Kategorie Wszystkie →
Szukaj w artykułach
Reklama
Ostatnie na blogu
-
Omlet ok..
Sławek Oppeln Bronikowski - 20 lis 2024 22:30
-
Koniec... i wędkarskie życie po nim
Guzu - 29 paź 2024 12:00
-
sztuka łowienia
Sławek Oppeln Bronikowski - 07 paź 2024 20:22
-
i tak dalej
Sławek Oppeln Bronikowski - 17 wrz 2024 20:04
-
Nudy
Sławek Oppeln Bronikowski - 05 sie 2024 10:00
Ostatnie komentarze
-
Najlepsze wędzisko muchowe-subiektywny ranking użytkowników
tzienkiewicz - wczoraj, 15:36
-
jerkówka ATC MU 606 vs.....???
BOB - wczoraj, 13:34
-
Znaczki i odznaki ryb łososiowatych
S. Cios - 22 lis 2024 16:29
-
Nasze muchy
Adrian Tałocha - 22 lis 2024 15:56
-
Łowienie białorybu na spinning
wilczybilet - 22 lis 2024 08:40
-
Aliexpress - sprzęt muchowy, materiały, narzędzia
Richi55 - 21 lis 2024 09:25
Tagi
- ogłoszenie
- wędki
- przelotki
- inne
- kołowrotki
- konkurs
- wodery
- śpiochy
- rodbuilding
- kołowrotek
- video
- dolnik
- catch and release
- pracownia
- motorowodne
- fly fishing
- naprawa
- catch&release
- odzież
- spacing
- blank
- phenix
- uchwyt
- spinning
- artykuł
- #pstragi
- szczupak
- rękojeść
- woblery
- serwis
- okoń
- pstrąg
- step-by-step
- sandacz
- tech
- autorski
- miasto
- street fishing
- c&r
- autorski-rb
- tech-rb
- #refleksje
- fuji
- buty do brodzenia
- mhx
- kleń
- glass
- przynęty
- tuning
- blanki
838 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)
Google, Bing, markus383, Piotrk82, grzegorzyk, krakus, Henrikes, bony20, norbi_diva, abrams, SzczupakRzeczny, lax, Facebook, kowalek87, LubieMlodePanie, bies, soyerek, xnt@, bho70, malinabar, marcothroll, niko333, elpojo
Operacja „HAUKI”* czyli „SZCZUPAKI - TURKU 2018”
Z Marcinem (@MarCinFin) znaliśmy się dotychczas tylko z forum tak jak większość z nas, zna innych forumowiczów …wyłącznie z korespondencji mailowej , na priv lub z kontaktów czysto handlowych. Jakie było więc moje zaskoczenie, kiedy pod koniec 2017-go roku przeczytałem w prywatnej korespondencji:… „może wpadniesz do mnie na ryby do Finlandii?”… Co? Jak? Gdzie? … „Normalnie”... „Mieszkam z rodziną w Turku i zapraszam na wiosenne wędkowanie”…. Burza mózgu, krótka rozmowa z żoną i jedyna słuszna decyzja: jadę! Pierwszy raz spotkaliśmy się z Marcinem osobiście na naszym, forumowym spotkaniu noworocznym w „Korsarzu”. To spotkanie tylko potwierdziło, że „nadajemy na tej samej fali”, a to jest chyba na takich kilkudniowych wyjazdach najważniejsze, bo wiadomo jak jest z rybami … będą albo nie, a dobra atmosfera być musi.
Jakże powoli płynęły miesiące do czerwca 2018. Na całe szczęście absorbowały mnie intensywne zakupy, przede wszystkim sprzętu. Lot samolotem nakazywał zaopatrzyć się w „sensowne” kijki w dwuskładzie (po co ja takich się pozbyłem?!) Kaliber bardzo mocny, mocny i średni (lekki mnie nie interesował, z takim nie jeździ się na archipelag!). Przynęty też w odpowiednich rozmiarach. Mój majowy wypadek na wodzie (pod wodą) spowodował, że w wielu przypadkach musiałem odtwarzać stan posiadania (jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy mi w tym pomogli).
Już nawet polowanie na ceny biletów i decyzja: kupuję teraz, potrafiła nieźle podnieść poziom adrenaliny. W pakowaniu sprzętu do samolotu, pomogło mi trochę doświadczenie z pakowania sprzętu na Ebro, ale i tak jest to wyczyn, a jaszcze do tego sprzęt musi być bezpiecznie i miękko spakowany … żeby się nie stłukł ( dzisiaj mogę polecić do bezpiecznego spakowania multików … kalosze piankowe).
Samolot do Turku mam 11-go czerwca z Gdańska więc pierwszym etapem jest podróż samochodem do Gdańska na nocleg do Pawła (@Gaweł, serdeczne dzięki dla Ciebie i Twojej dużo piękniejszej połowy za tak miłą gościnę).
Z lekkim bólem głowy (chyba było za dużo Coli?!) i z małą przygodą, docieram na lotnisko
Rozpoczyna się drugi etap przygody. Lot spokojny i krótki. Ledwo przeczytałem jakieś artykuły w prasie specjalistycznej o łowieni szczupaków – wiadomo, wiedzę trzeba pozyskiwać nieustannie i ją utrwalać, a już informują, że dolatujemy. Rzut okiem przez okno i …. o w mordeczkę! RAJ!!! Aż przypomniało mi się ulubione powiedzenie pewnej bliskiej mi osoby: toż to prawdziwy … „szeroki wachlarz alternatyw” … wędkarskich! Wychodzisz z domu, wsiadasz do łódki, wypływasz niedaleko i … wracasz za tydzień
Turku wita mnie taką informacją
Skandynawia!? Marcin już czeka. Szybka jazda do domu (sorki, szybka jazda w Finlandii to taka, aby tylko nie doprowadzić organizmu do zaśnięcia na poziomie komórkowym). Moja kwatera to królestwo Marcina, pilnie strzeżone przez jego kota
Szybka przegryzka, składanie sprzętu. „Szybka” jazda na marinę po łódkę (dla mnie naprawdę super łajba) i ok 16-tej jesteśmy na szkierach.
Zapewne Ci, którzy dotrwali do tego momentu, odetchnęli z ulgą, że nareszcie przestałem opowiadać pierdoły i przejdę do sedna tematu. Myślicie, że napiszę: napływamy na pierwszą miejscówkę i w drugim rzucie, jak mi nie przywali wypasiony szczupak?! Otóż nie, ale daruję Wam opis trzech godzin pływania w przepięknych okolicznościach przyrody bez kontaktu z rybą. Dopiero po takim czasie mamy pierwsze brania i jest moja pierwsza ryba ze szkierów Turku
Ryby nie są aktywne lub zmieniły swoje lokalizacje w stosunku do miejsc, które obławiamy. A przecież jeszcze nie tak dawno przynosiły Marcinowi fajne wyniki. Kombinujemy z przynętami
Ostatecznie mogę powiedzieć, że na szkierach, najlepsze wyniki przyniósł mi „Cannibal” 15 (firetiger). Pierwszego dnia, trafiłem kilka szczupaków w tym pierwsze 80cm.
Pływaliśmy po szkierach, a jest tam naprawdę, gdzie pływać
Trzeba je dobrze znać, lub posługiwać się dobrą nawigacją. Ja zapewne bez takowej nie znalazłbym drogi powrotnej do domu
W tygodniu odnosiłem wrażenie, że w tym labiryncie jesteśmy tylko my, choć domków i przystani dla przepięknych łodzi nad brzegami jest tam multum. Jednak raz, natknęliśmy się na „wypasioną” jednostkę, ale i ona nie miała szans z łódką Marcina!
Z rybami nie było „na bogato”. Padały pojedyncze sztuki 60-70cm (mniejszych w ogóle nie klasyfikowaliśmy) a kiedy 12-go nie mieliśmy nawet jednego kontaktu (ale dzięki temu wróciliśmy wcześniej do domu co ucieszyło wspaniałą żonę Marcina i jego dwóch super chłopków), Marcin zdecydował: jedziemy na jezioro Pyhäjärvi. Ogromna woda 20x10 km, oddalona od Turku ok. 60 km. Z batymetrii wynika, że jest to raczej płytki zbiornik 2,5-6m z jednym rowem do 16m. Woda otwarta. Mało wysp, a więc podatna na działanie wiatru, potrafi się rozkołysać. Marcin jeziora jeszcze dokładnie nie obłowił, ale „kto nie ryzykuje ten … nie łowi ryb”. Ruszamy 13-go (!) Kiedy jesteśmy już blisko jeziora, spotykamy przy drodze cztery łosie. Marcin powiedział mi, że jak mieszka już kilkanaście lat w Finlandii, łosie widzi po raz pierwszy! Czy to dobry znak?
Zaliczamy kolejny, oczywiście bezpłatny slip. Piękna pogoda i piękna panorama ogromnej przestrzeni przed nami
Zaczynamy od trollingu aby spokojnie zobaczyć „co w wodzie piszczy”
Optymizmem napawa nas fakt, że padają pierwsze szczupaki. Niestety kaliber nas martwi, takie pikuty w przedziale 60-70cm. Króluje mój killer, tajna broń (zapowiadałem to Marcinowi przed przylotem) „Sebile Acast Minnow” 16 w jedynym słusznym kolorze … srebro z błękitem.
Zanim dopłynęliśmy do kilku wysepek na środku wody, pogoda zmieniła się diametralnie. Sielska aura zniknęła. Zaczęło dmuchać (wiadomo co to znaczy na takim akwenie), znacznie się ochłodziło kiedy niebo zostało zasnute chmurami. Zaczęliśmy łowić z ręki. Marcin punktował
I wiecie co Wam powiem? On naprawdę obchodzi się z rybami … delikatnie jak z dziećmi!
Kiedy zobaczyłem „skalę” tej wody, stwierdziłem, że tutaj należy zmienić kaliber przynęt. „Cannibal” został w pudle. W ruch poszły przynęty minimum 20cm. Co do kolorystyki gum to już wiedzieliśmy, że najlepsze rezultaty przynoszą wszelkie tonacje fluo, żółcie i pomarańcze. Marcin zaczyna zdecydowanie SG węgorz. Ja trochę z uporem maniaka chcę przekonać szczupaki, że tylko perła z błękitem pod postacią SG Pig Shad 23cm, to jest to co mają lubić najbardziej, ale nie lubią (jeden szczupak 70cm to nie wynik). Dość szybko trafiam na klucz do sukcesu (może skromnego, ale zawsze) „Strike Pro Bandit Shad” 23cm kolor okoń 039! Ależ to pracuje! (przysięgam! Nie jest to lokowanie produktu ani tekst sponsorowany!!! niestety) Czułem tę gumę od samego początku, kiedy wpłynęliśmy na rozległy blat 3-3,5m, porośnięty „zdrowym” zielskiem na tyle gęstym, że była w nim drobnica i na tyle rzadkim, że dało się w nim łowić. To mój zestaw „gumowy” na ten i inne blaty w tym jeziorze
To zestaw, który przyniósł mi wiele ryb
w tym rybę wyjazdu: szczupak 105cm
Dla takiej ryby przyjechałem do Turku! Mocna, szybka, wściekła …pięknie podebrana przez mojego Kapitana. Zawsze twierdziłem, że w mojej rodzinie, 13-ty jest fartowny. Jezioro pozostało naszą baza do końca mojego wyjazdu. Nie padła kolejna metrówka, ale waleczne 70-80cm dawały wiele radochy choć irytująco działały na nas baaardzo długie przerwy w żerowaniu. Musieliśmy sobie jakoś umilać ten „bezrybny” czas
Do domu wracaliśmy ok 23-ciej, czasami pod domem witani takim widokiem
Kiedy wracaliśmy do mariny w piątek, 15-go, zaskoczyła nas widok takich łódeczek
„Zawodowcy” zebrali się na jedno z cyklicznych spotkań w ramach zawodów wędkarskich „Viehekalastuksen SM 2018” (prosta nazwa?)
Walczyli w sobotę … i połowili.
http://www.vapaa-aja...kalastuksen-sm/
Czyli w tej wodzie są zacne ryby (proście Marcina o tłumaczenie)
Sobota to mój ostatni dzień na rybach. Marcin już na starcie kombinował, jak by tu zapunktować
Jednak przekonałem go, że warto wypłynąć na jezioro. W pierwszym rzucie na znanym nam blacie (nieskromnie nadmienię, że nazwaliśmy go „blatem BOBa 105”) na „Bandita” trafiam pierwszą rybę. Jednak postanawiam przetestować nie obłowiony zestaw z nową przynętą: Shimano Beast Master 240cm do 70gr oraz obrotówka Marcina (@marcinesz)
To był strzał w dziesiątkę. W ciągu może 1,5 godz. zaliczam cztery ryby od 80 do 60 cm.
Ostatniego dnia, łowię osiem ryb od 80 do 60cm. I pora rozpocząć ostatni etap, czyli podróż do domu. Marcin na tyle mi zaufał, że pozwolił poprowadzić łódkę w tym ostatnim spływie
Pora na podsumowanie moich wyników: jedna ryba 105cm. 5 sztuk 80-83. Pewnie 10-15 szt. 70 cm. Reszta to 60+. W sumie ok. 30 ryb (mniejszych nie liczymy). Marcin nie zaliczył setki. Spadła mu pod burtą gruba 90-tka. Ogólnie złowił trochę mniej ryb ode mnie, ale to tylko z powodu, że ma klasę i zachował się jak prawdziwy, gościnny gospodarz.
O klimacie naszego spotkania nie będę pisał bo warte jest to oddzielnego artkułu, a i tak ktoś by powiedział: to niemożliwe, aby było tak super?! BYŁO!!! Było wszystko: rozmowy poważne o rybach i życiu. Śmiech taki, że wkładałem na siebie kamizelkę na wszelki wypadek. Była rodzinna, nieudawana atmosfera. Zero spinek, max luzu…poważnie!!!
Marcinie, przepraszam, że ta relacja jest taka subiektywna i bardziej ode mnie, ale tak mi w duszy zagrały wszystkie wspomnienia i emocje im towarzyszące.
Dziękowałem Ci z tę imprezę?! Żarcik, oczywiście że tak, ale uczynię to jeszcze raz z przyjemnością. Pozdrów „dyrektorową” i małe „dyrektorki”
PS w pewnym momencie odkryłem drugie oblicze Marcina:
1. Świetny wędkarz, kolega i gospodarz
2. Super mąż, ojciec i naukowiec (tego wątku nie rozwinę bo to prywatna sprawa Marcina)
Zobaczcie sami i przyjrzyjcie się „portretowi” Marcina
*Hauki to szczupak po Fińsku.
- Friko, endriu24, wedkarzyk1 i 13 innych osób lubią to
30 Komentarze
Dzięki DelToro za poświęcenie czasu na obróbkę mojego tekstu i zdjęć ... podczas ostatniego meczu biało/czerwonych
Robert bardzo interesujaca wyprawa ☺
Twój opis po raz kolejny utwierdził, mnie w przekonaniu, że przynęta bywa kluczem do sukcesu i eksperymentować trzeba cały czas.
Super wyprawa a artykuł mistrzostwo, czytałem i czułem się jak bym tam z Wami był
Mr Bob, przed meczem Ustawilem zeby sie pojawil po meczu, ale widze ze system czas przyjal europejski, a nie angielski
A mecz OK, ja szczesliwy i moje Japonczyki tez
Z Japońcami to mamy ciekawą historię. Czy wiecie, że po ataku na Pearl Harbor w 1941-szym rząd Polski na uchodźstwie (jak i inne państwa alianckie) wypowiedział Japonii wojnę. O ile wiem do tej pory nie podpisaliśmy z nimi traktatu pokojowego
Podpisalismy, 10-20 lat po wojnie Generalnie Japonczycy nie przyjeli naszego wypowiedzenia wojny.
Stwierdzili ze mamy zbyt dobre stosunki i zignorowali
Podobno mozna sie nawet doszukac jendego zolnierza z Polski, ktory walczy w tej wojnie
No to oba zespoły dały temu wyraz podczas dzisiejszego meczu ...dobry "stosunek"
długo czekałem, ale się w końcu doczekałem
fajnie się bawiliście
To prawda, takiej imprezy się nie spodziewałem. To zasługa Marcina i jego rodziny ... nawet kot był dla mnie sympatyczny pomimo tego, że "zagnieździłem" się w jego ulubionym pokoju
...to był bruderszaft z kotem z jego miseczki...potrafi hipnotyzować ? Widok z okna samolotu bajeczny. Jednostka wojenna nie wykonała wielkiej gali banderowej na Twoją cześć?
Pogratulować wyjazdu i artykułu . Cieszy fakt, że Jb. to nadal portal służący nie tylko do handlu
Gratuluję Robercie wspaniałej wyprawy
I meterka fińskiego zaliczenie
Chcieli stawiać bandery na cześć Marcina i nie ma się czemu dziwić jak się widzi jego biały, kapitański "kapelutek"!
Z resztą przyznam, że byłem o ten kapelusz taki zazdrosny, że gumeczką 120gr zerwałem mu go z głowy i usiłowałem utopić!!!
Czułem kaca z tego powodu (czy tylko z tego powodu miałem kaca???) więc podarowałem Marcinowi swoją świeżo zakupioną na ten wyjazd zieloną czapeczkę ...teraz nikt mu nie salutuje
As myśliwski Witold Urbanowicz, opisał to w ,,Ogień nad Chinami". Robert , w piersiówce coś miejscowego, czy z innego dobrego źródła? Balonika nie trzeba było dmuchać na wodzie ?
Piersióweczki zostały przywiezione z Polski i napełnione "słonecznym" pięciogwiazdkowym napojem z Grecji. Łyczek na dobry początek dnia i przy specjalnych okazjach (nie ustaliliśmy co to znaczy "specjalna okazja" )
Dmuchania "mundurowego" nie było, ale za to sprawdzaliśmy się moim alkomatem i "zawsze" byliśmy OK ... bo my w ogóle byliśmy OK!!!
Podstawą udanego wyjazdu nie jest przynęta. Nie są nawet ryby. Podstawą udanego wyjazdu jest doborowe towarzystwo, wszystko ponadto to tylko bonus!
I ta absolutna prawda była mi dana ...
A to co opisałem w artykule to naprawdę tylko wycinek tej historii
Wyjąłeś mi to z ust.
Panie MarcinFin chylę czoło.
Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka
spokojniej drogi, przynajmniej Ty nie każ czekać prawie miesiąc rodząc w bólach
Marcin jest Mistrzem "spokojnej drogi" a Ty Robercie powiedz: warto było czekać na "rozwiązanie"?
zawsze warto, ale jak Marcin coś skrobnie to będą bliźniaki
Wysłane z mojego HUAWEI VNS-L21 przy użyciu Tapatalka
Dostrzegam pewną dozę zgryźliwości... Osobiście podziwiam tutejszą organizację ruchu i kulturę jazdy fińskich kierowców, a za każdym razem, gdy wracam na polskie drogi czuję się jak ofiara zbiorowego gwałtu. Dzisiaj pierwszy raz od 2 miesięcy zdarzyło mi się, że na drodze z ograniczeniem do 60 (teren zabudowany), w dalekiej Laponii, wsiadła mi ostro na zderzak ciężarówka usiłując zmusić do jazdy szybszej, niż dozwolona przepisami. Jakąż to rejestrację mogła mieć ta ciężarówka, hę?
A Finlandia nie leży w Skandynawii - to znowuż z mojej strony zgryźliwość...