@Puszek7,
czy liczą się też informacje z czasów przed Twoim urodzeniem?
Pierwszy raz dotarłem tam gdzieś około 1972 r. Moją chwilową, wakacyjną bazą była Orneta. Stamtąd już tylko pekaes do Pieniężna, przesiadka na autobus do Braniewa i wysiadka w Płoskinii lub jeśli kierowca dał się namówić za dodatkową opłatą na przystanek "na żądanie", którego nie było, to koło skrzyżowania z drogą na Chruściel. Stąd już tylko 2-3 km do mostu z namiotem, materacem, jedzeniem na kilka dni, kuchnią i sprzętem wędkarskim na plecach. O okazyjną podwózkę było raczej trudno, bo drogą tą przejeżdżał mniej więcej jeden samochód na godzinę. Sorry, takie były czasy.
Za to na miejscu po prostu bajkowa sceneria. Pamiętam pierwsze spojrzenie z mostu na wodę. Okolice mostu patrolowały dziesiątki (tak to pamiętam!) boleni, z czego niektóre wielkości rekordu Polski. Łowiłem z mostu na wypuszczaną na nieobciążonej żyłce żywą ukleję, zaczepianą za grzbiet. Z mostu było ją doskonale widać, bo pływała tuż przy powierzchni, a w zasadzie z grzbietem powyżej powierzchni wody, zostawiając na niej delikatne smugi. I w taką ukleję od czasu do czasu uderzał boleń! Sam atak był doskonale z mostu i widoczny i słyszalny. Potem tylko szybko wysnuwająca się żyłka i zacięcie. Tych największych nie udało mi się złowić, ale sporo sztuk takich do 4 kg padło. Był tam też wtedy naprawdę duży szczupak i dorodne leszcze.
Miałem też tam przygodę z takim boleniem, że się bałem, że mi uderzy w przynętę. Ale to już zupełnie całkiem inna historia .....
Ot, takie wspomnienia starszego pana.
Pozdrawiam.
Użytkownik szwagier.janusz edytował ten post 18 lipiec 2014 - 01:52