Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.


Szukaj w artykułach


Reklama


Ostatnie na blogu


952 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)

902 gości, 1 anonimowych

Google, PrzemekL, Staniu99, GregorS, Bing, salmon1977, albert, zaru, Mariusz54, krzych742, KrólRyb, robson78, Tomasz1990, prusak, teetee, maximus, zorro69, pano112, Hubert 1987, DzikiBill, pablo23004, keiko, Żbik, pastore, jamapa, sjurek4, Faer, maro zebaty, soyerek, Kierat, Maly69, tomaszka03, Werem, pit1982, bongo driver, kicaj, jabadaonbis, Michal20, tymof, robert2844, Mariusz B., mopar, Pescador de caña, malybalon, Jacek01, Mister twister, Kcpsp, ŁYSY0312, pasazer, Mateusz95s, rolen


* * * * *

Moje GT


Od kiedy sięgam pamięcią każdy zagraniczny wyjazd starałem się połączyć z próbą poznania miejscowej ichtiofauny ... najlepiej poprzez kontakt za pośrednictwem wędki. Tak było i tym razem jednak postanowiłem się do tego przygotować bardziej drobiazgowo. Mając już jakieś doświadczenie w korzystaniu z usług często przypadkowych przewodników tym razem zdecydowałem by postawić na sprawdzoną wcześniej osobę. Cel podróży wydawał się być wykrystalizowany! Od jakiegoś czasu zarażony opowieściami o waleczności karanksów postanowiłem wytypować ewentualny region świata gdzie ich złowienie byłoby realne. Sprawę w jakiś tam sposób dodatkowo komplikowało to, że jako tata trzynastoletniej córki i człowiek zapracowany w skali całego roku musiałem na ten cel przeznaczyć niezbyt wiele czasu. Analizując wiele czynników oraz powodowany rekomendacją mojego znajomego zza oceanu obrałem kierunek na zaskakująco niezbyt odległy Egipt. Dwa miesiące poprzedzające wyjazd to czas kiedy prowadziłem niezbędną korespondencję z poleconą mi osobą, jak się później okazało wspaniałym człowiekiem i wielkim pasjonatem wędkarstwa. W wyniku wielostronnych ustaleń postanowiłem, że dwa dni z tygodniowego pobytu zaplanowane były wyłącznie jako czas poświęcony na wędkowanie.


W końcu nadszedł długo oczekiwany dzień wyjazdu.
Dołączona grafika

Dołączona grafika


Wraz z moją latoroślą w ostatnich dniach czerwca tego roku dotarliśmy do miejsca docelowego. Bazę wypadową stanowił jeden z niewielu hoteli w Hurghadzie będący położony w bezpośredniej bliskości rafy koralowej.
Dołączona grafika


Nie ukrywam, że od tej chwili najwięcej emocji towarzyszyło wyczekiwanie na sygnał o odpowiednich warunkach na morzu i co za tym idzie informacji o dniu wypłynięcia.
W drugim dniu pobyty otrzymuje długo oczekiwanego sms-a, że start nastąpi następnego dnia o 6 rano.Nie muszę Wam tłumaczyć, że miałem kłopoty z zaśnięciem. Nieznane wyzwala największe emocje ... w każdym bądź razie tak jest u mnie.



Rano pobudka, spotknie w recepcji i przysłowiowy uścisk ręki z Negrashim, człowiekiem który będzie moim towarzyszem w ciągu kolejnych 2 dni.
Jedziemy do portu gdzie czeka już na nas Ahmed pomocnik mojego przewodnika.

Dołączona grafika

Po chwili obowiązkowych czynności zajmujemy wraz z moją Julką miejsce w jego szybkiej, 8- metrowej łodzi.


Dwie godziny zajmuje nam samo przemieszczenie się do wcześniej wytypowanego miejsca połowu. W trakcie omawiamy ostatnie detale związane z tym co się ma za chwilę wydarzyć. Jest czas na uzbrojenie odpowiedniego kija do popingu ( Black Hole Cape Cod Special 76N Rod , Nano) i wytypowanie przynęt.

Dołączona grafika

Dołączona grafika

Wtem silnik zwalania, następują odpowiednie manewry łodzią. Otrzymuję ostatnie praktyczne instrukcje i słyszę komendę - cast ! To słowo utkwi mi uszach na długo!

Dołączona grafika

Dołączona grafika


Wykonuję możliwe długie rzuty, jednak tylko niektóre znajdują aprobatę u mojego maestro. Jest bezwzględnym i czujnym nauczycielem. Po dwudziestu minutach rzucania 20-centymetrowym poperem i usiłowania nadani mu odpowiedniej pracy zaczynam łapać o co tu chodzi.

Dołączona grafika

Na efekty czekam jednak jakiś czas . Pierwszy atak GT przyprawia mnie o zawał jednak nie udaje mi się zaciąć ryby. Sytuacja powtarza się jeszcze kilkakrotnie . Mijają pierwsze godziny.

Dołączona grafika

Łowimy na krawędziach ostrych spadków dna w odległości ponad stu metrów od brzegu bezludnej wyspy. Ręce powoli mdleją.Odpowiednie prowadzenie dużego popera po powierzchni wymaga nie tylko odpowiedniej techniki, ale również przysłowiowej krzepy.
Dopływamy do bardziej stromego kawałka lądu. Kolejny rzut w odbijające się od brzegu fale, drugie chlapnięcie i nagle widzę podnoszące się ku powierzchni ciemne cielsko. Jest! Wszystko trwa ułamki sekund!

Dołączona grafika


Uderzenie jest potworne. Energia jaka jest przekazywana na wędkę i gwiżdżący kołowrotek jest dla mnie czymś zupełnie niezrozumiałym! Mimo dokręconego do maksimum hamulca w mojej Stelii 20000 ryba zdaje się na to nie zważać! Coś pięknego! Dla takich chwil warto żyć ... myślę sobie i delektuję się każdą sekundą holu. Mijają minuty. W międzyczasie mój przewodnik wraz ze swoim pomocnikiem odpowiednio manewrują łodzią by oddalić się od strefy brzegowej. Moja dzielna Julka w tym czasie dokumentuje aparatem każdą chwilę .

Dołączona grafika

Mimo stawianego oporu z mojej strony ryba pozostaje niewzruszona. Wyciąga kolejny metry plecionki w swoich energicznych odjazdach niczym uciekający złodziej! Tak sobie zaczynam myśleć kiedy będzie koniec!? Powoli tracę siły, ręce mdleją jednak myśl o poddaniu nie przychodzi mi do głowy.

Dołączona grafika


Walczę ja , walczy i ryba. Mija ok. 25 minut. Zaczynam swobodniej pompować, odzyskuję oddane metry linki. Sytuacja zaczyna być dla mnie bardziej klarowna. Kąt nachylenia wędki się zmienia wiec zdaję sobie sprawę, że i rybę mam coraz bliżej. Po kolejnych minutach widzę błysk z czasem kształt ryby.

Dołączona grafika

Moi towarzysze powoli przygotowują się do podebrania zdobyczy. Padają ostatnie komendy w miejscowym języku.

Dołączona grafika

Dołączona grafika


Przy asyście mojego maestro Ahmed wykonuje pewny chwyt za ogon i ryba ląduje w łodzi.



Wow. Nie wiem co powiedzieć Otrzymuję gratulację i widzę szczere poruszenie i uśmiech na twarzy wszystkich załogantów. Jestem szczęśliwy. Następnie odbywa się sesja zdjęciowa.

Dołączona grafika

Dołączona grafika


Zdobycz zostaje mi postawiona na kolanach. Nie mam możliwości jej podniesienia i stabilnego utrzymania w pionie w inny sposób. Jest zbyt ciężka przynajmniej dla moich umęczonych rąk. Jak się wkrótce miało okazać kolejne mniejsze już ryby nie wzbudziły takiego poruszenia u mojego przewodnika jak ten egzemplarz. Miłym akcentem świadczącym o dużej kulturze wędkarskiej jest to, że otrzymuję sygnał o mijającym czasie na dokumentowanie zdobyczy. Przyszedł czas na pożegnanie z rybą. Pozbawiony już uderzenia adrenaliny nie mam siły samodzielnie wypuścić ryby pomaga mi w tym Ahmed. GT wraca do swojego królestwa, a ja sięgam po zasłużonego papierosa. To co czuję jest wspaniałe.

Dołączona grafika


Przypomina mi się żartobliwy cytat mojego kolegi serwowany często w trakcie naszych skandynawskich wojaży - "Czego chcieć więcej!? Japończyk za to wszystko musiał by zapłacić milion dolarów!" Śmieję się sam do siebie. Delektuję się tym stanem jeszcze kolejne pół godziny.
Po dojściu do siebie ustalamy, że dla zrelaksowania moich mięśni spróbujemy połowić tym razem w pionie. Montujemy odpowiedni zestaw i po chwili w obcy dla mnie sposób zbrojenia pilker ląduje w falach. Na pierwsze branie nie czekam zbyt długo. Na wędce mam ciepły pulsujący ciężar jednak odmienny w swojej energii od tego co przeżyłem wcześniej.

Dołączona grafika

Dołączona grafika


Mimo wszystko ryba cieszy tym bardziej , że złowiony gruoper księżycowy zaskakuje swoim ubarwieniem.Tak mijają kolejne chwile. W międzyczasie robimy przerwę na posiłek i rozmowę. Cieszy mnie bardzo również to, że w tych miłych dla mnie chwilach i mimo pewnego poświęcenia jest ze mną moja Julka. Atmosfera jest fantastyczna!


Pod koniec dnia stajemy jeszcze na uzgodnionej wcześniej rafie zanurzyć w wodzie nasze rozgrzane głowy.

Dołączona grafika

Bogactwo i kolory obserwowanych organizmów tradycyjnie robi ogromne wrażenie.
Tak to już jest, że chwile które chcieli byśmy przedłużać w nieskończoność złośliwie umykają nam zdecydowanie szybciej. Kolejna godzina upływa nam w drodze powrotnej.

Dołączona grafika

W porcie dziękuję za wspaniały dzień mojemu Maestro robiąc pamiątkowe, wspólne zdjęcie

Dołączona grafika

Nad Egiptem zapada ciemność. Myślami jestem już dalej. Ale o tym opowiem już w drugiej części.



Autor: @Maciej G. 2013


25 Komentarze

Ale zajebiste wrażenia , za samego czytania podnieciłem się jakbym sam wyciągał tego GT. Rybka przepiękna , wygląda jak malowana :)

Gratuluje!

 

P.S Zazdroszczę takiego wyjazdu!

Zdjęcie
Tomasz eS
25 gru 2013 10:29

Gratuluje wyprawy:)

Giant trevally - nawet nie wiedziałem, że są w Egipcie :D Fajna ryba, pewnie ogień w rękach był nieziemki, bo z tego co czytałem i oglądałem GT to urodzeni wojownicy!

Piękna wyprawa , znakomita zdobycz.

I to ważne , że w rodzinnym gronie.

Kapitalna wyprawa i przeżycia! Gratuluję.

Dzięki Maciej za odrobinę słońca w te święta  ;)

- ja tez zazdroszczę wyprawy i tych emocji.

Zdjęcie
Kuba Standera
25 gru 2013 16:36

Nooo, to jest przyjemność!

Bardzo ciekawa lektura na święta!

Wielkie dzieki.

GT w rozmiarze krowa-super-size :D

Bardzo fajna przygoda i piękna ryba. Karanksy znane są z łapczywości i widowiskowych ataków, no i oczywiście walczą zaciekle do końca. 

 

A jak atakują  :D

 

Fajna sprawa z tymi gt...do tego super relacja...jest moc :-)...gratuluje spelnienia zapewne jednego z marzeń ;-)
Piękny GT, "czwórka z przodu"
Trafiłeś do najlepszego specjalisty od połowów GT na Morzu Czerwonym.
Podoba mi sie tytuł: Maestro :)
Ja też się uczyłem od niego poppingu rafowego i jigowania w pionie.
Świetna relacja, czekam na ciąg dalszy . . .

wow ....

Rewelacja.

Super!

Rodzinka jeździ corocznie do tego Egiptu a ja unikam tego jak ognia. Może robię błąd? Jakie są orientacyjne koszty takiego jednodniowego wypadu z Hurgady na rybki?

I czy mozna wypozyczyć sprzęt bo nie uśmiecha mi się kupowanie Stelki 20000SW na 1 dzień w roku. Może kilka dni....

Zdjęcie
Karol Krause
25 gru 2013 20:59

Andrzej tragedi nie ma.

Ja w ubiegłym roku poprzez centrum nurkowe przy holelu  IBEROTEL Aqua Marin w Hurghadzie załatwiałem sobie całodniowe łowienie 6-8 godz z małej szybkiej łódki z przewodnikiem i sprzętem (jesli chodzi o sprzęt -szału nie było ale dało się łowić) w kwocie 150USD.

Pływaliśmy na rafce w okolicy wyspy Giftun.

Niestety takich okazów nie było ale łowienie mocno ekscytujące.

Obiecałem sobie w przyszłym roku w czerwcu powtórke tylko bardziej wszystko zorganizowane.

@Drago, filmik petarda.

Super relacja , wspaniałe zdjęcia . Zazdroszczę emocji  i pozdrawiam.

Macieju gratulacje udanej wyprawy oraz super relacji.

    • Dawido lubi to

swietny reportaz

gratuluje zdobyczy

Zdjęcie
...not here
26 gru 2013 06:14

Slona ciepla woda jest jak narkotyk, raz sprobujesz i przepadles. Juz nigdy nie bedzie tak samo. Gratuluje rybki!!!

Piękna sprawa.Gratulacje.

Zdjęcie
Pisarz.......ewski Piotr
26 gru 2013 11:10

Fajna relacja , piękna i owocna wyprawa.Gratuluję ryby i lekkiego pióra.

Bardzo fajna przygoda i piękna ryba. Karanksy znane są z łapczywości i widowiskowych ataków, no i oczywiście walczą zaciekle do końca. 

 

A jak atakują  :D

 

Gratulacje dla Kolegi . Ta ryba to doslownie francuskie tgv!na wedce !! ale na muchowke zapiac podobnych gabarytow !! nie moge sobie tego wyobrazic !pozdrawiam serdecznie Zbigniew

Zdjęcie
bartsiedlce
03 sty 2014 21:51

Bardzo fajnie napisane, niecierpliwie czekam na ciąg dalszy.

Bartek ciąg dalszy masz już opublikowany - Moje GT cz. II 

 

http://jerkbait.pl/t...-moje-gt-cz-ii/