Nie mam zdjęć z rybami, ale parówą to bym jednak wolał nie być - już wystarczy, że zostałem muszkarzem...
Po niemrawych przymiarkach w 2016, w świeżo minionym sezonie postanowiłem poduczyć się trochę łowienia muchówką. Odrobiłem jakieś tam lekcje i skompletowałem sprzęt, po czym z początkiem maja wyruszyłem na Północ.
Pierwszy przystanek to południowa Norwegia. Niewielkie jeziorko, nad którego brzegiem mieszkałem przez ponad miesiąc, dało mi pierwsze pstrągi na muchę: najwcześniejsze niemrawe, pojmane na Red Tagi i pijawki, z czasem coraz żwawsze i chętniej podnoszące się do suchych muszek. Rzuty - a trenowałem każdego wieczora, po zakończeniu zajęć obowiązkowych z traktorem i piłą łańcuchową - były coraz dalsze i celniejsze, i ryby coraz większe, aczkolwiek na tej dość ubogiej wodzie czterdziestak był świętem.
IMG_2934.JPG 49,95 KB
11 Ilość pobrań
Początek czerwca to kilka wypadów nad jedną z pobliskich rzek łososiowych. Na drzewach smętnie zwisają rybie truchła, napotkani wędkarze lokalni w amoku kontestują "movable fishing" i ganiają w tę i z powrotem - idą laksy! Za pierwszym razem to sobie tylko trochę popatrzyłem, za drugim wstydliwie trenowałem rzuty dwuręczną muchówką w jakimś umyślnie mało atrakcyjnym miejscu. Za trzecim, mniej więcej na wysokości spinningisty, który bez ceregieli władował się tuż poniżej mnie, mojego Sunray Shadow pobrał stwór, z którym trochę poprzeciągaliśmy linę, dopóki nie zdecydował się na pełne wynurzenie i wytrząśnięcie muchy w powietrzu. Tyle dobrego, że zdążyła go jeszcze zobaczyć Żona, właśnie nadbiegająca z odsieczą. Jest co wspominać, a nawet rozpamiętywać.
IMG_2988.JPG 71,65 KB
10 Ilość pobrań
Z początkiem lipca mieliśmy na chwilę zatrzymać się w szwedzkiej Laponii - zostaliśmy do końca września. Najpierw w Lulea, później w kompletnej głuszy na północ od Arvidsjaur. Pierwszego w życiu lipienia złowiłem w Pite.
IMG_4533.JPG 37,24 KB
9 Ilość pobrań
Później były kolejne, także w mniejszych rzeczkach, ale najlepiej zapamiętam wyprawę ze szwedzkim kolegą, w "ostatni dzień lata" w początkach września, nad Pite w jej górnym biegu: najpierw 100 km jazdy szutrami, za granicę upraw rolnych, gdzie już tylko renifery, a potem 2 godziny marszu przez bagna - dla grubych lipieni i takich widoków.
IMG_4806.JPG 31,88 KB
7 Ilość pobrań
Przeciągnęliśmy łowienie, i sesję fotograficzną, do zmroku, w związku z czym powrót przez głazowiska i bagna po pas kosztował nas trochę nerwów. W każdym razie mnie - Peter był w komandosach. Żony oczywiście dzwoniły, o czym dowiedzieliśmy się nieco później, bo byłoby skandalem, gdyby w takich miejscach był zasięg.
IMG_4804.JPG 47,03 KB
9 Ilość pobrań
Ostatni wypad z muchówką pod koniec września, już w Finlandii nad Iijoki. Bez ryb, za to z jesiennymi kolorami i w charakterze rekonesansu przed tegorocznymi podbojami.
IMG_5263.JPG 56,39 KB
9 Ilość pobrań
Nie wyprzedałem sprzętu spinningowego i castingowego (choć przyznaję, ograniczyłem arsenał), nie "przeszedłem na muchę". Parę razy, zastawszy niesprzyjające warunki nad wodą, wracałem do samochodu po spinning. Ale ostatnio wiodę dość koczowniczy tryb życia, do którego muchówka pasuje jak ulał, i cieszę się na myśl, że jestem dopiero na początku drogi i wiele nowych przygód i doświadczeń przede mną.
Tymczasem na zimowej kwaterze korzystam z dobrodziejstw jerkbaitowej szkółki wiązania much (jako wolny słuchacz, bo na razie nadrabiam zaległości z pierwszego roku).
Użytkownik chub norris edytował ten post 03 styczeń 2018 - 23:43