Nie trzeba scyzoryka, najczęściej wystarczy agresywny ruch kijem i najsłabszy element zestawu puści. Jeśli zestaw jest dobrze skomponowany, to strzeli węzeł, a rybka poradzi sobie z przynętą. Bardzo źle jest puszczać rybę z kilkudziesięcioma metrami linki za ogonem, to nie daje jej wiele szans.
Bezradność
#21 OFFLINE
Napisano 11 maj 2016 - 22:45
#22 OFFLINE
Napisano 12 maj 2016 - 08:50
A ja wygrałem 2 lata temu po niecałych 2 godzinach walkę z sumem 160cm, zapiętym za grzbiet na moim boleniowym sprzęcie (Mikado Mikazuki 270 5-25g, Spro Passion 730, żyłka 0,18). Dociągnąłem go do brzegu i zmierzyłem wędką. Nie udało mi się tylko wyciągnąć go (za ogon) na brzeg do fotki. Ale czułem się przez te 2 godziny jak Santiago - Stary Człowiek co Może . No i podobnie jak poprzednik - żyłka do kosza. Kołowrotek, choć z nieźle rozkręconą rolką, przetrwał do dziś, choć od tamtego momentu trochę szumi pod większym obciążeniem
- coma i pezet lubią to
#23 OFFLINE
Napisano 12 maj 2016 - 11:24
Takie uroki wędkarstwa...
Mnie kiedyś po 3h nocnego holu (23.30-2.30) pokonał amur ok 1,2m.
Wziął na zestaw leszczowy 0,25. To chyba najbardziej bolesna porażka.
Zimna sierpniowa noc, ja jeszcze młody chłopak. Okropnie zmarzłem stojąc przez te godziny w wodzie.
W Hiszpanii miałem 2 sumy które, za żadne skarby nie dały się podnieść z dna. Oba długo ciągały mnie z łódką i ostatecznie przetarły przypon.
Miałem też wielką arapaimę, która chyba nie zdawała sobie sprawy, że jest na wędce.
W zeszłym roku przy kleniowaniu przyłowiłem 2 sumki w granicach metra i jeszcze kiedyś podobnego podczas pierwszomajowych zawodów. (0,18, 5-15gr)
Ostatnio na Bugu jednego dnia 2x goniłem za rybą. Pierwszy raz z 200m, potem tylko 50.
Użytkownik korol edytował ten post 12 maj 2016 - 11:28
#24 OFFLINE
Napisano 13 maj 2016 - 12:29
W pierwszym rzucie na lokalnym zalewie, jak tylko slider 7cm wpadł do wody, dostałem uderzenie i kołowrotek zaczął gwizdać. Ryba pomimo mocno dokręconego hamulca bez żadnych problemów, w ciągu kilku sekund odjechała kilka, kilkanaście metrów pozostawiając wiry na powierzchni wody i... tyle miałem z nią kontakt. Nie szło nic z nią zrobić. Pierwszy raz słyszałem wtedy jak może gwizdać kolowrotek :-) Po ściągnięciu slidera okazało się, że rozgieły się dwa haki z końcowej kotwicy :-|
Druga sytuacja gdzie miałem poczucie bezsilności to wygrana przeze mnie walka z... o tym za chwilę. Bawiłem się wtedy przeplywanką na niewielkiej rzece. Bat Mikado Tournament 7m, żyłka gł. 0,12 i przypon 0,09, haczyk 16 i na nim jeden biały robak - cel krąpie i plotki.
W pewnym momencie standardowe branie, zacięcie i zaczep. Po chwili zaczep zaczął jednak odjeżdżać, a ja jak wryty nie mogłem nic z tym zrobić. W głowie tylko jedna myśl - bóbr, których w tej rzece jest sporo, i kombinowanie jak się go dziada pozbyć i nie połamać wędki. Zaczep przez kilkanaście minut robił co chciał i nie dał się oderwać od dna, a ja ganiałem po brzegu po kilkanaście metrów to w dół, to w górę rzeki. Wędka co prawda wybierała zrywy, ale niemal cały czas była wygięta do granic mozliwości. Ostatecznie po około pół godzinie zaczep podniósł się z dna i po kilku podejściach, dzięki pomocy mojego ojca wylądował w zamałym podbieraku. Zaczepem okazał się kilkukilogramowy sandacz niestety nie zmierzony . Ryba nie miała części płetwy ogonowej i prawdopodobnie tylko dzięki temu nie odjechała w siną dal zaraz po zacięciu. Haczyk był natomiast wbity w sam koniec pyska co uchroniło żyłkę przed przegryzieniem. Dodam, że był to już drugi sandacz jakiego w tym miejscu złapałem na bata, ale tamten miał ok. 30 cm i jego hol przy tym okazie to pikuś. Teraz łowiąc w tym miejscu czekam na kolejne spotkanie z tą rybą, a że brak jej górnej części płetwy na pewno go rozpoznam. Zdjęcie ryby mam gdzieś na kompie i jak znajdę to wstawię.
#25 OFFLINE
Napisano 20 maj 2016 - 20:20
Tak a propos - przez przypadek trafiłem na YT .
- Szymon82, Bednar14 i Salkins lubią to
#26 OFFLINE
Napisano 20 maj 2016 - 20:24
Tak a propos - przez przypadek trafiłem na YT .
Życie...
#27 OFFLINE
Napisano 20 maj 2016 - 22:21
- Franc i NARA lubią to
#28 OFFLINE
Napisano 28 maj 2016 - 20:20
A tu mniejsze gabarytowo smoki , mimo to bezradność ...
- Sławek77, NARA, Bednar14 i 2 innych osób lubią to
#29 OFFLINE
Napisano 28 maj 2016 - 20:45
A tu mniejsze gabarytowo smoki , mimo to bezradność ...
Cudna przygoda! Piękna rzeczka! Szkoda, że rybka nie chciała zapozować... Te woblerki to chyba Bonito?
Użytkownik Dokuś edytował ten post 28 maj 2016 - 21:03
#30 OFFLINE
Napisano 28 maj 2016 - 20:48
Woda to wyspiarska chyba . Przynajmniej tak wynika z pozostałych filmów użytkownika . A wobki wyglądają na rękodzieło . Nie wiem . Ale odjazdy niezłe .
#31 OFFLINE
Napisano 28 maj 2016 - 21:09
Woda to wyspiarska chyba . Przynajmniej tak wynika z pozostałych filmów użytkownika . A wobki wyglądają na rękodzieło . Nie wiem . Ale odjazdy niezłe .
Myślałem, że to filmy z Twojej wyprawy!... Wobler z pierwszego filmiku ma taki charakterystyczny ster, taki jaki mają woblery Bonito, ale kto wie co to za wabiki...
#32 ONLINE
Napisano 10 sierpień 2016 - 15:37
walczy się do końca... połamie sprzęt? będzie drugi,podobnej ryby możesz już nie mieć....
No niby tak, ale i tak jej bym tej ryby nie miał, a do tego sprzętu:P a tak, mam i sprzęt i inne, mniejsze sumy na koncie:)
#33 OFFLINE
Napisano 25 październik 2016 - 18:16
Methodboy, on 10 May 2016 - 13:50, said:Witam
Dziś po raz pierwszy w swojej krótkiej karierze spinningisty byłem po prostu bezradny.
Poszedłem rankiem nad Wartę z myślą o okoniu. Wędka SG LRF 226/5-12 g, przynęta Kiełb Matusiaka 7 cm.
Agresywny opad nad dnem, przy samym brzegu, głębokość około 1m. Nagle mocne uderzenie. Ryba przecina rzekę i płynie na przeciwległy brzeg. Początkowo myślałem, że to szczupak - niestety po chwili już wiedziałem. Sum rozpędził się z prądem i tylko patrzyłem jak wyciąga plecionkę z kołowrotka. Dokręciłem hamulec, na nic się to zdało. Gdy zostało kilka metrów sznurka na szpuli przytrzymałem aby urwać zestaw.
Nogi jak z waty.
Cieszyć się czy smucić ?
Mieliście podobne przeżycia?
Pozdrawiam
He he, ja też w maju miałem taki niespodziewany i niechciany przyłów.
Też w końcu chciałem urwać, ale się nie udało.
Pisałem tutaj:
http://jerkbait.pl/t...m-zakończeniem/
Oczywiście - cieszyć się!
Że są w rzece fajne ryby.
I nadzieję mieć - że sum się pozbędzie "ciała obcego".
#34 OFFLINE
Napisano 08 listopad 2016 - 12:54
Też miałem dwie takie przygody. Jedną przegraną, drugą wygraną.
Pierwsza zdarzyła się na Bugu. Kij do 40 g, plecionka 0,18 guma na 25g główce. Rzut pod oberwaną burtę pod drugim brzegiem, pierwsze podbicie, drugie...i pstryk. Zacinam i czuję że mam coś konkretnego. Wołam do kumpla który łowi kawałek powyżej za krzakami że mam coś konkretnego. Z początku nie robiła wrażenia że to jakiś potwór. Po chwili jednak ruszyła pod prąd, a mnie zostało się tylko trzymać kija. W międzyczasie zjawił się kumpel z podbierakiem. Jak zobaczył jak trzymam się kija i jak gwiżdże kołowrotek, to popatrzył na mnie , potem na podbierak i z niesmakiem rzucił go na ziemię, pytając jednocześnie "coś ty ku...wa łódź podwodną zapiął?" Ryba wyciągnęła mi prawie całe nowo nawinięte 150 m plecionki i się zatrzymała. Zacząłem ją pompować z powrotem do siebie. Gdy dociągnąłem ją w swoje pobliże zaczęła krążyć kręcąc ósemki. Po drugiej pomyślałem sobie "jak ty kręcisz ósemki to jesteś mój", gdy tylko sobie to pomyślałem ryba ruszyła w dół i już się nie zatrzymała . Jak kończyła się plecionka na kołowrotku przytrzymałem szpulę.....i mogłem sobie zwinąć plecionkę bez przynęty.
Drugą historię gdzie wydawało się że jestem bezradny, miałam na zbiorniku zaporowym. Łowiliśmy sobie okonie z łódki przy ujściu rzeki wpadającej do zbiornika.
Sprzęt pod okonia na lekko. Kij 1-8 gram, plecionka 0,06, i przypon z żyłki 0,14, główka 3 g i yumo na haku. Okonie doś fajnie współpracowały co chwile wyciągaliśmy kolejnego. Po którymś pstryku i zacięciu mam taki odjazd że zwariowałem . Ryba wystartowała jak odrzutowiec. Mówię do kumpla "podnoś kotwicę bo jej nie zatrzymam". Zanim zdążył ją podnieść cała plecionka była już wyciągnięta i wylazł podkład. Zaczęliśmy płynąc za nią i powoli odzyskiwałem linkę. Po pół godzinie zadzwonił mi telefon. W jednej ręce kij a drugą odbieram telefon. Dzwoni znajomy :
- cześć co robisz?
- jestem na rybach
- i jak biorą
- właśnie od pół godziny holuję rybę
- jaką?
- nie wiem, zadzwoń za pół godziny to ci powiem
po 45 minutach pierwszy raz ją zobaczyłem. Okazało się że to wielki karp, elegancko zapięty w kąciku pyska.
po równej godzinie wylądował w podbieraku. Od razu żeśmy go zważyli na ręcznej wadze elektronicznej. Miał 11,7 kg.
Użytkownik dalton edytował ten post 08 listopad 2016 - 12:55
- Radek_Z i eRKa lubią to
#35 OFFLINE
Napisano 11 listopad 2016 - 14:13
Też miałem ciekawą przygodę na odrze, 8h holowany przez suma na lekkim zestawie; sg fineezze do18,zauber 2000 ,linka 0,12i fluo 0,30. na końcu relax 2''
Mieliśmy trochę przeciwności losu najpierw upał pod wieczór burza a później lekki deszcz przez 2h do tego zimno i doskwierał nam trochę głód
po kilku kilometrach holu musiałem zerwać zestaw a suma miałem 2 metry od pontonu ach szkoda gadać.
#36 OFFLINE
Napisano 11 listopad 2016 - 14:24
8 godzin?
- domino lubi to
#37 OFFLINE
Napisano 11 listopad 2016 - 15:36
Tak 8 godzin. jeszcze ze 2 i bym go wyjął ale żona przemarzła.
#38 Guest_buszmen_*
Napisano 11 listopad 2016 - 15:45
Tak 8 godzin. jeszcze ze 2 i bym go wyjął ale żona przemarzła.
Chyba ściemniasz wpierw upał ,potem burza , a w końcu chyba mróz skoro małżonka zmarzła w ten mróz to uwierzę , bo u mnie od 3 dni jest tak:
- HoF lubi to
#39 OFFLINE
Napisano 11 listopad 2016 - 15:47
Tak 8 godzin. jeszcze ze 2 i bym go wyjął ale żona przemarzła.
Trochę wariactwo!
Mój niechlubny rekord to 2,4h holu na łódce. Oczywiście wielki sum na mocnym zestawie sandaczowym. Tak się dzieje, gdy zaskoczony wędkarz za wszelką cenę chce wyholować rybę.
Po tym zdarzeniu określiłem maksymalny czas holu na około 40 minut. Jak ryba się nie poddaje, dokręcam na maksa hamulec albo chwytam za szpulę i forsuję. Albo ryba kapituluje albo się urywa. Dłuższe holowanie nie pozwoli rybie przeżyć, szkoda okazów.
#40 OFFLINE
Napisano 11 listopad 2016 - 16:06
Nie nie ściemniam.
Była końcówka sierpnia my ubrani tylko po bluzie żadnych ubrań przeciwdeszczowych nie trzeba śniegu żeby było zimno
Wiem że to trochę przesada tyle holować.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych