Wiosenna wyprawa
Ok.2 lat temu pokusiłem się o kilka uwag dotyczących wiosennych łowów ryb drapieżnych
http://jerkbait.pl/t...ia-wiosna-2012/
Temat podjęło kilkunastu Kolegów,rozwija się ,co bardzo mnie cieszy.
Także w 2014 roku odwiedziliśmy z niezawodnym Grzesiem,już czwarty raz ukochane okolice południowej szwedzkiej Laponii.
Także w tym roku doznaliśmy miłych zaskoczeń i odkryliśmy nowe zakamarki.Także w tym roku stwierdziliśmy,że wiele jeszcze musimy się nauczyć,że reguły bywają zawodne,że "raz nie zawsze".
Druga połowa czerwca okazała się chłodna i deszczowa,tak więc opóźnienie terminu wyjazdu nie przyniosło pod tym względem efektów (pomijając większą ilość komarów niestety ).Grad i zimny deszcz towarzyszyły nam prawie codziennie,co utrudniało szczególnie połowy z łódki,ale nie wpływało na intensywność brań w rzekach.
Tak więc mając do dyspozycji 2 rzeki i 2 jeziora z łódkami meandrowaliśmy zmieniając wielokrotnie łowiska i korzystając z ciągłej jasności.Pora dnia określana była za pomocą zegarka wyłącznie ,bowiem pochmurny dzień i w miarę pogodna noc nie dawały się od siebie w inny sposób odróżnić.
Często zmieniając łowiska trafiliśmy na skromną wędkarską wiatę położoną na wysokim brzegu trociowej rzeki.Nie przepadam za dużymi rzekami,ale determinacja Grzesia spowodowałą,że rozpoznaliśmy bliżej miejsce,zamienilismy kilka zdań ze spotkanym wędkarzem (to dopiero zaskoczenie-wędkarz w tym pustkowiu) i uwiecznilismy wędkarskie przytulisko.
No cóż-warto było !!!!
Zdjęcia ryb,mikrogaleria powstała staraniem kolegów po kiju zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Zerknijcie na listę połowów !
Ostatnie dni pobytu w dużej części spędziliśmy nad wspaniałą głęboką jak diabli wodą, wabiąc różnymi przynętami (woblery,obrotówki,wahadłówki,muchy ) potencjalne oringi
.Naszym łupem padły okonie,lipienie,niewielki oring złowiony przez Grzesia i dwa gruuube szczupaki przez chwilę w trakcie holu dające ułudę iż Pan Bóg już pod nogi ujęty.
Niestety-nie w tym roku, nie my tym razem , ale naprawdę jest na co czekać ...
Emocje podnosił oczywiście fakt iż kilka zgrabnych salmonidów złowiliśmy w majacych w różny sposób z naszą rzeką połączenie jeziorach.
Urokliwa , mniejsza rzeczka ,będąca dopływem omawianej sprawiła miłą niespodziankę ,darząc lipieniami łowionymi także na muddlery.Parę lat temu skusiłem w jej nurtach ok.50 cm oringa,tak więc 6 cm muddler z jasnego włosia sarny miał sprowokować pstrąga.
Cóż-w ciężkiej nawałnicy i zimnym deszczu lipienie były jednak szybsze.Agresywne brania w szybkich głębokich nurtach na świetnie widoczną prowadzoną ok.50 cm pod powierzchnią przynętę.Niewielki ???( hak8 )skoczek był przez większe sztuki po prostu olewany .
Kurcze-co roku coś nowego,po powrocie zawsze ta sama wątpliwość..."mogliśmy jeszcze..,a może trzeba było...."
W najbliższym czasie o jeziorowych łowach i przynętowych zaskoczeniach
kardi
- pitt, tpe, lukomat i 4 innych osób lubią to
Piękną rzekę mieliście do dyspozycji, Pawle, a ten hall of fame z prawdziwego zdarzenia potwierdza, że pływają w niej wielkie oringi Przekonałem się jednak, że złowienia taaakiej ryby to nie bułka z masłem i nawet w tak odludnych okolicach okazy stanowią niewielki procent połowów, choć szansa na nie jest i tak jest większa niż gdzie indziej. Bo gdzie je łowić, jak nie tam?
Z Twojego opisu wnioskuję, że pojechaliście w tym samym okresie, co my. Prawdopodobnie byliśmy znacznie dalej na północy i powiem Ci, że nie jest to najlepszy okres. Myślę, że należało wyjazd opóźnić o jakieś dwa tygodnie, minimum o tydzień. W Laponii, trochę inaczej niż w PL, aktywność wraz ze wzrostem temperatury powietrza i wody – rośnie. Przekonałem się, że po przekroczeniu pewnej wartości granicznej życie po prostu eksploduje: plankton, roślinność zanurzona, rójki, spławy, ławice ryb, nocne żerowanie. W pozornie jałowych, krystalicznie czystych i zimnych wodach można znaleźć takie skupiska ryb (w dodatku dziewicze i nie skłute), że ręce bolą od holowania…
W tym roku w Laponii odebrałem także srogą lekcję pokory. Przez ostatnie lata popadałem w błogie samozadowolenie, myśląc, że o trollingu wiem już (prawie) wszystko. O szczupakowym – owszem, wiem na tyle dużo, że na większości skandynawskich wód szczupakowych wiosną i latem połowię. Jesień jest zdecydowanie trudniejsza. Praktyka dotychczasowych eskapad pokazała, że nawet dużą wodę można rozpracować w ciągu 1-3 dni.
A jednak… Dwa lata temu miałem pierwszą styczność z trollingiem pstrągowym. Raczej nietypowym, bo w kameralnych miejscach – strefie przybrzeżnej, kamieniskach, etc. i to nocą. W zeszłym roku zacząłem łowić pstrągi na otwartej wodzie. Wyniki, jak na ilość czasu poświęconego na pływanie, były - jak dla początkującego – satysfakcjonujące. W tym roku pogoda i większy ponton pozwoliły na znacznie bardziej intensywne łowy. Na tyle intensywne, że zdałem sobie sprawę z ogromu własnej niewiedzy.
Siedzę sobie teraz w Internecie, przeglądam strony trolling teamów – psiakość, ile się jeszcze muszę nauczyć… Oglądam maps.google, uzupełniam zasoby, przeglądam sprzęt, planuję, planuję, planuję… Ciężko znieść, że przyjdzie czekać tak długo