Bo to jest kabaret chciałbym zobaczyć jak sobie radzicie z tą żyłką wszyscy, mimo że metoda budzi straszne kontrowersje jako muchowa jest bardzo skuteczna i wcale nie jest taka prosta a czasami na niektórych łowiskach jest niezbędna bo inaczej po prostu nie da się złowić ryby.
Kabaret to jest z robienie z banalnie prostej metody czegoś na miarę wynalezienia prochu. Przeciętny wędkarz, który nigdy nie miał w ręku muchówki nauczy się w miarę prawidłowo łowić nimfą w ciągu jednego popołudnia. Ten sam wędkarz łowienia mokrą czy suchą w tym czasie nie opanuje. Piszesz kolego dość istotne zdanie: "czasami na niektórych łowiskach jest niezbędna bo inaczej po prostu nie da się złowić ryby".
I to właśnie odróżnia wędkarzy od siebie. Czy celem nadrzędnym jest wyszarpanie ryby za wszelką cenę? Nie ważne jak byle zaliczyć. Nimfa, niezależnie czy z żylki czy klasyczna dolna pozwala przelowić każdą wodę,wydrzeć ryby z ich mateczników. Z miejsc nieosiągalnych klasycznymi metodami. Jak się nie da złowić to ,można pójść dalej, poczekać aż żerująca aktywnie ryba podniesie się do płynącej w pół wody mokrej muszki. A można założyć nimfę z wolframowym kaskiem i przewalić dołek centymetr po centymetrze.
Aby nie było OT. Kolega nie widział różnicy pomiędzy szybkością holu na #2 i 5. To proponuję na jednej i drugiej wędce po zapięciu lipienia ok 40 cm zablokować palcami linkę i zobaczyć na której wyjedzie szybciej do powierzchni. Co do #6 i jej mocy. Jakoś tak obserwuję tendencję do schodzenia klasami coraz niżej. Dla mnie w dalszym ciągu najbardziej uniwersalną wędką jest 9 #5-6 ze wskazaniem na #6. I do nimfy nie widzę niczego zdrożnego w użytkowaniu takiego kijka. Choć fakt, sam łowię piątką nachętniej w dwóch długościach 9 i 10 stóp. Wolę 9. .
Użytkownik thymalus edytował ten post 15 listopad 2016 - 12:28