W koncu puscily lody i mozna bylo przetestowac rzuty nad woda.
Miejsce -lokalny staw,
Warunki- lekki wiatr, slonecznie.
Sprzet:
Kij surf spinning St. Croix Trumph 10 stop ( czteroskladowy travel) 3/4 -4 oz.
Kolowrotki: Penn Battle 6000 z 50 lb. Spiderwire Stealth vs. Daiwa Emblem Pro A z 50 lb. Power Pro Slick 8
Przynety - poppery 5 ,6 i 7 cali w wadze od 1.2 do 2.6 uncji.
Zaczalem z Penn'em. W miare "delikatnie" z miejsca na poczatku a konczylem z malym rozbiegiem, Osiagane rzuty robily wrazenia bo na tej wodzie takich dystansow nie udawalo mi sie niczym innym uzyskac jak do tej pory. Chwile pozniej zalozylem Daiwe dzieki ktorej dlugosc rzutow (wizualnie) wyduzyla sie o jakies 20% plus.
Podsumowujac.
Mysle ze z kijem bardziej wysoko modulowym z innymi przelotkami (St.Croix Surf Legend) mozna bylo by poslac przynete jescze dalej. Druga sprawa to grubosc plecionki, napewno przy np.30 lb. lepsza lotnosc mialy by przynety. Rozmyslam nad 40 lb.i ile moglbym zyskac, ponizej nie chce zchodzic bo obawiam sie "odstrzalow" jak i ryb w przybrzeznych wodach Florydy.
Pierwszy raz mialem do czynienia z PP Slick 8 i jak nie bylem zwolennikiem wczesniejszej PP to ta jak dla mnie jest calkiem OK. Nie czulem roznicy pomiedzy nia a Spiderwire. ( mowa o wyrzutach) chocaz kilka tygodni temu widzialem test w tv pomiedzy tymi plecionkami i jesli chodzi o dlugosc rzutow to wygrala Spiderwire. Wiec moze 40 stka z tej firmy i bedzie lepiej?
Utwierdzilem sie w przekonaniu ze tam gdzie "odleglosc jest wszystkim" kolowrotek z dluga szpula robi robote.