Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Lato i zgaduj-zgadula

Napisane przez lukomat , 30 sierpień 2016 · 2704 Wyświetleń

Jest taka piosenka Elli Fitzgerald pdt. Summertime o latwym zyciu podczas lata. Podmiot liryczny nawiazuje tez do swoich zainteresowan wedkarskich mowiac o skaczacych rybach (zbierajace pstragi?) i wysokiej bawelnie (pewnie ma ja zaplecami, co utrudnia rzuty) i zwraca sie do przyjaciela, ktorego tata jest bogaty (jak bogaty to pewnie ma fajne wedki szyte na miare w pracowni wedkarskiej) a mama ladna (hmm, pewnie cukrzy, bo chce wyzebrac kilka much z pudelka), zeby nie plakal (logiczne, ze koledze zerwal sie duzy pstrag i jest mu przykro, bo w zadnym innym przypadku mezczyzni nie placza). Zreszta sami posluchajcie:

 

 

Moje lato glownie spedzilem w pracy z przerwa na wyjazd do Polski, czyli latanie po rodzinie i znajomych. Udalo nam sie odwiedzic tez dziadkow/pradziadkow, ktorzy jak co roku zaszyli sie na koncu swiata w malej warminskiej wiosce., zdala od codziennego zgielku. Cisza, spokoj, las, jezioro, zimne piwo, wieczorne ognisko. Mozna zyc. Ale nie to zebym dostal czas na lezenie wentylem do gory. Trzeba bylo pojsc z chlopcami nad jezioro, potaplac sie. No i odbyc obowiazkowa zasiadke na mulaki w stawku pradziadka. W gumiakach oczywiscie, zeby latwiej bylo obmyc z krowich plackow, po przejscu przez lake.

 

Dołączona grafika

Karpiowa zasiadka

 

Zona wyczerpala cala swoja cierpliwosc w jakies 20 minut. Nam wystarczylo na dluzej i dzieki temu wrocilismy z tarcza.

 

Dołączona grafika

Mulak pelnoluski

 

A tu maly akcent niewedkarski. Popykalismy z wiatrowki do tarczy. Chlopcy sie podpalili i ciezko bylo ich oderwac. A mi sie przypomnialy dawne czasy, gdy wiatrowke dotykalem raz do roku podczas jakiegos festynu, odpustu, czy jarmarku. Jeden strzal z odleglosci 3m do krecacej sie tarczy i dziekuje, do widzenia.

 

Dołączona grafika

Pradziadek szykuje tarcze a Maks zapoznaje sie z bronia

 

Dołączona grafika

Benio w chwili pelnej skupienia

 

Po powrocie z tzw. wakacji zdazylem wyrwac sie na jeden dzien, nad wiadoma rzeke, w wiadomym celu. Nie bylo latwo. Niska woda, lampa od samego rana i upal, jak na Szkocje.

 

Dołączona grafika

Findhorn latem

 

Lososie pokazywaly sie, co jakis czas skubaly muche albo chlapaly obok. Zaczalem od smuzaka, potem mala mokra pod powierzchnia, potem z tonacym przyponem, potem Sunray Shadow, szybko, wolno. Red Fracis przy dnie. Bez efektu. Po poludniu pojawil sie w kilku miejscach zbaczy cien. Wreszcie w wielkich bolach skusilem cos na Park Shrimp #12. “Cos” szybko skapitulowalo i okazalo sie kolorowa juz trotka pod 50cm.

 

Dołączona grafika

Nadzieja

 

Pojawila sie nadzieja, ze jeszcze nie wszystko stracone. Ze moze jeszcze czyms mnie rzeka obdarzy. Do wieczora duzo czasu zostalo, a gdyby nie wystarczylo, to bede mieszal, az zapadnie calkowita ciemnosc albo odpadna mi rece.
W kolejnym ocieniomym miejscu chlapalo sie kilka lososi. Pierwsze przejscie, kilkadziesiat rzutow i jedno ledwo wyczowalne pukniecie w muche. Przerwa na kanapke, lyk wody i zmiane taktyki. Zakladam malego smuzaka na centymetrowej tubce. Wracam na wlot do poolu. Zaczynam speyowa mantre od poczatku. Do chodze do glazu obok, ktorego wczesniej bylo skubniecie. Wody jest mocno faluje, wiec ciezko mi wypatrzec moja muche slizgajaca sie po powierzchni, ale czuje wyrazne pociagniecie na lince i pulsujacy ciezar. Losiek troche poskakal, poplywal w gore i w dol, wreszcie uspokoil sie, a ja wyprowadzilem go z nurtu na plycizne i tam juz byl moj. Szybka fotka i ryba wystrzelila z moich rak jakby nic sie nie wydarzylo.

 

Dołączona grafika

Z bliska z mucha

 

Dołączona grafika

A tu w calosci

 

Czyli jednak na smuzaka. No to juz wiem co im dzisiaj smakuje. Zaraz pykne kolejnego, moze nawet dwa i wracam do domu na kolacje, zrobie zonie niespodzianke i sie wyjatkowo nie spoznie... Ryby oczywiscie pokazywaly sie, coraz smielej zreszta im slonce schodzilo za las, ale ani skuba. Zero zainteresowania. Jeszcze pozegnalna rundka z Sunray Shadow i zjazd do bazy.

 

Kilka dni pozniej, bedac juz w pracy, dostalem maila od kolegi z Alaski. Wiadomosc byla skapa w tresc, ale bogata w zdjecie lososia. I to takiego lososia, ktory moja ostatnia zdobycz lyka na podwieczorek.

 

Dołączona grafika

King salmon

 

Chinook lub king salmon, a po naszemu czawycza, zostal zlowiony w trollingu na Kenai River i wazyl... No wlasnie, ile wazyl? Zapraszam do zgaduj-zgaduli!






Zdjęcie
AdasCzeski
30 sie 2016 10:32

Pewnie około 50 lb czyli około 23 kg. :)

Zdjęcie
kefaspirit
30 sie 2016 11:58

Super się czyta Twoje teksty - jak zwykle zresztą ;-)

Ja zaszaleje i dam temu łośkowi 25kg.

Malo i malo. Zwroccie uwage na nasade ogona, ktora przewodnik z trudem obejmuje dwiem dloniami. To jest king przez duze "ka" :o

37 =]

jako że rekord z tej rzeki 44 kg, więc pewnie 40 kg mogło być

Myslalem, ze zagadka okaze sie duzo trudniejsza. Wuran byl blisko, ale Bugi86 trafil. Masz takie celne oko czy widziales rybe gdzies na FB? 80 funtow i 54.5 cali, czyli po naszemu 36.3kg i 136cm. Losos zostal wypuszczony.

Bedac na Alasce w 2010 bylem swiadkiem nieudanego holu ryby podobnej wielkosci. A sam stracilem przy burcie podczas podbierania rybe oszacowana przez przewodnika na ponad 50 funtow i wydawala mi sie wtedy ogromna, a co dopiero ta ze zdjecia.

Nie widziałem, czysty strzał :) Ryba gigant...

    • lukomat lubi to
Zdjęcie
AdasCzeski
31 sie 2016 21:25

o to na oko z długością się dużo nie myliłem... liczyłem, że ryba ma 125-130 cm...ale, że 37 kg... oj nie. :) 

Alaskanskie kingi, przy tej samej dlugosci, sa duzo ciezsze niz nasze atlantyckie, jak juz kiedys pisalem w jednej z relacji z Alaski.

Listopad 2024

P W Ś C P S N
    123
45678910
11121314151617
1819202122 23 24
252627282930 

Ostatnie wpisy

Ostatnie komentarze