Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Wiosenna wyprawa

Napisane przez Paweł Bugajski , 12 lipiec 2014 · 2664 Wyświetleń

Cześć!
Ok.2 lat temu pokusiłem się o kilka uwag dotyczących wiosennych łowów ryb drapieżnych
http://jerkbait.pl/t...ia-wiosna-2012/
Temat podjęło kilkunastu Kolegów,rozwija się ,co bardzo mnie cieszy.

Także w 2014 roku odwiedziliśmy z niezawodnym Grzesiem,już czwarty raz ukochane okolice południowej szwedzkiej Laponii.
Także w tym roku doznaliśmy miłych zaskoczeń i odkryliśmy nowe zakamarki.Także w tym roku stwierdziliśmy,że wiele jeszcze musimy się nauczyć,że reguły bywają zawodne,że "raz nie zawsze".

Druga połowa czerwca okazała się chłodna i deszczowa,tak więc opóźnienie terminu wyjazdu nie przyniosło pod tym względem efektów (pomijając większą ilość komarów niestety :( ).Grad i zimny deszcz towarzyszyły nam prawie codziennie,co utrudniało szczególnie połowy z łódki,ale nie wpływało na intensywność brań w rzekach.
Tak więc mając do dyspozycji 2 rzeki i 2 jeziora z łódkami meandrowaliśmy zmieniając wielokrotnie łowiska i korzystając z ciągłej jasności.Pora dnia określana była za pomocą zegarka wyłącznie ,bowiem pochmurny dzień i w miarę pogodna noc nie dawały się od siebie w inny sposób odróżnić.
Często zmieniając łowiska trafiliśmy na skromną wędkarską wiatę położoną na wysokim brzegu trociowej rzeki.Nie przepadam za dużymi rzekami,ale determinacja Grzesia spowodowałą,że rozpoznaliśmy bliżej miejsce,zamienilismy kilka zdań ze spotkanym wędkarzem (to dopiero zaskoczenie-wędkarz w tym pustkowiu) i uwiecznilismy wędkarskie przytulisko.
No cóż-warto było !!!!
Zdjęcia ryb,mikrogaleria powstała staraniem kolegów po kiju zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. :o Zerknijcie na listę połowów !
Ostatnie dni pobytu w dużej części spędziliśmy nad wspaniałą głęboką jak diabli wodą, wabiąc różnymi przynętami (woblery,obrotówki,wahadłówki,muchy ) potencjalne oringi
.Naszym łupem padły okonie,lipienie,niewielki oring złowiony przez Grzesia i dwa gruuube szczupaki przez chwilę w trakcie holu dające ułudę iż Pan Bóg już pod nogi ujęty.
Niestety-nie w tym roku, nie my tym razem , ale naprawdę jest na co czekać ... :rolleyes:
Emocje podnosił oczywiście fakt iż kilka zgrabnych salmonidów złowiliśmy w majacych w różny sposób z naszą rzeką połączenie jeziorach.

Urokliwa , mniejsza rzeczka ,będąca dopływem omawianej sprawiła miłą niespodziankę ,darząc lipieniami łowionymi także na muddlery.Parę lat temu skusiłem w jej nurtach ok.50 cm oringa,tak więc 6 cm muddler z jasnego włosia sarny miał sprowokować pstrąga.
Cóż-w ciężkiej nawałnicy i zimnym deszczu lipienie były jednak szybsze.Agresywne brania w szybkich głębokich nurtach na świetnie widoczną prowadzoną ok.50 cm pod powierzchnią przynętę.Niewielki ???( hak8 )skoczek był przez większe sztuki po prostu olewany :D .
Kurcze-co roku coś nowego,po powrocie zawsze ta sama wątpliwość..."mogliśmy jeszcze..,a może trzeba było...."

Załączona grafika Załączona grafika Załączona grafika Załączona grafika Załączona grafika Załączona grafika Załączona grafika

W najbliższym czasie o jeziorowych łowach i przynętowych zaskoczeniach

kardi




Piękną rzekę mieliście do dyspozycji, Pawle, a ten hall of fame z prawdziwego zdarzenia potwierdza, że pływają w niej wielkie oringi :) Przekonałem się jednak, że złowienia taaakiej ryby to nie bułka z masłem i nawet w tak odludnych okolicach okazy stanowią niewielki procent połowów, choć szansa na nie jest i tak jest większa niż gdzie indziej. Bo gdzie je łowić, jak nie tam?

 

Z Twojego opisu wnioskuję, że pojechaliście w tym samym okresie, co my. Prawdopodobnie byliśmy znacznie dalej na północy i powiem Ci, że nie jest to najlepszy okres. Myślę, że należało wyjazd opóźnić o jakieś dwa tygodnie, minimum o tydzień. W Laponii, trochę inaczej niż w PL, aktywność wraz ze wzrostem temperatury powietrza i wody – rośnie. Przekonałem się, że po przekroczeniu pewnej wartości granicznej życie po prostu eksploduje: plankton, roślinność zanurzona, rójki, spławy, ławice ryb, nocne żerowanie. W pozornie jałowych, krystalicznie czystych i zimnych wodach można znaleźć takie skupiska ryb (w dodatku dziewicze i nie skłute), że ręce bolą od holowania…

 

W tym roku w Laponii odebrałem także srogą lekcję pokory. Przez ostatnie lata popadałem w błogie samozadowolenie, myśląc, że o trollingu wiem już (prawie) wszystko. O szczupakowym – owszem, wiem na tyle dużo, że na większości skandynawskich wód szczupakowych wiosną i latem połowię. Jesień jest zdecydowanie trudniejsza. Praktyka dotychczasowych eskapad pokazała, że nawet dużą wodę można rozpracować  w ciągu 1-3 dni.

 

A jednak… Dwa lata temu miałem pierwszą styczność z trollingiem pstrągowym. Raczej nietypowym, bo w kameralnych miejscach – strefie przybrzeżnej, kamieniskach, etc. i to nocą. W zeszłym roku zacząłem łowić pstrągi na otwartej wodzie. Wyniki, jak na ilość czasu poświęconego na pływanie, były - jak dla początkującego – satysfakcjonujące. W tym roku pogoda i większy ponton pozwoliły na znacznie bardziej intensywne łowy. Na tyle intensywne, że zdałem sobie sprawę z ogromu własnej niewiedzy.

 

Siedzę sobie teraz w Internecie, przeglądam strony trolling teamów – psiakość, ile się jeszcze muszę nauczyć… :) Oglądam maps.google, uzupełniam zasoby, przeglądam sprzęt, planuję, planuję, planuję…  Ciężko znieść, że przyjdzie czekać tak długo :)

Zdjęcie
Paweł Bugajski
14 lip 2014 18:40

Krzysiu !

 

Oczywiście termin czerwcowy z punktu widzenia połowów troci i łososia nie jest optymalny.

Lipiec jest dużo lepszym pod tym względem miesiącem i to właśnie w lipcu przebiegały nasze czysto salmonidowe wyjazdy.A było tego niemało-Tana na granicy fińsko norweskiej (North Cape tuż tuż) ,Kalix uchodząca do Zatoki Botnickiej troszkę bardziej na południe,nie mniej ciekawa leżąca w pobliżu wspaniałej Kalix rzeka Angesan,Bywaliśmy też w Norwegii nad rzekami uchodzącymi do fiordów łowiąc wpływające łososie na muszkę i spinning,

Ale...korci też szczupak i okoń,połowy z łódki w kompletnej samotności,a od paru lat odlotowe łowienie esoxów na muchę,z możliwością przyłowu kropkowańca.

A w tym przypadku ciepła połowa czerwca,lub nawet tego miesiąca początek bywa zabójczy.no i gospodarze nie mają jeszcze wakacji.

Nad niektórymi rzekami łososiowymi w środku sezonu jest naprawdę tłoczno,a moje priorytety zmieniły się pod tym względem i tam już (na razie...) nie bywam.

Pozostały jednak zdjęcia złowionych przed laty ryb,których tu publikować nie mogę ,ale koledzy z prezentowanej na zdjęciach wiatki mogliby pozazdrościć.

Piszesz o trollingu jako metodzie na salmonidy .To emocjonujące,szczególnie gdy po braniu łudzimy się iż to cielsko na końcu zestawu to NIE szczupak. tym razem....

Jest doprawdy wiele ciekawych zagadnień do omówienia...a czekanie,cóż-wzmaga apetyt !

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
15 lip 2014 07:34

Czy to Laponia , czy tylko bura Polska , pomiędzy naszym oczekiwaniem a otrzymaną odpłatą - sprawiedliwości nie ma , nie było i nie będzie :)

Zdjęcie
Kuba Standera
15 lip 2014 17:46
Ja którąś juz godzinę kosze na berlinskim lotnisku czekając na samolot do domu.Wyjazd częściowo udany, częściowo tak sobie. Zdjęć worek. Teraz tylko to przetrawic.
Zdjęcie
Paweł Bugajski
15 lip 2014 18:59

Sławku -wspaniały malkontencie !!!!

 

Gdyby  sprawiedliwość działała szybko i sprawnie ujawniając się w sposób bezpośredni to nasze zdjęcia byłyby już w objawionej powyżej wiacie,nazwanej zresztą wraz z galerią  zgrabnie  przez Krzyśka "hall of fame".

Ale jak sądzę- być może jako niepoprawny optymista-w sumie to co dobrze uczynione ,to co z serca dane,wraca do nas w najmniej oczekiwanej chwili i formie.

Czy Polska bura ? Piękna ,ale w pewnych obszarach fatalnie zarządzana co Tobie akurat jak sądzę jest dobrze znane.

 

Kubo!

Przetrwaj dla nas pliiis !

Zdjęcie
Sławek Oppeln Bronikowski
16 lip 2014 17:45

Dla większości tutejszych burasów Polska nie jest piękna , ani potrzebna - to przecież oczywiste .. :)

Wielkopolski styl , i sznyt , i klasa , nawet pod lada jaka wiatą skryć się może ..

Jako że to historia o Laponii, a nie o Polsce, to odniosę się do sprawiedliwości, a może jej braku. Zawsze wynik wyprawy rozpatruję w kategoriach „co udało się osiągnąć, a czego nie”. Staram się szukać związków przyczynowo-skutkowych, żeby kiedyś mogło być lepiej i przyjemniej. Przyczyny większości niepowodzeń upatruję w wędkarzu. Nie ma sensu doszukiwać się tu jakiejś głębszej psychologii, ponieważ uważam, że sukces również jest głównie zasługą wędkarza. Ale sprawiedliwości – fakt, nie ma. Bo czy sprawiedliwe było, że w tym roku złowiłem być może największego oringa w życiu, kiedy dopiero uczę się łowić te ryby? Cóż, byłem we właściwym miejscu we właściwym czasie. Czy było sprawiedliwe, że drugi duży oring zdemolował mi wobler i poszedł w cholerę? Fakt, że mogłem ten – skąd inąd b. skuteczny – wobler zabezpieczyć; o jego awaryjności trąbią od miesięcy, a może i lat. Czy było sprawiedliwe, że po powrocie odkryłem na maps.google sporą, zamkniętą, z pewnością nagrzaną zatokę, która sąsiadowała ze głębokim spotem, w którym trafiliśmy statystycznie najwięcej dużych szczupaków? Prawdopodobnie był zasilany przez ryby schodzące z tej zatoki… Nie obłowiliśmy jej, a mogłem dokładniej przestudiować mapy przed wyjazdem, tym bardziej, że był to już drugi wypad na to jezioro…

 

Jedyne obszary, na które nie mamy wpływu to pogoda i wahania poziomu wody. O wszystko inne – miejsce, czas, metodę, aprowizację, zdrowie, motywację – można należycie zadbać. Ale i do czynników poza naszą kontrolą można się dostosować. Np. jak to mówią – nie ma złej pogody, są tylko wędkarze źle ubrani :) Zawsze jednak występuje element przypadkowości, który – nawet kiedy nasze oczekiwania nie są zbyt wygórowane – może nam popsuć cały misterny plan. Myślę sobie, że trzeba to przyjąć z pokorą i cieszyć się każdą chwilą spędzoną nad wodą. Nie każde założenie musi się sprawdzić. Nie zawsze odniesiemy sukces wędkarski, nawet jeżeli nie popełniamy błędów. Nie każdą rybę da się wyjąć :)

 

Siedziałem sobie dni kilka i kombinowałem: gdzie by tu pojechać w przyszłym roku… Może Południowa Norwegia, a może Środkowa, a może jednak Szwecja – jakaś Dalarna bądź Jamtlandia. W końcu uświadomiłem sobie, za co tak bardzo lubię północ: za ciszę, spokój, dziewiczą przyrodę, krystalicznie czystą wodę i za przestrzeń. Oczywiście, są jeziora równie odludne, położone bliżej. A jednak cywilizacja też jest tam znacznie bliżej, czuć jej obecność. Są to przeważnie małe, rude wody; duże jednak są oblegane (o ile w Skandynawii jakieś jeziora mogą być oblegane ;) ) Poza ty różnie bywa z tą przestrzenią. Ciężko to opisać, ale na odciętych od świata jeziorach Środkowej Szwecji często panują klimaty bagnisto – klaustrofobiczne. Mam wrażenie, że okolice jeziora są jakieś takie stłoczone, napierają na nie. Na północy jest inaczej. Kurczę, gdybym mógł, siedziałbym tam od czerwca do września – a tak, wpadam na kilka dni w roku tylko… To nie jest sprawiedliwe :) A może mógłbym? A może to kwestia życiowych wyborów?

    • Dagon lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
17 lip 2014 15:18

Miłe to Sławku ! Miła konstatacja !

 

Szukajmy naszych wiatek tu czy tam zgodnie z priorytetami .

 

Ryby to pretekst,wyjazd to ucieczka,baza to azyl,brak zasięgu (nieudawany !!!) to dar.

 

Opisywane okolice są faktycznie przepiękne,pięknem nie dla każdego wszakże.Dalekie surowe,wręcz ponure chwilami plenery,pustkowia,wielohektarowe pogorzeliska,gołoborza,

 

To trzeba lubić,to trzeba czuć.

 

Ja chyba w pierwszym wcieleniu byłem wikingiem,bo patrząc na to doznaję niesamowitej przyjemności,można powiedzieć poetycko-sikam po girach.

Dodatkowo cenię brak smug samolotowych na niebie (widać moje łowisko nie leży na szlaku ) no i przejrzystość powietrza wręcz niesamowitą

Myślę,że każdy powinien zobaczyć choćby po to by stwierdzić,że to nic specjalnego (w co osobiscie nie wierzę w stosunku do większości Kolegów ).

Ktoś dawno temu  mnie namówił,ja także namówiłem 2 przyjaciół parę lat temu i to teraz oni są sprawcami najbliższej,wrześniowej wyprawy.

Zdjęcie
Marcin Rafalski
04 sie 2014 22:19

Nieskromnie  domniemuje, że to wszystko o czym piszesz wyżej Pawle da się zawrzeć w jednym słowie: czystość. Część z niej spływa na nas i czyni lepszymi... wydaje mi się...

Zdjęcie
Paweł Bugajski
05 sie 2014 20:40

Żeglowałem trochę w ostatnich tygodniach po ślicznych mazurskich jeziorach.Duży jacht,dwie rodziny na pokładzie , tydzień na łajbie,noclegi w marinach i na dziko,otoczenie piękne, spotkani znajomi ,ale...

 

jakże tęskniłem za bezmiarem pustego horyzontu !!! Za pustką pełną treści , cichą i tak wiele mówiącą zarazem !!!

 

Tak Marcinie - swoista czystość to jest chyba TO.