Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

* * * * *

Moda na odchudzanie czyli rodbuildingowi Fat Killers w akcji


Nadwaga nie jest stanem ani wygodnym, ani chwalebnym. Tak w życiu, jak i w rodbuildingu. Może dlatego moda na tzw. zdrowy styl życia, jaka zapanowała za oceanem już jakiś czas temu, zbiega się z modą na odchudzanie wędek przez tamtejszych rodbuilderów. Czy waga wędki jest rzeczywiście aż tak ważna i jaki ma wpływ na jej użytkowość?

Wydaje mi się, że odpowiedź na to pytanie powinna brzmieć mniej więcej tak: to zależy do czego zamierzamy wykorzystywać dany kij. Przykładowo, w wędce służącej do trollingu waga będzie miała drugorzędne znaczenie. Ale już w kiju sandaczowym, którym zamierzamy się posługiwać przez cały dzień łowiąc technikami jigowymi – waga wędki będzie bardzo ważna. Kilkadziesiąt gram różnicy w wadze wędki przemnożone przez kilkaset rzutów daje wszak efekt liczony w kilogramach. Pomijając zaś nawet większą łatwość posługiwania się lżejszym zestawem rzutowym i idące za tym większą przyjemność łowienia i lepszą koncentrację, warto dodać, że wędka lżejsza będzie również z reguły wędką bardziej czułą. Piszę z reguły, gdyż zagadnienie czułości wędki jest dosyć skomplikowane i z pewnością zbyt ryzykowne byłoby twierdzenie, że każda wędka, które jest lżejsza będzie zawsze bardziej czuła od tej cięższej. Ale bardzo często - zwłaszcza jeżeli porównywalibyśmy wędki wykonane na tym samym modelu blanku – tak właśnie będzie. Jest więc parę dobrych powodów dla których za oceanem, głównie w grupie wędkarzy bassowych jest widoczny od kilku lat silny trend do posługiwania się coraz lżejszymi zestawami.

A jak to wygląda w naszym rodzimym rodbuildingu? Moim zdaniem, o ile polski rodbuilding nie odstaje jakoś szczególnie od światowej czołówki, o tyle temat wagi wędki wydaje mi się być traktowany u nas dosyć wybiórczo. Mam takie wrażenie, że cała dyskusja wokół tego tematu zawęziła się do kwestii wagi przelotek. Możemy więc poczytać dywagacje jak na komplecie przelotek zejść z wagą o gram czy półtora i to jest oczywiście bardzo dobrze, bo waga przelotek też ma znaczenie - zwłaszcza tych znajdujących się na szczytówce wędki. Ale informacji o wadze całej wędki, jako takiej, jako skończonego produktu czy też narzędzia, z reguły brakuje. A szkoda, bo np. zważenie wędki uzbrojonej w komplet przelotek w tytanowych ramkach i pełną rękojeść z korka typu burnt mogłoby prowadzić do bardzo ciekawych wniosków.


Zrodził się zatem w mojej głowie pomysł, żeby poruszyć ten trochę nieobecny element naszych rodbuildingowych dyskusji w formie niniejszego artykułu, w którym wędka zostania rozebrana na czynniki pierwsze, a wszystkie komponenty zostaną zważone i porównane aby dać obraz tego, jak poszczególne elementy składowe mogą wpływać na wagę całej wędki.

Rzecz będzie pokazana na przykładzie łódkowego, sandaczowego spinningu, dosyć uniwersalnego jeżeli chodzi o zakres używanych przynęt i dysponującego odpowiednim zapasem mocy. Dlaczego taki wybór? Pewnie prościej byłoby wziąć jakąś okoniową witeczkę i uzbroić ją w popularne minimy albo tytany i sam uchwyt – ale to chyba niewiele by pokazało poza efektowym wynikiem końcowym. Założeniem projektu nie jest sprowadzanie kwestii wagi wędki do ekstremum, tylko pokazanie jak można zbudować normalną użytkową wędkę o bardzo dobrych parametrach wagowych przy wykorzystaniu powszechnie dostępnych i niekoniecznie najdroższych komponentów. Walcząc z wagą poszczególnych części składowych, staraliśmy się również pamiętać np. o ergonomii czy wyważeniu kija, więc często jak zobaczycie świadomie decydowaliśmy o pozostawieniu paru dodatkowych gram tu i ówdzie wychodząc z założenia, że ograniczanie wagi w danym przypadku negatywnie odbiłoby się na pozostałych cechach użytkowych. Wchodząc w rolę rodbuildingowych Fat Killers nie chcieliśmy się zatem zapędzić w tym odchudzaniu aż do anoreksji…

Piszę w liczbie mnogiej, gdyż do udziału w projekcie zaprosiłem dobrze znanego pasjonatom rodbuildingu na jerkbait.pl forumowego Kolegę @krzyśka. Krzysiek wniósł sporo cennych uwag i pomysłów oraz jest autorem części zdjęć w artykule, podobnie jak redakcyjny Kolega @slider – obu za pomoc chciałem w tym miejscu bardzo podziękować.

Blank
Budowę lekkiej wędki warto rozpocząć oczywiście od znalezienia lekkiego blanku. To w zasadzie jest punkt wyjścia. Tutaj decyzja była stosunkowo prosta bo dłuższego czasu miałem na oku Batsona model XSB 783 (6"6", 17lb, w jednym kawałku). Blank wpadł mi w oko, dosłownie, podczas lektury wątku o najlżejszych wędkach bassowych na jednym z amerykańskich forów rodbuildingowych. Postanowiłem osobiście zweryfikować jego parametry. Na szczęście okazało się, że w Fishing Center był dostępny od ręki. Wynik pomiaru wagą elektroniczną - 37 gramów. Jak na blank opisywany przez producenta na 17 funtów mocy to bardzo dobry rezultat. Z tego co kojarzę na rynku jest tylko jeszcze jeden blank o porównywalnych parametrach i wadze poniżej 40 gramów tj. Phenix model K2 TX-684MH-C, ale różnica w cenie pomiędzy Phenixem a Batsonem była prawie dwukrotna na korzyć Batsona i to też przesądziło o wyborze.



Obserwacje dotyczące XSB 783: niska waga, wysoki moduł sprężystości, niezbyt gruba ścianka. Co ważne, pomimo dużej wyjściowej sztywności konstrukcji, zachowano progresywne ugięcie blanku pod obciążeniem, co nie jest zawsze regułą w spinbassach Batsona.

Przelotki i spacing
Wybrałem komplet przelotek Fuji z pierścieniem Alconite, tylko na szczyt poszła przelotka szczytowa z nowej serii microguide z pierścieniem SIC. Zestaw zastosowanych przelotek wygląda następująco: BYAG25, BYAG12, BLVAG8, BLVAG6, BLAG5.5, BLAGL5, BLAG5, szczytowa LGST4.5. Razem osiem sztuk przelotek, co w zupełności wystarcza do dobrego podparcia dwumetrowego blanku. Całość waży ok. 6,6 gramów. W tym miejscu podziękowanie dla Łukasza Masiaka, dzięki któremu przelotek BLAG5 nie musiałem sprowadzać z zagranicy. Wagę zestawu przelotek podaję w przybliżeniu do dziesiątych części grama, ponieważ dwie takie same przelotki, zwłaszcza przy większych modelach potrafią mieć pewne drobne rozbieżności wagowe co zsumowane może powodować różnice w wadze dwóch „takich samych” kompletów przelotek rzędu dziesiątej grama właśnie.



Czy rozpatrywałem alternatywy - oczywiście. System oparty o KL-H odpadł w przedbiegach, bo sama przelotka KL-H 25 z pierścieniem Alconite ważyła 6 gramów czyli prawie tyle co cały komplet przelotek zaprezentowany powyżej. Z kolei niższe przelotki - LV, KL nie wchodziły w rachubę bo kij będzie użytkowany z relatywnie dużym kołowrotkiem (Shimano 4000) a pierwsza przelotka będzie wypadała stosunkowo blisko kołowrotka (60cm). Jest to normalna wielkość kołowrotka używana do łowienia sandaczy a jak wspominałem na wstępie założeniem projektu jest budowa kija stosunkowo uniwersalnego i standardowego a nie podporządkowanego jakimś niszowym potrzebom.



Obserwując podany zestaw przelotek uważny obserwator zauważy, że kij nie został zbudowany według New Concept i nie posiada klasycznego stożka. Podczas testów rzutowych prototypu okazało się, że przy plecionce (wędka będzie użytkowana wyłącznie z plecionką, co również jest normą przy łowieniu sandaczy) nie ma żadnej zauważalnej różnicy ani w odległościach rzutowych ani w wysiłku rzutowym w porównaniu z klasycznym stożkiem, w którym po Y25 następuje Y16. Wybór zatem był oczywisty - mniejsze i lżejsze przelotki. Podczas testów z zastosowaniem grubej i jasnej plecionki doskonale było widoczne, że jakieś 85% wytłumienia linki następuje na pierwszej przelotce Y25 a to co sie dzieje potem z przelotkami (w sensie odległości i wielkości) nie ma praktycznie żadnego znaczenia. Nie chcę tych wniosków przesadnie uogólniać, być może np. w dłuższym kiju z większą ilością przelotek jakieś różnice pomiędzy stożkowym a bezstożkowym systemem zbrojenia dałyby się zauważyć, ale z całą pewnością współczesne cienkie i miękkie plecionki każą co najmniej dobrze przemyśleć dotychczasowe kanony zbrojenia. Warto również zauważyć, że przy łowieniu sandaczy z łódki odległości rzutowe nie są priorytetem bo kijem i tak można rzucić dalej niż ma to sens (uważam, że dwumetrowym wędziskiem jesteśmy w stanie kontrolować przynętę w i skutecznie zaciąć odległości maksymalnie 35 do 40 metrów).

Istotny jest również fakt, iż odrzucenie stożka i wybór trochę niższych przelotek pozwolił uzyskać dużo lepsze rozłożenie sił działających na blank - innymi słowy przy ugiętym blanku kąty linki pomiędzy przelotkami są równiejsze, mam wrażenie, że tym spacingiem udało się wyciągnąć z blanku maksimum mocy. Z drugiej strony, odrzuciłem również drugą skrajność, czyli LV7 zamiast LV8, L5.5 zamiast LV6 i L5 zamiast L5.5. To z kolei ze względu na długość stopek przelotek. Zależało mi na tym żeby stopki były dłuższe a przez to mocniej przylegające do blanku - XSB783 chociaż lekki jak piórko jest naprawdę mocnym blankiem, którym można wiele podnieść z dna i uznałem że szkoda by było pozbawiać go tych właściwości zbyt słabym zbrojeniem. Dodam jeszcze, ze wszystkie przelotki w ramce L w kiju zostały założone przez Krzyśka w systemie forhan locking wrap, z tego samego względu.

Uchwyt
Wybór padł na DPS-17, który został dodatkowo skrócony od strony gwintu o ok 12 mm. Pozwoliło to zredukować niepotrzebną wagę o ok. 1 grama a i tak stopki wszystkich dostępnych mi kołowrotków Daiwa i Shimano bez problemu mieszczą sie w skróconym uchwycie.





Z pewnością lżejszy byłby DPS-16 ale został on odrzucony jako nieergonomiczny (zbyt mała średnica zewnętrzna). Uchwyt został osadzony na dwóch arborach Fuji ważących w sumie 2,95 gramów.



Pierwotnie chciałem zastosować arbory ze spienionego PCV od Piotrka Matusiaka, ale niestety zamówione nie dotarły na czas. Nie zmarnują się, z pewnością znajdą zastosowanie w następnych projektach. Dla porównania, gdyby uchwyt zamontować na tulejach z taśmy papierowej to ich waga wyniosłaby w tym przypadku ok. 9 gramów – taki wynik uzyskał Krzysiek ważąc blank z taśmą i bez taśmy. Dzięki skróceniu uchwytu mogliśmy również zredukować ilość arborów do dwóch sztuk, sam uchwyt został wklejony tylko na arbory tj. nie został zalany klejem pomiędzy arborami jak to się czasami zdarza.



Omotki, lakier, części metalowe
Oczywiście walcząc o wagę zrezygnowaliśmy z zaczepu przynęty. Zrezygnowaliśmy również z zastosowania metalowych winding-checków. Okazało się, że każdy taki elegancki pierścioneczek waży aż 1 gram, zatem w zależności od ilości metalowych pierścieni na kiju, rezygnując np. z trzech metalowych WC (standardowa ilość pierścionków przy rękojeści dzielonej) oszczędzamy w sumie aż 3 gramy – czyli połowę wagi kompletu przelotek, żeby bardziej przemówić do wyobraźni.



Winding-checki zastąpiliśmy po prostu omotką, z użyciem kilku zwojów nici metalicznej – co zarówno z daleka jak i z bliska wygląda bardzo estetycznie.








Takie rozwiązanie (zastąpienie WC omotką) wydaje się mieć same plusy nie tylko ze względu na redukcję wagi ale również ze względu na fakt, że pozbywamy się czegoś co potencjalnie może się odkleić albo zbyt ciasno spasowane punktowo przesztywnić blank. Lakierowanie przelotek pochłonęło w sumie ok. 1 grama lakieru. Dla porównania, gdbyśmy chcieli rutynowo nakleić na blank firmową nalepkę Batsona z sygnaturą blanku a następnie ją pokryć lakierem – to samo lakierowanie tej naklejki oznaczałoby dwa dodatkowe gramy lakieru na wędce. Decyzja była zatem krótka, rezygnujemy z naklejki i oszczędzamy kolejne dwa gramy.

Rękojeść
Absolutnym kluczem do redukcji całkowitej wagi wędki okazała się właśnie rękojeść. O ile w opisywanych wcześniej przypadkach uzyskiwaliśmy drobne oszczędności na wadze (choć gdyby je podliczyć to z sumie dałyby już nawet kilkanaście gramów), o tyle w przypadku rękojeści różnice w wadze mogą z łatwością wynieść gram kilkadziesiąt. Podstawową redukcję wagi uzyskaliśmy stosując rękojeść dzieloną zamiast rękojeści pełnej.





Mogliśmy sobie na to pozwolić, jako że wędka po pierwsze jest krótka, po drugie blank jako taki był nieźle wyważony a po trzecie zastosowaliśmy lekki komplet przelotek. W dłuższej wędce lub przy gorzej wyważonym blanku taki zabieg mógłby okazać się trudny gdyż w istotny sposób pogarszałby wyważenie kija – miałem już do czynienia z długimi spinningami z dzieloną rękojeścią i rzadko kiedy dobrze leżały one w ręce. Stosując rękojeść dzieloną w stosunku do rękojeści pełnej zaoszczędziliśmy na wadze kilkanaście gram. Tutaj też były małe niuanse, np. Krzysiek odkrył że sama zmiana kształtu foregripu z walca na cygaro dała oszczędność rzędu 1 grama. O wiele większe oszczędności na wadze uzyskaliśmy jednak wybierając materiał rękojeści. Różnica w wadze pomiędzy zwykłym jasnym korkiem a korkiem typu burnt / korkogumą jest 3 a nawet 3.5 – krotna (w zależności od rodzaju).






Elementy naszej dzielonej rękojeści z jasnego korka ważyły w sumie niecałe 12 gramów (zastosowaliśmy tylko cieniutkie plasterki z korkogumy na brzegach żeby podnieść trwałość tych elementów i zapobiec uszczypywaniu się brzegów) – gdyby całość była wykonana z korka egzotycznego przy tych samych parametrach ważyłaby ponad 30 gramów, pełna rękojeść wykonana z burnt’a mogłaby zaś ważyć nawet 60 gramów albo i więcej (gdyby np. przyszło nam do głowy upiększyć ją dodatkowo metalowymi pierścieniami). Czyli więcej, niż sam blank.






Stosując lekką zabudowę dolnika oczywiście musieliśmy nieco go wydłużyć, ale prawdę mówiąc przy solidnej wędce sandaczowej tak czy siak dolnik nie powinien być zbyt krótki - w naszym przypadku odległość od końca dolnika do stopki kołowrotka wynosi 33 cm i jak widać na zdjęciu wystarcza do idealnego wyważenia zestawu.



Efekt końcowy
Kij zmontowany, wyschnięty. Korek na rękojeści dodatkowo zabezpieczony preparatem cork-seal. Ważymy. Wynik… 83 gramy czyli tuż poniżej 3 uncji.



Czy to dużo czy mało? Pewnie gdybyśmy się uparli moglibyśmy zejść poniżej 80 gramów, ale z drugiej strony, ta wędka z łatwością mogłaby ważyć również 120 czy 130 gramów, a nawet więcej gdybyśmy podjęli inne decyzje co do projektu lub zastosowanych komponentów.



W dobrym projekcie udział blanku w wadze gotowej wędki powinien być jak największy.

Miałem możliwość przetestowania (niestety tylko rzutowego, brania się nie doczekałem) gotowego kija nad wodą. Komfortowo obsługuje typowe przynęty sandaczowe na główkach od 12 do 30 gramów, rzucałem również kogutami o gramaturze 30 gramów (bez najmniejszego problemu) oraz 35 gramów (tu już nie wiem czy podbicie nie było trochę za mało dynamiczne).



Jak na kij o wadze delikatnej okoniówki wydaje mi się całkiem nieźle… Ech, gdybym ja sam mógł tak zejść ze swoją wagą do 83 (k)g ;)

Tekst: @Friko, 2013
Zdjęcia: @slider, @krzysiek, 2013




73 Komentarze

Super fajnie się czytało. Dzięki

Jak zwykle, ciekawy i wiele wyjaśniający tekst! Dziękuję!

Mam jednakowoż jedno pytanie lub wątpliwość. Kijek był szykowany pod dość duży kołowrotek (Shimano 4000). W tym rozmiarze można znaleźć kołowrotki np. Rarenium - 260 g lub Stellę - 360g. Pewnie zakres można by nawet rozszerzyć. Czy zatem ma sens "gubienie" kilku gramów skoro na samym kołowrotku można "zaoszczędzić wagowo" więcej niż waży cała gotowa wędka?

Oczywiście trwałość tegoż kołowrotka, preferencje właściciela oraz jego możliwości finansowe itp. w tym miejscu pomijam.

Dla tzw. komfortu łowienia (przekonałem się na własnej skórze), chyba istotniejsze jest właściwe wyważenie zestawu ale ten temat już był wałkowany wielekroć i zdania też są podzielone ;)

Lepiej mieć kij o idealnym wyważeniu i masie 140g (bo tyle waży typowa sandaczówka 17lb), czy o idealnym wyważeniu i masie 80+ g? :) Czy blank będzie trwały - czas pokaże.

 

BTW, zejście z wagą kołowrotka o te 60g może oznaczać albo konieczność pogodzenia się ze znacznie niższą jakością, albo wydatek rzędu kilkuset PLN więcej... Tu kołowrotek był już wybrany i kupiony - optymalny. Choć niektórzy twierdzą, że jest do d..y... Ani duży, ani ciężki.

    • Friko lubi to
Bramka nr 2;) Bardzo ciekawy test. Przez chwilę jerkbait.pl stał się tym, co przyciągnęło mnie tu przed laty - kopalnią usystematyzowanej wiedzy.

Zmartwiła mnie natomiast masa Burnta. Na ten jasny, nudny do granic możliwości korek patrzeć już nie mogę. Bleh ;)

Lepiej mieć kij o idealnym wyważeniu i masie 140g (bo tyle waży typowa sandaczówka 17lb), czy o idealnym wyważeniu i masie 80+ g? :)

 

... pomijając ten fakt,  Stella 4000 FE wazy ok. 270 gr. a Vanquish 4000 jeszcze mniej ( ok. 240 gr. )  - i to raczej pod taką gramaturę kołowrotka ten kij był szykowany.  Fotografia w artykule, która pokazuje punkt wyważenia kija tuż za uchwytem, jest zrobiona z przypiętym kołowrotkiem o masie ok 270 gr.

Właśnie pociągnąłem 100szt. flora. Z przyjemnością się przy nim ponudzę :)

Czasem zastosowanie cięższych korków ma sens. Ale celowo i w ograniczonych ilościach.

Stella FA 4000 5.7:1 waga 360g (http://jerkbait.pl/t...a4000-cena-900/:)

Ale to mniej istotne. Jeżeli miejsce wyważenia się w tym przypadku wiele nie zmieni, to oczywiście odpowiedź na pytanie Krzyśka jest oczywista. Wolę lżejszy kijek. :)

Natomiast waga całości zestawu, oczywiście w największym stopniu zależeć będzie od przykręconego młynka

    • mlt71 lubi to
Krzysztofie, będziemy nad tym radzić. I nudy nie przewiduję. No chyba że różnica w masie spać mi nie da ;)

@doktorek

Kij był szykowany pod Stellę FE 4000 ( 270 gr) a docelowo być może Vanka ;)   zgodzę się, że szkoda byłoby posuć zestaw zakładając do lekkiego kija toporny kołowrotek, na szczęście jednak nie ma takiej konieczności ;)

 

Obrazowo: ze Stellą 4000 FE cały zestaw (wędka plus kołowrotek) waży mniej niż sama stara Stella FA ;)

    • doktorek lubi to
Zdjęcie
Piotrek Milupa
28 paź 2013 22:03
Artykuł to "jawna dyskryminacja" grubasów, chyba czas przejść na dietę ;)
Paweł świetny tekst i fajny kijek :)

Ma sens jak się składa lekki kij z tylko z SKSS-em  i czterem plastrami korka burl na końcu blanku.  Nie ma sensu w długich patolach gdzie często widać dzieloną (bo ładna) z burla i sporym fore (bo będę holował) a wszystko z korków strukturalnych i korkogum.

Paweł dzięki za poważenie podrobów, nie wszystkie mi się chciało ważyć (wstyd się przyznać). 

 

Czasem zastosowanie cięższych korków ma sens. Ale celowo i w ograniczonych ilościach.

@doktorek

Kij był szykowany pod Stellę FE 4000 ( 270 gr) a docelowo być może Vanka ;)   zgodzę się, że szkoda byłoby posuć zestwaw zakładając do lekkiego kija toporny kołowrotek, na szczęście jednak nie ma takiej konieczności ;)

 

Obrazowo: ze Stelllą 4000 FE cały zestaw (wędka plus kołowrotek) waży mnie niż sama stara Stella FA ;)

I taki zestaw (z Vańkiem) ;) - to zestaw marzenie na łódkę.

Obrazowo: ze Stellą 4000 FE cały zestaw (wędka plus kołowrotek) waży mniej niż sama stara Stella FA ;)

 

Robi wrażenie. Może być ciężko to sobie wyobrazić, trzeba wziąć do łapy i machnąć. Kij jest niesamowicie operatywny.

Blank jest dobrze zbalansowany, z RX7 nie jest tak różowo.

Tak, byłoby z +20g i niekoniecznie w dolniku ;)

Każdy blank trzeba zbroić indywidualnie, najlepiej pod dany kołowrotek, czy też typ kołowrotka, dobierać masę elementów i długość rear. Inaczej może wyjść niezły pasztet. Tu akurat można było poszaleć.

    • Dienekes lubi to

Witam,

Tekst Frika udowadnia, że rodbuilding to jest sztuka prowadząca do uzyskania tego, czego się oczekuje od wędziska. Warunki są dwa, wiedzieć, czego się chce i wiedzieć jak to osiągnąć.

Ja przykładowo, na tle XSB783 kombinowałbym, kosztem wagi gotowego kija w okolicach 110-120g, żeby dolnik od środka stopki oscylował w granicach 29-30cm i kijek był wyważony już pod młynek poniżej 250g - gdyby się udało, to sumarycznie nadal by się w zasadzie wszystko zgadzało. Po prostu tego bym oczekiwał. Dzięki artykułowi wiem więcej w temacie jak to można osiągnąć, a to, jak zauważył wyżej Kolega @Dienekes, kapitalna wartość jerkbaita.

Dziękując za powyższy, życzę kolejnych tak ciekawych tekstów.

Pozdrawiam

Arek

    • Friko, jbk i Dienekes lubią to

Dziękuję  wszystkim za dobre słowo :) to miłe

 

Zgadzam się z przedmówcą że trzeba mieć sprecyzowane oczekiwania.  Np  jak projektowaliśmy długość dolnika z @krzyśkiem to badaliśmy jak docelowy właściciel kija (@mario) trzyma kołowrotek - czy stopka jest pomiędzy palcem środkowym i serdecznym czy np. pomiędzy małym i serdecznym;  Mariusz zmierzył również dolniki w innych swoich kijach żeby podać nam długość najbardziej dla niego komfortową

 

Dodatkowym plusem wydłużenia dolnika w takim kiju może być skrócenie jego "roboczej" części przed kołowrotkiem, co z kolei zmniejsza dźwignię przy jigowaniu. Myślę, że w tym konkretnym przypadku bardzo to ułatwi prowadzenie koguta "z kija" np.  Jak "krótkość" kija wpływa na komfort jigowania przekonałem się kiedyś osobiście kiedy podczas jednego z wyjazdów wędkarskich musiałem łowić przez cały czas dosyć ciężkimi przynętami - i naprawdę byłem w stanie odczuć różnicę w komforcie przy łowieniu kijem długości 7'0" i 6'6"  - oczywiście różnica była na korzyść kija krótszego.

 

W tym tkwi właśnie jak słusznie zauważył mój Przedmówca siła rozwiązań typu custom - można zrealizować to czego się chce, czego się potrzebuje

Oczywiście można krócej, doważając nieco dolnik. 26cm rear daje dobre podparcie o przedramię, a właściciel kijka ma kawałek ramienia. 23cm są jak najbardziej ok., przy łowieniu z łódki na siedząco wędzisko byłoby jeszcze bardziej poręczne; może ciut mniej przy forsownym holu większych ryb. +30g w komponentach daje pole do prawie nieograniczonej palety rozwiązań zbrojenia, byle przy tej długości dolnika dodawać masy za, a nie przed uchwytem kołowrotka. Mogłoby to oczywiście relatywnie bardziej rozmiękczyć XSB, który w prezentowanym zbrojeniu praktycznie nie zwolnił - na sucho jest naprawdę cholernie szybki i szczytowy, wręcz nieprzyjemnie. Ale nie przesadzajmy - w tak krótkim i sprężystym blanku ciężko byłoby przesadzić z doważaniem dolnika.

Czy moglbym prosic o rozwiniecie tego zdania :

 

"wszystkie przelotki w ramce L w kiju zostały założone przez Krzyśka w systemie forhan locking wrap, z tego samego względu"

 

Dziekuje

Krzyśku odpowiesz Danielowi? Ja już nie pamiętam ostatecznie czy forhana dlaiśmy na L-kach czy na LV6 również ?

W tej koncepcji lajtowej będę miał przyjemność ciąć zanderki w uk . Może nie tak lekki blank bo w dwóch kawałkach etc... (pewnie będzie lżejszy w przyszłym roku) , ale sam Twórca napisał "kosa" :) Fajny artykuł "czarno na białym" , pozdrowionka .

LV6 i L-ki. Na małych LV-kach fantastycznie się to wiąże i baaardzo przyzwoicie się lakieruje. Gorzej z L-kami, bo mogą się robić pod ramką niezbyt ładne gluty. Wskazane jest lakierowanie na dwa razy i nakładanie minimalnych ilości lakieru. O ile pamiętam, to udało mi się to jakoś ogarnąć w tym kiju.

 

Cel jest jeden - wzmocnienie omotki na przelotce o krótkiej stopce. Ryzyko wyciągnięcia przelotki spod omotki jest zminimalizowane tak bardzo, jak to możliwe. Co do techniki - są nawet zdjęcia poglądowe na j.pl, np. tu:

http://jerkbait.pl/t...an#entry1300164

W tej koncepcji lajtowej będę miał przyjemność ciąć zanderki w uk . Może nie tak lekki blank bo w dwóch kawałkach etc... (pewnie będzie lżejszy w przyszłym roku) , ale sam Twórca napisał "kosa" :) Fajny artykuł "czarno na białym" , pozdrowionka .

 

Avid 66MHF2, trochę cięższy blank, mniej ciśnienia na zejście z wagi na gripach + opis + zaczep, ale efekt jest podobny. Tu właśnie znalazły zastosowanie arbory od Piotrka Matusiaka. Są bardzo lekkie, ale nie tak kruche, jak te jasne z MH, czy Fuji. Zestaw przelotek ma drobne różnice na stożku i na szczycie, ale cóż by to był za rodbuilding, gdyby wszystko tłuc na jedno kopyto?

    • Maciejowaty i paawelek83 lubią to
Dziękuję za informacje i wyjaśnienia o forhanie.
Czy korek byl lżejszy od pianki w tej samej rozmiarowce i kształcie?
Z jakich powodów daliscie na szczytowce micro sic a nie odwieczne fst?
Czy inne modele uchwytów były brane pod uwagę?
Dlaczego ze względu na walke o gramy nie poszliscie w skeleton dps 17 na rurce woven carbon ?
Bardzo cenna informacja o wadze tasmy pod uchwyt - pewnie niektórych malo ucieszy ;)
I ostatnie pytanie:
jak wpływa na długość dolnika umiejscowienie stopki kolowrotka między palcami @Mario skoro długość owego dolnika dopasowana jest do wyważenia wedki z kolowrotkiem ? Sposób trzymania może chyba mieć wpływ na poziomie koncepcyjnym na taki a nie inny profil elementów rękojeści...
    • Maciejowaty i robbox4 lubią to

Sporo pytan... zaczne od konca  - długość dolnika dobieraliśmy w pierwszym rzędzie pod kątem komfortu operowania wędką, stąd to badanie układu dłoni na kołowrotku i mierzenie dolników w innych wędkach. Wyważenie było efektem wtórnym, jako ze wyszedłem z założenia że przy tak lekkim projekcie samo wyważenie nie jest aż tak istotnie. Na koniec wyszło bardzo dobrze, ale długość dolnika dobieraliśmy kierując się w pierwszym rzędzie ergonomią zawodnika / chęcią skrócenia długości operacyjnej kija pod kątem łowienia na koguta a nie wagą kołowrotka ; 

 

Uchwyt skeleton z inserten woven graphite będzie cięższy od zwykłego DPS-17 moim zdaniem chociaż przyznam uczciwie że tego nie zważyłem więc to tylko moje domniemanie, chyba że pojawiły się jakieś nowe inserty o których nie wiem ; DPS-17 ma dosyć cienką ściankę nylonowo-grafitową co też było widać po tym ze w sumie skracając go nie uzyskaliśmy jakiejś kosmicznej redukcji wagi (jak pisałem w artykule ok 1 gr na odcinku ok 11-12 mm)

 

Inne modele uchwytów były brane pod uwagę np. nowe SK ale one są moim zdaniem mało ergonomiczne w wersji proponowanej przez Fuji a z kolei zabudowywane insertami zyskują ergonomiczność ale tracą swoje walory wagowe wynikające ze "szkieletowości", poza tym nie podoba mi się ich skomplikowana budowa - wolę prostotę i jednoelementowość DPS'a, mam taką filozofię że czym prostsze rozwiązanie tym bardziej niezawodne :)

 

przelotka szczytowa LGST w rozmiarze 4.5 dobrze łączy się z L5 pod względem wysokości, ma również solidniejszą ramkę od przelotki typu F i lepiej rozwiązane łączenie "wsporników" z tulejką tj. nie nad tulejka tylko pod nią, myślę że w jakimś stopniu może to rzeczywiście ograniczać splątki na szczytówce chociaż nie przesadzałbym z tym - ogólnie  biorąc pod uwagę zastosowanie wędki, uznałem że lepiej będzie pasowała do tego "kalibru" od F-ki. Waga tej przelotki wyniosła 0,20 grama

 

I na koniec pianka vs korek - ja nie ważyłem ale Krzysiek ważył. Generalnie nie daliśmy pianki bo przede wszystkim nie mieliśmy dostępu do dobrej pianki - pianka Batsona, która kiedyś była świetna teraz niestety obniżyła loty więc woleliśmy dać porządny korek.  Wśród pianek są podobne gradacje jak w korku, tylko że trudniej je uchwycić. Pianki gęstsze / twardsze mogą ważyć więcej od miękkich "gąbek" ale mieć lepsze właściwości użytkowe.  Przy wadze wszystkich elementów korkowych poniżej 12 gr nie było chyba w naszym przypadku za bardzo ciśnienia na dalsze drążenie tematu ;)

 

uff

 

EDIT: widzę że się trochę zdublowałem z Krzyśkiem w międzyczasie