Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


1336 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

1192 gości, 4 anonimowych

TATA MAKSA, admiral, siarq, gacupisz, Bing, kedar, LOLO, Lebalon, Google, Facebook, maku79, Wesol, Mts1991, Voiteh, TeDDyBoY, Tomek Wielgus, KabaTT, Leszko, troutmaniacs, przemofight, TOFIX99, dawidsarosiek, hotpoint, sylweczek, kszysztof, Lucas, popper, dyzio, mercoss, tribal, lesnypatataj, ŁukaszGD, Kosa, kolec, PiterS, Valo, Cez@ry, Krzysiek184, DP Fishing, Obserwator86, MarcinW85, tomassi, radek_u, vince83, Krzysiu, Staniu99, Acho, adis, asp, Artech, AuDiKa, Astral, daniel., Andrzej@45, Piotrek6767, bartosz_lukasiewicz, włóczy kij, morrum, schepke, Ahaw, Kacperboleń, jabadaonbis, MaTom, Voldemort, DominikBP, as1111, Robert Crocker, Krzysztof Jeżyna, Cycu, Konstanty, PiotrekF, dany, dd300, mopar, babel104, spinnerman, Gadget, DarekM, Wedkarz 1987, Tokarz 2000, SzymusS, irekmisiak, zaru, Quent, morales, doktorek, rybakaw, Matyz, omber3, Zet.11, DiddoR, Archanioł, rózgaś, matysznak, mateuszxt, Hecht_100, jarekbialapodl, kondzio 77, WedkarzIncognito, LongCast, Olsztynteam, golsyl, Bolen30, lukaszglu, TAJMIEN, Geciowy, l.berlinski, Kcpsp, kristov, JerryM, coma, stoen, FanAtyk, szpaczek23, dante, blacky24, kyller, Klaudia_Kacprzak, krecik, kubaWRO, ManieQ, Kort, michal078, wobler129, Mawer, tom_mich_, Marcipas, Sławek77, wilczybilet, seba11, Huberto, slawek_2348, pit1982, migdau, roberto_s, prusak, kolpi, bullet81, oldziu, WalterW, cyprys19, tzienkiewicz, nevis


* * * * *

Catch & Release - nasza odpowiedzialność


O potrzebie uwalniania złowionych ryb słyszymy coraz częściej. Niestety na świecie nie ma łowisk, które poddane presji ze strony człowieka mogłyby same utrzymywać się na niezmiennym poziomie. Co gorsza przez całe dziesięciolecia człowiek zdawał się tym nie przejmować i systematycznie przyczyniał się do spadku pogłowia ryb, zarówno morskich jak i słodkowodnych. Okazało się, że nawet potężne morskie łowiska łososi czy dorszy, można skutecznie przetrzebić do poziomu, z którego natura nie jest w stanie powrócić. Teraz porównajmy wielkie morskie akweny do naszych codziennych łowisk, którymi najczęściej są jeziora i rzeki. Bez większego namysłu widzimy, że tutaj swego rodzaju linia, dzieląca w miarę stabilny ekosystem od zniszczenia, jest bardzo cienka. Wierzę, że większość miłośników vortalu Jerkbait.pl, to wrażliwi i inteligentni ludzie którzy rozumieją, że wpływ ich hobby nie pozostaje obojętny na wodny świat, z którego czerpiemy tyle przyjemności. Lata doświadczeń sprawiły, że podstawy Catch&Release (złów i wypuść) są zakorzenione tak samo mocno, jak podstawowe węzły i techniki prowadzenia ulubionych wabików. Te kilka słów, chciałbym zatem skierować do naszych młodszych kolegów, którzy może dopiero szukają właściwej drogi i wzorców do naśladowania.
Zacznę od tego, że nie chciałbym tutaj niczego i nikomu narzucać. Kilka lat propagowania tej szczytnej idei uwalniania zdobyczy i korespondencja z wieloma wędkarzami na całym świecie, nauczyły mnie, że najlepszym sposobem przekonania do C&R jest zrozumienie - dlaczego należy wypuszczać złowione okazy? Mogę tu przytoczyć wyniki badań naukowych, biologię ryb i ekosystemów wodnych, znakomite doświadczenia kolegów z USA czy Holandii. Okazuje się jednak, że najlepiej będzie, jak każdy z nas znajdzie swój osobisty powód i jemu będzie wierny. Dla jednego będzie to po prostu szacunek dla żywych istot, dla innych piękno łowionych ryb, a dla jeszcze innych zwykła perspektywiczna troska o dobro swojego ulubionego łowiska. Każdy z tych powodów jest równie ważny i z pewnością przy prawidłowym obejściu się z rybą zaowocuje w przyszłości.

Dołączona grafika


Dlatego skupię się na głównych zasadach obchodzenia się z rybą, gdyż de facto ten etap ma największy wpływ na to, czy nasze postępowanie ma najmniejszy sens. Bo czymże byłoby bezmyślne wyrzucanie ryb za burtę łodzi, jeśli one nie przeżyłyby tego doświadczenia?!? Jak najprościej zrozumieć to co dzieje się z walczącą rybą i jakie czynniki są decydujące o jej przetrwaniu? Najlepiej odwrócić całą sytuację i postawić się na jej miejscu.
Co byście woleli? Być powalonym przez znacznie silniejszego przeciwnika w pierwszych sekundach walki (i nie mówimy tu o naszych wielkich ambicjach i honorze) czy przegrać po morderczym, wykańczającym, wielogodzinnym boju? Myślę, że nasz organizm dużo łatwiej zregenerowałby się po szybkiej kapitulacji. Jak ma się to do ryb? Zmiany w układzie krwionośnym i mięśniowym ryb są (podobnie jak u nas) wprostproporcjonalne do intensywności wysiłku. Część z tych zmian jest odwracalnych, czyli organizm powraca do stanu wyjściowego, ale niestety część z tych zmian może być tak duża, że są bezpowrotne. Co gorsza, przy niesprzyjających warunkach, o których sobie zaraz powiemy, mogą prowadzić nawet do śmierci ryby. Zatem zasada nr 1 brzmi – szybki hol. Używajmy sprzętu umożliwiającego zdecydowany hol ryb, na które się nastawiamy. Nie polujmy na metrowego szczupaka z wędką przeznaczoną na okonie. Oczywiście może trafić się wyjątek i wielki drapieżnik zaatakuję wabik przeznaczony dla małej ryby, ale to są przypadki. My mówimy o świadomym podejściu do łowienia. Nie przedłużajmy holu ryby w nieskończoność. Zdaję sobie sprawę z tego, że wędkarstwo w dużej mierze opiera się na satysfakcji wędkarza czerpanej z walki z rybą, ale przedłużanie jej bez granic zakrawa na znęcanie się nad zwierzętami. Zapomnijmy o radach mówiących aby holować tak długo, aż ryba wyłoży się na bok bez walki. Dodajmy tutaj, że często już bez życia. Tak powiedzmy to głośno. Jeśli hol trwa zbyt długo, to czasem podholowana zdobycz jest już niemal martwa.

Dołączona grafika


No dobrze. Wyholowaliśmy piękną rybę i co dalej? Większość z nas, chce mieć piękną pamiątkę. Wyciągamy rybę i robimy serię zdjęć, mierzymy okaz, często ważymy, oglądamy, ochy i achy nie mają końca. Teraz mam dla was zadanie. Odejdźcie na chwilę od komputerów, przebiegnijcie sprintem 200 metrów i spróbujcie wstrzymać oddech na dłuższą chwilę. Życzę powodzenia i wierzę, że chyba już wiecie o co chodzi. Tylko nie bawcie się w twardzieli. Mamy tu pogadać o skutecznym uwalnianiu ryb, a nie o reanimacji wędkarzy. Ponownie, zapotrzebowanie organizmu na tlen rośnie wprostproporcjonalnie do intensywności wysiłku. Pamiętajcie, że nasza zdobycz walczyła przed chwilą o życie. Dajmy jej czas na dojście od siebie. Zasada nr 2 – nie wyciągajmy jej z wody. Najlepiej przechowywać rybę w obszernym podbieraku, tak aby jej głowa znajdowała się w wodzie. Nie zapominajcie, że ryby co prawda oddychają powietrzem, ale tym rozpuszczonym w wodzie. Jeśli korzystamy z dużej łodzi, warto wyposażyć ją w pojemny zbiornik i tam umieszczać naszą zdobycz (przed włożeniem ryby nalejmy świeżej wody). Jeśli chwyt pod skrzela nie jest nam obcy, a nie posiadamy podbieraka lub zbiornika, to w przypadku dużych gatunków ryb, chwyćmy ją pewnie i także dajmy czas na kilka oddechów w jej naturalnym środowisku. Zarówno my, jak i ryba się uspokoi.

Dołączona grafika


Dołączona grafika


Jeśli to możliwe dokonajmy wszelkich pomiarów w wodzie. Czy faktycznie musimy wiedzieć ile ważyła? Czy jeśli w sezonie łowimy wiele pięknych okazów, to czy warto fotografować się z każdym kolejnym? Pod koniec sezonu jedyną różnicą będzie kolor koszulki na zdjęciu. Wykonujmy jak najwięcej czynności tak, aby nasza zdobycz mogła oddychać. Dlaczego o tym piszę? Na jak długo potraficie wstrzymać oddech? Minutę, dwie. Rekordziści nurkowania swobodnego dają ponoć radę wstrzymać oddech do około siedmiu minut, tyle że wcześniej nie biegną sprintem tych umownych 200 metrów, a minimalizują funkcje organizmu do niezbędnego minimum. Ryba tymczasem chwilę wcześniej dała z siebie wszystko i z pewnością jej zapasy tlenu we krwi i mięśniach są mocno uszczuplone, jeśli nie całkowicie wyczerpane. Zasada nr 3 – jak najkrócej na powietrzu. Zatem w trosce o jej dobro redukujmy i my wszelkie czynności. Jeśli nie robimy właśnie zdjęć do najważniejszego katalogu w roku, to kilka ujęć w zupełności wystarczy. Jeśli schrzaniliśmy dziesięć kolejnych zdjęć, to szanse na to, że kolejne dziesięć będzie znacznie lepsze są minimalne. Odpowiedzmy sobie sami na pytanie, czy warto mierzyć każdą kolejną rybę, jeśli łowimy naście podobnych rozmiarów jednego dnia? Mierzmy te największe, a nie wszystkie. Czy waga jest dla nas jakimś kryterium? Czy ten sam metrowy szczupak złowiony przed tarłem i wypchany ikrą (oj będzie ciężki) jest bardziej wartościowy od metrowego szczupaka złowionego jesienią?

Dołączona grafika


Czy mieliście kiedyś sytuację, że strasznie męczyliście się z jakimś problemem, bo nie mieliście odpowiednich narzędzi? Zasada nr 4 – nie wypływaj bez odpowiednich narzędzi. Czy to nie jest okrutne szarpać się z grotami haka i nie mogąc ich usunąć? Nie zapominajcie o długich szczypcach i obcinaku. Nie oszczędzajmy na hakach. Jeśli ryba zahaczona jest w okolicach oczu, skrzeli, przełyku – tnijmy kotwice. Jeśli nie sięgamy do haka, to utnijmy kółeczko łącznikowe. Zawsze najpierw uwolnijmy rybę od wszelkich naprężeń związanych z przynętą. Czy haki przynęty mogą być cenniejsze niż zdrowie samej ryby? Róbmy to w miarę możliwości w wodzie. Bywa tak, że wyhaczanie przynęty zabiera sporo czasu. Dajmy jej oddychać w tym czasie.
Zasada nr 5 – podtrzymuj duże ryby. Czy dałbyś się podnieść z ziemi za samą głowę? Czy wolałbyś jednak aby ktoś podłożył ręce także pod tułów? Pamiętajcie, że ryby zostały przystosowane do życia w pewnej gęstości i ciśnieniu, które daje woda. Ich organy wewnętrzne, układ szkieletowy nie jest przystosowany do utrzymywania bezwładnie ciężaru w powietrzu. Zatem podtrzymujmy duże okazy. Dajmy im dodatkowy punkt oparcia, tak aby dodatkowo rozłożyć działające siły. Chwycenie jej drugą ręka pod brzuch z pewnością będzie dużo bardziej korzystne.

Dołączona grafika


Pora na klejny czynnik, który zdaje się mieć istotny wpływ na przeżywalność naszych ulubieńców. Przypomnijcie sobie, jak to jest ćwiczyć fizycznie w środku upalnego lata. Wysoka temperatura sprawia, że wydaje nam się iż wszędzie brakuje tlenu. Ilość tlenu rozpuszczonego w chłodnej wodzie jest dużo większa niż w ciepłej. Dlatego zasada nr 6 – ograniczaj wszelkie czynności w ciepłych porach roku. Badania dowodzą, że wszelki stres zewnętrzny którego doświadcza złowiona ryba znosi lepiej w chłodnej, dobrze natlenionej wodzie. Starajmy się zatem ograniczać wszelkie zbędne czynności, jeśli złowimy okaz w okresie najwyższych temperatur wody w danym akwenie, a już z pewnością ograniczajmy do minimum czas ryby spędzony poza nią.

Dołączona grafika


Ostatnia zasada dotyczy samego etapu uwalniania. Zasada nr 7 – wypuszczaj rybę z głową. Wiele razy spotykałem się nad wodą z sytuacją, gdy wędkarz po prostu wrzucał bezmyślnie zdobycz do wody. Mimo, że zapewne kierowały nim szczytne pobudki, mogło się to skończyć nienajlepiej dla naszych ulubieńców. Pamiętajmy, że wyciągnięta na powietrze ryba poddana jest ogromnemu stresowi, jest mocno wyczerpana lub po prostu mówiąc po naszemu - znajduje się w szoku. Wrzucona do wody może nie powrócić do normalnych funkcji i mimo, że stracimy ją z oczu to opadnie na dno i zdechnie. Dlatego wskazanym jest włożenie ryby do wody i przytrzymanie jej w naturalnej pozycji. Czasem potrzebna jest drobna reanimacja. Tutaj również przyda nam się trochę wyobraźni. Naturalnie woda omywa skrzela wpadając przez pysk. Często powtarzanym błędem jest energiczne ruszanie zwierzęciem do przodu i tyłu. Wywołując ten nienaturalny kierunek ruchu wody, możemy uszkodzić delikatne listki skrzelowe ryby, które nie są do tego przystosowane. Dlatego najlepiej jest kołysać naszą zdobyczą na boki, lub jeśli mamy do czynienia z prądem wody, to ustawić głowę ryby tak, aby naturalnie dobrze natleniona woda wpadała do jej pyska. Gdy nasz okaz odzyska siły i poczuje się pewniej, sam da nam znak, gdy będzie gotowy powrócić do swego królestwa. Bywa i tak, że mimo usilnych prób, ryba nie chce sama odpłynąć. Sprawdzonym trikiem jest skierowanie wówczas głowy ryby w dół. Nie wiem dlaczego, ale to często działa na duże szczupaki.

Dołączona grafika


Dołączona grafika


Na koniec jeszcze jedna kwestia, która często jest poruszana nad wodą. Ile to razy słyszeliśmy, że głęboko zagryzł, krwawił, upadł na ziemię i nie miał szans - to go wziąłem. Całe to gdybanie co należy, a czego nie należy robić nie ma sensu, jeśli ryby nie wypuścimy. Owszem są to delikatne zwierzęta, ale bez przesady. Ryby podczas swojego życia przechodzą wiele mniejszych lub większych urazów. Często łowimy mocno obtarte ryby tuż po tarle, ranne po atakach innych drapieżników, a czasem nawet bez płetw, ogona, itp. Jakoś sobie dały radę. Nie usprawiedliwiajmy się zatem byle czym. Jeśli chcemy wziąć naszą zdobycz, to ją po prostu weźmy. Każdy ma do tego prawo. Róbmy to jednak z umiarem. Jeśli chcemy uwolnić nasz okaz, to nawet jeśli nie wszystko poszło zgodnie z planem zróbmy to. Ideałem byłoby obserwować uwolnioną rybę, jednak często nie ma takiej możliwości. Zdaję sobie sprawę także z tego, że część uwalnianych przez nas ryb, nie przeżywa mimo naszych usilnych starań. Badania jednak dowodzą, że przy zachowaniu ostrożności i zdrowego rozsądku, statystyczna przeżywalność uwalnianych ryb sięga nawet 90%. Chyba zatem warto.
Może dla wielu z was te kilka uwag nie wniosło nic nowego. Słyszeliście już o nich setki razy i wydaje się wam, że wszystko od lat robicie poprawnie. Jestem jednak zdania, że trzeba o tym przypominać i pisać przy każdej okazji. Dla początkujących będzie to zbiór cennych informacji. „Starych” wyjadaczy natchnie może do ponownego przemyślenia i zastanowienia się, czy wszystko robią poprawnie. W końcu człowiek uczy się całe życie.
Pamiętajcie, aby rano z czystym sumieniem móc stanąć przed lustrem…


Mateusz Baran, 2006
www.szczupak.org
ratuj.szczupaka@szczupak.org


Zdjęcia: Mateusz Baran, Sebastian Kalkowski, Salmo team


Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.
  • Dienekes lubi to


0 Komentarze