Jeśli masz przypuszczenie graniczące z pewnością a przepisy nie zabraniają to szybkie uśmiercenie ryby i skonsumowanie jej wydaje mi się lepszym rozwiązaniem niż wypuszczenie osobnika, który będzie konać długo a potem gnić w sitowiu.
By nie mieć takich dylematów stosuję praktycznie zawsze sprzęt nieco mocniejszy niż teoretycznie potrzebuję. Jeśli chcę rybę wypuścić, robię to z czystym sumieniem, jeśli chcę rybę zabić (w celach kulinarnych oczywiście) to jest to mój wybór, moje sumienie -nadal czyste- i robię to tak, by ryba nie czuła zbędnego cierpienia.
Przyłowów uniknąć się nie da, ale celowe stosowanie zbyt lekkiego sprzętu na porządne ryby, które po długim holu gdy dały już swoją walką przyjemność i satysfakcję z trudnego zwycięstwa "ambitnemu" wędkarzowi, przy ortodoksyjnym stosowaniu C&R zakrawa w moim przekonaniu na hipokryzję i sadyzm.
Przy czym uważam, że metoda żywcowa powinna być zakazana a typki które nią łowią i między braniem a zacięciem wypalają papierocha a potem pakują 40cm szczupaczka "bo zażarł i nie ma szans na przeżycie" - co zwykle jest działaniem w pełni świadomym i celowym -powinni być traktowani z całą surowością jako regularni kłusownicy.
Użytkownik morrum edytował ten post 06 czerwiec 2019 - 08:24