Skocz do zawartości

  •      Logowanie »   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.

Zdjęcie

Arkadia by bujo


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
14 odpowiedzi w tym temacie

#1 OFFLINE   Bujo

Bujo

    Zaawansowany

  • Bloggerzy
  • PipPipPip
  • 4441 postów

Napisano 22 czerwiec 2013 - 10:54

Witam,

 

Jest w naszym hobby jakas niewidzialna nitka, jakies zkonczenie nerwowe, ktore powoduje, ze przestajemy myslec racjonalnie, w glowie mamy zakodowane tylko jedno i nic nie jest nas w stanie odwiesc od wyprawy nad wode. Moja arkadie poznalem bodajze 3 lata temu, wtedy tylko z muchowkami trafilismy na rojke march browna, kazdy zlowil po ladnej rybie jednak to co widzielismy nie pozwalalo nam zapomniec o tej wodzie. W kilku miejscach obserwowalismy niesamowite rybska, chore bo z czarnymi plamkami na ciele. Stwierdzilem wtedy, ze tam wroce ale ze spinem w reku bo pstragi byly wybitnie niemuchowe. 

 

W czwartek po pracy cos zaswitalo w glowie, moze by tam pojechac. Szybka decyzja i w droge. Musze ruszyc o 9 wieczorem by na 4 rano byc nad woda, dobre 800 km, na szczesce glownie autostradami. Podroz uplywa szybko, oczami wyobrazni widze kolosy zyjace tam, obmyslam gdzie lowic, staram  przypomniec co, gdzie i jak. 

 

Kocham poranki nad pstragowymi rzekami, ryby staja sie na chwile mniej strozne, potrafia wyjsc z kryjowek i odmetow i zazerowac na pobliskiej plyciznie. Powoli schodze nad brzeg, od razu jest piekny dol przy moscie, na jego koncowce cos zbiera owady, kurcze o tej porze? Muchowki specjalnie nie bralem ze soba by nie kusila, zaczynam zalowac. Na meppsa zaliczam krociaka, z rynny przy brzegu, teren jest podmokly w dodatku wszedzie kamulce, z plycizny jedna po drugiej spierdzielaja 3 ryby, fale zostawily dosc duze, klne na siebie chociaz pokonanie kilku metrow do wody zajmuje mi dobre kilka minut. Nie przejmuje sie za bardzo, 200 metrow dalej jest potezny dol za wlewem, tam mnie ciagnie. Nic specjalnego sie nie dzieje, kolejny krociak na koncie i zadnego sladu czegos wiekszego oprocz kolejnego sploszonego 40-taka. 

 

Kolejna gleboka rynna przy skalach, zmieniam cometa 3 na executora 7, utrzymuje przynete w strudze wody, grajac na nerwach mieszkancom, po chwili na skraju ze spokojna woda za przyneta podaza 60-tak, ale nie atakuje, gdy mnie dostrzega jest po ptokach, bawie sie jeszcze 15 minut  zmieniajac przynety ale i tak niczego nie oczekiwalem, moze w Sendala by walnal ale mam je w Polsce. Lowie non stop skoncentrowany, dojscie do  kazdej zapamietanej miejscowki zajmuje mi sporo czasu, kazdy ruch spowolniony, kazde stapniecie jak najcichsze, 3 lata temu widzielismy tam w polaroidach prawdziwe kolosy. Do 10 za wiele sie nie dzieje, czas na przerwe i chwile snu bo organizm zaczyna dopominac sie o swoje...

 

Druga ture zaczynam ok 14, mam delikatny problem z doborem przynety, w wodzie jest duzo ciagnacych sie glonow, non stop sciagam je z kotwiczek. Idealny bylby Bonito Sandacz, uwielbiam ten wobler ale podobie jak Sendale mam je w Polsce. Zostaly mi dwa stare Monowwy Salmo ale oba tonace a rzeka plytka, szuam czegos podobnego i trafiam na 5 cm Tobi, kolor zloty z czarnym grzbietem, nabyty droga napadu na pudelko Krysta, nie lowilem na niego wczesniej ale chodzi swietnie, jak te stare Salmo, sciagam z pradem i geba mi sie usmiecha, zamowie z 30 sztuk jak znajde producenta, dawno szukalem takiego wobka.

 

Dochodze do przelewu z wyraznie zaznaczona rynna, standardowy rzut ciut ponizej stanowiska, wprowadzenie woblera, spowolnienie dryfu, delikatna gra szczytowka i siedzi. Chwila walki i sliczny szkocki czterdziestak bez wyjmowania z wody wraca do swojego domu. Ryby z takim ubarwieniem spotkamy na calym swiecie, stad byly przeciez przewozone do zamorskich koloni brytyjczykow. Kolejny dolek na koncu rynny, dokladnie takie same prowadzenie, trach i jest, ciut wiekszy, od razu skoczyl w gore, 2-3 minuty zabawy i podobnie jak poprzednik jest zaliczony, daje mu z 45, juz w tym momencie wyjazd moge zaliczyc jako udany. Woblerem jestem zachwycony, wszystko na Tobi :) 

 

Pol godziny pozniej na wedce melduje sie kolejna ryba, znowu okolo 40cm. W dodatku w Szkocji nie pada, ewenement na skale swiatowa a jak wychodzi slonce to juz pelen wypas, nie czesto sie trafia, oj nie czesto :) 

 

Okolo 14 dochodze do miejsca gdzie  wczesniej nie lowilem. Miejscowka z gatunku wymarzonych, szeroka i plytka rzeka wyrzezbila w skalach waski tunel i cale jej wody sa tam skierowane, Na koncu wlewu musi byc spory dolek, oczami wyobrazni widze juz tam poterne rybsko, jedne z tych co kiedys widzielismy. Dojscie jest niesamowicie trudne, daje sie lowic tylko z jednego brzegu, w dodatku slonce swieci w plecy, na brzegu potezne kamienie i skalne polki. Nie ma tez za bardzo mozliwosci oddania dobrego rzutu. Jest waski tunel miedzy skalami ale prowadzenie przynety nie bedzie optymalne. Dojscie jest bardzo dlugie,najpierw czekam az slonce zajdzie za chmure, krok po kroku i w koncu jestem w stanie rzucic. Tobi na koncu zylki, delikatne wprowadzenie w rynne, delikatne pukniecie mogace sugerowac malucha ale lej na wodzie potezny, shit, widzial mnie,daje sobie jeszcze jedna szanse ale ryba nie bierze. Trzeba dac jej troche czasu i znalesc inne miejsce do rzutu. 

 

Wracam na brzeg, chwila relaksu. W glowie zaczyna switac ambitny pomysl, gdyby sie udalo dostac na kamulec po prawej stronie milabym idealne miejsce do poprowadzenia woblera. Jak wspominalem pomysl jest ambitny i nie bedzie latwo. Kazde zle stapniecie najpewniej wystraszy pana tej miejscowki. Mozna by wejsc w woderach ale te podobnie jak Sendale i Bonito sa w Polsce.Jakos sie tam i dostane ale powrot bedzie sie juz wiazal z zamoczeniem gaci, trudno. 

 

Mam ze soba wedke CD ze starej seri travel, niesamowita konstrukcja z grafitu IV generacji, niby opisana do 18 gram ale spokojnie daje rade nawet Executorom 7 prowadzonym pod prad szybkiej rynny, dolnik niesamowicie miesisty, scianki maja z 2 mm grubosci. Dlaczego takich juz nie robia? Kreciolek 3000 w wersji GTM jest w sam raz. Zylka swierzynka, 0.26 mm Stren prosto z US and A. Zawsze z niesamowita uwaga dobieram kazdy element zestawu, agrafek w takich chwilach nie uzywam, dobry kretlik plus koleczko lacznikowe z Salmiakow daje mi pewnosc. Zastanawiaja mnie kotwiczki, generalnie nie lubie malych przynet na pstragi poniewaz wielkosc hakow jest ograniczona.Brazowych Gamakow nie moge znalesc, podobnie jak Bonito, Sendale i wodery sa w Polsce. Mam niby nowe bezzadziorowe Gamaki, robia super wrazenie ale jeszcze ich nie uzywalem i tak na wszelki wypadek zakladam wzmacniane Ownery, nowki z pudelka, na pewno nie stepione. 

 

Probuje sie dostac do miejsca z wielkim pstragiem. Najpierw czekanie na chmure by zakryla slonce, pozniej dobre 10 minut zanim udaje mi sie dostac na kamien. Jego ksztalt powoduje, ze wystarczy wystawic szczytowke z 10 cm za niego by idelanie pograc wabikiem w rynnie. 

 

Ilez takich przepieknych miejsc napotykamy w swoich wyprawach, oczami wyobrazni widzimy tam stojacego kolosa, ja wiem ze taki zamieszkuje ta miejscowke. 

 

Splyniecie woblerem by ruch szczytowka nie sploszyl ryby i ......... cdn



#2 OFFLINE   Rafał.N

Rafał.N

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2095 postów
  • LokalizacjaWrocław
  • Imię:Rafał
  • Nazwisko:N

Napisano 22 czerwiec 2013 - 11:08

Uffff czekam na ciąg dalszy z zapartym tchem :) Super tekst :)



#3 OFFLINE   Rodu

Rodu

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 1906 postów
  • Imię:Robert

Napisano 22 czerwiec 2013 - 12:22

Czekamy na ciąg dalszy-super wprowadzenie.



#4 OFFLINE   Bujo

Bujo

    Zaawansowany

  • Bloggerzy
  • PipPipPip
  • 4441 postów

Napisano 22 czerwiec 2013 - 13:39

Te przeprowadzenie woblera jest najwazniejsze, jesli zeruje i sie nie sploszyl to moze....  

 

Wobler w polowie rynny, zamykam kablak, wprowadzam z prawej strony by moc zdryfowac w poprzek, odpuszczam delikatnie, przytrzymuje szczytowka i ryp, nie jakies strasznie energiczne tylko ciezkie,zacinam, ryba wygina sie w dole, jak ja kocham hamulec walki w Shimano, ten w lewo, ryba zaczyna zapierdzielac w dol rzeki,  moment i jest prawei pod mostem czyli 30 metrow odemnie.

 

W ulamku sekundy przypominaja mi sie porazki z ostatnich lat. Od momentu gdy w 2007 zlowilem w Szwecji 70 cm nie idzie mi. Corocznie mam kontakty z potworami ale nie koncza sie pozytywnie. W 2008 ryba pod 80 cm wyszla z rynny za Sendalem ale tylko blysnela bokiem, w 2009 ulamek sekundy spowodowal strate wielkiej sztuki polujacej na sieje, walnela jak jej 70 cm brat w jankesa fluo inna franca wyciagnela mi linke i caly podklad w muchowce, w 2010 przegralem walke w Szkocji, w 2011 w blache Igora Olejnika walnal nastepny wyginajac mi dolnik w Batsonie az po pianke a dolnik w tej wedce pasowal bardziej do wedki 25 lbs

 

Nie wyglada to najlepiej, w wodzie duzo ostrych skal, zatopione drzewa, nawet opona od traktora przyniesiona przez wiosenna powodz. Na kamulec ledwie wlazlem bez wedki w rekach, zejscie nie jest mozliwe. Dokrecam hamulec i o dziwo ryba staje. CD-k wygiety do granic mozliwosci, Johansson dobrze pomyslal dajac tyle grafitu w dolnik. Po 10 minutach mam ja spowrotem w dole na koncu rynny, do tej pory nie wiem co to jest. Pierwsza mysl to losos ale odpada bo tu nie docieraja, nie ma takiej mozliwosci. No i ustala sobie w dole, nic nie moge zrobic. Gdy mam wielkiego lipienia to napinam wedke i odpalam papierosa ale w tym wypadku nawet o tym nie mysle, Zgodnie z powiedzeniem raz kozie smierc wygietym do granic mozliwosci sprzetem staram sie podniesc no i mam za swoje, ryba wyskakuje nad wode, shit, shit, shit. Dla takich chwil warto zyc, jest dluzszy niz ten ze Szwecji i duzo ciezszy, rece zaczynaja drzec, Jeszcze siedzi, kolejne minuty to typowa przepychanka, raz on, raz ja metr, gora dwa. Niestety warunki miejscowki nie sa na moja korzysc, moze podbierakiem by sie udalo ale podbierak podobnie jak Sendale, Bonito, brazowe Gamaki i wodery jest w Polsce. jak by dal sie podprowadzic pod kamien to moze reka.... 

 

Takiego rzecznego  pstraga nie widzialem jeszcze na zywo, wielki lep ale polaczony z grubym tulowiem,wygieta kufa, niezliczona ilosc czarnych plamek charakteryzujaca szkockie pstragi, kazda pletwa jest idealna, ma spokojnie 75 cm.Zapiety za dwa groty Ownera, nie ma tragedi. Po chwili podprowadzam na plycizne, odkrecam hamulec walki w lewo i dobrze bo jak tylko zobaczyl reke to znowu odjazd do jego domu. Wedka wygieta do granic mozliwosci, nie amortyzuje szybszych odjazdow, jest zle.Musze ja podciagac pod rwacy nurt. Ostatnio gdy opisywalem koledze to wspominalem ze do 60-paru da rade, pozniej moze byc roznie, teraz jest te pozniej :( Mocniejsza wedka jest podobnie jak Sendale, Bonito, brazowe Gamaki, wodery i podbierak w Polsce. Ryba nie slabnie chociaz mija juz ponad 20 minut, powoli trace nadzieje, jeszcze raz podciagam do siebie, kolejny odjazd i zaczyna plynac w strone korzeni podmytego drzewa, dokrecam  hamulec, lapie za dolnik CD-ka by dodac mu pare funtow mocy. Nieuchronne staje sie faktem, czuje luz, drzacymi rekoma zwijam zylke, wobler o dziwo jest, dwa groty Ownera rozgiete.Shit, shit, shit. 

 

Schodzac z kamulca potykam sie, laduje w wodzie do pasa, kolano mocno boli. Wylaze z wody wygladajac niczym hipopotam, owiniety caly glonami. Siadam na brzegu, odpalam papierosa, w samochodzie mam swietne kubanskie cygaro, zawsze zabieram ze soba, jak trafia sie wielka ryba to odpalam, nie tym razem baby.

 

Zastanawiam sie jak zycie mnie tu przygnalo. Widze 8-letniego chlopca taplajcego sie w bagnach, oczami wyobrazni widzacego pstragi. Opowiesci Marka Trojanowskiego czy Zbyszka Zalwskiego o zapomnianych przez Boga i ludzi ciurkach z pstragami kazaly mi wierzyc ze i w mazowieckiej ale zimnej strudze one beda, nie bylo ale gdy cos mi walnelo w obrotowke prawie podskoczylem, z korzeni wylazl okon:( Ten moment byl jednak niezapomniany. Pozniej przyszedl czas na dorzecze Suprasli, pierwszy pstrag byl przepiekny, lata marzen sie spelnily. 20 lat pozniej jestem tutaj, nad moja Arkadia. Teraz o niej bede non stop myslal. Z kazdym zaciagnieciem tytoniu zlosc przechodzi. Dzwonie do kolegi bez ktorego zapewne by mnie tu nie bylo, sekretarka, nagrywam:  Romek- wlasnie stracilem pstraga zycia, tam gdzie ci kiedys mowilem, miales racje, Ownery sa do dupy ale ja tez mialem racje, na tego CD-ka nie da sie wyciagnac kazdego pstraga. Muszisz do mnie przyjechac we wrzesniu.Ukrec sobie tylko mocniejsza wedke Na c..j nam Nowa Zelandia!

 

Nad rzeka pojawia sie starsze malzenstwo, powoli ruszam w strone samochodu, nie widzieli gdzie przegralem walke, na szczescie. Meszczyzna pyta sie czy dzis braly, braly sir, oj braly. 

 

Emocje przchodza, nie chce juz dzis lowic, starczy. Pakuje graty do samochodu i ruszam w strone domu. Jeszcze 800 km i poloze sie w lozku.Po godzinie dziwna mysl, gdzie jest wedka, ja p....e, zostawilem nad rzeka. Czas na prawidlowe uzycie 6 cylindrow w ukladzie boxer zamontowanych z tylu. Przekraczam magiczna bariere, ktora czyni ze mnie juz przestepce, mysle jednak tylko o wedce, obys tylko moj ukochany Composicie tam byl, odnowie ci lakier, zaloze nowa rekojesc, uzyje tytanowych elementow,pies rypal,zaloze nawet tytanowe przelotki z wkladem gold cermet, ubiore cie w korek Flor, obys tam tylko lezal. Nerwowe pol godziny i jest, oddycham z ulga. Powoli swita glupi pomysl, moze wezmie jeszcze raz, zabieram woblerka Tobi i Executora 7 cm w barwach pstraga jako wkurzacza chociaz tej metody propagowanej przez internetowych sprzedawcow woblerow z Warszawy nie lubie. Znowu wdrapuje sie na kamulec zle tylko z jednym efektem, urywam Tobiego i klne na siebie, ten wobler nie powinien juz ujrzec wody. Na Executora  nie bierze, nic dziwnego. 

 

Farewell Arkadio, farewell czyli do nastepnego tygodnia mnie nie wydaje :) 

 

Czas na podsumowanie porazki, wniosek jest tylko jeden, zle przygotowanie, brak podbieraka plus za slaba wedka. Wielokrotnie  pisalem na forum ze 12 lbs moze byc za malo na takie ryby. Gdy konczy sie amortyzacja wedki rozginaja sie kotwice, peka kretlik badz wedka, taki lajf. Ktos moze sie zastanawiac dlaczego mialo to miejsce, dlaczego mocniejsza wedka, podbierak,brazowe Gamaki, wodery, Bonito i Sendale sa w Polsce. Otoz za dwa tygodnie ruszam do drugiej, tym razem szwedzkiej Arkadi, miejsca jeszcze bardziej magicznego, z wiekszymi rybami, z potezna i wielka woda budzaca respekt. Tam mam nadzieje uda sie przekroczyc magiczne dla mnie 70 cm chyba ze ten szkocki sie skusi raz jeszcze. Juz z Taiaha 20 lbs i jeszcze grubsza zylka i co najwazniejsze kapitalnymi blachami od Igora Olejnika. Jednak ten szkocki bedzie inny, rzeczny, tamte to jeziorowce powoli ruszajace w kierunku tarlisk. 

 

Gdy ostatnio czytalem relacje Bayangol z Patagoni w glowie pojawila sie mysle ze nadszedl czas tam pojechac, zobaczyc Andy i kondory, zrealizowac dzieciece marzenia, teraz mam mieszane uczucia, Arkadia jest duzo blizej i przy odrobinie szczescia.... 

 

Do nastepnego..

 

Bujo 

 

P.S. 1- Roman- dziekuje za cala wiedze mi przekazana, bez niej ten pstrag nigdy by nie pojawil sie na koncu mojego zestawu, do wrzesnia chyba ze nie

wytrzymasz i pojawisz sie wczeniej

 

P.S.2 - Tytul posta nawiazuje do opowiadania Jerzego Putramenta, oczywiscie nie dorasta jego do piet,napisalem tak na szybkiego, mam wielki szacunek dla piekna tego opowiadania w orginale.

 

P.S. 3- nie ulega watpliwosci ze takie emocje sa bezcenne, co do Mastercarda to latwo obliczyc, samochod pali srednio 12-13 na setke, paliwo £1.40 za litr, razem 1800 km, na fenixa na tytanach by starczylo. Tym milym akcentem pozdrawiam panow wszystkich sprzetomaniakow forumowych. Zycze takich doznan z pozytywnym zakonczeniem. 



#5 OFFLINE   falgmar

falgmar

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 276 postów
  • LokalizacjaWłocławek

Napisano 22 czerwiec 2013 - 20:42

Pięknie, Twoje opowiadanie to kwintesencja pstrągowania, życzę sukcesów w Szwecji.

P.S. Pozdrów ode mnie Romana  :)



#6 OFFLINE   patu

patu

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 6984 postów
  • Lokalizacjaokolice Szczecina
  • Imię:Patryk
  • Nazwisko:S.

Napisano 22 czerwiec 2013 - 21:30

Michał - świetnie przedstawiona historia, szkoda, że bez typowej kropki nad i..ale dla takich chwil się żyje...nie o to chodzi aby złapać króliczka ( lorbasa) ale by go gonić...



#7 OFFLINE   Kuba Standera

Kuba Standera

    W walce z głupota nie ma wygranych, są tylko cudem ocaleni

  • Bloggerzy
  • PipPipPipPip
  • 9640 postów
  • LokalizacjaGibraltar i okolice

Napisano 22 czerwiec 2013 - 23:23

Naprawde z dużą przyjemnością przeczytałem.

Złapałeś mnie telefonem w transicie miedzy stacją benzynową a miejscówką na flatsach, ale, już niedługo, pełne 2 tygodnie na pogadanie o rybach :D



#8 OFFLINE   kryst

kryst

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2028 postów

Napisano 23 czerwiec 2013 - 10:55

Bujo napisał:

 

 "szuam czegos podobnego i trafiam na 5 cm Tobi, kolor zloty z czarnym grzbietem, nabyty droga napadu na pudelko Krysta, nie lowilem na niego wczesniej ale chodzi swietnie, jak te stare Salmo, sciagam z pradem i geba mi sie usmiecha, zamowie z 30 sztuk jak znajde producenta, dawno szukalem takiego wobka."

 

Pochwał nie będzie, bo dzwoniłeś.  Numer telefonu do Arka mam, tylko nie wiem czy aktualny.  Warto spróbować. Si ya in 10d.  :)



#9 OFFLINE   kryst

kryst

    Zaawansowany

  • +Forumowicze
  • PipPipPip
  • 2028 postów

Napisano 25 czerwiec 2013 - 11:24

Michał,

 

Czy to taki wygrał z Tobą:

 

http://fishspot.no/?p=3739&lang=en



#10 OFFLINE   krzysiek

krzysiek

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6189 postów
  • Imię:Krzysztof

Napisano 25 czerwiec 2013 - 11:30

A może taki, jak z któryś pierwszej trójki prezentowanych? ;)

 

http://www.swedishla...y-room/7--trout



#11 OFFLINE   wujek

wujek

    Ekspert

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPipPip
  • 5827 postów
  • Imię:Jan
  • Nazwisko:Soroka

Napisano 25 czerwiec 2013 - 11:40

Szkoda, tym bardziej że zrobiłeś wszystko co mogłeś, zabrakło trochę szczęścia,a pstrąg będzie teraz jeszcze cwańszy, trudno będzie go złowić drugi raz. Widać w opowiadaniu jeszcze świeże emocje.

wujek



#12 OFFLINE   Paweł Bugajski

Paweł Bugajski

    dawniej "kardi"

  • TEAM JERKBAIT
  • PipPipPip
  • 1978 postów
  • LokalizacjaPoznań
  • Imię:Paweł
  • Nazwisko:Bugajski

Napisano 25 czerwiec 2013 - 20:10

Emocje kipią! :) Bardzo wiarygodna relacja., "Arkadia" Putramenta faktycznie genialna. :wub: http://www.multiplik...15332#msg115332

 

pzdr.kardi-i ....powodzenia w Szwecji :)



#13 OFFLINE   Bujo

Bujo

    Zaawansowany

  • Bloggerzy
  • PipPipPip
  • 4441 postów

Napisano 25 czerwiec 2013 - 21:45

Witam,

 

Mysle, ze w perspektywie czasu moze i lepiej ze nie udalo sie wyholowac ryby. Ostatnie 3-4 lata jezdzilem bardziej za lipieniami, teraz znowu nastaja czasy pstraga :) 

 

Moja ''Arkadia'' jest wyjatkowa, na odcinku kilometra sa cztery bankowki, w trzech z nich widzielismy potezne ryby. Kilometr w gore od miejsca mojej porazki kilka lat temu zlowiono rybe 13 lbs.

 

Szkockie pstragi jak pisalem sa bardzo podobne np. do N.Z. Ten byl przepiekny :) Do jesieni mam nadzieje zobaczycie zdjecia. 

 

@Krzysiek,

 

Te szwedzkie z linkow to tak na prawde trocie jeziorowe, nawet jesli lowione w rzekach to w trakcie wedrowki tarlowej ( w jamtlandi od polowy czerwca ruszaja). No bo jak nazwac rybe, ktora zyje w jeziorze, odzywia sie rybami i wraca do rzeki na tarlo. By ryba w rzece dozyla 70 cm potrzeba pewnie z 10 lat ( tak z glowy, moge sie mylic), jeziorowa to 4+.

 

Szkocja tak na prawde nie zostala odkryta pod katem pstraga a co roku lowione sa ryby 75+, zobaczyc je mozna bez problemu, zlowic pierunsko trudno jak widac po moim przypadku nawet ale pamietajmy- to dzikie rzeczne ryby, o takie poza Nowa Zelandia czy Patagonia bardzo ciezko.

 

Bujo



#14 OFFLINE   krzysiek

krzysiek

    Ekspert

  • +Forumowicze
  • PipPipPipPip
  • 6189 postów
  • Imię:Krzysztof

Napisano 26 czerwiec 2013 - 07:46

Szczerze mówiąc, to ja się w ich nomenklaturze nie łapię. Mają Öringi, Gullspångsöringi, Insjööring, Backöringi... Trocie najbardziej przypominają te Gullspångsöringi. Insjööringi są jak wielkie potokowce - może to coś jak feroxy?



#15 OFFLINE   fireblood

fireblood

    Forumowicz

  • +Forumowicze
  • PipPip
  • 217 postów
  • LokalizacjaBelgium
  • Imię:Robert

Napisano 26 czerwiec 2013 - 15:04

Michał zazdroszczę Ci tego wyjazdu do szwedorów,ostatnio z Krzysztofem rozmawialiśmy ze trzeba tam wrócic,teskno za tym miejscem ale nie w tym roku :( inne priorytety.Pozdrawiam Robert

PS;odezwij się jak będziesz miał czas potrzebujemy linki RIO AFS SHOOTING HEAD KIT 8/9 do switcha sage tcx


Użytkownik fireblood edytował ten post 26 czerwiec 2013 - 16:04