Kategorie Wszystkie →
Szukaj w artykułach
Reklama
Ostatnie na blogu
-
Omlet ok..
Sławek Oppeln Bronikowski - 20 lis 2024 22:30
-
Koniec... i wędkarskie życie po nim
Guzu - 29 paź 2024 12:00
-
sztuka łowienia
Sławek Oppeln Bronikowski - 07 paź 2024 20:22
-
i tak dalej
Sławek Oppeln Bronikowski - 17 wrz 2024 20:04
-
Nudy
Sławek Oppeln Bronikowski - 05 sie 2024 10:00
Ostatnie komentarze
-
Najlepsze wędzisko muchowe-subiektywny ranking użytkowników
jabadaonbis - wczoraj, 22:30
-
Łowienie białorybu na spinning
Friko - wczoraj, 22:17
-
Nasze muchy
Pasta - wczoraj, 19:20
-
Aliexpress - sprzęt muchowy, materiały, narzędzia
Richi55 - wczoraj, 09:25
-
BIG GAME - popping, jiging
wujek - 20 lis 2024 13:16
-
Casty Sakura
S.N. - 20 lis 2024 11:44
Tagi
- ogłoszenie
- wędki
- przelotki
- inne
- kołowrotki
- konkurs
- wodery
- śpiochy
- rodbuilding
- kołowrotek
- video
- dolnik
- catch and release
- pracownia
- fly fishing
- naprawa
- catch&release
- odzież
- spacing
- motorowodne
- blank
- phenix
- uchwyt
- spinning
- artykuł
- #pstragi
- szczupak
- rękojeść
- woblery
- serwis
- okoń
- pstrąg
- step-by-step
- sandacz
- tech
- autorski
- miasto
- street fishing
- c&r
- autorski-rb
- tech-rb
- #refleksje
- fuji
- buty do brodzenia
- mhx
- kleń
- glass
- przynęty
- tuning
- blanki
1144 aktywnych użytkowników (w ciągu ostatnich 15 minut)
fisherman1560, Bing, Pozer, talon, c00per, Google, bartolomeo213, Sebaseba, j1001, Figura_007, ms80, Fatality, Wojtek Krasnopolski, qaya, psulek, domino, Olsztynteam, Piotr O., Gary, killer zander, Japi, woojtek13, 100icki, Rybak98, Mts1991, Pluszszcz, Sebulba, markus383, malinabar, Maciej W., SzczupakRzeczny, czarny1, 5384, Okonek@123, Daron, LissioR, Valo, doktorek
Stora Bellen 2015 - wyprawa jerkbait.pl
Spontaniczne imprezy z reguły są udane, więc propozycja odblokowała siedzącą mi w głowie Szwecję i szybko podjąłem decyzję o wyjeździe stawiając jeden warunek, że jedzie ze mną mój najlepszy kompan na łodzi Moniczka. Wieści ze Szwecji nie nastrajały zbyt optymistycznie, mimo braku zimy, wiosna w tym roku mocno się spóźniła i rzeczywiście po przylocie było to widać gołym okiem. Sądzę, że w stosunku do Polski przesunięcie w tył wynosiło ok. 3 tyg, zeszłoroczne suche trzciny, brak zielska i grążeli powodował, że czułem się jakbym łowił w naszych jeziorach pod koniec kwietnia.
Czas do wylotu szybko minął i 23 maja startowaliśmy z Okęcia. Na miejscu odebrał nas Leszek z firmy Zew Przygody, który sprawował nad nami pieczę przez cały okres pobytu i ruszyliśmy w 200km podróż samochodem. Na miejsce dotarliśmy ok. 18, szybko zmontowaliśmy sprzęt i wypłynęliśmy na krótki rekonesans. Dość szybko zorientowaliśmy się, że szczupaków na płytkim jest bardzo mało, pojedyncze brania nie nastrajały zbyt optymistycznie, jedynie Friko łowi na slidera życiówkę, pięknego okonia 47cm.
Następnego dnia z Moniką obławiamy pasy trzcin, płytkie zatoki, ale wszędzie wieje pustynią, nie widać nawet śladu drobnicy. Słoneczna pogoda również nie ułatwia łowienie, jak wiadomo szczupaki nie lubią prześwietlonej wody na płyciznach. Próbujemy trollingu na szczupakowej 4-6m głębokości, ale łowię tylko jakiegoś kajtka. Do południa łowimy pojedyncze średnie sztuki kiedy spotykamy chłopaków na drugiej łodzi, którzy informują, że brania są powyżej 10 metra. Na potwierdzenie notują przy nas branie i na pokładzie ląduje średniak. Chcąc nie chcąc trzeba się przestawić na głębokie. Trochę sobie inaczej wyobrażałem to szczupakowanie, widziałam siebie z dżerkówką z grubymi szczupakami goniącymi jerka. Tak jak bolenie uwielbiam łowić z powierzchni, tak samo kwintesencją szczupakowania jest dla mnie łowienie ich dżerkówką na płyciznach. Niestety z rybami tak bywa że trzeba się dostować do nich, a nie na odwrót. Mam lekko mieszane uczucia, nigdy nie łowiłem w takiej studni, a dodatkowo jestem kompletnie nieprzygotowany do takiej metody. Wziąłem z kraju chyba wszystko oprócz głęboko chodzących przynęt i dopalaczy.
Jedziemy po krawędzi głównego plosa na głębokości ok. 12m i jakoś czuję bezsens tego łowienia. W głowie zaczyna kiełkować myśl, że chyba trzeba spadać i szukać ich na mniejszej części jeziora gdy nagle branie notuje Monika. Może jednak zostaniemy jeszcze chwilę. Trafiamy w dobre miejsce bo na echu rysują się grube, zbite ławice sielawy. Później okazuje się, że są tak zbite bo wokół nich jak wilki przy owcach czatują szczupaki. Brania notujemy głównie w pewnym oddaleniu od ławic i jest ich dużo. Wystarczy znaleźć wodę o głębokości między 11-14m i praktycznie wszędzie są szczupaki, choć jedno miejsce wyróżnia się pod względem ilości brań. W każdym przelocie notujemy po 2-3 brania. Co z tego jak na grubym sprzęcie zapina się co 5 ryba, a wyjmuje się co 7. Pod koniec pobytu stwierdziliśmy, że gdybyśmy wykorzystali wszystkie brania wyjelibyśmy ok. 1000 ryb. Niestety większość ryb jest w przedziale 55-75cm, choć nadzieje miałem spore bo pierwsza moja zacięta ryba z głębokiej miała z 80cm, choć niestety wypięła się przy łodzi.
Pierwszy większy, niestety siadł za skórkę i spadł
To również zburzyło moje dotychczasowe doświadczenia, zawsze wydawało mi się że na tej głębokości łowi się tylko duże sztuki. Jak widać dla ryb najważniejsze jest to czy mają co jeść. Przy takiej ilości sielawy szczupaki miały gdzieś płocie i okonie i w zgodzie nie robiąc sobie krzywdy obżerały się sielawą. Świadczył o tym brak ran u małych szczupaków, które na takiej głębokiej wodzie powinny być zjadane przez większe osobniki.
Stora Bellen jest kopalnią takich szczupaków
Wieczorem ustalamy strategię na następny dzień i zgodnie stwierdzamy, że 95% ryb spłynęło po tarle z płycizn i odrabiają straty objadając się kaloryczną sielawą. Na blatach i przy trzcinach zostali dyżurni stali bywalcy, których nie jest dużo i mają określone momenty w których zaczynają żerować. Jesteśmy przekonani, że łowiąc w ten sposób prędzej czy później padną ładne ryby.
Ranek wita nas pochmurną pogodą. Na pierwszej głębokiej miejscówce mam na gumę branie w opadzie, pod nami 12m, a ryba bierze przynętę na jakiś 4 metrach. Ten jest trochę lepszy, widać że odpasiony na sielawce.
Dzisiaj jest wyraźnie mniej brań. Dobrze, że ryb było dużo bo co chwilę była jakaś akcja, przeważnie branie, jakaś spinka, rzadziej hol zakończony lądowaniem w łodzi. Cały dzień plączemy się po jeziorze szukając kantów, spadów i ławic.
Sielawy nie ma w takiej ilości jak poprzedniego dnia, widać że gdzieś się przemieściły. Pochmurna pogoda musiała je przetasować w jeziorze.
Mina mówi sama za siebie
Wieczorem postanawiamy odpocząć od terkotu silnika i porzucać na płytkim. Te ryby co zostały na płytkim siedzą w ściętych przez lód zeszłorocznych trzcinach. Pod wodą widać wystające z dna patyki trzcin. Łowienie jest dynamiczne, ale dość ciężkie bo co któryś rzut trzeba walczyć z trzciną, kluczem do sukcesu okazuje się znalezienie przynęty, która będzie przemykała między trzcinami. Najlepszy jest slider, którego można poprowadzić szybko nad trzcinami i duża lekka wahadłówka, która wolno prowadzona przemyka między trzciną. Slider jest dobry jak szczupaki są aktywne i chcą podnieść się do przemykającej w górze przynęty, wahadłówka lepsza gdy ryby nie mają ochoty ganiać. Łowiąc w ten sposób zapinam na krawędzi patyków średniaka na slidera.
Sliderowy ścigacz
Po rzucie w patyki mam też branie ładnej ryby na duże wahadło, ale zapiąć rybę w takim gąszczu to jedno, gorzej jest ją wyjąć. Niestety szczupak po braniu nurkuje i czuję jak jedzie przez trzciny po chwili uwalniając się od przynęty. Wieczorem ciężko iść spać bo jak zawsze znajduje się mnóstwo wędkarskich tematów, tym bardziej że odwiedza nas Leszek i Janusz z Zewu Przygody. Po intensywnym trollowaniu nasze zbiorniki paliwa wiały pustką i potrzebowaliśmy paliwa. Dodatkowo moje kolorowe echo dość szybko rozładowało mi akumulator i część dnia pływałem bez sondy co przy głębokim łowieniu praktycznie eliminowało nas z łowienia, choć pływając na pamięć też coś tam udało się wyskrobać. Zadzwoniliśmy do Leszka czy ma może jakiś dodatkowy akumulator i wieczorem mieliśmy paliwo i naładowane aku. To duża zaleta Zewu Przygody, ponieważ w awaryjnej sytuacji można na nich liczyć.
Po jakiś braniach na płytkim postanawiamy z Moniką następnego dnia skupić się na szukaniu brzegowych szczupaków. Uznaję, że ryby jakieś są i jest szansa na grubą sztukę, tylko możliwe że trzeba ją wyczekać i trafić w moment żerowania. Początek dnia jednak zwiastuje klapę bo Monika na obrotówkę łowi leszcza, który cweli nam tego dnia wodę.
Na początek ja spinam szczupaka, potem za wahadłem do łodzi wychodzi mi ładna sztuka, ale nie bierze. Konsekwentnie łowimy na płytkim, ale poza pojedynczymi braniami maluchów nic nie notujemy, a niektóre miejsca były wręcz wymarzone do łowienia, aż żal że nie było w nich ryb.
Gdzie te szczupaki?
Zacięta mina szczupakowca
Test raptora 4
Przedostatni dzień łowienia przeznaczamy na głęboką wodę, bo po kilku dniach łowienia jednak najbardziej rokuje na grubą rybę, potwierdzają to obrazy z echosondy, widać że duże ryby są tylko jak dotąd nie chcą brać. Znowu kanty, spady, ławice, brania, spinki czyli generalnie bez zmian, ciężko przebić przez średnie ryby do dużych sztuk.
Grube łuki dawały nadzieję na dużą rybę
Dzisiaj mocniej wieje, więc chowamy się za wyspami. Wiatr goni falę w kierunku mniejszej zatoki Bellen, a jak wiadomo szczupak lubi sfalowaną wodę która go uaktywnia, więc w powrotnej drodze postanawiamy obłowić płytki blat łączący obie zatoki. Puszczam łódź w dryf z dryfkotwą i za chwilę holuję 70-taka, który standardowo się spina, po chwili wyciągam następnego. Jest nieźle, coś się dziej, więc chowamy się za cyplem i obławiamy blat dokładniej z zakotwiczenia. Mam ładne branie, ryba nurkuje między patyki trzcin i na siłę muszę ja z nich wyciągać. Widzę że slider siedzi cały w gardle. Już się cieszę bo ryba nie ma szans na spinkę, gdy nagle szczupak robi mi świecę i wypluwa przynętę.
Ciężki hol bo z jednej strony trzeba odciągać rybę od patyków, a z drugie nie dopuścić do skakania. Nic, trudno, trzeba łowić dalej choć nie wierzę że jeszcze coś wydłubiemy, jednak po chwili Monika ma niezłą akcję z goniącym jerka dużym szczupakiem. Zabrakło dosłownie pół metra żeby ryba go zżarła. Na pocieszenie zostaje fakt, że wyszła do przynęty mojej roboty.
Jest pochmurno, więc zakładam slidera fluo, którego sam sobie pomalowałem. Mam koncepcję, że jak szczupaki stoją między trzcinami i mają wyskoczyć do góry za sliderem, to takiego wściekłego wariata łatwiej namierzą. Rzucam i w czystej wodzie obserwuję jak slider robi myki między trzcinami i nagle jestem świadkiem tego na co czekałem przed wyjazdem, ataku szczupaka na jerka na płytkiej wodzie. Fluo slider dosłownie znika mi z oczu gdy pożera go atakujący od dołu ładny szczupak. Cała akcja dzieje się w niewielkiej odległości od łodzi, więc wszystko dokładnie widzę. Ryba od razu próbuje zanurkować między patyki skąd na siłę ją przytrzymuję, na zmianę przekładam kij do dołu żeby ryba nie chlapała się po wierzchu i do góry żeby ją odciągnąć od trzcin. Kilka wściekłych akcji i mam rybę w ręku. Widać, że to stały bywalec płytkiej wody, ma zupełnie inne ubarwienie od sielawowców. Podejrzewamy z Monią że to ta sama ryba która wyszła do jej przynęty. Slider siedzi cały w paszczy, widać że trafiliśmy w moment lepszego żerowania.
Po chwili zaczęło padać, widać że zmiana warunków atmosferycznych na krótki moment uaktywniła ryby które miały ochotę skakać do szybko przemieszczających się przynęt. To najładniejsza ryba złowiona na tym wyjeździe z ręki.
Ostatniego dnia na zmianę obławiamy płytkie blaty z ręki i głęboką wodę w trollu. Dzisiaj łowimy do 15, następnego dnia wracamy, więc trzeba się spakować i ogarnąć łodzie i domek. Pogoda funduje nam niezły wiatr, więc trzymamy się mniejszej, bardziej osłoniętej zatoki. Około południa chłopaki meldują że na 12m Friko w końcu dopadł 99cm rybę na większej zatoce, ratując tym samym honor ekipy. Technika ta sama, miejsce podobne w jakim wyjeżdżały 50-taki, branie też niczym się nie wyróżniło od innych. Tak więc ciężko wyciągnąć jakieś wnioski jak trzeba było dobrać się do dużych ryb. Jedyną słuszną metodą jak widać okazało się konsekwentne obławianie głębokiej wody najlepiej w pobliżu ławic sielaw.
Łowiąc w ten sposób można było złowić rybę 50cm jak i 120cm, a takie w jeziorze są, największa sztuka Szweda u którego mieszkaliśmy miała 125cm. Rozmawiałem z wędkarzem z Niemiec który mówił że jego znajomy złowił sztukę 117cm. Z Moniką płyniemy jeszcze na dużą część, ale pada mi echo i tworzy się tak silna fala, że z powrotem uciekamy na mniejszą. Monia bez echa na ok. 12m na koniec łowi jeszcze pożegnalną sztukę.
Widok na jezioro
Po wyjeździe na Bellen mam lekkie uczucie niedosytu, wiem że jest tam sporo ryby, są duże sztuki, na pewno mniej niż średniaków, ale są. Czemu nie chciały brać? Łowiliśmy dobrze, stosowaliśmy odpowiednią technikę, przynęty na które powinny brać grube ryby. Pozostanie to tajemnicą jeziora. Na pewno byliśmy ok. 2 tyg za wcześnie, zimna wiosna nie sprzyjała żerowaniu szczupaków i takie sygnały docierały z wielu łowisk.
Utrudnieniem też była na pewno huśtawka pogodowa która możliwe że nie sprzyjała żerowaniu dużych sztuk. Z jednej strony chciałbym wrócić na Bellen bo jest tam dużo ryby, ale z drugiej trochę zniechęca mnie obecność takiej ilości sielawy. Obawiam się, że łowienie szczupaków na tym jeziorze na płytkiej wodzie może sprowadzać się do krótkiego potarłowego okresu, kiedy ryby nie uciekły na głęboką wodę. W pozostałych okresach myślę że 95% populacji obżera się sielawą co nie ułatwia wędkarzowi łowienia. Z jednej strony sielawa jest gwarantem obecności dużych szczupaków, a z drugiej skazuje nas trochę na łowienie w trollingu. Może jeszcze kiedyś będzie okazja żeby się o tym przekonać bo jezioro jest piękne i rybne. Ogromna dawka doświadczenia, którą zdobyłem na tym wyjeździe na pewno pozwoli lepiej przygotować się do tego wyjazdu.
Na koniec chciałbym podziękować całej ekipie za świetne towarzystwo, a szczególnie mojej żonie Monice która twardo łowiła od rana do wieczora, nie poddając się bez względu na pogodę, lepsze czy gorsze brania…a „dzień leszcza „przeklina do dziś.
@wujek, 2015
- Friko, Guzu, mario i 30 innych osób lubią to
24 Komentarze
Dzięki za tę opowieść. Przypomina mi mój tegoroczny, wiosenny wyjazd na Stora Bellen. Te same klimaty pogodowe i podobne wyniki choć mój wyjazd był na przełomie maj/czerwiec. Moja 6-ci osobowa grupa zaliczyła w sumie cztery szczupaki 100+, kilka 90+. Największy okoń - 40cm.
Łatwo nie było. Tam wymyśliłem nowe powiedzenie: "lepszy grad niż deszcz ... bo mniej przemacza"
Wujek - kawał dobrej roboty odwaliłeś
Wujek - super relacja!
właśnie takie artykuły spowodowały, że kiedyś wsiąkłem w j.pl :-)
OK, chętnie.
Doprecyzuję termin mojego pobytu nad Stora Bellen: 16-23 maja. Pogoda zmienna i kapryśna, zmieniająca się bardzo dynamicznie z gwałtownymi skokami ciśnienia. Choć nie powiem aby nie była "fotogeniczna"
Warto podkreślić, że zaletą łowiska jest jego wielkość. Takie do ogarnięcia, akurat na tygodniowy wypad. Składa się z dwóch akwenów Lila Bellen (małe)nad którym znajduje się baza i Stora Bellen (duże) na które czasem było strach wypływać. Ale wtedy pozostawała "mała" woda. Zresztą trzy z czterech metrówek zostało złowione właśnie z płytkiej wody na tym akwenie. Ja już pierwszego dnia zaliczyłem swoje 101 cm więc potem w okresach słabego żerowania byłem wyluzowany . W sumie nasza sześcioosobowa grupa zaliczyła 101, 104, 108, 110, cztery 90+, kilka ok.80 i sporo pistoletów 50-70. Okonie nie obdarzyły, największy 40. Wszystkie duże szczupaki złowiliśmy na wodzie do 3m. Mój dał mi super frajdę bo widowiskowo zaatakował dużego jerka Storm zaraz po dalekim rzucie pod porastającą trzcinami wyspę (wyspa znajdowała się może 200m od przystani). Nie umiał bym podać przynęty - "pewniaka" bo inne połakomiły się na miedziane wahadło, i gumy (kopyta). W żadkich, pościnanych przez lód trzcinowiskach sprawdzały się duże , lekkie obrotówki, slidery (10) a wyjątkową radochę sprawiało mi łowienie może nie zbyt dużych ale licznych szczupaków na pstrokate spinerbaity. Wyjazd dobrze rozpocząłem więc i musiałem dobrze zakończyć. Ostatniego dnia, z powodu silnego wiatru łowiliśmy tylko na Lila Bellen. W trolu zaliczyłem siedem szczupaków w tym jeden 80+ oraz dwa 90+ (wszystkie ryby na Sebile Acast Minnow) Pływałem po wodzie 6-8m z ławicami ryb a wobler pracował w przedziale 4-5m.
teraz foty 1:
Załączone pliki
Załączone pliki
Wstawię mój największy okaz z tego wyjazdu
WP_20150525_18_00_28_Pro.jpg 55,53 KB 10 Ilość pobrań
Myślałem że holuję metrówkę
Niestety był tylko jeden rak
Hej Janek, miło wrócić wspomnieniami do wiosny oczywiście jechaliśmy z nastawieniem że będziemy łowić z ręki na płytkiej wodzie ale od razu było widać że nie ma to sensu. Ryba musiała zejść z płytkiej na głęboką dosłownie tuż przed naszym przyjazdem bo wiem że ekipa przed nami łowiła jeszcze na płytkim. W czasie naszego pobytu jednak na płytkiej wodzie szczupaki pojawiały się tylko okresowo (mniej wiecej 17:00-19:00) w niezbyt dużej ilości i raczej średnich rozmiarów.
Część szczupaków - też raczej średniaków - "obstawiała" leszcza grupującego się do tarła na wodzie 6-7 m głebokości, widać było na echu jak te leszcze po kancie wzdłuż brzegu zatoki idą na tarło - i przy tym łowiło sie takie szczupaki 70-80cm
Ale zasadnicza większość zębatych obstawiała sielawe na plosie i w zasadzie zostawał tylko głęboki trolling, tj. poniżej 10m głębokości. I nie powiem, można sie było wyłowić bo były takie momenty że dosłownie szczupak za szczupakiem wchodził, ale żeby złowić cos przyzwoitego trzeba było przerzucić naprawdę tonę mniejszych ryb. Obecność miejszych szczupaków na takiej głebokości na głównym plosie tłumaczę sobie tylko obfitościa pożywienia (sielawy) i totalny zorientowaniem większych szczupaków na ten właśnie rodzaj pokarmu
Dorzucę jeszcze największego szczupaka z wyjazdu opisywanego w artykule:
Również dzięki za wspólny wypad, było super . Szkoda tylko że w artykule jest mało Waszych zdjęć i musiałeś wstawiać szczupaka osobno.
No tak remek te fotki powybierał bólu nie mam bo z całego wyjazdu ten okoń w sumie wart uwagi z mojego punktu widzenia, reszta 'w normie'
Ciekawe byly Twoje spostrzezenia z naszej rozmowy Janek, ze na tym przykladzie widac ze jezioro sielawowe to nie musi byc prosty temat, jak sie nie trafi ryby na miejscowkach potarłowych. Niby drapieznik jest w ilosci lepiej niz dobrej ale ilosc pokarmu powoduje ze ciezko o okaz. W pewny sensie mozna powiedziec woda aż "za dobra"
ps. ale ale, a propos fotek - to gdzie fotka Twoch "leszczyków" czy też "krąpików" ? Myślałem że pokażesz przynety, z tego co pamiętam były całkiem skuteczne na te szczupaki co zostały w zatoce
Ha ha ha ... ja wybierałem? A to dobre
Ja to zmienię na taki tekst .... "nie było okonia w artykule więc go wyszukałem i wstawiłem" Lubię zmianę perspektywy ...
A czy namierzyliście górkę na "Małym" Bellen - na prawo od przystani (ok 500m) płynąc na wyjście na "Duże" Bellen? Minimalna głębokość ok 3m. Ostry spad w stronę plosa a łagodny w stronę "naszego" brzegu. My raz trafiliśmy tam pod wieczór na ładne i chętne szczupaki, sporo okoni w tym ten czterdziestak.
PS tutaj łowiliśmy wyłącznie z ręki
... pewnie zinterpretowaliśmy to jako kant niż górkę, ale rejon o którym mówisz obławialiśmy na pewno - m.in. tam było widać 'na podstawie' czy jakis 6-7 metrach te grupki leszczy. Czesalismy to w trollingu woblerami i gumami i pare sredniakow z tego padlo - z tego co pamietam Janek sie tam z woblerami swojej produkcji 'wstrzelil' dobrze ale szeroka guma tez robiła. Tylko że nie wiem czy trafilismy z takiego lowinia cos powyzej 80cm w ogóle.
Kabany to było widac pod stadami sielawy na plosie, w szczegolnosci w okolicach tego duzego polwyspu wrzynajacego sie w jezioro - z reguly w okolicach 12 metra chociaz to zalezalo od dnia, czasami byly prawie na dnie, czasami podnosily sie troche wyzej...
Myśle ze ta fotka z mojego posta powyzej troche mowi o co chodzilo... zobaczcie jaka obzarta jest ta ryba, jak 'spuchla'...
Fakt. Na tym głębokim plosie łowiliśmy z trolla, pływając nad pięknymi skupiskami drobnej ryby (zapewne sielawy). Łowiliśmy ...tzn. ja łowiłem na opisanego Sebila bo reagowały jakby jedynie na to. Koledze dałem "niebieską makrelę" (właściwie sprawdza mi się zawsze na Szwedzkich wodach) ale zaliczył tylko dwie wymiarówki.
Chciałbym się podzielić wrażeniami z wrześniowego wyjazdu na Storra Bellen. Przeczytawszy powyższe relacje przyzanję że to jezioro ma ogromny potencjał i wymaga od wędkarza przełamania stereotypów. Po 3 dniach łowienia z ręki na Lilla Bellen mieliśmy tylko kilka małych szczupaków do 40 cm. Dopiero po wypłynięciu na Storra Bellen i rozpoczęciu trollingowania zaczęły trafiać się pierwsze bestie. W skrócie przedstawiam fakty i może przydatne wskazówki dla wybierających się tam wędkarzy. Wnioski dotyczące tygodniowego pobytu w tym miejscu. Ryby w ostatnim tygodniu września brały chętnie tylko i wyłącznie w trollingu, przy penetracji woblerami na głębokościach 8 -12m. Nasze woblery schodziły max do 11m. Niezastąpiony okazał się Salmo Perch 14 SDR. 99% ryb zostało złowione na Storra Bellen. Wszystkie szkupaki zostały złowione wyłącznie na agresywnie pracujące głęboko schodzące woblery w trollingu. Większość szczupaków skupiała się w okolicach zgrupowań sielaw na głębokościach 10 - 20m. Podczas 6 pełnych dni wędkowania żadna ryba nie została złowiona na duże gumy, wahadłówki, obrotówki. Gumy w rozmiarze 15-25 cm z dopalaczem zarówno z ręki jak i w trollingu nie sprawdziły się pomimo długotrwałego kilkudniowego penetrowania wody przez 5 osób. Podczas wyjazdu padło: Ok 40 sztuk szczupaków 50-70 cm, 3 sztuki: 91cm, 93 cm, 90 cm 4 okonie 35-43 cm. Rozumiem że jezioro jest eksplorowanie przez zorganizowane grupy od niespełna 2 lat, ale od organizatora nie dowiedzieliśmy się zbyt wiele na temat jeziora i preferowanych czy skutecznych metod połowu a jedynie "trzeba było spytać się poprzedniej grupy". Jesienny wyjazd nad Storra Bellen wymaga specyficznego przygotowania i sprzętu. Większość z naszej grupy była zupełnie nie przygotowana do łowienia na głębokościach poniżej 10 m. W tym okresie ryby znajdują się przy zgrupowaniach sielaw, na echu widać piękne zgrupowania, ławice sielawy tzw. Fishball, a w pobliżu piękne banany. Szczupaki w tym okresie nie żerują w pobliżu trzcin i na głębokościach do ok 7m. Jezioro ma zróżnicowaną strukturę i ogromny potencjał. Pierwszy wyjazd można potraktować jako doświadczalny. Wybieram się znów pod koniec maja. Mam nadzieję że tym razem pobiczujemy głównie z ręki na płytszej wodzie, jeśli szczupły nie będzie chciał wyjść na płytkie tym razem będziemy lepiej przygotowani do trolla. Niezbędny arsenał do trollingu na tym jeziorze wg mnie to: Sebile KLL 19 cm - schodzi podobno do 19m. Sebile 16 cm - schodzi do 14 m, ( na echu widać, że straszne potwory siedzą na tych głębokościach). Salmo Perch 14 SDR, Rapala 16cm X-Rap, Dorado Invader 14 cm - do 14m. Plecionka w okolicach 0,16 mm (tak to nie pomyłka, wystarczy). To wszystko obserwacje własne, nie zasady ale małe wskazówki. Mimo wszystko jezioro jeszcze nie "zachwaszczone". Polecam
image.jpeg 117,87 KB 8 Ilość pobrań
image.jpeg 129,13 KB 8 Ilość pobrań
Arcturus, teraz dopiero przeczytałem Twoją relację. Widać potwierdza się to co pisałem. Większość roku szczupaki na Bellen siedzą na głębokiej wodzie, ale są tam wielkie ryby i wydaje mi się że warto tam pojechać choć jak ktoś lubi łowić na jerki to nie tam.
Data: środek maja 2017.
Byliśmy znów tym razem 6 osobowym składem. Tym razem dużo gorzej niż jesienią. Przez 6 dni tylko jeden okoń 42 cm i żaden więcej, ok. 50 szczupaków 40-60 cm, 5 szczupaków ok. 61-72 cm, i tylko jedna niechciana wymęczona po tarle mamuśka 107 cm, złowiona chyba przypadkiem za żeberko Niestety nie będę wróżył z fusów skąd taka słaba aktywność ryb, w skrócie: kilka brań na płytkim przez 5 dni tylko pistolety 20+, inne esoxy znów z głębokiego trollingu na wielkie woblery. Głębokość występowania ryb - pod 10 do 22 m. Żerowanie wciąż na stadach sielaw, najwięcej w okolicach pierwszej dużej wyspy. W 6 dzień kilka szczupaków w płytkiej zatoki od strony miasteczka w tym mamuśka 107cm. Czas na zmianę łowiska. Taki wynik na 6 osób jest bardzo słaby.
Decyzja: zmiana łowiska i organizatora.
Lubię to sielawowe miejsce koło wyspy. Z tym majem 2017 to pojechałeś . Jak możesz napisz jaką pogodę mieliście? Organizator to szczegół . Koło wyspy jest taka rafa oznaczona bańką. Tam złowilem swoje jedyne szczupki na slajdera( 84 cm). Niestety. Rezerwując wyjazd gramy w totka o pogodę.
Pogoda była piękna, po prostu majowa. Słońce, trochę chmur, lekki wiatr. Przez jeden dzień wiatr był bardzo silny. Spływalismy z małej zatoki Kvist przez całą długość obu jezior w trzymając się kilka metrów od brzegu ponieważ wiatr powodował tak silne fale że pierwszy raz lekko się wystraszyliśmy. 5 dni bez deszczu. Ogólnie warunki bardzo dobre dla żerowania szczupaka. Jerkowanie "0", guma na płytkim "0", Mamuśka złowiona w ostatni dzień na Algę nr 2 na wodzie 70cm. Po za nią same pistolety z trzcin.Reszta w trollingu.
Załączone pliki