Na początek pierwsza seria moich straszydeł. Wykonane z mięciutkiej balsy, nazywa się ją chyba pierwszego gatunku czy klasy, taka do modeli. Kształty niezbyt przemyślane, co wyszło to wyszło, o wyważaniu też większego pojęcia nie miałem, wiedziałem jedynie że trochę ołowiu powinno się wsadzić i robiłem to na oko jak mi się wydawało. Z chyba 40 sztuk jakie zrobiłem 20 wywaliłem zaraz po malowaniu do śmieci bo się na nie patrzeć nie dało. Z pozostałych 20 okazało się że pracują tylko 4. Dwa bardzo fajnie i dwa jako tako. Gdybym wiedział jak ustawić woblera tak jak teraz może coś więcej by się z nich wykrzesało ale nie ważne, dawno są w śmietniku. To było jakieś 4 lata temu, fotki poniżej:
Oklejane srebrną tkaniną brokatową, trochę grubą, malowane szprejami, oczy kupione w taimenie bo nie miałem koncepcji jak je namalować, grzbiety strasznie koślawe bo trochę nie tak jak trzeba zabrałem się za oklejanie. Ten w środku pracuje bardzo fajnie i czasem nawet nim porzucam.

Czwarty wobler który 'działał', kształt jakiś dziwny ale pracuje naprawdę super.
