Widząc że powstaje coraz więcej świetnych autorskich wątków dotyczących budowy własnych przynęt spinningowych, postanowiłem, że sam spróbuję ogarnąć moje dotychczasowe rękodzielnictwo w tym zakresie i przedstawić ocenie Forumowiczów.
Nie kryję, że liczę na konstruktywną krytykę i wskazówki co polepszyć/poprawić.
W zasadzie spinningiem ekscytuję się stosunkowo od niedawna, natomiast majsterkowaniem od zawsze i od zawsze kombinowałem jak by tu coś wymyślić, podpatrzyć i wymodzić po swojemu żeby działało. Efektami początków były poczwarki malowane plakatówkami, lakierowane lakierem do paznokci i ze sterami wycinanymi i z pudełek po kasetach...........niestety ( a może i na szczęście) nie mam żadnych fotek z okresu tej “twórczości”. Później dorwałem się do internetu i for tematycznych, skąd to zaczerpnąłem ogrom wiedzy jak powinno wyglądać wykonanie przynęty by miala przysłowiowe “ręce i nogi”. I zaczęło się wciąga i daje haja! Ale to już Wszyscy przecież wiecie....

Na początku motywem podstawowym była oczywista chęć zaoszczędzenia kilku groszy.....teraz celem nadrzędnym jest po prostu frajda z tworzenia i użytkowania dzieła rąk własnych. W tym momencie zawartość moich pudełek spinningowych to w 95% przynęty wykonane samodzielnie. Przynęty różne - od obrotówek, wahadełek - po cykady i główki do gumek odlewane samodzielnie.
Chciałbym je tu po kolei przedstawiać. Postaram się na bieżąco wstawiać fotki z efektami mojej pracy, właśnie po to, byście Wy mogli ocenić czy widać progres, czy uwstecznienie
Pozdrawiam, Andrzej.
A zacznę od najstarszych – czyli pierwszej partii wobków zrobionych na “poważnie” (mam tu na myśli porządny drut, eksperymenty z malowaniem, lakierowanie właściwym lakierem).
Przynęty wystrugane z lipy. Drut nierdzewny 0,8, poliwęglan 0,75, lakierowane domaluxem.:
Pierwsza partia:

Kolejna partia, to również wobki drewniane (lipa/olcha), drut 0,8, poliwęglan 0,75-1,0, lakier domalux. Pierwsze próby z wobkami boleniowymi i pierwsze eksperymenty z oklejaniem tkaninami.
Druga partia:


Kolejna partia to były głównie wobki szczupakowe. Dopracowanie oklejania/malowania.
Trzecia partia:


Następne na “warsztat” trafiły cykadki. Oczytałem się o ich cudownych właściwościach i łowności co niemiara. Postanowiłem sam spróbować. Co prawda nie zdążyłem już zeszłej jesieni przetestować skuteczności cykad, ale przynęty działają, pracują bardzo mocno i “technologia” została opanowana
Cykadki:



A że już byłem na etapie klepania blaszek i po prostu zauważyłem że deficyt mam w pudełkach tego typu przynęt – postanowiłem poeksperymentować z małymi mosiężnymi wahadłówkami
Z założenia przynęty malutkie, na jazie, klenie i okonie. Dość rzadko na nie łowię, ale są skuteczne (kilka okoni i szczupaków skusiły na jesieni).
Efekty:








Pozdrawiam ,Andrzej