No i dzisiaj już wszystko jasne - jutro też nie wypłynę . Takiego grudnia to nie pamiętam od lat . W sumie dziesięć dni umożliwiających łowienie , a dwadzieścia jeden ( bite trzy tygodnie !) to zlodowacenie zbiorników bez możliwości wypłynięcia . Czegoś takiego się nie spodziewałem absolutnie . Jeden dzień , a właściwie dwie popołudniowe godziny fantastyczne jeśli chodzi o brania i kontakty , ale bez szczęśliwego finału niestety . Czas zatem na ostatnie późnojesienne remanenty , czyli listopad w pigułce .
Pierwsze dwa tygodnie bez konkretnej ryby . Jakieś brania delikatne i owszem , jakieś szczupaczki niewielkie tak , ale nic z kolcami nie chciało się pokazać za żadne skarby . Temperatura wody dosyć szybko pikowała w dół , natomiast nie przekładało się to absolutnie na koncentrację jesienną białorybu i - co za tym idzie - na towarzyszącą tym skupiskom obecność drapieżników . Zapisy na echu często przypominające pustynię , co działało dosyć deprymująco . Poziom wody nadal wysoki, czyli taki normalny . Ale że od tego odwykliśmy ostatnimi czasy , to nadal jest dosyć zaskakujące zjawisko . Odwiedzam naprzemiennie "płytką" jak i "głęboką", czyli typowo jesienną już część zbiornika w nadziei, że albo wreszcie namierzę ryby , albo trafię na ich zwiększoną aktywność . O małej ich ilości po intensywnym , gruntowo-trupkowym początku jesieni nawet nie wspominam i absolutnie zdaję sobie z opłakanych efektów tych działań sprawę . Nawet po zdecydowanie zmniejszonej ilości nocnych obozowisk widać było , że łowić już specjalnie nie ma co .
Równa połowa miesiąca . Miejscówka grająca dobrze w tym sezonie . Seria eliptycznych wgłębień w twardym placku dna w pobliżu korytka . Męczę ją chwilkę żeby wcelować dokładnie w niewielkie zagłębienia w nadziei , że tym razem przyniesie to efekt . Branie dokładnie w punkcie , w którym guma ląduje te kilkanaście centymetrów niżej niż okalający poziom dna . Wyraźny , choć nienachalny pyk zacięty w tempo na pełnym wyrzucie . Twarda walka z nadzieją na coś większego , ale stworzenie i tak bardzo urodziwe . Japońska klasyka na końcu zestawu .
IMG_20211115_154535.jpg 55,21 KB
34 Ilość pobrań
IMG_20211115_154607.jpg 57,51 KB
34 Ilość pobrań
Dwa dni później już na głębokim w miejscu , które zazwyczaj omijam szerokim łukiem , bo go nie lubię i nie czuję . Jest takie zbyt oczywiste i tak na dobrą sprawę to jakieś sensowne ( lub jakiekolwiek bardziej ) ryby łowiłem tutaj bardzo dawno temu . Późny , jesienny wieczór przechodzący już w pełny zmrok . Zaczepowe i nierówne sąsiedztwo korytka . Staram się prowadzić przeciążoną nieco gumę równolegle przy samej naprawdę "dudniącej" echem krawędzi koryta . Branie w miejscu , w którym spodziewam się przyhaczenia o mini garbek , łapiący przynętę idącą tym torem . Wyraźny , ale i bardzo subtelny pyk i zacięcie . Piękny , brzuchaty już i jakże wytęskniony nocny sandacz . Bardzo silny . Nie chciał odkleić się od dna zbyt chętnie . Tym razem kopyto z celownikiem , dobre przed laty , dało chwilę szczęścia . Wpięty w same nożyczki .
IMG_20211117_163129.jpg 35,41 KB
34 Ilość pobrań
IMG_20211117_163332.jpg 46,81 KB
35 Ilość pobrań
Kolejne dwa dni później . Płytkie i średnio atrakcyjne , choć dobre okresami miejsce . Musi być tam drobnica , żeby zagrało a o to ostatnimi czasy było ciężko . Tym razem widzę jej skupiska i ustawiam się dokładnie tak , jak trzeba . Branie w tym pierwszym ustawieniu bardzo delikatne . Odczucie jest takie , jakby guma wylądowała na nieco bardziej twardym podłożu niż wszystko to, co dookoła . Zacinam profilaktycznie z lekkim opóźnieniem i o dziwo jest piękna ryba . Początkowo robi totalną zmyłkę , wychodząc od razu do powierzchni i udając tym samym szczupaka ale sposób , w jaki trzepie łbem na boki sunąc wierzchem jest taki sandaczowy bardziej i przyłódkowy , a wszystko odbywa się na pełnym dystansie . Po chwili schodzi w dół i walczy tak , jak powinna . Mocno też . Japońskie 4,5 " w klasycznym umaszczeniu nie zawodzi po raz kolejny . Doławiam po chwili dwa szczupaczki . Ryby odpaliły ewidentnie , ale bez dalszych sukcesów w końcówce dnia .
IMG_20211119_145452.jpg 61,74 KB
34 Ilość pobrań
IMG_20211119_145505.jpg 60,2 KB
33 Ilość pobrań
Nazajutrz znowu ląduję w miejscu niezbyt przeze mnie lubianym , które dało przedostatnią rybę , a które teraz ewidentnie tętni życiem . Zapisy na echu są obłędne . Niektóre przyprawiają o zawrót głowy . A wszystko to na bardzo niewielkim obszarze , który poprzedzają całe połacie zwykłej pustyni . Mam w krótkim czasie dwa dobre kontakty , przypominające bardzie stuknięcie o twarde niż pstryk w opadzie . Po zacięciu krótki acz intensywny opór , puszczający równie niespodziewanie jak się pojawił i okraszony konkretnym bujnięciem przy dnie . Stoję plackiem na miejscówie robiąc od czasu do czasu delikatne i kosmetyczne korekty ,bo zachodni wiatr nie ułatwia tutaj dobrej prezentacji przynęty . Przeciążone kopyto ląduje tym razem nieco dalej , zahaczając o całkiem miękki i mulisty dołek . Branie też jest muliste i nijakie , przypominające wjazd w reklamówkę . Dopiero po sekundzie od zacięcia ryba się budzi i pokazuje swoją siłę . Chodzi dołem, nie dając się oderwać od dna i okrążając łódkę za trzy razy . Piękny, gruby ryb wpięty centralnie w krawat .
IMG_20211120_134213.jpg 56,58 KB
33 Ilość pobrań
IMG_20211120_134302.jpg 47,25 KB
34 Ilość pobrań
Po kolejnych trzech dniach znajduję niewielkie ślady aktywności ryb na SI w miejscu , które odwiedzać trzeba o tej porze roku mimo tego, że nic pod wodą na to nie wskazuje . Mimo zdecydowanie zimnej już wody branie z tych ewidentnych puknięć tuż przed wylądowanie gumy na dnie . Ale prowadzenie już zdecydowanie ślamazarne i powolne . Bez zdecydowanych skoków po dnie . Ot takie poderwanie z kołowrotka , z minimalnie zaznaczonym czas od czasu ruchem szczytówki . Adekwatne do pory roku i warunków w wodzie . Często obserwując kolegów, którzy do samego końca sezonu zasuwają intensywnym, podwójnym szarpnięciem krótkiego kijka odnoszę wrażenie , że kompletnie nie dopuszczają do siebie faktu zmiennocieplności stworzeń, na które właśnie zaginają parol . I dobrze .
IMG_20211123_154502.jpg 53,75 KB
34 Ilość pobrań
IMG_20211123_154624.jpg 49,57 KB
34 Ilość pobrań
Jedno z ostatnich listopadowych wypłynięć . Woda już w okolicach 3 st.C . Pogoda pod totalnym psem . Zimno , mokro i wieje . Wypływam na chwilkę wieczorem . Nazajutrz ma już ostrzej przymrozić . W poszukiwaniach ryb zapominam się zupełnie i zapada zmrok . Odnajduję ładne ślady w takim letnim bardziej rejonie , w którym teraz właśnie pojawia się sporo potencjalnego pokarmu . Jakiś krąpik za kapotkę mobilizuje i wprowadza stan wyższej gotowości . Branie w resztkach światła na tle zachodniej strony nieboskłonu . Jest bardzo subtelne . Nie wiem do dzisiaj , jak je wyczułem . To było takie zluzowanie plecionki , gdzie ryba startująca do góry robi z niej luźną firankę . Zdecydowanie na modłę szczupakową jakby nie było . Łowię lekko i mimo wszystko bardziej to wyczułem ,niż zobaczyłem . Albo jedno i drugie . Tak czy inaczej zacinam rybę , która idzie w moją stronę robiąc momentalne luz , wcześniej wychodząc do powierzchni i trzepiąc łbem po wierzchu , chlapiąc głośno i wyraźnie .Po chwili stawia mocny opór , bujając się solidnie ze dwa razy i znowu luzuje linkę udając , że zeszła . Nie widzę co się dzieje i po chwili zapalam czołówkę . Takimi skokami holuję sandacza do samej łodzi, parkując go do podbieraka nie bez trudu . Silna , smukła i bardzo dynamicznie walcząca nocna ryba , wpięta w sam krawat .
IMG_20211126_162620.jpg 20,06 KB
42 Ilość pobrań
IMG_20211126_162919.jpg 34,94 KB
43 Ilość pobrań
Sprzętowo MXS72L od Dąbka , Vanquish 16' C3000 , Duel Hardcore Pro PE 1,0 , japońska i polska klasyka na końcu .
NOMINACJA DO KONKURSU "OPIS MIESIĄCA"
Użytkownik bartsiedlce edytował ten post 31 grudzień 2021 - 10:26