Witam.
Spędziłem dwa dni w "mojej rzece". Widziałem lipienia, który na bank pilnował gniazda tarłowego. O mały włos a wszedł bym mu na głowę. Piękny był - ciemny, z czerwono-bordowymi płetwami. Całkiem spory - pomiędzy 35-40 cm.
Zobaczyłem go dopiero niemal pod nogami, jakieś 1 - 1,5 m ode mnie, jak szedłem odczepić muchę z krzaków wierzby. Miejsce o tyle nietypowe że odwiedzane zawsze przez spore pstrągi i klenie. Bankówka jeżeli chodzi o te dwie ryby - takie nawet 40 cm. Natomiast żaden lipień tam mi się ani razu nie trafił.
Postałem trochę obserwując jego zachowanie i jak odszedłem to faktycznie było widać różnicę w ukształtowaniu dna. Na niewielkiej przestrzeni, ok.1.5 - 2 m2 były dużo drobniejsze kamienie, taki gruby żwir. Na pewno tego żwirowego placka nie było w tym miejscu jesienią bo regularnie odwiedzałem to miejsce.
W wodzie dzieją się teraz ciekawe rzeczy. Wystarczyło kilka słonecznych dni i w płytkich, kamienistych rzekach temperatura wody podniosła się gwałtownie do 9-10 stopni.
Potem na spacerze z rodzinką widziałem tarło śliza na piaszczystym, zarośniętym kanaliku wypływającym z "mojej rzeki" ... pierwszy raz widziałem w tym miejscu na raz tyle sztuk tej rybki i w takich rozmiarach, największe mogły mieć z 15-16 cm.
Kolejny rok po zimie, kiedy nie zauważyłem w ogóle kiełbi. Ani jednego. Jeszcze 5-6 lat wstecz regularnie stały całymi stadkami po kilkanaście szt. w wielu miejscach.
Pozdrawiam.