Tak na szybko jeszcze żeby nie zaśmiecać Ci wątku tymi rozważaniami . Nie oszukujmy się, wielu z nas budujących przynęty adaptuje sobie jakiś skrawek z przestrzeni "codziennej" i zaskakujące jest, jakie cuda niektórzy potrafią wyczarować w takich warunkach pomimo wielu niedogodności. Co nie zmienia faktu, że o pracowni z prawdziwego zdarzenia,gdzie wszystko jest pod ręką a pewnych czynności nie wykonujemy na tzw. "kolanie" marzy większość z nas ... .
Pozdrawiam
Cała zabawa polega aby króliczka gonić.
Przeszedłem wszystkie etapy.
Produkcja (zawodowa) odbywała się w kuchni, w kotłowni , w garażu...
Teraz mam pracownię, ale - przydało by się drugie pomieszczenie... , przydało by się oddzielne pomieszczenie na malarnię i lakiernię...
Końca nie widać co by się jeszcze przydało...
A ostatnio dopadła mnie jak jeden z Kolegów powiedział - cygańska choroba hahaha
Całkiem nowa seria wobków zrobiona w prototypie leży i czeka...
Ciekawe czy się doczeka.
Pozdrawiam:)