„Głowacica-wędkarza-doskonałego- moja-mocno-subiektywna-recenzja-i-refleksje – repetycja czyli bis
Własnie otrzymałem ksiegę i chcąc niezwłocznie skonfrontować wlasne, wyłącznie personalne przemyślenia, wnioski i odczucia z subiektywną recenzją krakuera-autora tego wątku, zacnego meża i małzonka 3 żon kolegi M wnet przystapiłem do analizy lektury. Zatopiwszy się w niej niesiony żądzą poznawczą ( a ta –wiadomo, zawsze wiąże się z tłumieniem afektów, te zaś z zasady ustępują instyktowi badawczemu), mając świadomość wrodzonej eksperiencji do właściwej i adekwatnej oceny od rana pasłem się, poiłem i napawałem tak treścią jak i obrazami zawartymi w wydawnictwie pod redakcją Sz. Pana Stanisława. Ani się nie oglądnałem, a już byłem na 41 stronie, zanim Anioł Panski "zwierzy" dzwony ogłosiły bo kurier bardzo rano ją rozdysponował jakby przeczuwając mój ferment w oczekiwaniu na jego przyjazd. Różne mysli i przemyslenia w tym czasie kłebiły się w glowie i w skroniach nawet zapulsowało ( o wylewie nawet pomyslalem , ale to nie sprawy naczyniowe na szczęscie, a prędzej osobliwej ekstazie uległem nie wiedziec czemu.. ). Wiec żeby nie uleciały i nic się nie zmarnowało, nie utraciło… postanowilem natychmiast , na gorąco spisac i podzielic się z nimi z Wami , póki wszystko świeże i ciepłe jeszcze...Lecz od razu zastrzegam się, że jeśli ktokolwiek czytając moje autorefleksje dozna jakiekolwiek przesłanki iż może to być w jakiś sposób prześmiewcze, cyniczne, sarkastyczne czy nawet szydercze, niech wie że to sa to li tylko Jego własne domniemania, nie mające nic wspólnego z przekazem autora tych słów. Innymi słowy wszelkie podobienstwo do osób i zdarzen jest przypadkowe i jakakolwiek osobista impresja ewentualnej „karykatury” tych osób lub treści nie jest zamierzona - bron Cię Panie Boże..przeze mnie absolutnie.
Zatem, przystepuję co nastepuje. Mogłbym jeszcze tytułem wstępu mówić długo i mądrze, ale nie będę tu świrował pawiana bo znaki (w maszynopisie) uciekaja i zabraknie ich na tresciwsze i bardziej merytoryczne "resume" związane z przedmiotem eksploracji. A do konca ksiazki jeszcze 235 stron!
Ksążka jest zielona. To dobrze. To przyjazny kolor każdemu wedkarzowi, szczególnie doskonałemu, czyli nam wszystkim oczywiście . W połaczeniu z jesienną szatą nadbrzeżnego drzewostanu na zdjęciu z okładki, rudo- bordowe lico królowej Podhala pieknie się komponuje z tłem i formuje obraz tworząć absolutną jednosć pospołu. Wspaniala kompozycja. Zauwazcie jaką agresywną, dziką i złą minę ma ryba na tym zdjęciu. Nie jest widać przyjazna, misiowata i zadowolona z faktu że ktos ją przytula. A proszę zauwazyć. Jakie odmienne lico ma łowca tego kapitalnego okazu. Błogie, promienne, ukontentowane- jak po dobrze spełninym akcie… Az miło popatrzeć. Głowacica wedkarza szczesliwego…
Otwieram ksiegę. Po przeczytaniu wstępu moją uwage przykuła mała drobna rzecz. Na reklamie książki „ Wedkarz Doskonały”-str.8, u dołu jest dopisek- uzupelnienie tytułu: „czyli wypoczynek człowieka myslącego”.. i wtenczas przez myśl przemknęło mnie jakby tak do tytułu „ Głowacica wedkarza doskonalego” dodać u dołu : czyli nie najezdzić się, a złowić” .. ( no bo jak doskonały to rach ciach i siedzi..!)
Ale to tylko moje takie abstrakcyjne skojarzenie.
Na stronie 10 na zdjęciu siedzi Wojtek ( Łopatka) pod kopką siana. W pierwszym momencie pomyslałem- czyta brewiarz...
Strona 16. Pacze i widze. W wodzie z nastroszonymi wędziskami stoi 9 –ciu chłopa niczym w szyku bojowym piechoty, czy w tyrarierze poszukiwawczej jakiej? Aha, głowy chłopaki pewnie szukają pomyślalem.. Łatwo nie będzie...18 nóg w wodzie , a ryba to płochliwa.. Podpis pod zdjęciem: „ członkowie klubu …przed Wigilią” … Nasuwa się tutaj pytanie... takie pytanie… , co może być na stole we Wigilie? Ryba! jak nic, pomyslalem, no przecież nie położą pasztet we Wilię…Tylko troszku to kontrastuje ze zdaniem z wstępniaka” autora : „…Nie można tez przecenić faktu, ze glowacica jeszcze egzystuje w polskich wodach jedynie dzięki i wędkarzom…J
Str 19. … Delektowac się „huchenweinem” …ech, rozmarzyłem się.. W moich czasach się też delektowało głowacicowymi trunkami , ale nie było to wino „dedykowane”, raczej na wszystkie ryby było –takie „plenarne” - słodkie, owocowe, biale… No, inna sprawa i sympozjów tedy tyle nie było. „Plenum” za to było co 4 lata chyba…
Str. 41. Fot. 18. Zbyszek z głowacicami. Olsnienie! No kruca!- jak skóre zdjął. Przecież po lewej klęczy Jan Chimilsbach! ... Himilsbach pił kiedyś piwo na środku Marszałkowskiej. Podeszła do niego staruszka i mówi -
Co Pan tu, proszę Pana, sieje zgorszenie? Piwo Pan pije na środku ulicy kuzwa?!!! Babciu – powiada Janek – pani nie wie o co tu chodzi. Ja do organizmu wprowadzam bajkowy nastrój...
Żeby nie przedłużać ( i nie psuć nastroju) , powiem na koniec tej jakże obszernej i merytorycznej recenzji krótko i zwięzle ( szort end słyt ). Książka generalnie mnie się podoba,. bo jest duzo grubsza od wydawnictwa P&L tego samego autora...Jedna rzecz mi się niej nie podoba... Nie ma w niej nic o mnie!
Użytkownik border river edytował ten post 07 listopad 2018 - 16:50