Miodowy miesiąc cz I
Ale po kolei. Zatem wzialem sobie urlop od zycia zawodowego. Moj plan zakladal dwa miesiace luzu i odpoczynku i konsekwentnie go realizowalem przez ponad 30 dni. Byl czas na rodzine, zalegle obowiazki domowe, wyjazd w gory, wizyta w Polsce. Ryb tez nie zabraklo.
Findhorn, Glenferness
Poprzednim wpisem zamknalem wiosenna czesc sezonu. Zaczelo sie lato, a jego poczatek, czyli druga polowa czerwca, to czesto chudy okres jesli chodzi o lososie w Szkocji. Wiosenny ciag juz sie skonczyl i springery po kilku miesiacach w rzece popadaja w apatie przy niskich stanach wod, a letni ciag jeszcze sie nie pojawil i wedkowanie bywa bolesne. Zeby dobrze polowic albo chociaz miec realna szanse, trzeba trafic na odpowiednie warunki pogodowe, podwyzszona wode, a ponad to, lub przede wszystkiem, na odcinek z ryba. Wszystkie elementy skomplikowanej ukladanki polaczyly sie niespodziewanie szybko.
Po calkowicie bezrybnym dniu w drodze do domu zadzwonil do mnie moj serdeczny kolega, Ian, z propozycja wspolnego wypadu. Padalo, woda poszla w gore, bedzie pochmurno i ryby sa na bank. Jakze moglbym odmowic. Tym bardziej, ze na tym odcinku jeszcze nie lowilem a jest wysoko na mojej liscie zyczen.
Dlugi spacer od samochodu do rzeki przez las buduje napiecie. Pierwszy rzut oka na wode i juz wiem, ze bylo warto. Jedynie meszki stanowily problem. Kto doswiadczyl, ten wie, ze nie ma przed nimi ucieczki. Nie wzialem ze soba siatki na glowe, jedynie buffa moge naciagnac pod same oczy. Musi wystarczyc.
Findhorn, Glenferness
Lososie sa praktycznie w kazdym poolu. Jest tylko kwestia czasu, kiedy ktoregos skusza nasze muchy. Ian zapina duza rybe. Obserwuje akcje z dolu. Po kilku krotkich zrywach losos postanawia opuscic pool. Podklad na przelotkach i juz jest na mojej wysokosci, by po chwili zerwac sie. Kumpel jest wsciekly, to byla dziesieciokilowka.
Zaraz bedzie po zabawie, jak ryba wejdzie w przelew
Moze robie sie monotonny z Findhorn, ale od pierwszej wizyty wiedzialem, ze to najpiekniejsza rzeka w Szkocji, a z czasem jak poznaje kolejne odcinki to tylko utwierdzam sie w tym przekonaniu. Nie zawsze polowie, ale przynajmniej oczy napase widokami.
Zapach lasu po deszczu, skaczace lososie i rzeka marzen. Taka sytuacja...
Po przerwie na kanapke dalem koledze pierwszenstwo oblowienia poolu, ktory dal mu ostatnio dwie ryby, a przez wiele lat nie mial nawet skuba. To niesamowite jak rzeka potrafi sie zmienic! Szczesliwa seria zostala podtrzymana, bo po kilku minutach nastapilo branie.
Jest!
Ian spokojnie kontroluje rybe i doprowadza ja pod brzeg, a ja chwytem za nasade ogona podbieram sztabe srebra. Zdjecie i do wody.
Srebrniak
C&R
Poznym popoludniem docieramy na najlepszy pool odcinka, Garden. Wiedzie do niego ni mniej ni wiecej jak 69 schodkow od domku wedkarskiego pieszczotliwie zwanego “Love shack”. Przypadek?
Love shack
Garden pool
Lowie pierwszy i za kazdym rzutem spodziewam sie brania. Jestem juz w polowie gdy nastepuje gwaltowne szarpniecie. Ponawiam rzut i przyspieszam muche pociagnieciami za linke. Tym razem bez pudla ryba odjezdza po braniu. Ian robi zdjecie i w krotce srebrniak robi efektowna swiece, a mucha jak na zwolnionym filmie wystrzela w powietrze.
Zaraz bedzie po zabawie
Nastapila pauza taktyczna... No dobra, nic nowego, nie pierwszy w tym sezonie. Lowie dalej i po paru metrach mam kolejne branie. Losos jest dobrze zapiety i wyjmuje go bez problemow. Springer nie pierwszej swierzosci, musial w rzece juz troche posiedziec, ale cieszy niezmiernie.
Hol nr 2
Podkolorowany springer.
PS: Czerwone kropki na twarzy, to nie mlodzienczy tradzik tylko slady po ukaszeniach meszek.
Kolej na Iana, ktory zapina srebrniaka w tym samym miejscu, gdzie stracilem pierwsza rybe. Kilka minut zabawy i mamy go na brzegu.
Labradorzyca Tala asystuje przy kazdej rybie
Ian wkrotce osiagnie magiczny wiek emerytalny, a z kazdej ryby cieszy sie jakby byla jego pierwsza.
Przed zmierzchem jeszcze mielismy po kilka skubniec, ale wyniku nie podwyzszylismy. To bylo piekne zapoznanie z Glenferness i mam nadzieje tam wrocic jeszcze przed koncem sezonu.
Cichy zapada zmrok
Przelom czerwca i lipca to tez trocie. Musze przyznac, ze calkowicie je zaniedbalem w tym roku. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, ze noc to najlepszy czas na trocie w rzekach, a ja po ciemniaku nie lubie sie wloczyc. Jak jest noc, to trzeba spac.
Michal i jego zestaw: 15ft Loop Evotec napedzany Rio AFS #9/10 z przyponem wolno tonacym 10ft, mucha Dee Monkey, kolowrotek Sage 6012
Co nie znaczy, ze ich nie zlowilem. W moim przypadku stanowily przylow podczas lososiowania. Gdy jest jasno, to sa bardziej plochliwe i czesto biora bardzo delikatnie lub tylko plyna za mucha i podskubuja. Tydzien po wizycie w Glenferness wybralem sie na ryby wraz z kolega Michalem.
Moj zestaw to niezmiennie Loop Blueline 11 1/2ft #7, glowica Airflo Rage Compact 480grain, tonacy przypon 5ft, much Sunray Shadow, kreciolek Loop Evotec #7/9
Mialy byc lososie, ale przez caly dzien widzielismy tylko jedna sztuke. Za to trocie desperacko walily w Sunray Shadow i ku naszej rozpaczy dlugo nie moglismy nic zaciac. Jesli mnie pamiec nie myli to na okolo dziesiec bran mialem dwa hole z czego jeden zakonczony sukcesem.
Szkocki standard
Olbrzym to nie byl, ale sorry taki mamy klimat. Trotki ponad 55cm to juz okaz. Michal w koncu stracil cierpliwosc i przestawil sie na jednoreczny zestaw z mniejsza mucha. Na wyniki dlugo czekac nie musial.
Akcja
Potem jeszcze dwie mu spadly i brania nagle sie urwaly. Jakby ten dzien wygladal gdybysmy od razy skupili uwage na trociach?
Trotka
Ale tak to juz jest z lososiowymi swirami, ze inaczej nie potrafia. Zycie sobie komplikuja ambicja zlapania niezerujacej ryby i to w dodatku na muche, zeby bylo trudniej...
CDN
- Friko, tpe, robert67 i 18 innych osób lubią to
Ale labrador nie był chyba zadowolony z c and r..
Nie mogę też nie napisać, że jesteś pośród całej naszej internetowej społeczności, klasycznym wzorem doskonałego, regularnie uprawiającego kult dwuręcznej muchówki, praktyka ..Przez bardzo głośną resztę przebijasz się bez problemu.. Wzbudzając prócz podziwu - także zazdrość ..