Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

[Artykuł] Techniki Rzutowe W Castingu - Pitching I Rollcast


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1 odpowiedź w tym temacie

#1 OFFLINE   remek

remek

    Administrator

  • Administratorzy
  • 26625 postów
  • LokalizacjaWarszawa
  • Imię:Remek

Napisano 03 październik 2012 - 12:20

W poprzednim artykule chciałem przekonać czytelników, że decydując się na wędkarstwo castingowe nie musimy w sposób znaczący ograniczać swoich możliwości w stosunku do klasycznego spinningu. Powszechne mniemanie o małej uniwersalności casta jest przesadne i przy odpowiednim podejściu do tematu możemy stworzyć również wszechstronny jak poczciwy spinning zestaw z multiplikatorem.

No dobrze ale co dalej? Czy są zatem sytuacje, gdzie casting jest mniej optymalnym wyborem? Czy są łowiska na tyle trudne, że dodatkowe „komplikacje” wynikające z panowania nad multiplikatorem w sposób wyraźny uniemożliwiają skuteczne łowienie? A jeśli tak to czy istnieją sposoby ułatwienia sobie życia w warunkach gdzie jest szczególnie trudno. W tekście tym postaram się pokazać, ze można skutecznie korzystać z multiplikatora w łowiskach trudnych technicznie jak i postaram się przekonać, ze jedną z głównych zalet multiplikatora jest łatwość z jaką można precyzyjnie i bardzo celnie podawać wabik w wybrane miejsce łowiska.

 


 

Początki

Początkowo, kiedy opanowałem podstawy łowienia multiplikatorem, podobnie jak inni najczęściej i najchętniej łowiłem z łódki, pomostów bądź z otwartego brzegu na wielkopolskich jeziorach czy rzece Warta. Sytuacja taka nie dawała mi spokoju, gdyż chciałem swobodnie posługiwać się castingiem w każdym możliwym typie łowiska niezależnie od jego trudności technicznej. Inspiracją dla mnie były krótkie filmy na stronie Imakatsu, gdzie japoński wędkarz z niesamowitą precyzją i celnością podawał pękaty bassowy woblerek na krótkie dystanse w pełnym zawad łowisku. Wówczas zastanawiałem się czy ową technikę rzutu można zastosować w praktyce na polskich łowiskach. A jeśli tak to jakie łowiska wymagają takiego łowienia i jak przygotować się technicznie na takie wyprawy?

 

Teoria
W krajach, gdzie łowienie multiplikatorem jest czymś „normalnym”  Już dawno opracowano i nazwano techniki rzutowe nie tylko w castingu. Są to głównie Flipping, Pitching i RollCast. W moim przekonaniu do stosowania w naszych warunkach szczególnie przydadzą się te dwie ostatnie  i na nich skupię cała uwagę.

 

PITCHING  (na lekko)
Zacznę od tej techniki bo ma ona fundamentalne znaczenie jeśli naszym głównym zadaniem jest precyzyjne podanie wabika na krotki bądź średni dystans. Co to znaczy? Mam na myśli przede wszystkim rzuty na kilka maksymalnie kilkanaście metrów w wybrane miejsce łowiska, gdzie spodziewamy się drapieżnika. Metoda ta polega na rzucie wabikiem z pod siebie, kiedy rzut z nad głowy bądź z boku jest niemożliwy. Technika ta umożliwia bardzo dobre obławianie miejscówek ze zwisającymi gałęziami, czy nawiasami. W przypadku obławiania zatopionych drzew czy innych zawad takim rzutem można ograniczyć starty wabików, co jest oczywistym powodem, dla którego nie warto obławiać takich miejsc innymi sposobami. Ja stosuję tę technikę podczas uganiania się za kleniami żyjącymi w małych wielkopolskich rzeczkach, bądź do obławiania pełnych zaczepów miejscówek na jeziorze, jak zwalone drzewa itp.

Przykład  moich „pitchingowych” miejscówek

 


 


 


 

Przynętę trzymamy w lewej ręce na wysokości multiplikatora, linka pomiędzy wabikiem a przelotką szczytową powinna być lekko napięta. Szczytówka wędziska powinna być skierowana do lustra wody. Wówczas jednocześnie puszczając wabik wykonujemy delikatny ruch samą wędka do góry pozwalając, aby wabik z nie duża prędkością i blisko lustra wody podążał w kierunku upatrzonego miejsca w łowisku. Kiedy przynęta znajdzie się nad punktem w którym powinna wylądować, przytrzymujemy szpulę multiplikatora kciukiem zatrzymując jej ruch. Jeśli naszym łowiskiem jest nieduża rzeczka, lub łowimy na dystansie max 7-8m i zależy nam na maksymalnej celności musimy skrócić odcinek linki miedzy szczytową przelotką a naszą dłonią jak tylko się da. Najczęściej chcąc być pewien, że przynęta upadnie w upatrzonym dokładnie miejscu trzymam przynętę mniej więcej na wysokości połowy odcinka między wodzikiem multiplikatora a pierwszą przelotką.  Przy delikatnie napiętej lince i płynnym ruchu wędziskiem precyzja takiego rzutu jest bardzo dużą. Trzeba pamiętać, ze celność rzutu spada proporcjonalnie do odległości na jaką chcemy rzucić przynętę. Rzutu pitchingiem (wersji lekkiej) na więcej niż 13 m uważam za bezsensowne, gdyż na dystansie ponad 10m trudno mówić o powtarzalnej celności rzutów.

W przypadku stosowania multików z korbką po lewej stronie ważnym czynnikiem pozwalającym na lepsze panowanie nad zestawem jest trzymanie podczas rzutu dłoni tak, aby korbka kołowrotka była skierowana nieco do dołu.

 


 

Taka pozycja multiplikatora jest ważna z kilku powodów. Po pierwsze jest to bardziej naturalna pozycja dla dłoni, niż w przypadku rzutu z multikiem skierowanym szpulą do góry, a także wykorzystujemy w ten sposób wydajniej „super free” w jaki jest wyposażony większość używanych przez nas multiplikatorów. Zasada ta odnosi się tak samo do rzutów odległościowych wykonanych z nad głowy jak i klasycznych w castingu rzutów bocznych. Schemat jak powinien wyglądać poprawny rzut tą metoda pokazuje rysunek dołączony do instrukcji obsługi popularnego multiplikatora Shimano Scorpion 1001.

Film instruktarzowy - pitching

 


 

Wędzisko 
W USA metoda pitchingu łowi się  głównie bassy w mocno zarośniętych łowiskach, Stosuje się do tego dość długie kije ( ponad 7 stóp) o bardzo sztywnym i mocnym blanku. Powodów dla których stosuje się takie wędziska jest kilka, najważniejszy jest ten, ze mocnym kijem szybko i łatwo można wyjąć rybę z zarośli zanim ucieknie i zerwie zestaw na podwodnej roślinności. Jest też inny powód dla których stosuje się sztywne kije. Takim wędziskiem znacznie łatwiej panować nad torem lotu wabika co stanowi kardynalną zasadę celnego podawania wabika w punkt na łowisku. Kije bardziej ustępliwe, często opisywane przez producentów jako crainkbait czy mod/fast są zdecydowanie gorszym wyborem. Miękka szczytówka tak pomocna przy rzutach na odległość w pitchingu  ma tendencję do bujania się i pogarsza tym samym celność rzutu. W polskich warunkach najlepsze moim zdaniem są wędziska o podobnych cechach, ale o znacznie mniejszej mocy niż te stosowane na bassy za oceanem. Ja stosowałem kije o deklarowanej mocy 10 lbs co było najbardziej optymalnym rozwiązaniem na okoniowych czy kleniowych łowiskach. Należy szukać kijów o długości minimum 6” ( optymalny kijek to około 7”) o akcji fast albo jeszcze lepiej ekstra fast. Ideałem są wszelkiego rodzaju Drop Shoty jak np. stosowany przeze mnie na okoniowych łowiskach St Croix Avid AC69MLXF, kij ten spisywał się wzorowo przy precyzyjnym łowieniu 5cm gumkami na 6g główkach.

 


 

Innym znakomitym i przy okazji bardziej wszechstronnym typem kija jest spin&jig. Doskonałe kije tego typu znajdziecie w ofercie  ATC/Shikari. Spin&jigi mają delikatną, ale „szpadowatą” szczytówkę co szczególnie predysponuje je do precyzyjnych rzutów. W przypadku pitchingu nie należy obawiać się tego, ze bardzo szybkie i sztywne wędzisko uniemożliwi komfortowe rzuty, co jest nie wątpliwie prawdą przy rzutach na odległosć. Rzut tego typu odbywa się zasadniczo z multiplikatora i ładowanie się kija ma tu zdecydowanie mniejsze znaczenie niż przy rzutach klasycznych.  Jest to jedna z funkcjonalnych różnic między castingowymi rzutami na odległość a sposobem precyzyjnego podawania wabika na niewielkie odległości. Wśród popularnych kijów też znajdziemy wędki umożliwiające stosowanie tej techniki. Są to popularne ST Croix Triumph o mocy 17 lbs.

 

Multiplikator
W tym temacie powiedziano juz wiele. W technice pitchingu szczególnego znaczenia nabiera charakter i ustawienie hamulca rzutowego w multiplikatorze.  Na świecie powszechnie się uważa, że szczególnie predysponowane do technik rzutowych są młynki z wyrafinowanym hamulcem magnetycznym np. MagForce V/Z stosowany w multikach  Daiwa. O korzyści takiego typu hamulca ma decydować charakterystyka hamowania przy niewielkich prędkościach szpuli.  Wśród multików do lekkiego łowienia z takim hamulcem najbardziej interesująca jest Daiwa Liberto Pixy a do średniej odmiany pitchingu Daiwa Alphas 103L bądź jej amerykańska wersja Team Daiwa Sol.  Czy zatem popularniejsze w Polsce multiplikatory Shimano z hamulcami odśrodkowymi są gorszym wyborem?  Moim zdaniem nie, z powodzeniem i bez jakichkolwiek komplikacji stosowałem zarówno scorpiona 1001 jak i Curado 101D czy Antaresa AR . Zainteresowanych tematem bliżej, odsyłam do artykułu Juna Sonody o typach hamulców w multiplikatorach.  

Tyle teorii !!  W praktyce dużo ważniejsze jest w jakim stopniu wyregulujemy hamulec rzutowy w multiplikatorze. Przy trudnych technicznie miejscówkach, zarośniętych brzegach najistotniejsze jest, aby rzuty były celne i co ważne powtarzalne. Niema co zgrywać gieroja i odpuszczać maksymalnie hamulec rzutowy. To nie łowienie boleni na dystans, tylko rzut na kilka metrów. Każde nawet najmniejsze podniesienie się linki na szpuli powoduje splątanie i koniec kontroli nad wabikiem, który albo wpada w zaczepy, albo z nurtem rzeczki odpływa zahaczając linką o wystające gałęzie czy inne przeszkody. W rzucie spod siebie hamulec ustawiamy dość mocno, w przypadku systemu SVS/VBS stosowanego w multikach Shimano należy włączyć minimum trzy bloczki hamulca. Takie ustawienie spowoduje, że podanie kleniowego lekkiego woblerka o masie kilku gram nie będzie stanowiło większego problemu, a linka będzie zsuwać się ze szpuli bez ryzyka spuchnięcia. W przypadku magnetyków ustawienie na pozycję 4-5 ( Daiwa Pixy) pozwalało na pełen komfort łowienie pitchingiem takimi paproszkami jak Alaski Dorado czy kleniowcami Bonito.  

 


 

„Castingowe kleniowce” o masie od 3 do 6g. Takimi przynętami można wbrew pozorom łowić metodą castingową.

 

Przynęty i linka główna
Specyfika większości łowisk, gdzie stosujemy pitching  wymaga stosowania wabików, które przy swojej łowności są relatywnie tanie (ryzyko urwania) a zarazem lotne. Ideałem są wszelkiego rodzaju przynęty gumowe na lekkich główkach nie przekraczających w większości przypadków ( dla łowisk w Polsce!!) 6-8g. Taka przynęta nie tonie zbyt szybko wpadając w zaczepy, a jej masa całkowita oscyluje w granicach 8-10g co powoduje, ze rzut jest możliwy nie tylko z najdelikatniejszych multiplikatorów. Zaletą gumy jest też to, że łatwiej i bez ryzyka skaleczenia można ją chwycić przed rzutem. Jeśli łowimy pstrągi czy klenie i jesteśmy zmuszeni do łowienia woblerami, najczęściej musimy trzymać przynętę za tylnią kotwiczkę. Wymaga to uwagi, gdyż na wbicie sobie grotu w palec mamy większe szanse niż na porządne branie. Można tez wymienić tylnią kotwicę na większy rozmiar, ale nie zawsze jest to uzasadnione, np. połów małych kleni. Innym sposobem choć mniej wygodnym, ale bezpieczniejszym, jest trzymanie woblera za ster. Ja łowię w ten sposób okonie, używając pękatych woblerów DR o dobrej lotności. Tego typu wabiki najczęściej stosują łowcy bassów w JP czy US.

Rodzaj linki determinuje jak zawsze poławiany gatunek ryby czy też miejsce. Ja stosuje plecionkę Power Pro 8 lbs z 3m przyponem z miękkiej i rozciągliwej żyłki 0,18mm, albo chętniej żyłkę Sufix o przekroju od 0,18 do 0,22 (wg producenta). Odradzam stosowanie żyłek o przekroju mniejszym niż 0,18 mm, gdyż bardzo często tak cienka linka ma tendencję do wchodzenia pod szpulę multiplikatora. Nie dotyczy to jedynie najdelikatniejszych młynków do casta UL jak wspomniana Daiwa Liberto Pixy czy Conquest 51. Nie polecam także linek fluorocarbonowych do najlżejszego łowienia, gdyż są one niemalże dwukrotnie cięższe niż plecionka i utrudniają tym samym rzuty bardzo lekkimi wabikami. Chyba, że nawiniemy tej linki relatywnie niewiele na plecionkowy podkład.

 


 

Pękaty woblerek z systemem rzutowym, na spin&jigu Shikari (ISJ 601) o mocy 10 lbs, idealne combo na aktywne okonie, umożliwiające także rzuty leciutkimi woblerkami typu H4F/S.

 


Okoń wyjęty z zawalonego drzewa.

 

ROLLCAST
To bardzo prosta technika rzutowa, podobnie jak pitching do wykorzystania w miejscu, gdzie nie mamy możliwości na pełny wymach kijem i rzut klasyczny. Jednak na tym kończy się podobieństwo z pitchingiem. RollCast polega na maksymalnym naładowaniu szczytówki kija, przynętą i oddanie zmagazynowanej energii podczas rzutu. Szczytówkę trzymamy skierowaną w dół i ruchem nadgarstka nadajemy wędzisku regularny, choć nie za szybki, ruch okrężny. Staramy się „rozbujać” tylko szczytówkę a nie cały kij. Po wypuszczeniu wabika w pożądanym kierunku, kontrolujemy kciukiem szpule zatrzymując ją w momencie kiedy wabik osiągnie interesujący nas punkt.  Brzmi to dziwnie, ale uwierzcie, że stosowanie tej techniki rzutowej jest znacznie prostsze niż próba opisania jej słowami. Do tej techniki rzutowej możemy stosować niemalże każdy typ wędziska. Tutaj zupełnie odwrotnie niż w przypadku pitchingu lepiej sprawują się kije o bardziej miękkiej szczytówce. Taką szczytówkę łatwiej naładować. Rzut ten jak widać angażuje znacznie bardziej wędzisko niż tech. pitchingu.  Istotnym parametrem jest tez długość odcinka linki miedzy przelotką szczytową a przynętą. Im dłuższy odcinek linki tym więcej przestrzeni potrzebujemy na łowisku, ale tez możemy dalej posłać przynętę. Jeśli odcinek linki będzie oscylował w granicach 20-35 cm, mamy pewność, ze posłanie wabika na średnią odległość będzie bez problemowe. Długość odcinka linki trzeba dobrać intuicyjnie do danego łowiska. RollCast jest również techniką pozwalającą na celny rzut choć w stopniu mniejszym niż pitching. Ja stosuję te technikę, szczególnie podczas łowienia w niewielkiej rzeczce o wyższych burtach. Techniką tą łatwo podać wabik pod drugi brzeg niewielkiej rzeczki czy kanału.

Film instruktarzowy - rollcast

 

Mam nadzieję, że ten krótki i ogólny opis technik rzutowych pozwoli wam na penetrowanie trudnych technicznie czy terenowo łowisk. Opanowanie technik rzutowych wydaje mi się dość ważnym elementem łowienia na casting. Jeśli stosowanie rzutów technicznych wejdzie wam w krew, tropienie kleni  czy pstrągów będzie zajęciem jeszcze bardziej przyjemnym niż dotychczas. Ważnym czynnikiem na korzyść multiplikatora w trudnych warunkach jest całkowite panowanie nad długością lotu wabika. Zatrzymać przynętę w punkcie znacznie łatwiej zrobić multiplikatorem niż kołowrotkiem o stałej szpuli. Ilość nie urywanych na zaczepach wabików jest wprost proporcjonalna do zadowolenia jakie płynie z takiego sposobu łowienia metoda castingową. 

p.s Na zakończenie chciałbym podziękować Pittowi za „kleniowe korepetycje”

@Jerzy Wierzbicki Poznań 2007

 

Jeśli chcesz skomentować ten artykuł zapraszam na forum.

Kliknij tutaj by zobaczyć artykuł artykuł
  • Piotrek454, biker1 i pikeft lubią to

#2 OFFLINE   Alexspin

Alexspin

    No comment - subjective opinion only

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 3753 postów
  • LokalizacjaŁódź (łowiska O/Sieradz, O/Piotrków).
  • Imię:Aleksander
  • Nazwisko:senatorskie

Napisano 28 sierpień 2019 - 08:41

Kolejny super instruktaż! Pitching już opanowałem, dzięki czemu ujarzmiłem zestaw L do granicy górnej UL, czyli rzutów przynętami od 2,1g.

Muszę wypróbować RollCasta, choć moje obawy budzi zagrożenie owinięcia się linki wokół szczytowej przelotki.

Dziękuję Jerzy za nauki.


  • gończy lubi to




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych