Wybory to ważna sprawa...
Wybór, którego dokonałem jednej z ostatnich niedziel nie był łatwy, wymagał namysłu i długich rodzinnych dyskusji.
Kandydatów było dwóch, obaj atrakcyjni, obaj wypróbowani, w gruncie rzeczy dość podobni (pod pewnymi względami wręcz identyczni ) tak więc znając ich wady i zalety stanąłem przed prawdziwym dylematem...
Z którym z nich spędzić swój cenny czas, z którym połączyć w pewnym sensie los rodziny?
Decyzja zapadła w sobotę rano i kandydat Scott bike wygrał z dominujacym przeważnie Scottem fly .
Dwa rowerki po odłączeniu przednich kół wpakowaliśmy do kombiaka i z córeczka Agnieszką pomknęliśmy do Płytnicy do naszego domku nad Gwdą.
Pogoda sprzyjała wycieczce, szczególnie niedzielny poranek zauroczył mgłami, wstającym słońcem , rosą na trawie i ...ciszą.
- Kilkanaście kilometrów leśnymi ścieżkami, chwile odpoczynku (plecy - z przyczyn o których pisałem w poprzednim wpisie-jeszcze minimalnie "czuję" ) kontemplacja starych i nowych widoków, interesujące rozmowy z córką.
Wybór sposobu spędzenia czasu okazał się trafiony.
Wieczorem, po grilowanych na szyszkach kiełbaskach usnęliśmy w służącym już 4 temu pokoleniu (dziadkowie i rodzice ) domku.
Chłodnawo, wilgotnawo, ale dobiegający przez uchylone okno usypiający, szum rzecznego bystrza kompensuje od zawsze wszelkie niedogodności.
Rano obudziłem się wcześniej od śpiącej smacznie Agnieszki, opluskałem w rzece, obszedłem "włości" ,wypiłem kawę i wskoczyłem- no prawie- na twardawe siodło Scotta. O 6.oo światło i spokój były wyjątkowe.
-Dojechałem do starego, pozbawionego już torów nasypu kolejowego. Prowadzi do zniszczonego mostu spinającego dawniej brzegi Gwdy, mostu uwidocznionego w kilku wcześniejszych wątkach.
- Sosna to piękne drzewo, jej kora lubi słoneczne promienie, czasem odcień jest prawie pomarańczowy.
Ten samotny poranny wyjazd, jednak ze świadomością obecności w bazie córeczki, dał mnie okazję do różnych refleksji. Cisza, wszystko bardzo urosło,zagajniki to już lasy...pięknie, ale
płoty na łąkach, ślady nowych ludzkich poczynań nieco zważyły doskonały nastrój.No cóż - to oznaka upływającego czasu .
Po wspólnym śniadaniu i kolejnym wygrabieniu podwórza, przycięciu gałązek i zebraniu tych suchych, po rytualnych czynnościach związanych z wyjazdem z rzadko odwiedzanej chatki ruszyliśmy do domu.
Tak więc wracając do pierwszych zdań dzisiejszej pogaduszki uważam, że dokonałem odpowiedniego wyboru, choć gdy nabierając do wiader gwdziańskiej wody zerknąłem na rójkę...
Pozdrawiam Was - Paweł
- Friko, robert67, lukomat i 16 innych osób lubią to
Dziękuję za polubienia-to zawsze na naszym elitarnym portalu bardzo cieszy.Proponuję kliknięcie ostatniego zdjęcia.potencjał naszych rzek jest olbrzymi, a ilość owadów oszałamiająca.