Skocz do zawartości

  •      Zaloguj się   
  • Rejestracja

Witaj!

Zaloguj się lub Zarejestruj by otrzymać pełen dostęp do naszego forum.





Zdjęcie

Husaria atakuje!

Napisane przez Paweł Bugajski , 24 październik 2015 · 3541 Wyświetleń

Czołem!

No dobrze, może nie husaria tylko czterech kolegów z Wielkopolski i nie atakujących lecz eksplorujących, ale element łączący nas z najlepszą jazdą na świecie zaistniał :D

Organizatorem i dobrym duchem tegorocznej szkierowej wyprawy był z pewnością Włodek, mój przyjaciel i sąsiad z pod poznańskiej wioski, miłośnik i znawca jeździectwa.
Załączona grafika


Otóż Włodek, nasz hetman wielki koronny Chodkiewicz, pogromca Szwedów pod Kircholmem, zaproponował by w tym roku wyruszyć na podbój południowo-wschodniej Szwecji (Arkosund) ciągnąc za Landem posiadaną od lat ...końską przyczepę.

Nie rumaki jednak się w niej znajdowały, lecz nasz bagaż, silnik, niezliczone wędkarskie i kuchenne graty które komfortowo przewieźliśmy konstatując - "następnym razem więcej" :)

Pomysł o tyle dziwny co skuteczny bowiem prowadzenie opisanego zestawu nasz organizator opanował do perfekcji, a zdziwieni przedstawiciele służb granicznych obu państw na wyjaśnienia reagowali sympatycznymi uśmiechami.

Załączona grafika Załączona grafika - od lewej Włodek, ja, Przemek i Zbyszek podczas pakowania i dalej już w trasie.
Krótki rejs promem, kilkaset kilometrów w Szwecji, tam także chwilkę promem - Załączona grafika i wieczorem byliśmy już nad szkierową zatoką w zgrabnie położonym domku z tarasem - Załączona grafika . Jak widzicie każdy z nas prezentuje swoją ofertę dla szkierowych zębaczy ;)
Przełom września i października okazał się ciepły i dość wietrzny, jednak pełnia znacznie ograniczała brania w pierwszych dniach połowów - Załączona grafika Załączona grafika

Widoki porażały urodą, a ryby coraz chętniej łupały w nasze przynęty. Załączona grafika Załączona grafika -Zbyszek, doświadczony spinningista złowił kilka pięknych szczupaków w tym najdłuższą rybę wyjazdu - 95 cm zębacza. Załączona grafika
Dzięki odpowiednim narzędziom dość ostrożnie biorące drapieżniki odpływały po uwolnieniu - Załączona grafika ,a raptem parę, świetnie przyrządzonych przez Przemka, spałaszowaliśmy na śniadanie.

Tak właśnie, na śniadanie, a nie zwyczajową kolację bowiem krótki pobyt w lodówce polepsza smak potrawy.

Parę słów o przynętach.
Oczywiście trudno odmówić słuszności zasadzie"duża przynęta - duża ryba", ale...mam tu swoje od lat prezentowane przemyślenia skłaniające do używania średniej wielkości szczupakowych błystek i much.

Łowy dużą przynętą nie są gwarancją zwabienia okazu, choć być może zwiększają takie prawdopodobieństwo, mnie jednak castowanie olbrzymim jerkiem lub śmiganie wielką muchą po kilku dniach zwyczajnie męczą.

Załączona grafika


Przebojem wyjazdu okazała się 15 gramowa, matowa srebrna wahadłówka pozwalająca na dostatecznie dalekie rzuty, lecz nie grzęznąca w roślinnych dywanach i pozwalająca na dość płytkie, szybkie prowadzenie.
Załączona grafika

Skuteczność blaszki zweryfikowaliśmy doświadczalnie, bowiem obdarowany nią Włodek wyraźnie polepszył w ostatnim dniu wyjazdu swe połowy.

Skuteczność srebrnych wahadłówek skłoniła wieczorem Przemka do uwiązania srebrnej (a jakże) muchy, która w kolejnych dniach przyniosła nam kilka fajnych brań.
Nazwa "Alga fly" odnosząca się do kultowej znanej wszystkim błystki zagości chyba w naszym prywatnym słowniku.

Załączona grafika Załączona grafika

Nieźle sprawdzały się także wcześniejsze, błyskotliwe biało-srebrno-niebieskie wzory, oraz białe futrzane zonkery.

Załączona grafika - tu całkowicie syntetyczna, lekka lecz dość duża mucha w opisanych kolorach.

Mieliśmy do dyspozycji dwie łódki wyposażone w 15 konne silniki.Zapobiegliwość Przemka i załadowanie do husarskiej przyczepy Suzuki 15 KM wyrównało szanse, bowiem pierwotnie nasza łódka była słabiej wyposażona.

Załączona grafika
Każdy z nas co najmniej jeden dzień spędził na łódce z kimś z pozostałej trójki co było i miłe i pouczające.

Włodek i Zbyszek posługiwali się spinningami, a ja wraz z Przemkiem muszkowaliśmy i castowaliśmy w zależności od nastroju, pogody i intensywności brań.

Zamienialiśmy się zestawami, przypasowywaliśmy linki do kijów i odwrotnie.Przeciążaliśmy nasze 9 stopowe ósemki głowicami, docinaliśmy przypony i zakładaliśmy różne tipy. Świetny poligon uzupełnił wcześniejsze ćwiczenia na trawie i muszę przyznać, że z przyjemnością obserwowałem skutecznego i rzucającego z klasą Przemka.

Załączona grafika

Parę komplementów trafiło nam się także od niemieckich wędkarzy obserwujących nasze zmagania z wiatrem i falą.

Załączona grafika Załączona grafika

Im księżyc był mniej widoczny, im bliżej było do przykrego dnia wyjazdu tym ryby lepiej reagowały na przynętę i także na moim podwórku zaświeciło słońce, a Najwyższy obdarzył mnie dwoma fajnymi rybami (90 i 89 cm) - Załączona grafika Załączona grafika

W dniu wyjazdu - o zgrozo- pogoda była wspaniała. Odpinaniu silników kotwic i sond, porządkowaniu łodzi i hangaru towarzyszył plusk zaganianej drobnicy i widok szczupakowych porannych ataków.
Cóż, tak bywa

Załączona grafika

Czy przyjedziemy tu jeszcze? Naprawdę nie wiem, bo czeka jeszcze tyle wspaniałych miejsc...
Jednak w rankingu łowisk na szkierach które dotychczas odwiedziliśmy opisane powyżej plasuje się wysoko.
A wyprawa... z wieczornymi rozmowami przy muchowym imadle Przemka, pysznej "dereniówce" Zbyszka, dzięki kulinarnym popisom Włodka, możliwości wyspania i umycia się w godnych warunkach i łowienia tyloma wędziskami i metodami ile przyjdzie tylko do głowy była naprawdę udana.

Załączona grafika

W znanej Wam atmosferze powrotu będącej mieszanką znużenia, rozleniwienia i oczekiwania trywialnych zdarzeń codzienności, w mej świadomości błąkał się mglisty...Plan Marszala... :rolleyes:
O tym jednak wkrótce.



Załączone miniatury

  • Załączona grafika





Zdjęcie
Andrzej Stanek
24 paź 2015 17:08

No pysznie!

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
AdasCzeski
24 paź 2015 18:46

Paweł, 

 

jakby ze sto takich srebrnych much wpiąć poziomo w stelaż, to i husaria by była... no może bez znamiennego furkotu, płoszącego konie wroga, ale w wędkarskim przypadku to płoszenie wszak zbędne. :) 

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
24 paź 2015 19:10

Hej! Andrzeju-smakuje? Fest!

Adasiu - nasze muchy furkotały w powietrzu, a my rżeliśmy z rozkoszy!

Zdjęcie
Andrzej Stanek
24 paź 2015 19:19

Paweł - mam nadzieję, że niebawem uda nam się coś podobnego zorganizować, mowa o "50 Plus".

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
24 paź 2015 19:32

Wszystko zależy od nas.! Wiosna nasza!

    • robert.bednarczyk lubi to
Zdjęcie
robert.bednarczyk
24 paź 2015 19:42
Nasz Pawełek - prawdziwy człowiek Renesansu, czego się nie dotknie w złoto zmienia. Już mi nikt nigdy nie wmówi, że "doktory" piszą paskudnie i nie sposób tego rozczytać. Ja czytam z wielką przyjemnością.
    • Friko i Paweł Bugajski lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
25 paź 2015 09:18

Człowiek reZonansu powiadasz...Pomimo siwizny chłonę nowe trendy na ile to jeszcze możliwe.
Od Was! :)

    • Friko i robert.bednarczyk lubią to

Bo wędkarstwo jest piękne. To nie tylko ryby i metody ale przede wszystkim pewne i sprawdzone towarzystwo. A w tym wpisie to się czuje. A z tą przyczepą to iście rycerski i lekko szalony pomysł. Naprawdę chciałbym zobaczyć minę wspomnianych służb granicznych, bo coś takiego to pewnie pierwszy raz widzieli. W końcu "Koń jaki jest, każdy widzi", a każdy ma takiego konia jakiego lubi.

    • Paweł Bugajski i robert.bednarczyk lubią to
Zdjęcie
slawek_2348
25 paź 2015 09:57

Fajnie, bezpretensjonalnie napisane, tylko obawiam się że ortodoksi Cię zjedzą za te śniadania :)

    • Sławek Oppeln Bronikowski i Paweł Bugajski lubią to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
25 paź 2015 10:42

Sławku, odpowiadając na Twe spostrzeżenia sprostuję, że chodzi o jedno śniadanie :)

Mariuszu - dziękuję za dowcipny komentarz - w przyczepie było 15 koni zamkniętych w silniku Suzuki. :)

Jak zawsze Pawle fajnie skrojona relacja ! :) ...To był naprawdę daleki wyjazd jak na szwedzkie łowiska.

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
26 paź 2015 20:26

Kilometry, kilometry, dobrą drogą mijają szybko.Szczególnie w kierunku ryb.Powrót... no ten wydaje się zawsze dłuższy.

Byłem na Nordkappie - tam dopiero się jeeedzie.

Polnocny kraniec Norwegii chodzi mi wciaz po glowie. Bylem w Hammerfest przy okazji pracy na Morzu Barentsa i w tydzien zjezdzilem z kolega cala okolice. Piekna widoki i te rzeki lososiowe... Pawle, ile dni tam jechales?

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
29 paź 2015 13:12

Ok.20 lat temu łowiliśmy w Tana, granicznej łososiowej rzece nad którą jechaliśmy  z Nynashamn  na raz kilkadziesiąt godzin (obłęd i dłuższa opowieść), a wracaliśmy już w miarę normalnie z jednym noclegiem chyba w Szwecji.

Lipiec, komary, łososie słabo brały.

    • Andrzej Stanek lubi to

Pawel, opisz ten wyjazd na blogu. Napewno ciekawa historia!

    • Paweł Bugajski lubi to
Zdjęcie
Paweł Bugajski
29 paź 2015 22:27

Uwierz Luko, że to nie jest proste  :(

Jak opisać sytuację w której zjeżdżałem z promu cudzym vanem - samochodem z automatyczną, wtedy całkowicie dla mnie obcą skrzynią biegów, i z mapą na kolanach oraz  trzema nieżywymi kolegami z tyłu?

Jak opisać tankowanie na samoobsługowej stacji benzynowej w środku lasu i 1200 km przejechanych z nadzieją na pierwsze zmartwychwstanie?

Może kiedyś o tym wspomnę, ale nawet analogowe zdjęcia nie wspomogą publikacji, bowiem nie spełniają wymagań regulaminu i to nie z powodu gabarytów ryb...

To taka historia którą w całości serwuję po pierwszej butli białego wytrawnego, więc może kiedyś?

    • Andrzej Stanek lubi to

OK, to jestesmy umowieni. Butelka bialego dla ciebie i butelka czerwonego dla mnie. Ja stawiam :)

    • Paweł Bugajski lubi to