
No i przyszła na mnie kolej, żeby dołączyć ze swoimi klockami do wątku Budowniczych przynęt. Zniknęła już woblerowa wariacja i szkoda jej trochę, ale myślę, że guru czuwające nad rozwojem forum idą w dobrym kierunku, które pomoże niektórym na wybicie się, pochwalenie, doradzenie - bo ja raczej traktuję to forum jako magazyn wiedzy, aniżeli zarobienie z niego interesu - pokazać się i sprzedać, ale tak na szybkiego, zastanawiając się to prawie tak jest. Więcej sprzedałem, niż się udzieliłem



Korzystając z tego forum nawiązałem kilka fajnych koleżeńskich kontaktów, czyli produkowanie, czerpanie zysków z woblerów, to nie tylko pieniądze, to też nawiązywanie super kontaktów. Byli klienci, teraz dobrzy znajomi, którzy potrafią ocenić woblera, przesłać na priv-a jazdeczkę, że jest to i tamto do poprawy, właśnie chodzi o to ,żeby nie tylko słodzić, bo coś się dostanie pół darmo, tylko chodzi o rzetelną opinię. Właśnie dzisiaj dostałem priva od Mariusza (dziękuję), który napisał „…Udało mi się złowić pierwszego bolenia w życiu na ukleje 7, miał 60 cm wrócił do wody oczywiście…” – to jest najlepsze co może być, nie chodzi o tworzenie przynęt, które będą łowiły, kusiły tylko te duże ryby, tu chodzi o to, że sprzedało się coś, co dało komuś radość, to są super priv-y, które dają kopa, do dalszej roboty. Takich wiadomości miałem kilka i są cenne.
Uważam się za normalnego człowieczka, który próbuje bawić się w piance, drucikach, farbkach, lakierach i innych mniej przyjemnych chemikaliach. Mam swoje pomysły, gdzieś daleko zakopane i nie mogę ich zdradzić, ale są mniej doświadczeni chłopaki, którzy mają inne ciekawe pomysły i to jest fajne, że człowiek cały czas się uczy, od tych lepszych i tych gorszych (czyt. mających mniej wiedzy). Nie na widzę (były takie przypadki) jak ktoś pisze, rozmawia i próbuje podstępem dowiedzieć się czegoś, dostaje odmowę sprzedania info. i koniec, koniec pisania, rozmawiania. Wszystko jest w necie, uwierzcie mi wszystko, można wszystko znaleźć, tylko to wymaga czasu, trochę kaski i czaaaasu na szperanie w necie.
Koniec moich wywodów na temat zabawek, teraz coś o woblerach, bo tylko tym się bawię. Trochę krótko bawiłem się w lipie, balsie, bo szybko przeszedłem na piankę i cały czas uczę się jej. Czytam te niektóre posty, że ktoś chce kupić piankę i już będzie robił woblery, później formy, mała hala, większa hala, później krajowy potentat… śmieję się z tego, to nie jest takie proste. Pianka jest piękna, daje możliwość dochodzenia do jakiejś powtarzalności, daje szybszą naukę i poznawanie błędów, ale szybko można się zniechęcić , szybko można coś spieprzyć. Dlatego, jeżeli ktoś chce w to wchodzić, to polecam spokój, tylko powolne dochodzenie do perfekcji, o której każdy z nas marzy.
Nie robię rożnych wobków, bo wolę mieć kilka wzorów i je szlifować, dochodzić do perfekcji. Na razie udało mi się to z „Małym” i „Cienkim”, których teraz nie robię, przerwa (czas na nowe formy) do kwietnia. Moje woblery są odlewami (przeważnie) różnych rybek i owadów, gdybym miał je wszystkie wstawić do trochę byłoby tego, dlatego cały czas polecam: mniej, a dokładniej. Tak jak to mi ostatnio napisał kolega (tak Dariuszu, to Ty

Powoli będę wrzucał swoje woblerowe wypociny. Na pierwszy strzał pójdzie Uklejka 7cm, zdjęcia poniżej.