Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

- - - - -

Rapowanie nocą


 

Wrzesień to jeden z najlepszych miesięcy, w którym możemy liczyć na dobre połowy większości interesujących nas ryb. Dobrze żerują zarówno sumy, sandacze, szczupaki, klenie, jak i inne gatunki. Wrzesień jest miesiącem, w którym możemy także zapolować na dużego bolenia. W tym okresie, rapy możemy łowić w ciągu całego dnia. Ale co da nam takiego dużego „kopa” adrenaliny, jak nie branie rapy w całkowitych ciemnościach, gdzie rzekę i krajobraz lekko oświetla jedynie księżyc?! Są to wspaniałe emocje i warto się z nimi „zapoznać”.

 


Pewniak na wieczorno nocne bolenie

 

W tym okresie warto wybrać się na bolenie pod sam wieczór, aby dostać się na miejscówkę jeszcze jak jest widno. Podczas takiego rozpoczęcia możemy przez pewien czas obserwować wodę i zobaczyć czy coś ciekawego dzieje się na łowisku. Zaobserwowanie dużych skupisk drobnicy jest ważne ponieważ drapieżniki będą często odwiedzały takie miejsca. Warto zwrócić szczególną uwagę czy na łowisku widać jakieś aktywne ryby, ponieważ rapy mogą żerować na wiele sposobów i wytrwała obserwacja może nam pomóc w osiągnięciu dalszych wyników. Warto pamiętać, że w nocnych miejscach często kręcą się duże ryby, które nie zdradzają swojej obecności na powierzchni wody.

Na nocne rapy warto wybrać się w miejsca, które już znamy i które są odwiedzane przez rapy po zmierzchu. Nie może to być przypadkowe miejsce, ponieważ nocne bolenie łowi się zupełnie inaczej niż, te które łowimy za dnia. We wrześniu, na dobre żerowanie boleni możemy liczyć nawet do godziny 24. To ryby wybierają porę, w której zaprzestaną żerować.

 


Nocna rapa

 

Moimi ulubionymi miejscami gdzie łowię nocne rapy są duże rzeki (Wisła, Narew). Jest kilka ciekawych łowisk, gdzie mogę liczyć na spotkanie z boleniem. Jednak miejsca te, na tyle różnią się od siebie, że trudno jest wskazać konkretny model łowiska. Jedyne, co je łączy to duża ilość drobnicy i obecność innych nocnych drapieżników.

Na mniejszej rzece, jaką jest Narew, nocne bolenie łowię zazwyczaj na dzikich rafach i na sporych przelewach. Łowiska te są stosunkowo płytkie. W nocy, na przelewach, rapy najczęściej trzymają się części zapływowej. Lubią żerować w warkoczu za przelewem, w warkoczu stworzonym przez wlew, a także przy spadku dna z płytkiej wody na głęboką.

 


Na tym przelewie często pojawiają się nocne rapy

 

Na dzikich rafach, rapy najczęściej trzymają się krawędzi rafy i głównego nurtu oraz wszystkich większych warkoczy tworzących się za leżącymi na dnie dużymi kamieniami. W takich miejscówkach łatwiej namierzyć rapę, ponieważ często zdradza swoją obecność na powierzchni wody. Aby dostać się do żerujących nocą boleni, często trzeba przedostać się daleko w nurt rzeki  aby mieć w zasięgu rzutu stanowiska drapieżników. W takim przypadku niezbędne będą spodniobuty. Chodzenie nocą po rafie i przelewie nie jest bezpieczne, więc należy pamiętać, aby zachować dużą ostrożność i wchodzić do wody w miejscach, które już się zna.

Na Narwi, na wrześniowe, nocne rapy najlepiej sprawdzają mi się przynęty dość małe i są to najczęściej uklejo kształtne woblery (3-5 cm), a także małe wirówki (0,1,2) oraz lekkie i małe rippery.

Łowiąc bolenie preferuję długi kij (2,7-3 m), najczęściej dość szybki, o mocy pozwalającej mi na komfortowe łowienie wymienionymi przynętami i wyhodowanie sporej rapy. Łowiąc tak małymi wabikami, najczęściej używam stosunkowo cienkiej żyłki 0,18 mm lub plecionki około 8lb.

 

Podczas spinningowanie, obławiam miejsca, w których spodziewam się ataku rapy lub miejsca, w których przypuszczam, że rapa zatrzymała się na dłużej, aby odpocząć. Przynętę staram się prowadzić nie za szybko (nie jest to typowa prędkość boleniowa) i tak, aby nie zaczepiać o kamienie i inne przeszkody na rafie lub przelewie. Miejscówkę obławiam, prowadząc przynętę tzw. wachlarzem, po wcześniejszym rzucie prostopadle do kierunku nurtu. Zawsze staram się, aby przynęta przepłynęła przez miejsce, w którym zaobserwowałem rapę. Pracę przynęty uatrakcyjniam przyśpieszaniem zwijania linki oraz podciągnięciami wędziska.

Nocne brania boleni są zazwyczaj bardzo pewne i rzadko, kiedy ryby nie udaje się zaciąć. W całkowitych ciemnościach takie branie może całkowicie przebudzić nas ze zmęczenia, a łowione nocą ryby są zazwyczaj duże i bardzo waleczne.

Zupełnie inaczej wygląda sprawa na takiej rzece, jak Wisła. Tutaj, nocne bolenie łowię najczęściej na dzikich miejscach, pełnych zwalonych drzew, zawad, korzeni. Często łowiskami są dzikie, piaskowo – gliniaste burty, gdzie pośród zwalisk lubi zatrzymać się drobnica, która przyciąga drapieżniki.

 


Na tej burcie rapy zaczynają rządzić nocą

 

Technicznie są to bardzo trudne miejsca, ze względu na ciężki dostęp do łowiska oraz na dużą ilość zaczepów. Do tego dochodzą jeszcze otaczające nas ciemności. Na dzikich miejscówkach należy zachowywać się jak najciszej, starać poruszać się bardzo cicho, tak aby nie wywołać paniki wśród drobnicy i niepewności wśród drapieżników. W nocy ryby łatwo spłoszyć, ale gdy podejdziemy je odpowiednio można liczyć na to, że będą chętniej brały i łatwiej uda się je przechytrzyć.

Na dzikich burtach i przy zwaliskach brania boleni są zdecydowane i mocne. Co jest ciekawe, nie raz byłem świadkiem kilkukrotnych, mocnych brań tej samej ryby na przynętę, co oczywiście kończyło się skutecznym zacięciem.

 


Nocna rekordowa rapa

 

Wisła to wielka rzeka i do „dzikich” boleni pasuje już znacznie mocniejszy zestaw. Zresztą samo łowienie w tak trudnych technicznie miejscach wymaga zastosowania wystarczająco mocnego sprzętu. Na takich łowiskach, także używam długich spinningów (2,7-3 m), ale tu preferuję kije o ugięciu semiparabolicznym i o znacznie większej mocy. Łowiąc w dzikich miejscach używam tylko plecionek, o wytrzymałości 20-30 lb. Tak mocna linka, w moich miejscach nie wpływa na ilość brań, a dodatkowo chroni mnie przed stratą wielu przynęt i co jest najważniejsze przed stratą dużej ryby, która może zaatakować moją przynętę blisko miejsca, w którym się ukryje i zerwie zestaw.

 


Nocne duże rapy nie są przypadkiem

 

Przynęty, które stosuję na Wiśle, znacząco różnią się od tych stosowanych na mniejszych rzekach. Przy nocnym łowieniu rap, prym wiodą podłużne woblery (8-12 cm) oraz lekko obciążone gumy (7-10 cm). Zasada łowienia jest podobna, po rzucie prostopadłym lub lekko ukośnym w dół nurtu, zwijam przynętę wachlarzem w kierunku brzegu. Rzuty oddaję tak, aby przynęta płynąc w kierunku brzegu, poruszała się blisko domniemanego stanowiska ryby. Bardzo często, zarzucając przynętę czekam aż spłynie z nurtem na dużą odległość i dopiero wówczas zamykam kabłąk kołowrotka i zaczynam zwijanie. Dotyczy to miejsc, w których drapieżnik jest w znacznym oddaleniu od mojego stanowiska.

Łowiąc nocne rapy, nie trzeba zwijać szybko przynęty, a wręcz przeciwnie. Wolne prowadzenie przynęty, połączone z częstymi zmianami prędkości w zwijaniu linki pomoże nam w osiągnięciu sukcesu.

W odróżnieniu od dziennego łowienia boleni, kiedy przynętę najczęściej prowadzimy blisko powierzchni wody, w tym przypadku niekoniecznie trzeba to robić. Najczęściej obławiam miejscówkę, sprowadzając przynętę na 0,5-1,5 metra głębokości. Co prawda, dzikie miejsca, szczególnie burtowe są znacznie głębsze, ale taka głębokość prowadzenia przynęty w zupełności wystarczy, aby sprowokować do brania bolenia.

 


Nocny boleń z burty

 

Wybierając się na nocną rapę, nie zapominajcie o jakiejkolwiek, sprawnej latarce. Jest niezbędna i bardzo przydatna podczas wymiany przynęty, przy dowiązywaniu agrafki do linki i pomoże nam w drodze powrotnej z łowiska.

Dzikie miejsca oddalone od miast są bardzo urokliwe i mają swój klimat. Udając się w takie miejsce mam okazję nie tylko na złowienie ładnej ryby, ale także na spotkanie z wieloma gatunkami innych dzikich zwierząt.

Nocne połowy na boleniowych miejscach mogą obdarzyć nas także innymi gatunkami ryb. Możemy liczyć na brania dużych kleni, pięknych sandaczy, a nawet sumów.

Spróbujcie sami – noc czeka!

Sebastian „rognis_oko” Kalkowski

 

Tekst ukazał się w skróconej wersji w 09/2005 Wiadomościach Wędkarskich.

Zdjęcia:
Sebastian „rognis_oko” Kalkowski
Mateusz Kalkowski

 

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.


3 Komentarze

Często mam kłopot ze sprowokowaniem, na Odrze, do brania boleni które żerują na granicy dnia i nocy  (przed świtem lub po zmroku) - wiem że żerują (widać i słychać) ale nie reagują na typowe boleniówki np. Spiryt Lipińskiego (ani szybko ani średnio-szybko prowadzone) - nie reagują również na sandaczowe wobki np. Rapale oryginal czy CountDown.

 

Miałem taką sytuację kilkakrotnie (zawsze latem) i nic lub prawie nic. Czasami kiedy zrobiło sie już jasno udawało sie złowić bolenie ale póki ciemno lub prawie ciemno - nie mogę sobie z nimi poradzić.   

 

Poległem w takich sytuacjach zarówno na ostrogach jak i na opaskach. Łowiłem i pod prąd i w poprzek. Sam nie wiem może za szybko prowadzę przynęty? Może jakieś inne wobki powinienem używać? Czy mogę prosić o konkretne informacje dot. typu woblerów które sie sprawdziły Wam w takich sytuacjach lub o inne porady jak sobie poradzić? Co zmienić?

Nocą miałem często przyłowy boleni przy opaskowym łowieniu sandaczy - na woblery uklejokształtne, płytką schodzące, prowadzone bardzo powoli - może to jest jakaś wskazówka

    • Tomala lubi to

Ja polecam użyć gum, dla mnie jest to deska ratunkowa jeżeli chodzi o bolki :lol:  Czasami warto przeprowadzić malutki tunning, czyli zwęzić łopatkę na ogonie. Równie dobrze jest zainwestować w Ukleje RH, które przydają się przy oraniu dna i można łowić nimi jak klasycznymi wobkami boleniowymi.