Nie padało prawie dwa wiosenne miesiące . I zaczęło ... Najpierw susza , niżówka , katastrofa i czarnowidztwo , a później dwa dni ciągłego i rzęsistego deszczu . Wbijam się nad rzeczkę w pierwszy dzień nieco pogodniejszy i mniej dżdżysty odrobinę . Oczywiście woda poszła o jakieś dobre pół metra w górę , rwie niemiłosiernie i wypełniając szerokie już korytko mocnym i równym nurtem nie daje zbytnio nadziei na sukces , niosąc znacznie więcej niż zwykle zawiesiny . Dobrze , że mam w miarę rozpracowany brzeg , bo brodzę teraz w ciemno po wąskim już i grząskim przybrzeżnym pasie tak do pół uda , miejscami zasysa mnie głębiej . Okoliczne pola , brak zadrzewienia w zlewni ciurka i głębokie osadzenie go w terenie powodują dużą podatność na gwałtowny przybór . Tak też jest w tej chwili . Z jednej strony dobrze , bo pada , a z drugiej walczę z efektami tego stanu rzeczy dosyć beznadziejnie . W każdym bądź razie kolejne miejscówki już takimi nie są z racji zmian w układzie nurtu . Szukam jakichś cieni prądowych i miejsc dotychczas beznadziejnie płytkich i wolnych , a dających teraz jakąkolwiek szansę na kontakt .
Po jakimś kilometrze człapania w zielsku mam wreszcie branie . Coś zainteresowało się stareńkim Tiny , który jest dobry na takie warunki w wodzie a nie przypomina tych aktualnych wobków swoją pracą . Jest przyjemnie migotliwy i nie stawiający oporu w mocnym nawet nurcie . Branie jest dziwne i nie przypomina w żaden sposób kleniowych łupnięć sprzed tygodnia . To raczej takie jaziowe bardziej puk-puk z dwutaktu . I nie zacięte niestety . Ale dało do myślenia , choć jazia tutaj nie miałem jeszcze . Dochodzę do miejsca najlepiej rokującego w tych warunkach . Pod moimi nogami rwie główny nurt , a złamany dużymi kępami zielska i płycizny pod drugim brzegiem daje teraz prądową enklawę spokoju głęboką na jakieś 70 centymetrów myślę . Zakładam Killer Egg'a w zielonkawych barwach ( takich jaziowych bardziej ) i staram się ulokować go tuż pod trawami naprzeciwko mnie . Później kilka twitch'owych podciągnięć połączonych z migotliwym odpuszczaniem "jajeczka" na odcinku półtora do dwóch metrów , zanim wściekły nurt zgarnie przynętę . To wszystko w stosownej mikro skali oczywiście . I doczekałem się . Walnął w opadzie , pożerając wobka w całości . Duży i złoty młynek na powierzchni od razu dał znać , że to jasio zakąsił . Walka całkiem ambitna tym bardziej, że wlazł skubany w silny nurt i potrafił go wykorzystać całkiem skutecznie . Spory już jak na moje warunki ostatnimi czasy jaź , pełen śladów po burzliwych tegorocznych amorach , wprawdzie zabliźnionych ale dających pogląd tego , że było chyba gorąco .
Sprzętowo standardowo FX 902-2 , Exsence Ci4+C3000M , Sunline Singlon V Tough 0,16 mm i Killer Egg w limitowanej wersji kolorystycznej sprzed jakichś dwóch lat
.
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 06 maj 2019 - 21:35