Witam Serdecznie
Z racji tego, że czasu na wędkowanie mam ostatnio niewiele (a w rzeczywistości nie mam go wcale), zajmuję się głównie sprzętem, czyli niekontrolowanymi zakupami. Co wiąże się nieodłącznie z próbą skompletowania tzw. zestawu idealnego. Nie chodzi mi tu akurat o konkretną klasę AFTMA kija dopasowaną do danego łowiska, lecz raczej o sposób wyważenia zestawu, który sprawdziłby się w każdej konfiguracji sprzętowej. Zastanawiam się nawet czy coś takiego w ogóle istnieje. Ale do brzegu … W krajowych opracowaniach dotyczących sprzętu spotyka się zalecenia by środek ciężkości zestawu wypadał mniej więcej w miejscu przejścia rękojeści w blank (punkt A). Z kolei w literaturze anglojęzycznej często spotykałem się z zaleceniem by punkt ten wypadał w miejscu palca wskazującego (punkt C). Znalazłem nawet wyliczenia optymalnej masy kołowrotka w stosunku do masy kija plus masa wysnutego odcinka linki by zalecane wyważenie uzyskać. Jest to, co prawda, niedoskonały sposób, gdyż nie uwzględnia długości kija i sposobu jego uzbrojenia, ale coś w tym chyba jest. Po „organoleptycznym zbadaniu” moich ulubionych zestawów okazało się, że najlepiej operuje mi się tymi, w których punkt równowagi wypada w miejscu oparcia kciuka o rękojeść (punktB) Zaznaczam, że używam głównie takiego sposobu trzymania kija w zestawach średniej klasy AFTMA. Mam w związku z tym kilka pytań. Czy w ogóle aż tak dokładnie wyważacie swoje zestawy? Z jaką tolerancją dokładności? I najważniejsze – czy takie rozważania mają w ogóle sens tzn. czy ma to jakiś wpływ na wygodę łowienia czy bardziej nasze samopoczucie? Oczywiście mam na myśli zestaw w miarę poprawnie skonfigurowany, bo wiadomo, że kij mocno lecący „na pysk” potrafi dać popalić nadgarstkowi.
Pzdrawiam
Jarek M
Załączone pliki
Użytkownik Jarek M edytował ten post 02 marzec 2013 - 18:04