoby inne. Kołowrotki to sprawa oddzielna. Osobiście stosuję bardzo lekki multiplikator. Na moim łowisku jest wygodny, ale na wielu na których byłem nie sprawdził się w ogóle (ewentualnie moje techniki rzutowe są zbyt słabe). Kołowrotki kabłąkowe powinny być dosyć lekkie by przyjemniej się łowiło, jednak na upartego można by było i wielkim kręciołkiem z cienką linka sobie poradzić.

Dołączona grafika


Dołączona grafika


Kiedy łowić?
Na początku mojej przygody z pstrągami często robiłem tak zwane całodniówki. Czy zima czy lato byłem nad rzeką od rana do wieczora. Latem to już poważne wyzwanie. Czego się jednak nie robi by poznać „przeciwnika” i jego otoczenie. Daje to też największą szansę na trafienie w okres aktywności ryb. Nieczęsto się zdarza, że ryby reagują na nasze wabiki przez cały dzień. Dużo częściej aktywność ograniczona jest do intensywnych kilkunastu minut. Krótkie pobyty nad wodą mogą nas tej aktywności pozbawić. Wszelkie teorie o porankach, wieczorach, załamaniach pogody sprawdzają się i owszem. Jednak na tyle często są podważane, że nie trzeba się zbytnio nimi przejmować. To chyba jedyna zasada co do której wszyscy pstrągarze się przychylają: „Aby coś złowić to przede wszystkim trzeba być nad wodą”.



Dołączona grafika


Dołączona grafika


Pora roku
Pstrągi można łowić w Polsce już od stycznia bądź lutego (chyba, że dodatkowe zapisy jeszcze ograniczają sezon). I znowu dyskusja co do połowów zimowych. Czy warto pstrągi męczyć itd. Pamiętajmy jednak, że wędkarstwo w ogóle jest męczeniem ryb, wiec może aż tak ortodoksyjni nie starajmy się być. Wszystko jest dla ludzi. Nie ma nic piękniejszego niż dzień spędzony nad wodą. Zimą piękny jest śnieg, wiosną zieleń a latem ciepło. W każdych tych warunkach pstrągowanie jest wielką przyjemnością. Nie pozbawiajmy się jej.
Inna sprawa jak w danych warunkach traktujemy ryby Przy kilkustopniowym nawet mrozie starajmy się nie mrozić w powietrzu ryb które zamierzamy wypuścić. Podobnie gdy i warunki są tropikalne. Nigdy nie zamęczajmy ryb nadmiernie długim holem, czy zbyt długa sesja fotograficzną.



Dołączona grafika


Strategia nad wodą
Podstawowe pytanie: iść pod prąd, czy z prądem? Możliwości są tylko dwie ale tłumaczeń dlaczego, jest wiele. „Bo podchodzimy ryby od ogona i nie jesteśmy widoczni”, „bo możemy wykorzystać prąd wody do spławienia wabika” itp. Każda z tych możliwości jest skuteczna i stosowana. Każdy dobiera je pod własne preferencje. Jedno warto zauważyć. Gdy idziemy pod prąd i z prądem prezentujemy naszą przynętę, to zwykle szybciej potrafimy dany odcinek rzek i obłowić. Z drugiej strony ryby potrafią być stosunkowo wolne i niezdecydowane w starcie do naszych błyskotek. Wtedy schodzenie z prądem i prezentacja przynęty choćby po łuku daje im szanse na udany „pościg” a nam na branie.



Dołączona grafika


Co założyć?
To w co najbardziej wierzymy. Oczywiście o ile możemy zaprezentować przynętę atrakcyjnie w tej strefie wody gdzie spodziewamy się brań. Lubimy i potrafimy łowić na gumę, to ją stosujmy. Przepadamy za obrotówkami, to nimi kręćmy. Wobler to coś co czujemy – pobujajmy nim lub pojerkujmy. Dopiero gdy na „nasze” przynety nie mamy brań, to wtedy zacznijmy kombinować. Załóżmy coś nowego, innego a nawet niepasującego do łowiska a woda się może otworzyć. Mamy branie za braniem i pełnię wędkarskiego szczęścia. Jest jeszcze jedna konsekwencja takiego wstrzelenia się: zaczynamy „odkrywać” a nawet wierzyć w nową przynętę. Na następnej wyprawie pewnie znowu ją założymy... Wielu wędkarzy stosuje głównie jeden rodzaj przynęty i staje się jego ekspertem. Potrafią „wydusić” z niej tyle, że są tak samo skuteczni jak Ci przynęty zmieniający, wiec znowu pewnych reguł nie ma.

Jak łowić?
Bez względu na to, czy pstrągi aktualnie żerują, czy nie, mogą zareagować na nasze przynęty. W związku z tym powinniśmy je prezentować w każdym miejscu gdzie pstrąg może się znajdować. Jedyny pewnik to taki, że po brzegu raczej nie chodzą. Natomiast w wodzie mogą być już w różnych miejscach. Wszelkie dołki, rynny, przeszkody wodne powinny zwracać naszą uwagę, bo wszędzie tam może zatrzymać się pstrąg (albo tamtędy przepływać). Widzimy przed sobą długą rynnę. Gdy poza nią nie widać innych przeszkód to właściwie możemy się spodziewać ryb na całej jej długości. Musimy więc obłowić ją całą. Najlepiej nie orać od razu po dnie. Pstrąg jest rybą która do niego nie jest przyklejona. Lepiej na początek przedefilować wzdłuż rynny jakąś przynętą płycej prezentowaną – na przykład woblerem. Później zejdźmy trochę niżej. Gdy to nie przyniesie rezultatu to wtedy poturlajmy trochę gumą po dnie, nawet co chwila ją na nim kładąc. Wiem, że to może oznaczać stratę przynęt, ale bywa potwornie skuteczne. Jeżeli owa rynna jest dosyć szeroka to obłówmy ją po całej szerokości, bo strefa ataku pstrąga może być dosyć mała. Gdy mamy do czynienia z jakąś krótszą miejscówką to wszystkie nasze prezentacje przynęty także się skrócą, ale wiele się różnić nie będą. Niektóre będą tak krótkie i głębokie, że innej przynęty niż guma czy szybkotonący wobler (bądź nurkujący) nie ma sensu zakładać.
Dodatkowym elementem na który musimy zwrócić uwagę jest czas którego pstrąg potrzebuje by zaatakować naszą przynętę. Czasami przynęta ściągana szybko z nurtem jest atakowana jeszcze przed kryjówką pstrąga a czasami dopiero kilkuminutowe bujanie woblerem w dołku przynosi efekty. Może to wynikać z kondycji pstrągów, temperatury wody, aktualnie pobieranego pokarmu i pewnie tylu zmiennych, że ich wymienienie byłoby niemożliwe. Osobiście radzę sobie z tym problemem następująco. Na samym początku sezonu, czyli jeszcze w zimie schodzę w dół rzeki i łowię w poprzek nurtu. W ciekawszych miejscach przytrzymuję przynętę dłużej. W trakcie sezonu obserwuję zachowania ryb. Gdy już zaczynają nabierać wigoru (czyli zwykle na przełomie marca i kwietnia) „odwracam się” i idę pod prąd. W tym przypadku prowadzę wabiki z prądem lub w poprzek nurtu. Znam jednak wiele osób które zmian nie dokonują i łowią zawsze z prądem albo pod prąd. Nie narzekają i ryby łowią, wiec ponownie: każda strategia może być skuteczna.

Samotnie czy w towarzystwie?
Pstrągarze klasyczni to typowi nad wodą samotnicy. Nie lubią gdy kto przed nimi na danym łowisku zarzucał przynętę, zwłaszcza tego samego dnia. To podejście nie jest bezpodstawne. Pstrągi nie tolerują zbytniego deptania im po głowach. Dlatego zwłaszcza na mniejszych rzeczkach łowienie bez towarzystwa jest jedynym skutecznym. Też kiedyś wolałem łowić w samotności. Czasy się jednak zmieniają (a może to ja się starzeję) i zaczynam doceniać wyprawy w towarzystwie. Dwie osoby mogą szybciej wymyśleć skuteczne danego dnia rozwiązanie przynętowo-strategiczne. Jednak dużo ważniejsze bywa spotkanie z podobnym zapaleńcem. Rozmowy, dyskusje i wspólne spędzenie czasu dopełnia pstrągowanie. A może nawet stać się ważniejsze niż wyprawa na ryby (zwłaszcza w dzisiejszych zwariowanych czasach). Najważniejszy jest tu jednak dobór towarzysza wyprawy. Nie może być przypadkowy, bo wtedy przyjemność może uciec a zamiast tego przeżyjemy wyścigi nad wodą. Dobrze dobrana grupka zawsze dobierze taki sposób łowienia, że nikt nie będzie pokrzywdzony (najbardziej znane, to do zakrętu łów a od zakrętu ja wchodzę i łowię powyżej).

Sprzęt dodatkowy
Tu już wolna amerykanka w pełni. Jednak proponuje, by ze względu na bezpieczeństwo ryb być zaopatrzonym w jakieś kleszcze do wyciągania kotwic lub haków. Bez tego narzędzia możemy niepotrzebnie ryby kaleczyć. Warto pamiętać, że i my jesteśmy na nie narażeni, więc ochrona oczu może się przydać. Cążki którymi przetniemy hak też mogą okazać się pomocne, byśmy na miejscu potrafili usunąć go z własnego ciała.
Oprócz jeszcze wielu rzeczy które zagoszczą w Waszych plecakach, wcześniej czy później pojawi się aparat fotograficzny (chociaż do celów pamiątkowych komórki już niedługo wyprą klasyczne „małpki”). Wzbogaca on nasze wyprawy i dzięki niemu mamy dużo więcej do „upolowania”. Także ryby częściej wracają z powrotem do wody, bo dowód połowu już przecież mamy. Uważajcie jednak, bo fotografia potrafi uzależniać podobnie jak i wedkarstwo.


Sławek, 2012


3 Komentarze

Bardzo ładnie i fachowo opisane, w moich klimatach. Foty znad łowisk extra(!)- pewne miejsca rozpoznaję :). Wszystko to, co napisałeś, jest kwintesencją także mojego Pstrągowego wędkarstwa. Sam stosuję z powodzeniem plecionkę od...zawsze, tylko na lżejszy zestaw.
Ps. Artykuł wnoszący "coś" dla każdego wędkarza - bez względu na staż.
Pozdrawiam. Sławek.
Podpisuję się również.
świetny artykuł!!